piątek, 10 marca 2017

"Zdradziłaś mnie" część 19

Szybko  ruszył na schody i niemal wbiegł na odpowiednie piętro. Mimo, że było wysoko nie dostał zadyszki. W duchu pogratulował sobie kondycji i pomysłu uprawiania sportu z Sebastianem. Odnalazł konkretne drzwi i zapukał cicho, uprzednio łapiąc głośno powietrze. Usłyszał  tylko ciche zaproszenie i powoli uchylił drzwi. Od progu poczuł tylko zapach długo niewietrzonego pomieszczenia. Rozglądnął się dookoła. Długi korytarz prowadził do salonu, a po lewej  i po prawej stronie znajdowały się kolejne drzwi. Domyślił się, że prowadzą one do łazienki i kuchni. Nie wiedział gdzie Ula się znajduje, więc stanął w bezruchu i nasłuchiwał dźwięki. W tym samym momencie Ula zawołała, a Marek podążył za jej głosem. Wszedł do salonu i zobaczył ją. Serce mu stanęło na ten widok. Siedziała odwrócona do niego na rudej kanapie, w brudnym dresie i pomierzwionych spiętych w kucyk włosach. Niemal miał łzy w oczach, przypominając sobie jak ją traktował. Zobaczył, że przygląda album ze zdjęciami. Podszedł bliżej i dostrzegł ich wspólne zdjęcia. Fotografie z Madery, ze ślubu, z Wisły. Nawet te, które zrobił im Artur, kiedy nie byli jeszcze razem.


- Ula?- zawołał najczulej jak potrafił. Szybko odwróciła się do niego zaskoczona. Zauważył mokre plamy na jej policzkach. Serce mu się krajało na ten widok.
- Co ty tu robisz?- nadal była w głębokim szoku.
- Jestem- odparł głupio nie wiedząc co tak naprawdę jej powiedzieć. Szybko starła łzy z twarzy i próbowała się ogarnąć. Mocniej ścisnęła gumkę na włosach i sięgnęła po chusteczkę do nosa. Patrzyli na siebie w bezruchu, napawając się chwilą.
- Chciałeś porozmawiać o rozwodzie, żeby nie było wstydu w sądzie?- poczuł rosnącą gulę w gardle. Jej ton głosu był lodowaty i ranił jego serce.
- Nie- szepnął i spuścił wzrok. Ona wciąż na niego patrzyła. Stanęła naprzeciwko niego.
- Chcesz wszystkie swoje pieniądze, bardzo proszę. Nic od ciebie nie chcę! Nic, słyszysz?!- nie wytrzymała. Wybuchła i w tym momencie chciała tylko ulżyć sobie krzycząc mu prosto w twarz, to co ją bolało. Chciała, aby i on poczuł się tak samo, jak ona. Udało jej się. Jej słowa niczym sztylet wbijały się w jego serce.
- Nie- znowu powiedział cicho to krótkie słowo- nie chce pieniędzy.
- Chcesz mnie bardziej upokorzyć?!- nie słuchała go. Wciąż chciała wyrazić swój żal. Nie zwracała uwagi na jego słowa.
- Co?- w końcu podniósł głowę i spojrzał na nią.
- Nie bój się, nie chcę twoich pieniędzy, twojej firmy, mieszkania. Poradzę sobie bez ciebie- jej duma dała o sobie znać.
- Ula- westchnął i zamknął na moment oczy- to nie tak.
- A jak?!- miała już wszystkiego dość- Jak?!- powtórzyła. Jak w amoku wrzeszczała na niego, wypluwając z siebie kolejne zarzuty. Bez słowa podszedł do niej i mocno objął. Próbowała się wydostać z jego ramion ale był zbyt silny. Szarpała  się przez chwilę wyklinając go od dupków, ale w końcu odpuściła. Przytuliła się do niego i zaczęła łkać. Stali tak wtuleni w siebie, napawając się bliskością. Uspokajał ją, głaszcząc po głowie.
- Chyba musimy porozmawiać- powiedzieli w tym samym momencie i wybuchli śmiechem.
- Zrobię kawy- odkleiła się od niego i ruszyła do kuchni. Stojąc przy blacie i czekając aż woda się zagotuje myślała o swojej przyszłości. Pogodzimy się? Po co Marek konkretnie przyszedł? Miała tysiące pytań. Jej myśli przerwał wchodzący do kuchni Marek. Usiadł na stoliku barowym i przyglądał się pomieszczeniu. Jego wzrok zatrzymał się na zlewie, w którym znajdowały się tylko kieliszki do wina i filiżanki po kawie. Spojrzał na odwróconą Ulę i zamyślił się. Podszedł do lodówki i otworzył drzwi.
- Ula, ty nic nie jadłaś- bardziej stwierdził niż zapytał. To, że nie spojrzała na niego było już odpowiedzią. Wziął ją za rękę i zaprowadził na korytarz. Założył płaszcz na ramiona i spotkał się z jej zdezorientowanym wzrokiem.
- No co?
- Marek, co ty robisz?
- Idziemy do restauracji- powiedział tak, jakby to było czymś normalnym.
- Ale…patrz jak wyglądam, nie chce do ludzi- ściągnęła z siebie kurtkę i poszła do kuchni. Stał na środku korytarza i w duchu stwierdził, że lepiej coś zamówić do domu. Będziemy mogli porozmawiać na osobności. Sięgnął po telefon i zamówił pizzę.



