Doszli do porozumienia. Miłość zwyciężyła.
Oboje byli bardzo szczęśliwi. Czekała ich jeszcze przeprawa z rodzicami. O
reakcję państwa Dobrzańskich nie martwili się. Wiedzieli, że bardzo się
ucieszą. Uwielbiali Ulę. Chcieli, aby Marek był szczęśliwy. Widzieli jak bardzo
zmienił się dla Uli. Na samym początku wspierał go tylko ojciec. Helena
wypominała mu w jaki sposób potraktował Paulinę. Dla niej panna Febo był jak
córka. Chciała mieć ją w rodzinie. Zarzucała Markowi, że dla przelotnego
romansu chce zniszczyć siedem lat, według niej, idealnego związku. Krzysztof
patrzył na to inaczej. Widział emocje syna, kiedy Ula odeszła. Był pewien, że Marek
po raz pierwszy się zakochał. Może to idiotyczne, ale facet zakochał się
pierwszy raz mając prawie trzydzieści lat. Nigdy wcześniej nie poznał smaku
prawdziwej miłości, aż tu nagle trach. Ulka zmieniła jego całe życie.
Przewróciła je do góry nogami. To, co wcześniej było dla niego ważne nagle
przestało mieć jakikolwiek sens. W jego głowie wciąż widniała Ula. Cierpiał,
okropnie cierpiał. Wiedział, że jego ból nie ma porównania do cierpienia Uli.
To jeszcze bardziej go bolało. Wiedział, że Ulka nie może sobie z tym poradzić.
Ona nie wiedziała, że ją kocha. Cały czas żyła w przekonaniu, że to wszystko
było jedną wielką intrygą. Intrygą uknutą tylko na potrzeby weksli i firmy. Nic
więcej. Jak bardzo się wtedy myliła. Najbardziej obawiali się reakcji Józefa.
Od czasu kiedy Ula wyjawiła mu całą prawdę, był niechętny w stosunku do Marka.
Zmienił nieco zdanie, kiedy wyszło na jaw, że Ula jest w ciąży. Mimo tego,
pozostawał chłodny. Siedzieli przytuleni na śnieżnobiałej sofie w gabinecie
prezesa. Bardzo brakowało im tych chwil. Chwil beztroski i czułości. Było już
po piętnastej. Nie byli umówieni na żadne spotkanie biznesowe. Postanowili
urwać się z pracy. Żeby nie peszyć dziecka zdecydowali, że Marek pojedzie do
swojego mieszkania i ugotuje obiad. W pierwszej chwili Ula otworzyła szeroko
oczy:
- Ty umiesz gotować?- wybuchła śmiechem.
- Oczywiście moja panno. Proszę się nie
śmiać, bo nie dostaniesz porcji mojego popisowego dania- oburzył się.
- Ehh…no dobrze, wierzę panu- westchnęła
teatralnie.
- Czyli robimy tak: ja jadę coś ugotować-
ostatnie słowo wyartykułował- a ty jedziesz po Agatkę.
- Spotykamy się u ciebie. O której mamy być?
- Jak najszybciej- zamruczał do ucha,
powodując tym dreszcz, który przeszedł jej ciało.
Otworzył drzwi. Stały we dwie. Uśmiechnął się
do nich. Weszły do środka. Ula wyraźnie zaciekawiona spoglądała na mieszkanie.
Wziął od nich płaszcze i zaprosił do salonu. Agatka szybko usadowiła się na
czerwonej kanapie. Zaczęła jej dotykać i głaskać.
- Agatka uwielbia kolor czerwony- szybko
wytłumaczyła Markowi. Zaczął się śmiać. Popatrzyła na niego pobłażliwie.
- Oprócz lazuru, czerwony to też mój ulubiony
kolor.
- Widzisz, nie wyprzesz się jej- zaczęła z
niego drwić.
- Nie mam takiego zamiaru- uśmiechnął się.
- Agatko- zwróciła się do córki- pamiętasz
jak mówiłam ci, że tata jest daleko i nie może z nami być, ale bardzo nas
kocha?- dziewczynka przytaknęła- No właśnie, tata już wrócił do nas. To jest
twój tata- pokazała na Marka. Miała łzy w oczach, kiedy mówiła do córki. Widząc
to, szybko ją przytulił i szepnął do ucha:
-Kocham was.
Dziewczynka siedziała nieruchomo,
przetrawiając nowe wieści. Spojrzała badawczo na Marka.
- Ale więcej nas nie opuścisz?- chciała się
upewnić.
- Oczywiście, że nie kochanie- spodobało się
jej to stwierdzenie. Ula zawsze mówiła do niej albo „słoneczko”, albo „Agatko”.
Uśmiechnęła się, jednak szybko jej mina zrzedła. Ula zaniepokoiła się.
- Naprawdę mnie kochasz?
- Tak, kocham cię i twoją mamusię również-
dokończył spoglądając na Ulę.
- Super!- krzyknęła- w końcu mam tatusia-
rzuciła się na szyję Marka.
Na
palcach szedł do sypialni. Bał się, że nawet najcichszy szmer obudzi jego
dziecko. Moje dziecko-w myślach
powtórzył dumny z siebie. No Dobrzański,
pierwszy raz i już gol. Czekała na niego. Tak dawno nie kochała się. Mimo
tego nie zapomniała jak cudownie było w ramionach Marka. On był jednocześnie
czuły i pewny siebie. Namiętny i zdecydowany. Takiego uwielbiała. Była pewna,
że tej nocy będą się kochać. On się nie powstrzyma, a i ona będzie chciała
doprowadzić do zbliżenia. Cieszyła się, że Marek tak szybko złapał kontakt z
córką. Na co dzień Agatka była bardzo nieśmiałą dziewczynką, a mimo tego lgnęła
do Marka od razu. Kiedy poszła pod prysznic on został w salonie, aby Agatka
usnęła. Wiedziała, że zostanie na noc u Marka, dlatego przezornie spakowała
czarną halkę. Leżała tak w jego łóżku. Cała pościel była przesiąknięta jego zapachem.
Uwielbiała go, choć nigdy nie mogła go jakoś nazwać. Dla niej był idealny.
Przypomniała sobie, jak na pamiątkę chciała kupić sobie jego zapach, jednak
nigdzie nie znalazła. Obeszła wtedy wszystkie sklepy w Warszawie. Później
okazało się, że perfumy są sprowadzane z Włoch. Jej rozmyślenia przerwało
powolne otwieranie drzwi. Zobaczył ją. Leżała przytulona do poduszki i miała
zamknięte oczy. Myślał, że śpi. On też zdążył się wykąpać. Był w samych
bokserkach. Delikatnie podszedł do łóżka i wsunął się pod kołdrę. Popatrzył na
nią. Jej twarz była spokojna. Uśmiechała się. Uwielbiał ją taką. Nagle
otworzyła oczy.
- Chyba cię
nie obudziłem?- zapytał nieco speszony.
- Nie, nie
spałam, wspominałam- uśmiechnął się do niej.
- Kocham
cię- powiedział to po raz enty dzisiejszego dnia.
- Ja ciebie
też- ziewnęła.
- Chodźmy
już spać, jesteś zmęczona- odparł wyraźnie nieucieszony z rozwoju sytuacji.
- Ale nie
jestem zmęczona- przybliżyła się i wyszeptała do ucha zmysłowym głosem- Kochaj
się ze mną.
Nie trzeba
było powtarzać mu dwa razy. Od razu przyciągnął ją do siebie. Nachylił się i
pocałował w szyję. Schodził coraz niżej. Delikatnie podwinął materiał i
ściągnął halkę. Zaskoczyła go. Była bez stanika. Leżała pod nim wyraźnie speszona w samych
majtkach. Uciekała wzrokiem. Zastanawiał się dlaczego czuje się niezręcznie.
Postanowił zapytać. Chwycił za jej podbródek, powodując tym, że na niego
spojrzała.
- Dlaczego
się wstydzisz?- czekał chwilę na odpowiedź.
- Marek, ja
dawno nie byłam w tej sytuacji. Od naszego wyjazdu do SPA ja nigdy…- czuła się
zażenowana.
-Ula, musisz
wiedzieć, że…- przerwał, by musnąć jej
usta-…ja po tobie nie miałem żadnej kobiety. Cały czas myślałem o tobie-
rozpłakała się. Łzy, które spływały po policzkach ocierał kciukiem. Szeptał uspokajająco czułe słówka. Uklęknął przed nią i chwycił na ostatni skrawek
materiału zasłaniający jej nagie cało. Pospiesznie zsunął bieliznę. Był mocno
pobudzony, przez co, działał instynktownie. Po chwili i on był nagi. Przybliżył
twarz do niej i zaczął łapczywie całować jej wargi. Spodobało jej się to.
Rozluźniała się. To on sprawiał, że czuła się jak bogini. Każdym dotykiem
oddawał jej cześć. Jego dłoń zsunęła się z policzka na piersi. Zaczął je
masować i ugniatać. Jej dłoń znalazła się na jego włosach. Kiedy on zataczał
kręgi na jej biuście, ona masowała skórę głowy. Ta pieszczota doprowadzała go
do szału. Już dłużej nie mógł wytrzymać. Powoli zagłębiał się w niej. Wykonywał
ospale pchnięcia, by po chwili przyspieszyć. Zatracili się w sobie. Nawzajem
pilnowali się, by nie być za głośno. Bali się, że obudzą Agatkę.
Siedzieli w
samochodzie pod jej domem. Bali się reakcji Józefa. Wspierali się wzajemnie.
Można było powiedzieć, że to Ula wspierała Marka, bo to ona najbardziej
przeżywał. Nie wiedział, jak wytłumaczyć swoje zachowanie. Chciał być szczerzy
z ojcem Uli. Po upojnej nocy długo rozmawiali o spotkaniu z panem Cieplakiem.
