Mam nadzieję, że będę utrzymywać systematyczność. Sama nie wiem,
jak mogłam doprowadzić do ponad dwuletniej przerwy. Jedynie co mogę powiedzieć,
to przepraszam Was i zapraszam na nową część :)
Ann
Siedział na łóżku pogrążony w myślach. Już
sam nie wiedział co ma robić. Zastanawiały go słowa Pauliny opisujące sytuację
w mieszkaniu Seby. Może faktycznie nic
między nimi nie ma?- kłębiło się w jego głowie. Na pewno jest! Przyjaźń…a od przyjaźni tylko mały krok do wielkiej
miłości- ta myśl przytłoczyła go. Ta niewiedza powodowała, że wariował- w
jednej chwili myślał co innego, by w kolejnym momencie uznawać coś zupełnie
odwrotnego. Spojrzał mimochodnie na zegarek. Miał jeszcze sporo czasu. Położył
się i zamknął oczy. Miał tylko chwilę pomyśleć….
Obudziło go walenie do drzwi. Na początku
chciał zignorować ten dźwięk. Ten ktoś w
końcu odpuści- pomyślał. Jednak pukanie nie kończyło się, wręcz przeciwnie-
przybierało na sile. Ociężały zebrał się z łóżka i ledwo otwartymi oczami
skierował się do wejścia. Wolnym ruchem otwierał drzwi a drugą ręką
przeczesywał włosy, dodatkowo ziewając.
- Co się dzieje?- zapytał zaspany. Nagle w
drzwiach zobaczył Ulę.- Ty już gotowa?-zapytał
,zauważając jej strój. Idealnie skrojony komplet składał się ze ołówkowej
spódnicy w pepitkę oraz krótkiej marynarki w tym samym wzorze. Całość
uzupełniła biała, gładka bluzka wciągnięta w spódnicę.
- Jak to już, Marek? Wiesz która godzina?-
prawie krzyczała z pośpiechu. Zdezorientowany popatrzył na zegarek na ręce. Był
przerażony kiedy zobaczył aktualny czas. Szlak!-
przeklął w myślach. Wejdź i daj mi
pięć minut!- zostawił otwarte drzwi i szybko pobiegł do łazienki. Po chwili
usłyszała odgłos brania prysznica. Byli prawie spóźnieni, więc latali jak
oparzeni nie myśląc w ogóle o ich relacji, a w zasadzie jej braku. Ula usiadła
na brzegu łóżka i rozejrzała się po pokoju. Po chwili z łazienki wyszedł mokry
Marek w samym ręczniku.
- Zapomniałem wziąć do łazienki ubrań z tego wszystkiego-
posłał jej przepraszające spojrzenie. Uśmiechnęła się lekko, udając, że wszystko
w porządku, jednak w środku aż gotowała się widząc ciało Dobrzańskiego. Myślałam, że ideały nie chodzą po ziemi…a
jednak!- rozmarzyła się.
Na szczęście nie spóźnili się na spotkanie
biznesowe. Rozmawiali na tematy związane z kolekcją około trzech godzin, ale
wszyscy wyszli bardzo zadowoleni z ustaleń, do których doszli podczas
spotkania. Dyrektor szwalni, w której się znajdowali na sam koniec podszedł do
Uli i Marka, podał im dłoń i pożegnał się. Kiedy wychodzili z Sali konferencyjnej
Cieplak aż odetchnęła z ulgą.
- To co, udało się- powiedziała do Marka
zmęczona, ale też i zadowolona z przebiegu rozmowy.
- Tak, to prawda- nieznacznie się uśmiechnął.
Miedzy nimi panował dziwny spokój, tak jakby nie mieli do siebie totalnie
żadnych pretensji. Ula nawet nie odczuła dystansu ze strony Marka. Szli przez
chwili w ciszy, każde pogrążone w swoich myślach. W końcu tę ciszę przerwał
Marek- to może skoczymy razem na obiad? Musimy świętować- zwrócił się do Uli.
- Z chęcią- aż oboje zdziwili się taką szybką
odpowiedzią.