poniedziałek, 14 grudnia 2015

"Katusze" część 18

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

Wychodząc z gmachu sądu usłyszała dźwięk telefonu. Po przekopaniu całej torebki, udało jej się znaleźć urządzenie. Zobaczywszy kto dzwoni, odebrała bez wahania.
- Witaj Pshemko! – rzuciła radośnie. – Co u ciebie słychać?
- Witaj Urszulo, - przywitał się – dzwonię do ciebie, aby dowiedzieć się jak poszła rozmowa z twoim ojcem – jej humor zmienił się  diametralnie. – Miałaś zadzwonić, a minęło już kilka dni, a ty nie dałaś znaku życia.
- Pshemko, - westchnęła – szkoda gadać – powiedziała wymijająco. 
- Urszulo, czy coś się stało? – zapytał zaniepokojony jej smutnym głosem. W odpowiedzi na swoje pytanie, usłyszał tylko westchnięcie. – Przyjedź do mnie w przerwie na lunch – nie dał jej wyboru. – Koniecznie! – nim zdążyła zaprotestować usłyszała dźwięk zakończonego połączenia.  Z dezaprobatą pokręciła głową i wrzuciła telefon z powrotem do torebki.

Od kiedy  projektant dokonał jej spektakularnej metamorfozy , utrzymywali stały kontakt. Spotykali się w niedzielne obiady, podczas wspólnych lunch ‘ów, chodzili razem na zakupy do centrum handlowego. Mistrz uwielbiał doradzać Uli w kwestii ubioru. Często szył dla niej suknie. Oprócz tego, dzwonili do siebie niemal codziennie. Mogli rozmawiać o wszystkim. Zostali przyjaciółmi.

Szedł korytarzem Febo & Dobrzański cały rozpromieniony. W końcu udało mu się odzyskać ukochaną. Postanowił podzielić się tą radosną informacją ze swoim najlepszym przyjacielem. Zapukał do drzwi i po usłyszeniu zaproszenia, wszedł do gabinetu.
- Cześć Seba – powiedział z szerokim uśmiechem na ustach.  Sebastian wpatrywał się w niego jak w kosmitę.
- Coś się stało? – zapytał niepewnie. – Ostatnio chodziłeś jak chmura gradowa, a teraz jesteś radosny jak skowronek?
- Miłość  – odpowiedział lakonicznie i westchnął z rozmarzeniem. Widząc nieustępliwe spojrzenie kadrowca wyjaśnił – Ula mi wybaczyła – oczy dyrektora rozszerzyły się ze zdumienia. Kibicował Markowi, ale nie bardzo wierzył, że mu się uda. Panna Schultz wyglądała na bardzo nieprzejednaną i zranioną.
- Stary, - poderwał się z fotela – gratuluję – uścisnął dłoń prezesa. - Naprawdę bardzo się cieszę, że doszliście do porozumienia. - Gdy zajął z powrotem swoje miejsce, otworzył szufladę biurka i wyjął z niej czerwone pudełeczko. – Chcę oświadczyć się Violi, ale nie wiem czy jej się spodoba – podał mu błyskotkę. Gdy Dobrzański otworzył pudełeczko, ukazał mu się pięknie zdobiony pierścionek z dużym kamieniem.
- Wow – powiedział oszołomiony. – Szarpnąłeś się – uśmiechnął się i zamknął futerał. – Na pewno jej się spodoba. Za taki pierścień, to nawet ja bym za ciebie wyszedł – roześmiali się.
- A może ty się oświadczysz Uli? – zapytał HR ‘owiec, gdy już się uspokoili.
- Seba, to jeszcze za wcześnie – powiedział z nietęgą miną. – Dopiero od kilku dni jesteśmy razem. – Wyjaśnił.

Około godziny dwunastej przekroczyła próg domu mody ukochanego. Od razu ruszyła w kierunku wind, które zawiozły ją na piąte piętro. Gdy stanęła przed szklanymi drzwiami pracowni, zobaczyła mistrza nerwowo chodzącego po pomieszczeniu. Zapukała delikatnie w szybę i wsunęła się do środka.
- Witaj Pshemko – uściskała go serdecznie.
- Urszulo, - powiedział z ulgą – nareszcie jesteś – poprowadził ją w kierunku czerwonego fotela – opowiadaj szybko co się dzieje – patrzył na nią wyczekująco.  Przetarła dłonią twarz i spojrzała na niego. Z jej oczu bił smutek  i rozgoryczenie.
- Moja matka nie kłamała mówiąc mi, że mój ojciec to ostatni bydlak i egoista.  – Zaśmiała się pogardliwie – myślałam, że kiedy dowie się, że jestem jego córką, będzie chciał mnie poznać, porozmawiać ze mną, a on obrzucił mnie obelgami i kazał mi zniknąć z jego życia raz na zawsze – opowiadając o tym spotkaniu, nie potrafiła zapanować nad emocjami, znów łzy znalazły ujście na jej policzki. Projektant, niewiele myśląc poderwał się z zajmowanego przez nią miejsca i podszedłszy do niej, przytulił ją. 
- Nie płacz Uleńko – mówił uspokajająco, tuląc ją w ramionach. – Jesteś wspaniałą kobietą i taki ojciec jest ci do niczego nie potrzebny – argumentował. – Jeśli chcesz, ja zostanę twoim ojcem – zaproponował. – Przyszywanym, ale jednak – spojrzała na niego zaskoczona. Nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć. Nie spodziewała się takiej propozycji. Po szybkiej analizie udzieliła mu odpowiedzi.
- Zgadzam się – uśmiechnęła się promiennie. Zgodziła się, bo zawsze brakowało jej ojca. Chciała mieć taką osobę, która zawsze ją pocieszy, przytuli i powie, że wszystko będzie dobrze. Zgodziła się również dlatego, bo nie chciała sprawiać mu przykrości. Jego syn studiował w stanach i nie miał okazji często się z nim widywać.

Idąc do wyjścia, natchnęła się na swojego ukochanego.
- Cześć Marek – wymruczała mu do ucha zmysłowym głosem. Nie mógł się powstrzymać i wpił się w jej wargi. Żarliwie je pieścił, pozbawiając ją tchu.
- Kochanie, co tu robisz? – zapytał z promiennym uśmiechem na ustach. – Czyżbyś się stęskniła za panem prezesem i postanowiłaś go odwiedzić? – Zapytał kokieteryjnie.
- Byłam u Pshemko – wyjaśniła, ale widząc jego zawiedzioną minę, dodała szybo – za tobą też tęskniłam – a jego twarz wypełzł leniwy, uwodzicielski uśmiech.
- To może pójdziemy do mnie? – zaproponował. – Tam będziemy mieli odrobinę prywatności – mówił wodząc opuszkami palców po jej policzku i szyi. Chwycił jej dłoń i pociągnął w stronę swojego gabinetu.
Czułościom nie było końca. Nie mógł się powstrzymać. Chciał nadrobić cały ten stracony czas. Gdyby nie był takim głupcem ona nigdy by nie odeszła. Całował ją namiętnie i trzymał w swoich ramionach. Chciał cały czas mieć ją blisko siebie.  Najchętniej kochałby się z nią tu i teraz, ale wiedział, że nie jest to odpowiednie miejsce, a poza tym to dla niej mogłoby być jeszcze za wcześnie. Nie chciał jej skrzywdzić. Po przyjemnie spędzonym czasie odprowadził ją do samochodu.
- Zobaczymy się dzisiaj? – zapytał z nadzieją, intensywnie wpatrując się w jej błękitne diamenty.
- A chcesz? – zapytała zalotnie bawiąc się kosmykiem włosów.
- Bardzo – wymruczał jej w usta, by następnie wpić się w nie. – U mnie o osiemnastej? – zapytał oderwawszy się od niej. – Przygotuję pyszną kolację.
- Dobrze – Obdarzyła go najpiękniejszym uśmiechem, zarezerwowanym tylko dla niego. – Będę o osiemnastej – zapewniła.
- A zostaniesz na noc? – zapytał otwierając jej drzwi. Roześmiała się perliście.
- Zostanę – odpowiedziała po chwili zastanowienia. Ostatni raz musnęła jego usta i usiadłszy za kierownicą odjechała.

Jej lunch był niezwykle przyjemny. Najpierw zyskała ojca, a później miło spędziła czas z Markiem. Widziała, że mu zależy. Zmienił się. Bardzo o nią dbał i zabiegał o jej względy. Czasami wydawało jej się, że gdyby zapragnęła, dałby jej nawet gwiazdkę z nieba. Nie miała powodów ani do zazdrości, ani żeby mu nie ufać. Bacznie obserwowała go i zauważyła, że nie zwraca uwagi na inne kobiety. Pluła sobie w brodę, że go tak kontroluje. Nie raz czuła się podle po tym jak sprawdzała jego kieszenie, pocztę, SMS 'y, albo jak wąchała jego ubrania w poszukiwaniu kobiecej woni. Nie ufała mu na sto procent. Nie chciała być znów tą pierwsza naiwną, ale z każdym dniem jej wiara w niego była coraz większa.

Był zdenerwowany. Nie codziennie prosi się kobietę o rękę. Szczególnie, gdy tą kobietą jest Violetta Kubasińska. Nieprzewidywalna, zakręcona i szalona.
- Mmm – zamruczała pod nosem – pyszne są te ostrógi – dobiegł go głos ukochanej. – Dziękuję ci, że mnie tu zabrałeś.
- Cieszę się, że ci się podoba – uśmiechnął się nerwowo, a ona spojrzała na niego podejrzliwie.
- Co ty się tak tajniakujesz? – patrzyła na niego mrużąc oczy. 
- Zsunął się z krzesła i wyciągnąwszy czerwone pudełeczko z wewnętrznej kieszeni marynarki, zapytał – Violuś, jesteś kobietą z którą chcę dzielić resztę życia – otworzył futerał, a jaj oczom ukazał się piękny pierścionek zaręczynowy.



- Wyjdziesz za mnie? - zapytał zestresowany. 
- Tak! – krzyknęła i wpiła się w jego usta. – Jesteś kochany Sebulku – uśmiechnął się i wsunął jej pierścionek na palec. Gdy zajął swoje miejsce, chwyciła opakowanie od błyskotki.
- No, no – powiedziała z uznaniem. – Markowy – uśmiechnęła się i przeniosła na niego wzrok. – Bez metki nie ma podnietki – chcąc nie chcąc roześmiał się z jej przysłowia.
- Kocham cię Violetto.

14 komentarzy:

  1. Opowiadanie jesy swietne , czytajac je mam usmiech na twarzy. Choc brakuje mi troche tych scen miedzy Ula a Markiem ;) Jest to moj pierwszy komentarz w koncu sie zdecydowalam\ odwarzylam. Ile bedzie jeszcze czesci tego opowiadania? Bo nie chce zeby sie konczylo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trochę Was pomęczę tym opowiadaniem. Cieszę się ze się zdecydowałaś. Więcej scen w następnych częściach.
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że po tych wszystkich burzach będzie już spokojniej, że Marek faktycznie się zmienił i coś zrozumiał i nie odwali jakiejś głupoty, bo nie ręczę za siebie. pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A się na niego uwzięłyście :) Niedługo będzie czuł Wasz oddech na karku :) Jeśli chcecie może coś odwalić :) W sumie, dlaczego ma być tak sielankowo?
      Pozdrawiam, UiM :D

      Usuń
  3. Wszystko dobrze się układa, Ula wybaczyła tylko czy on to doceni? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Mareczek nie będzie miał z Wami lekko :) Wszystko w następnych częściach :)
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  4. Opowiadanie chyba idzie ku końcowi.Została tylko sprawa Cieplaka do wyjaśnienia,bo chyba będzie jeszcze o nim.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już tak szybko chcecie pożegnać się z tym opowiadaniem? :) Nie tym razem...
      Pozdrawiam, UiM :)

      Usuń
  5. Czy to cisza przed kolejną burzą, czy oni rzeczywiście powoli zawijają do swojego szczęśliwego portu? Ula była wściekła na Marka, bo miała uzasadnione powody, ale odniosłam wrażenie, że mimo wszystko nie tak trudno było jej wybaczyć i zaufać Markowi ponownie. To dowód na to jak ogromna jest siła miłości.
    Nie dziwi mnie przyjaźń Uli i Pshemko. W serialu koniec końców, też zostali przyjaciółmi. Mistrza mimo, że jest nieobliczalnym furiatem i wielkim ekscentrykiem, nie sposób nie lubić.
    I wreszcie Viola doczekała swojego wielkiego szczęścia przyjmując oświadczyny Sebastiana.
    Ten rozdział jest bardzo pozytywny i bardzo sielankowy, pełen dobrych emocji, że aż się boję, czy następny nie będzie jego totalnym przeciwieństwem.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz będzie raczej spokojnie, z naciskiem na raczej :) Ona nie ufa mu jeszcze w stu procentach :) Kontroluje go i za każdym razem upewnia się że nie okłamywał jej. Pluje sobie w brodę, ze nie ufa mu... Tu poszłam o krok dalej, Pshemko został przyszywanym ojcem panny Schultz. Kolejny raczej nie...
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  6. Pozytywna część. Sebastian oświadczył się Violetcie a tak się zgodziła. Dobrze ,ze Ula ma ograniczone zaufanie do Dobrzańskiego. Bo może się zmienił a może nie? Chyba nie strzeli mu już nic do łba ? Ojciec Uli to kompletny dupek dobrze ,że ma takiego przyjaciela jak Pshemko . Czekam na cd. Ile jeszcze części? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Cieszę się ,że to opowiadanie się jeszcze nie kończy bo chciałabym jeszcze trochę o nich poczytać.Jestem ciekawa ,kiedy Ula zaufa na 100% i czy będzie warto.Musze się przekonać do zmiany Dobrzańskiego w tym opowiadaniu. Wiem ,wiem uwzięłam się na niego może i nie ja jedna??? Kiedy cd dalszy?

      Usuń
    2. Jeszcze pozostało kilka części, cieszę się, ze to opowiadanie zainteresowało Cię. Długo zbierałam się do jego napisania. Następny rozdział będzie przeważnie o Uli i Marku. Następny rozdział w następnym tygodniu.
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń