Ostatnio nie odzywałam się...
Spowodowane to było natłokiem obowiązków.
Dodaję tę część trochę wcześniej, bo miała być jutro...
Obiecuję, że nadrobię wszystkie zaległości na innych blogach,
zapraszam do lektury
UiM
UWAGA!
Spowodowane to było natłokiem obowiązków.
Dodaję tę część trochę wcześniej, bo miała być jutro...
Obiecuję, że nadrobię wszystkie zaległości na innych blogach,
zapraszam do lektury
UiM
UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
- Kto to był? – zapytała Janina, gdy nieznana jej kobieta odjechała samochodem.
- Kto? – udawał, że nie wie o co chodzi.
- No ta kobieta? – odpowiedziała lekko poirytowana.
- Nie wiem, zabłądziła i pytała o drogę – powiedział tonem
wyprutym z emocji i wzruszył ramionami.
- Wyglądaliście, jakbyście się kłócili – nie ustępowała.
- Wydawało ci się – machnął ręką i poszedł do swojej szopy
naprawiać zepsuty, stary motor.
Nie mógł powiedzieć żonie prawdy. W młodości,
gdy pracował jako marynarz, podczas swojego kursu do niemieckiej miejscowości
Rostock, poznał pewną piękną kobietę. Nazywała się Magda Tomczak. Była polką,
która od kilku lat mieszkała i pracowała w Niemczech. Spotkali się kilka razy. Po
zabawie w jednym z lokali na plaży, wylądowali w łóżku. Następnego dnia po tej upojnej
nocy on wrócił do Polski, do żony i do małego Bartka, który miał niecałe trzy
miesiące. Nigdy nie przyznał się żonie do zdrady. To była tylko jednorazowa
przygoda. Mimo tego spotkania, nie czuł żadnych cieplejszych uczuć do swojej
córki. Nie chciał jej znać, bo mogłaby zniszczyć jego życie rodzinne.
Wracała do Warszawy płacząc. Nie potrafiła się uspokoić. Do
oczu, cały czas napływały łzy, ograniczając jej widoczność. Czuła jak się dusi w
samochodzie, musiała się przewietrzyć. Przejeżdżała akurat obok parku w centrum
stolicy, zatrzymała pojazd i zabrawszy torebkę, ruszyła w głąb niego. Był koniec
lata, ale pogoda bardziej przypominała jesień. Było zimno i wiał silny wiatr. Skwer był niemal opustoszały, tylko od czasu do czasu można było dostrzec
jakiegoś przechodnia. Usiadła na ławce i podkuliła nogi. Brodę oparła na
kolanach i najzwyczajniej w świecie rozpłakała się. Dała upust emocjom.
- Dlaczego wszyscy
mnie odtrącają? – zastanawiała się. –
Czy ja nie mam prawa do szczęścia? Czy ja
nie mogę mieć nikogo bliskiego, do którego będę mogła się przytulić? Najpierw
Marek mnie perfidnie wykorzystał. Zabawił się mną. Potraktował jak dmuchaną
lalkę, którą można poużywać, kiedy ma się na to ochotę, a później rzucić w
kąt. Teraz człowiek z którym nie mogę być już bliżej spokrewniona, potraktował
mnie jak intruza. Miałam nadzieję, że gdy go odnajdę, będzie chciał utrzymywać
ze mną kontakt. W końcu jestem jego córką, do cholery! – nie potrafiła się
pogodzić z tym odrzuceniem. – Ojcostwo chyba
do czegoś zobowiązuje?
- Ula? – przerwał jej dywagacje. Podniosła na
mężczyznę swoje zapłakane oczy. To był Marek. – Cholera! – zaklął w myślach. -
Mam nadzieję, że nie płacze znów przeze mnie. – Skarcił się w myślach.
Pozbywając się Radka, nie pomyślał o tym, ze może to skrzywdzić Ulę. – Dlaczego płaczesz? – zapytał siadając obok
niej. – Coś się stało? – patrzył na nią z troską. Zobaczył, że drży.
Niewiele myśląc, ściągnął z siebie płaszcz i otulił ją nim.
- Co ty tu robisz? – zapytała ostro. Spuścił wzrok.
- Mieszkam tu niedaleko i wyszedłem się przejść – wyjaśnił.
– Nie mogłem sobie znaleźć miejsca – spojrzał jej prosto w oczy. Pokiwała ze
zrozumieniem głową i znów się rozpłakała. Bał się, że go odepchnie, odrzuci,
ale mimo to przytulił ją. Nie mógł bezczynnie patrzeć, jak kobieta jego życia, wylewa potoki łez. – Ćććć. Wszystko będzie dobrze – szeptał jej uspokajająco
do ucha.
- Nic nie będzie dobrze – mówiła łamiącym się głosem. – Mój
ojciec nie chce mnie znać, ty potraktowałeś mnie jak szmatę, która umilała ci czas w areszcie – zabolało. Jej słowa cięły niczym nóż. Wiedział, że to prawda i czuł się z tym podle. – Jestem sama, nie mam nikogo – łkała. – Nie mam
żadnej rodziny – odsunął się od niej delikatnie i chwycił jej twarz w dłonie,
gładząc kciukami jej policzki.
- Ula, - powiedział ciepło – wiem, że skrzywdziłem cię, ale
zrozumiałem też jedną bardzo ważną rzecz. Kocham cię – na jej twarzy
malował się szok. – Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Cholernie żałuję tego
jak cię potraktowałem. Nie zasłużyłaś sobie na to. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz.
Niczego bardziej nie pragnę – wyznał.
- Marek proszę cię, przestań – zaprotestowała słabo. –
Musisz nawet teraz udawać? Taką radość sprawia ci poniżanie mnie? – załkała.
- Uleńko, ja naprawdę cię kocham. Moje uczucia są szczere – musnął ustami jej czoło.
– Daj mi ostatnią szansę. Przysięgam ci, że jej nie zmarnuję – bez słowa wtuliła się w niego. Była rozbita i potrzebowała pocieszenia, bliskości. Nie miała już siły z nim walczyć. Chciała poczuć się komuś potrzebna. – Dziękuję – szepnął jej do ucha.
- Mnie już chyba bardziej nie da się zranić – wyznała. –
Nawet jeśli to twoja kolejna gra.
- Kocham cię – powtórzył i przytulił usta do jej skroni.
Bardzo chciał, aby mu wierzyła. – Ula, chodźmy do mnie – zaproponował. –
Porozmawiamy na spokojnie. Na dworze jest bardzo zimno – kiwnęła głową z aprobatą. Gdy podnieśli się z
ławki, objął ją w pół i ruszyli kierunku jego mieszkania. Wszedłszy do apartamentu, zaprowadził ją na czerwoną kanapę w salonie, a sam poszedł zrobić
im gorącej herbaty. Po chwili, postawił przed nią kubek z parującą cieczą, zajął
miejsce obok niej i objął ją ramieniem. Tępo wpatrywała się w czasopisma
sportowe leżące na stoliku.
- Moja mama miała dwadzieścia pięć lat, gdy pojechała na
wakacje do swojej przyjaciółki, do Rostock ‘a. – Zaczęła mówić. - Tam poznała Józefa
Cieplaka. Zakochała się w nim. Spotkali się kilka razy, a po jednej z zabaw
wylądowali w łóżku. Gdy następnego dnia obudziła się, w łóżku nie było po nim śladu.
Odwiedziła ich ulubione miejsca, ale tam również go nie znalazła. Gdy poszła do
portu, dowiedziała się, że odpłynął o świcie z powrotem do Polski. Była
załamana. Gdy jej urlop dobiegł końca, wróciła do Frankfurtu. Niedługo później,
dowiedziała się, że jest w ciąży. Mimo, że przerażała ją myśl o samotnym macierzyństwie,
bardzo się cieszyła. Dziewięć miesięcy później na świat przyszłam ja. Gdy
miałam dwa lata, moja mama znów się zakochała. Niestety, ja byłam przeszkodą.
Jej partner nie akceptował mnie. Podobno był w stosunku do mnie opryskliwy, a
nawet agresywny. Gdy moja mama zobaczyła pierwsze siniaki na moim ciele,
odeszła od niego. Rok później zaczęła się spotykać z Willi ‘m Schultz ‘em. On w
przeciwieństwie do jej poprzedniego partnera ubóstwiał mnie. Gdy miałam pięć
lat, wzięli ślub. Ja też przyjęłam jego nazwisko. Miałam z nim bardzo dobry
kontakt. Był dla mnie jak przyjaciel. Niestety, gdy miałam czternaście lat,
umarł. Miał raka trzustki. Bardzo za nim tęskniłam. Nie mieli z moją mamą
dzieci. Zostałyśmy same. Moja mama straciła dobrze płatną pracę w firmie
ubezpieczeniowej. Nie przelewało nam się. Kolejnym ciosem była dla mnie jej
śmierć. Potrącił ją samochód. Miała tętniaka. – Spojrzała na niego. Jej twarz
była cała mokra od łez. – Teraz jestem sama, nie mam nikogo.
- Masz mnie – odpowiedział stanowczo, patrząc jej głęboko w
oczy. – Ja już zawsze będę przy tobie – Zapewniał gorliwie. – Jestem tylko twój – na jej
usta wypełzł uśmiech. Nachylił się i bardzo subtelnie musnął jej usta.
- Powinnam już iść – powiedziała, gdy oderwali się od siebie.
- Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci się włóczyć samej po
nocy? – zapytał retorycznie. Wstał z sofy i ruszył do jednego z pokoi. Po
chwili wrócił, dzierżąc w ręce jedną ze swoich koszul. – Zostajesz u mnie na noc – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Idź się wykąp. W drugiej
szufladzie pod umywalką znajdziesz nowe szczoteczki, a ręczniki są w górnej
szafce w słupku – z uśmiechem na ustach, podniosła się z zajmowanego miejsca,
przechodząc obok niego, wzięła koszulę i musnęła jego policzek. Leżał w łóżku i
czekał na przyjście swojej ukochanej. Po chwili do sypialni przyszła Ula,
położyła się obok Marka, który objął ją ściśle swoimi ramionami.
- Marzyłem o takiej chwili jak ta – wyznał szeptem, nie
chcąc burzyć tej intymnej atmosfery. Z czułością wpatrywała się w jego błyszczące tęczówki, z których biło ciepło. Uśmiechnęła się delikatnie. Spojrzał na
jej zmysłowe usta i zaatakował je. Całował ją namiętnie. Szybko jego usta znalazły
się na jej szyi, jednak po chwili opamiętał się. Nie chciał robić nic na siłę.
Nie chciał, aby pomyślała, że zależy mu tylko na tym, aby znów ją wykorzystać.
- Śpij kochanie – przytulił wargi do jej skroni.
- Dobranoc – odparła wtulając się w niego jak kotka.
Kilka dni później, Renata idąc do pracy, zobaczyła coś co
wprawiło ją w osłupienie. Stała właśnie pod kancelarią, gdy zobaczyła Dobrzańskiego
wysiadającego z samochodu. Sama jego obecność w tym miejscu była dla niej
zaskoczeniem, ale to, co zobaczyła później, niemal ścięło ją z nóg. Dobrzański
okrążył samochód, otworzył drzwi pasażera i podał rękę kobiecie, pomagając jej
wysiąść. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby tą kobietą nie okazała się jej
przyjaciółką. Gdy zobaczyła jak się całują, pokręciła z dezaprobatą głową i
weszła do środka. Postanowiła porozmawiać z nią o tym później. Idealna okazja nadarzyła
się podczas przerwy na lunch. Siedziały
w gabinecie Uli i popijały aromatyczne espresso.
- Ula, - powiedziała bacznie ją obserwując – coś się zmieniło?
- A o co pytasz? – uśmiechnęła się promiennie.
- Ty już dobrze wiesz, o co pytam – powiedziała złowrogo. –
Widziałam cię z Markiem.
- Wszystko sobie wyjaśniliśmy – znów uśmiechnęła się rozmarzona.
– Kochamy się.
- Ula, w co ty się pakujesz! – powiedziała blondynka lekko
podniesionym tonem. – Doskonale wiesz jaki on jest. Już raz cię skrzywdził, a
ty nadal lecisz do niego jak ćma do ognia.
- Zmienił się! – zaprotestowała ostro.
- Zmienił się. – zaśmiała się pogardliwie. – On nie jest
stały w uczuciach – powiedziała dobitnie. – Niedługo mu się znudzisz i cię
zostawi – Schultz poderwała się z miejsca i chwyciwszy ubranie wierzchnie oraz
dokumenty, sprężystym krokiem wyszła z gabinetu.
- Idę do sądu – rzuciła za siebie.
Mam nadzieję, że to nie jest kolejna gra z jego strony. Jeśli znowu ja skrzywdzi to nie ręczę za siebie. Renata wręcz alergicznie nie cierpi Dobrzańskiego, w sumie ma rację ona nie jest zaślepiona i ocenia sytuacje bardziej na trzeźwo. Moim zdanie trochę za krótko go pomęczyłaś, zbyt łatwo osiągnął swój cel, ale z drugiej strony Ula jest bardzo samotna i tez pragnie mieć koło siebie kogoś bliskiego. Jak zwykle pochłonęłam cały rozdział, mam nadzieje że nie karzesz długo czekać. Pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńCzy Marek znów bawi się Ulą? To każe się w następnych częściach. Być może krótko cierpiał, ale może podziękować za to Cieplakowi. Była rozbita i potrzebowała pocieszenia a wtedy było jej wszystko jedno. Nie było w niej woli walki.
