UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
Dzisiejszego dnia unosił się nad ziemią. Szedł właśnie do
gabinetu swojej siostry, gdy rozdzwonił się jego telefon. Wyciągnął go z
wewnętrznej kieszeni marynarki, spojrzawszy na wyświetlacz, odebrał. Dzwonił
pośrednik z agencji nieruchomości.
- Aleksander Febo, słucham - powiedział oficjalnie.
- Dzień dobry panie Febo. Z tej strony Tomasz Lisiecki z
firmy Luksimo – przedstawił się. – Trzy tygodnie temu, wystawił pan swój dom
na sprzedaż. Chciałbym się upewnić, czy pana oferta jest nadal aktualna?
- Oczywiście, jak najbardziej – potwierdził.
- To bardzo dobrze się składa, bo udało nam się znaleźć
potencjalnego kupca na pański dom – na twarz Włocha, momentalnie wypełzł uśmiech. – Kiedy
moglibyśmy obejrzeć posiadłość? – Zapytał. – Nie ukrywam, że zainteresowanemu
zależy na czasie.
- Może dzisiaj o osiemnastej? – Zaproponował. – Mi również
zależy, aby jak najszybciej upłynnić nieruchomość – zapewnił.
- Dobrze, będziemy punktualnie – zapowiedział ich. – Miłego
dnia i do zobaczenia.
- Do zobaczenia – odpowiedział i odłożył słuchawkę.
Zapukał do drzwi i po usłyszeniu zaproszenia, wtargnął do
środka.
- Dzień dobry pani Anastazjo – powiedział z uśmiechem na
ustach. Paulina przeniosła wzrok z monitora na swojego brata. Nie bardzo
rozumiała, o co mu chodzi.
- Co? – Bąknęła. – Zapomniałeś już, że mam na imię Paulina?
– Zapytała z przekąsem.
- Zapomniałaś? – Patrzyła na niego pytająco. - Od dziś
nazywasz się Anastazja Grzeszczuk – wyciągnął z teczki dwa fałszywe dowody osobiste i podał jej.
- Ksawery Jędrzejowski i Anastazja Grzeszczuk – przeczytała. – I co teraz mamy z tym zrobić?
- Musimy zarejestrować firmę, założyć firmowe konto w banku,
wystąpić o nadanie numeru regon, nip, wyrobić pieczątki… - wyrzucał z siebie
jak z karabinu.
- Basta! – Uciszyła go. – Ty się wszystkim zajmiesz. Ja będę
tylko podpisywać dokumenty - uprzedziła.
- Zaraz pojadę do urzędu, żeby złożyć wniosek o wpisanie
naszej firmy do centralnej ewidencji i informacji o działalności gospodarczej – uśmiechnął się promiennie do siostry. – Paula, już niedługo nasze problemy
odejdą w niepamięć.
- Źle się z tym czuję – powiedziała z nietęgą miną. –
Okradamy własną firmę i naszych współwłaścicieli. Nie chcę tego robić, ale
wiem, że nie mamy innego wyjścia – tymi słowami chciała przekonać bardziej
samą siebie, niż jego. – Mam nadzieję, że to się nie wyda i nie będziemy mieli
jeszcze większych kłopotów - spojrzała na niego smutno.
- Sorella, obiecuję ci, że kiedy spłacimy moje długi,
zamkniemy tę firmę i już nigdy ich nie oszukamy – zapewniał ją gorliwie. - Zrobię wszystko, aby to nie wyszło na jaw i żeby nikt się o tym nie dowiedział - pokiwała smutno głową w geście zrozumienia.
Punktualnie o godzinie osiemnastej, do drzwi Febo, zapukał
pośrednik wraz z potencjalnym kupcem. Miał około czterdziestu – czterdziestu
pięciu lat.
- Dobry wieczór państwu – zwrócił się pośrednik do
rodzeństwa Febo. – To jest pan Arkadiusz Fors – wskazał dłonią na swojego
towarzysza. – A to, panie Arkadiuszu, jest państwo Febo. Pani Paulina i pan
Aleks – mężczyzna podszedł do kobiety i szarmancko ucałował jej dłoń, a
następnie, mocno uścisnął dłoń Włocha.
Paulina oprowadzał gości po całym domu. Opowiadała o
wszystkich udogodnieniach i plusach tego domu.
- Dwa lata temu, dom przeszedł gruntowny remont, – mówiła – została wymieniona również instalacja elektryczna i kanalizacyjna.
- Dom jest bardzo piękny i co najważniejsze, jest duży – uśmiechnął się. – Mam czwórkę dzieci i chciałbym, aby każde z nich miało swój
pokój – wyznał.
- Ta posiadłość jest idealna dla dużej rodziny – zachwalała
Febo. – Jest tutaj sześć sypialni, a za domem rozciąga się duży ogród, w którym
dzieci będą mogły się bezpiecznie bawić. Niedaleko jest też piękny park.
- Jestem zdecydowany – powiedział, gdy zakończyli
zwiedzanie nieruchomości. – To jest idealne miejsce dla mojej rodziny - Febo odetchnęli z ulgą. Cieszyli się, że tak szybko udało im się sprzedać posiadłość oraz że nabywać nie targował się. Każdy grosz, w ich sytuacji, był na wagę złota.
- W takim razie, umówię nas u zaprzyjaźnionego notariusza,
na podpisanie aktu. – Odezwał się, jak dotąd milczący pośrednik.
Dwa tygodnie później, udało im się sfinalizować transakcję. Kilka
dni później, na konto Aleksa wpłynął duży przelew. Jego wartość wynosiła nieco
ponad milion złotych. W przeliczeniu na euro, dawało to niecałe dwieście pięćdziesiąt
tysięcy. Od razu, całą sumę przelał na konto braci Scacci. Wiedział, że nie uda
mu się zebrać całej sumy, do wyznaczonej przez nich daty. Postanowił wybrać się do
Mediolanu i renegocjować warunki spłaty długu. Gdy nastał weekend, wsiadł w
samolot i poleciał do słonecznej Italii. Z duszą na ramieniu, wszedł do budynku
firmy, jak jeszcze niedawno mu się wydawało, jego przyjaciół. Niestety pomylił
się, bracia Scacci widzieli w nim niezłe źródło dochodów, a on dał się złapać w ich sidła, jak ostatni frajer. Gdy wjechał na odpowiednie piętro, zobaczył
Lucio i Antonio.
- Witajcie – powiedział cicho, podszedłszy do nich.
Mężczyźni, usłyszawszy jego głos, odwrócili się. Byli zaskoczeni jego wizytą. –
Możemy porozmawiać?
- Chodź do mnie do gabinetu. – Gdy weszli do środka,
zapytał – to, co cię do nas sprowadza?
- Dostaliście przelew? – Upewnił się.
- Dostaliśmy, ale to tylko jedna czwarta długu, a
umawialiśmy się na całość – przypomniał mu.
- Tak, wiem – poruszył się nerwowo na krześle. – Ja właśnie
w tej sprawie – bracia spojrzeli na niego zainteresowani.
- Chcesz pożyczyć jeszcze pieniędzy? – Wtrącił się Antonio.
- Nie – zaprzeczył szybko. – Chciałbym, abyście dali mi
więcej czasu na spłatę reszty zadłużenia. Wpadłem na dobry pomysł na biznes,
ale na profity muszę jeszcze poczekać – wyjaśnił. – Będę przelewał wam
pieniądze co miesiąc. Postaram się jak najszybciej was spłacić – obiecał.
- Febo, nie mogłeś tak od razu? – Zapytał prezes. – Gdybyś spłacał
regularnie, nie musielibyśmy ci tego zrobić – znacząco spojrzał na rękę Febo,
na której założony miał gips.
W końcu jego karta odwróciła się. Wszystko zaczęło układać się
po jego myśli. Sprzedał dom, udało mu się dogadać z lichwiarzami, założył
fikcyjną firmę i co najważniejsze, przestał chodzić do kasyna, na tor oraz grać
na maszynach.
- Nauczyłaś się jego podpisu? – Zapytał Aleks, wchodząc do
gabinetu siostry.
- Zapisałam chyba pół zeszytu, ale udało się – uśmiechnęła się
zadowolona.
- To świetnie się składa po potrzebuje twojego, a dokładniej
Marka podpisu – wyjął z teczki plik zadrukowanych kartek. – Podpisz tu
podpisem prezesa, - wskazał jej palcem miejsce, a tu podpisem Anastazji. – Gdy nakreśliła
starannie podpisy, zabrał dokumenty i podstemplował je.
- Skąd masz pieczątkę Marka? – Zapytała zaskoczona.
- Udało mi się znaleźć firmę, która wyrobiła mi identyczną – wyjaśnił. – Muszę schować tę teczkę w księgowości, tak aby nikt jej nie
znalazł. – Stojąc przy drzwiach, powiedział jeszcze – niedługo wpadnę z
poleceniami przelewów do podpisu.
Kilka dni później, do Febo & Dobrzański wpłynęła pierwsza
faktura z PHU „Sukces”. Wystawiona była za serwisowanie maszyny szwalniczej.
Kwota do zapłaty, nie była duża. Nic nie wzbudziło podejrzeń Turka. Spokojnie napisał polecenie przelewu, które następnie zaniósł dyrektorowi finansowemu.
- Cześć Aleksiu, - powiedział wchodząc bez pukania – mam tutaj,
kurka wodna, polecenie do podpisania – podał mu dokument.
- Czy nikt nie nauczył cię pukać? – Zapytał poirytowany. – I
nie mów do mnie Aleksiu – spojrzał na kartkę przyniesioną przez głównego
księgowego. Był to przelew dla jego fikcyjnej firmy. – Jak podpiszę, to zaniosę
prezesowi – powiedział z przekąsem ostatnie słowo.
- Dobra, to ja idę do siebie – roześmiał się głupkowato. –
No, no to cześć.
- Idiota – rzucił pod nosem Febo, gdy Turek zniknął za drzwiami.
Podpisawszy, zaniósł dyspozycję do gabinetu siostry. Z
wielką dokładnością sfałszowała podpis Marka Dobrzańskiego. Wracając do swojego
gabinetu, spotkał księgowego. Oddał mu polecenie przelewu, a jego podwładny, mimochodem
poinformował go, że dziś jedzie do banku z dyspozycjami. Uśmiechnął się do
siebie. Jego plan się powiódł...