Wiedział, że Ula nie powiedziała ojcu wszystkiego. Bala się o jego zdrowie. Już
wtedy był ciężko chory. Szwankowało mu serce i nie chciała, aby wylądował w
szpitalu przez nerwy. W końcu zdecydowali się. Marek odetchnął głęboko i
sztucznie uśmiechnął się do Uli. Widziała, że bardzo się denerwuje. Otworzył
drzwi i wyszedł. Obszedł samochód, by otworzyć drzwi Uli. Później rozpiął pasy
Agatce i wziął ją na ręce. Mała przytuliła się mocno. Trzeba było przyznać- był dobrym ojcem.
Cicho weszli do domu.
Było spokojnie. Ula dopiero w tym momencie zorientowała się, że Betti o tej
porze jest w szkole. Może to i lepiej. Porozmawiamy
na spokojnie. Zobaczyła ojca w kuchni. Cicho chrząknęła, odwrócił się.
- Ula,
skarbie jak miło cię widzieć. Gdzie Agatka? Gdzie się podziewałaś?- zasypał ją
ogromem pytań. Dopiero teraz zobaczył Marka- O pan Marek, miło pana widzieć-
odparł wyraźnie zaskoczony.
- Tato,
spokojnie. Agatka, jak widzisz, jest tutaj- pokazała na córkę, którą obejmował
Marek- chcielibyśmy pogadać.
- Siadajcie,
zrobię herbaty.
- Tato,
chciałabym ci powiedzieć, że ja z Markiem wróciliśmy się do siebie- popatrzyła
na ojca z obawą- I nie tylko tu chodzi o Agatkę. Wszystko sobie wyjaśniliśmy…
- Kochamy
się- przerwał jej Marek. Józef zobaczył w jego oczach szczerość. Cieszył się.
Ta informacja bardzo go ucieszyła. Był pewien, że Ula jest szczęśliwa.
- Bardzo się
z tego cieszę- odparł po chwili.- Mów mi tato!- podał rękę Markowi i roześmiał
się. Odetchnęli z ulgą.
Nooo, kochana, ale pojechałaś! Scena łóżkowa niesamowita, pięknie i delikatnie napisana. Jestem pod wrażeniem, bo zawarłaś w niej wszystko i wzajemne pożądanie, odrobinę zażenowania i wstydliwości, pragnienie spełnienia ich obojga. Rewelacja. W dodatku mała Agata z mety pokochała tatę. Zawsze w takich sytuacjach myślę sobie, że dziecko wychowywane tylko przez jednego rodzica czuje podświadomie pustkę i brak tego drugiego. Dzieci powinny mieć oboje rodziców, choć wiem, że w niektórych przypadkach to niemożliwe. No i wreszcie Cieplak. Mimo obaw jakie żywił Marek i Ula, Józef zachował się bardzo rozsądnie. Pewnie i on miał świadomość, że Agacie potrzebny jest ojciec i nie chciał, żeby jego córka wiodła życie samotnej matki.
OdpowiedzUsuńPiękna część. Jak balsam na rany. Pozdrawiam. :)
Dziękuję! Tak prawisz mi komplementy, że aż się zarumieniłam :) Nie spodziewałam się tylu miłych słów.
UsuńAgatka zakochała się w tacie od razu. Brakowało jej ojca. Marek i Ula są razem na 100%. Sielanka....:)
Pozdrawiam Andziok
Jest tak pięknie, że mógłby być już koniec. Ale raczej nie jest, bo słowa KONIEC nie zauważyłam. Boję się, że może stać sie jeszcze coś złego i zamiast sielanki będzie smutek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
No, ale nie widzę słowa "koniec", więc chyba to nie ostatnia część. Zapraszam na kolejną notkę 11 września. Może wyjaśnią się twoje rozmyślania :)
UsuńPozdrawiam Andziok
Bardzo fajna część. Marek i Ula wreszcie tworzą szczęśliwą rodzinę. Agatka zaakceptowała Marka jako swojego tatę. Dzieci potrzebują oboje rodziców ale nie zawsze jest to możliwe. W tym wypadku Ula dala drugą szansę Dobrzańskiemu bo przecież wciąż go kocha tak jak on ją. I Józef też odegrał tu pozytywną postać zaakceptował to ,że jego córka wróciła do ukochanego. Chciał aby była szczęśliwa i wierzył ,że tylko z nim może być . Oczywiście chciał również aby jego wnuczka wychowywała się w pełnej rodzinie. A Ula nie była wiecznie samotną matką. Ja chętnie poczytałabym jeszcze o nich. Agatkę z miejsca polubiłam. Scena zbliżenia ładnie napisana. Skoro wszystko jest na dobrej drodze. Marek i Ula kochają się to teraz zaręczyny i ślub? Czy część 9 jest ostatnią? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWszystko układa się po ich myśli. Cieplak jest pozytywnym bohaterem, jak i inni w tym opowiadaniu. Sielanka :) Wszystkiego dowiesz się już niedługo :d
UsuńPozdrawiam Andziok
Piękne powiadanie :) Nie mogę się doczekać już kolejnej części :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzięki za komentarz. Kolejna część już za tydzień :)
UsuńPozdrawiam Andziok