UsuńPozdrawiam, UiM
trzeba się było jeszcze nad Markiem trochę poznęcać ;) Pozdawiam
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że lubisz pastwić się nad Mareczkiem...
UsuńPozdrawiam, UiM
Cholera, mam podobne obawy do "B". A jeśli on nadal sobie z nią pogrywa? Mam nadzieję, że tym razem wreszcie zrozumiał, że nie może jej tak krzywdzić. Za dużo zwaliło się na nią złych rzeczy. I niech ta Renata nie będzie już takim prorokiem od siedmiu boleści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
PS.
A Cieplak to prawdziwy wieprz.
Z Markiem już tak jest :) Nie byłby sobą, gdyby najpierw czegoś nie spieprzył, a później nie musiał tego ratować. Czy udaje okaże się w kolejnych częściach... Renata nie odpuści tak łatwo, musi dorzucić swoje trzy grosze...
UsuńPozdrawiam, UiM
Cieplak to ostatni idiota i łajdak. Jak mógł potraktować tak własną córkę? Oby dostał za swoje! Marek wyznał miłość Uli, ale na jej miejscu tak szybko nie uwierzyłabym w jego "kocham cie"... Może rzeczywiście nie kłamie, ale i tak facet miał sporo za uszami i należy mu się większa kara. Wiem, znowu mi napiszesz, ze jestem sadystką...:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok
Strach był większy niż chociażby poczucie odpowiedzialności za swoje plemniki. Ona była w takim nastroju, ze miała wszystko gdzieś. Czasami w naszym życiu jest taki moment, że chcemy przytulić się do mamy i wypłakać. Ona matkę straciła, ojciec ją odrzucił, a napatoczył się Marek. Dzięki Józkowi, jego męki skróciły sie...
UsuńPozdrawiam, UiM
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCieplak to chyba wszelkie granice podłości przekroczył. Ale jeśli jest TEN Bartek co w serialu to prędzej czy później być może przyjdzie koza do woza i przypomni sobie o córce.Adwokat może być potrzebny do synalka i do kogo najlepiej pójść do córki.
OdpowiedzUsuńCo do Marka to wierzę, że nie kłamie i wkrótce Ula również mu zaufa w 100%
Pozdrawiam miło.
Jako jedna z nielicznych wierzysz w naszego ruchacza, jak był uprzednio określany Mareczek :) Pozdrawiam, UiM
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdopiero skończyłam czytać a już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci sie podoba,
Usuńpozdrawiam, UiM
Siada na tej ławce i zaczyna płakać. Moja pierwsza myśl to żeby Marek przyszedł i ją przytulił. Czytam dalej,a tu to o czym chciałam przeczytać. Może czytasz mi w myślach? Jak ja uwielbiam czytać o miłości. To jej takie piękne. Mam nadzieje, że Marek nie okaże się dupkiem i będzie przy Uli trwał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To chyba było do przewidzenia, przynajmniej mi tak się wydaje :D Czy okaże się dupkiem? W następnych częściach się wszystko wyjaśni :)
UsuńPozdrawiam, UiM
trochę optymizmu,widzę że niektórzy stawili by już szubienice. A nie wydaje się wam ,że wśród przyjaciół Uli i Marka sami niepełnosprytni.a hoj
OdpowiedzUsuńCzytelniczki jeszcze nie wybaczyły mu tego co jej zrobił :) Ula zrobiła to szybciej, ma teraz szansę, aby się zrehabilitować. No chyba że znów ją wykorzysta,
Usuńpozdrawiam, UiM
Czytając ten rozdział zrobiło mi się trochę żal Uli. Ojciec jej nie chce i nazywa błędem młodości. Matka umarła. Nie ma bliskich a gdy jest kompletnie załamana i zagubiona napatacza się były casanowa. I mam nadzieję ,że nie powiedział jej tego aby sprawdzić czy nadał może. To była totalna podłość. Oby nie. I nie do wybaczenia.Jednak nam nadzieję ,że nie będzie aż tak czarny scenariusz i nie jest to kolejna gra tylko uczucie. Czekam na kolejną część. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUla została sama i najzwyczajniej w świecie potrzebowała bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Gdy była w największym dołku, napatoczyl się Marek. Mam wrażenie że patrzycie na niego przez pryzmat tego, co zrobił w więzieniu. Później cierpiał i próbował ja odzyskać. W sumie może macie rację ze swoimi podejrzeniami?
UsuńPozdrawiam, UiM
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie po weekendzie.
UsuńPozdrawiam UiM
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń