Tym razem miniaturka. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Zapraszam!
Siedziała skulona na wygodnej kanapie i
płakała. Na stoliku porozsypane były ich wspólne zdjęcia. Fotografie z pokazu
FD Gusto, na którym wyznał jej miłość, wakacje na Dominikanie, wspólny weekend
we Wrocławiu i rodzinny wyjazd do Kazimierza. Do tych pełnych radości zdjęć
brakowało tylko obrazów z ich ślubu. Bardzo chciała wyjść za mąż. Od zawsze
marzyła, że stanie na ślubnym kobiercu w pięknej, koronkowej sukni i będzie
czuła się jak księżniczka. Znalazła swojego księcia z bajki, ale on nie miał w
planach małżeństwa. Nawet nie chciał dziecka. Zawsze powtarzał: Kochanie, jeszcze jesteśmy młodzi, po co to
zmieniać? Wolisz siedzieć w pieluchach niż wyjechać na wakacje? Powoli
miała dosyć. Bała się, że Marek nigdy nie dorośnie do roli męża i ojca. Wspominała
nawet o ślubie cywilnym. To by jej wystarczyło na razie. Wiedziała jaki Marek
ma stosunek do dzieci, więc nie chciała, żeby pojawiły się w tym momencie.
Uważała, że po ślubie Marek zmieni zdanie i postarają się o potomka. Teraz była
w kropce. Nie planowała tego, ale się stało. Zrobiła test ciążowy i wyszedł
pozytywnie. Nie wiedziała jak poinformować przyszłego tatusia. Bała się jego
reakcji. On za wszelką cenę nie chciał dziecka. W jej głowie tworzyły się
najgorsze scenariusze. Wyobrażała sobie, jak Marek każe jej dokonać aborcji.
Tego by nie wytrzymała. Zerknęła na zegarek. Wskazywał osiemnastą. Za chwilę
Marek miał wrócić z cotygodniowego squash’a z Sebastianem. Jak gdyby nigdy nic
wstała z kanapy, otarła łzy i zaczęła przygotowywać kolację.
Wszedł do mieszkania i od razu poczuł zapach
spaghetti. Był niesamowicie głodny po wysiłku z Olszańskim. Powędrował do
kuchni, by przywitać się z Ulą. Stała tyłem do niego i doprawiała sos. Podszedł
do niej i przytulił ją.
- Hej skarbie- wymruczał do jej ucha.
- Cześć- odpowiedziała chłodno.
Skonsternowany przyglądnął się jej.
- Stało się coś?- zapytał od razu. Może teraz mu powiem? Nie w kuchni. Jeszcze
gotów jest wziąć nóż i mnie zabić.
- Nie, nie- zaprzeczyła szybko- Umyj ręce,
zaraz podaję kolację.
Jedli posiłek w ciszy. Ula nie czuła głodu.
Wciąż zastanawiała się nad sytuacją, w której się znaleźli. Dłubała w talerzu,
rozmyślając cały czas, jak powiedzieć Markowi o ciąży. Zauważył jej dziwne
zachowanie.
- Ulka, powiesz mi w końcu co się stało?-
podniósł głos. Cieplak aż podskoczyła. Teraz
albo nigdy.
- No dobrze-
westchnęła głośno- Jestem w ciąży- wyszeptała. Oczy Marka były wielkości
pięciozłotówki.
- Co?- zauważyła, jak z jego twarzy odpływa
cała krew.
- Jestem w ciąży- powtórzyła nieco głośniej.
Wbił w nią karcące spojrzenie. Poczuła się jak sześciolatka, która została
przyłapana na malowaniu kredkami po ścianach- Przepraszam- przełknęła nerwowo
ślinę.
- Przepraszasz?- prychnął.
- Wiem, że to nieodpowiedni moment- skuliła
się przed atakiem.
- Masz rację.
Nieodpowiedni moment. Chciałem ci pokazać świat, poszaleć trochę, a
teraz…-przerwał na chwilę- teraz czekają nas tylko pieluchy i wrzask w nocy-
zamknął oczy, aby się nieco opanować- Zrobiłaś to celowo?
- Co?- nie wierzyła w to co słyszy- Jak
możesz podejrzewać mnie o coś takiego!?- powoli nie wytrzymywała.
- Wszystkiego się już mogę spodziewać-
krzyknął i zaczął chodzić nerwowo po pokoju.
- Nie krzycz na mnie. To nie moja wina!
Pragnę cię uświadomić, że przy poczęciu ty także byłeś.
- Myślisz, że jestem gotowy na bycie ojcem?-
nie zważał na jej słowa. Był skupiony na swoim nieszczęściu.
- Wiem, że żadne z nas nie jest na to gotowe,
no ale stało się- próbowała być spokojna dla dobra dziecka.
- Stało się- przedrzeźnił ją. Zatrzymał się na środku pokoju, by po chwili żwawym
krokiem ruszyć w stronę wyjścia. Nie odwróciła się. Usłyszała tylko trzask
zamykających się drzwi. Zostawił mnie! Ruszyła do salonu.
Położyła się na kanapie i włączyła telewizję. Łudziła się, że może jakiś kanał
pozwoli jej trochę ochłonąć i porzucić myśli o
kłótni z Markiem. Zmęczona płaczem zasnęła.
Obudziła się zmarznięta i zdezorientowana.
Spojrzała na zegarek: pierwsza w nocy. Rozejrzała się po mieszkaniu, ale nic
nie wskazywało na to, by Marek wrócił. Zabrała ze sobą telefon i ruszyła do sypialni.
Znowu zasnęła, ale nie na długo. Obudził ją szczęk otwieranych drzwi i dziwny
bełkot. Wyszła z pomieszczenia i ujrzała zataczającego się Dobrzańskiego.
Podniósł oczy i spojrzał na nią. Jego wzrok spowodował dreszcze na jej plecach.
- Gdzie byłeś?- stanęła stanowczo z rękami na
biodrach.
- Cicho, cicho- przyłożył palec do ust- Bo
przyjdzie ździcho- zaśmiał się pod nosem.
- Zaprowadzę cię do sypialni. Jesteś
kompletnie pijany!
Kiedy dotarli do łóżka, usadowiła go na
kołdrze i zaczęła ściągać ubrania z niego.
- Będziesz wolała bardziej jego niż mnie-
wymamrotał, wskazując na jej brzuch.
- Co ty bredzisz?
- Ten intruz zniszczy nam życie-mruczał
bardziej do siebie.
Gdy w końcu był w samych bokserkach zatopił
się w pościeli i od razu zasnął. Ula była w wielkim szoku. Jeszcze nigdy nie
widziała Marka w takim stanie. Podniosła dżinsy z podłogi i wtedy wypadł z
kieszeni jego telefon. Nie miała w zwyczaju grzebanie w jego komórce, ale
chciała dowiedzieć się, gdzie był. Trzymała w ręce iPhone i zastanawiała się,
czy nie zerknąć w wiadomości, czy spis połączeń. Nagle telefon zawibrował, a na
ekranie ukazała się chmurka oznajmująca nadejście SMS’a. Zerknęła na nadawcę. Klaudia? To wydawało się jej podejrzane.
Otworzyła wiadomość: Dziękuję za wieczór.
Nie bój się! Będziesz idealnym tatą! Nie wierzyła w to co widzi. Spędził
wieczór z Klaudią. Jego byłą kochanką. A może nie byłą? Straciła grunt pod
nogami. Osunęła się na łóżko i zasłoniła twarz dłońmi. Po chwili zadzwoniła do
Violi. Spytała się czy może do niej przyjechać. Kubasińska bez zbędnego
wypytywania zaprosiła ją do siebie.
- Viola, on spędził wieczór z Klaudią-
wypłakiwała się przyjaciółce. Trzymała głowę na jej kolanach, a blondynka
głaskała jej włosy. Taki sposób na uspokajanie niewiele pomógł.
- Może tylko porozmawiali. Wiesz, kiedy ty byłaś z Piotrem- brunetka
karcąco spojrzała na Violę- to znaczy kiedy Piotr był na horyzoncie, Marek
wtedy się kompletnie załamał i znalazł przyjaciółkę właśnie w Klaudii. Sebastian
wtedy go nie rozumiał, sam mi o tym mówił. A pewnego dnia Nowicka pojawiła się
u niego i chciała go poderwać. Tylko, że on cały czas wspominał o tobie.
- Skąd wiesz?- podniosła się z jej kolan.
- Yyy…- poczuła się niezręcznie- Było słychać
przez drzwi. Mniejsza o to. Ważne, co mówił. Opowiedział całą historię o was.
Ona wtedy zrozumiała jak cię kocha i powiedziała, że zawsze możecie liczyć na
jej pomoc.
- Naprawdę?- nie wierzyła dalej.
- Marek potem jej wspominał, że jest jego
przyjaciółką, bo jako pierwsza uwierzyła w jego miłość do ciebie. Więc wątpię,
żeby teraz, tak nagle odrodził się ich romans.
- Może masz rację. Ale to i tak nie zmieni
tego, jak bardzo mnie zranił wieczorem swoim wybuchem.
- Wiem, kochana. Zostań dzisiaj u mnie, a rano pojedziesz po
ubranie na zmianę. Jak pojedziesz o siódmej, to na pewno nie zobaczysz się z
nim. Będzie jeszcze spał z ogromnym kacem.
Całą noc nie zmrużyła oka. Nie mogła spać, bo
cały czas myślała o sytuacji, w której się znalazła. Bolała ją reakcja Marka.
To nie była wyłącznie jej wina. Wiedziała, że on nie chce dziecka, ale kiedy
się niespodziewanie pojawiło myślała, że jakoś to przyjmie. W końcu co się
stało, to się nie odstanie. Niecierpliwie czekała na poranek.
Najciszej jak potrafiła przekręciła zamek i
otworzyła drzwi. Rozejrzała się niespokojnie po mieszkaniu. Na palcach szła do
garderoby. Nagle usłyszała jakiś głos. Stanęła w półkroku i wsłuchiwała się. To
był Marek. Chodził nerwowo po salonie, rozmawiając przez telefon:
- Jak to jej nie ma?- krzyczał- To gdzie ona
może być? Skończyły mi się pomysły, gdzie mogła się udać- był wyraźnie
przestraszony. Odwrócił się i kiedy ją zobaczył, stanął jak wryty- Dobra,
odwołuję alarm, pa- rozłączył się.
-Gdzie byłaś? Martwiłem się- rzekł ujmująco.
- A ty?- swoim stanowczym głosem zbiła go z
tropu.
- Musiałem przemyśleć kilka spraw.
- Klaudia ci pomogła?- wbił w nią zaskoczone
oczy.
- Skąd wiesz? Grzebałaś w moim telefonie?
- Jak musiałam ci pomóc dostać się do łóżka,
wypadł ci telefon i wtedy dostrzegłam wiadomość.
- Okej. Spotkałem się z nią, ale mogę cię
zapewnić, że nasze relacje są czysto koleżeńskie.
- Nieważne- odwróciła się, by pójść do
garderoby. Zatrzymał ją.
- Ula, porozmawiajmy!- błagał.
- Nie mamy o czym. W nocy wystarczająco dużo powiedziałeś-
czuł się zakłopotany. Przypomniał sobie, jakie słowa wypowiedział.
- Przepraszam, byłem wtedy pijany i nie
myślałem, co mówię.
- Podobno pijani mówią co myślą.
- Zrozumiałem, że cię zbyt mocno kocham, żeby
cię stracić. A dziecko, cóż stało się. Ale nie cofniemy czasu. Zareagowałem
tak, bo po prostu boję się. Nigdy nie miałem dobrego przykładu ojca. Chcę być
tatą, ale strach mnie paraliżuje.
- Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej o tych
obawach?
- Jakby to wyglądało? Jestem facetem, i to ja
mam dawać oparcie tobie a nie odwrotnie.
- Marek- westchnęła- facet to też człowiek.
Nie zawsze musi być najodważniejszą istotą na świecie.
- Przepraszam- ze skruchą spuścił wzrok.
- Kocham cię- ufnie wtuliła się w jego ramię,
wierząc, że wszystko im się uda.