Zajadając się jedzeniem na wynos, siedzieli na kanapie i  popijali kawę.
- Kiedy jadłaś ostatnio?- zapytał z troską, obserwując jej wychudzone ciało. Unikała jego wzroku- Ula?- ponaglił.
- Nie pamiętam sama- spuściła głowę.
- No nic-westchnął- Najważniejsze, że teraz jesz- patrzył na nią z nieukrywaną radością. W jednym momencie jednak spoważniał- Ula, ja chciałem cię bardzo przeprosić. Zachowałem się jak dupek i ostatni cham.
- Co spowodowało, że w końcu zrozumiałeś, że cię nie zdradziłam.
- Justyna wszystko mi powiedziała- wydawał się na bardzo skruszonego. Cały wieczór prowadzili oczyszczającą rozmowę.
Wyszła spod prysznica. Czuła się szczęśliwa i odprężona. Szybko wytarła ciało i ubrała się w czerwoną koszulę nocną. Popatrzyła na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęła się do siebie. Wróciła do sypialni, gdzie czekał na nią Marek. Leżał w samym bokserkach z zamkniętymi oczami. Kiedy usłyszał, że nadchodzi lekko podniósł się na ramionach i spoglądając na nią zagwizdnął. Pogłaskał pościel, zapraszając ją na łóżko. Roześmiała się perliście i szybko znalazła się u jego boku. Uklęknęli na pościeli, niemal stykając się ciałami. Napawał się jej widokiem. Uniósł jej podbródek i skradł całusa. Delikatnie i powoli ściągał ramiączko koszuli całując jej szyję. Westchnęła z rozkoszy. Jej dłonie powędrowały na jego kark, potem pięknie wyrzeźbione ramiona i zaczęła maskować. Zsunął drugie ramiączko, a koszula opadła ze świstem. Ujrzał jej ciało w pełnej okazałości. Pocałunkami schodził coraz niżej, kiedy ona bawiła się jego włosami. To coraz bardziej go nakręcało. Przerwał na chwilę, by spojrzeć prosto w jej oczy i sięgnął jej ust. Smakowały cudownie. Bawił się językiem i drażnił jej wargi.  W pewnym momencie runęli na łóżko. Zawisł nad nią i obsypywał pocałunkami całe jej ciało, powtarzając, że bardzo ją kocha.
 KONIEC!