środa, 30 września 2020

"Proste pytanie" miniaturka 2/2

 DZIĘKUJĘ ZA 600K 💖💖💖


- Jesteś szczęśliwa?- obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem.- Jesteś szczęśliwa z nim?- kontynuował.

- Marek o co ci chodzi?- spytała podejrzliwie.

- Pytam się po prostu czy Piotr daje ci szczęście.

- A co cię to obchodzi?- powoli podniosła się z krzesła. Ta rozmowa szła całkowicie nie tak jak myślała, że będzie przebiegać. Myślała, że Marek opowie jej o jakiejś małej błahostce, która go trapi…typu o której iść na squash’a, albo chociaż coś o pracy.

- Po prostu jestem ciekaw- starał się, aby ton jego głosu był jak najbardziej wyluzowany. Tak jakby go to nie obchodziło tak bardzo jak w rzeczywistości.

- Marek, czy ty siebie słyszysz?- podniosła głos- Pytasz się mnie o takie coś?!

- Proste pytanie, prosta odpowiedź. Tak albo nie- zaczęła krążyć po pomieszczeniu.

- Nie no Marek, ty jesteś fenomenalny- kręciła głową- jaki ty masz tupet- emocje buzowały i w Uli i w Marku. W końcu Dobrzański nie wytrzymał.

-Ula- krzyknął w amoku, a dziewczyna zamilkła i stanęła w bezruchu z zaskoczenia- kocham cię ale…- przerwał kiedy doszło do niego, co właśnie powiedział. Stwierdził, że skoro już to wyznał to musi dokończyć- …ale skoro jesteś z nim szczęśliwa to ja odejdę- wyszedł zostawiając Ulę samą.

 



Wyszedł z firmy i w amoku krążył po Warszawie. Analizował sytuację, która miała miejsce chwilę temu. Jak mógł w emocjach wyznać jej miłość. I to jeszcze w kłótni. Chciał powiedzieć, że ją kocha w jakiś bardziej wyjątkowych okolicznościach. A wyszło jak wyszło. Nawet nie zauważając jak, doszedł nad Wisłę. Do ich miejsca. Postanowił przycupnąć na pniu i poukładać myśli patrząc na horyzont.


Stała nieruchowo w Sali konferencyjnej. Nie mogła znaleźć sobie miejsca po tym co od niego usłyszała. Była pewna, że nie kłamał. Nie mógłby. Nawet podczas tej pieprzonej intrygi te słowa nie przeszły mu przez gardło. Nie jest na tyle zepsuty, żeby bezpośrednio wyznać komuś miłość, kiedy to nie jest prawdą. Zresztą nawet gdyby to po co miałby kłamać? Co miałby tym ugrać? Nie miał powodu jej oszukiwać. Już dawno po zarządzie, weksle wróciły w jego ręce. Żaden inny powód nie przychodził jej do głowy. Stwierdziła, że nie wytrzyma w firmie, więc postanowiła się przejść. Z początku myślała o parku w centrum, ale coś ciągnęło ją nad Wisłę. Wsiadła do pierwszej taksówki i wskazała adres.


Powoli szła przed siebie. Cały czas w jej głowie huczały słowa „kocham cię”. Zbliżała się do ich miejsca. Tam gdzie mieli swoją randkę. Dostrzegła postać. Zamrugała kilka razy, żeby mieć pewność czy wyobraźnia nie płata jej figla. Powoli, po cichu podchodziła do Marka.

Poczuł czyjąś obecność i podniósł głowę. Zobaczył Ulę. Stała nad nim bez wyraźnego wyrazu twarzy. Mierzyli się wzrokiem, dopóki Ula nie spytała się czy może dołączyć. Przytaknął. Usiadła na pniu obok niego. Milczeli. Oboje wpatrywali się w wodę, oboje byli pogrążeni we własnych myślach. W końcu Marek przerwał ciszę.



- Przepraszam- szepnął nie patrząc na nią.

- Za co?- zdumiała się.

- Za to, że wyznałem ci miłość- spojrzał na nią.

- Dlatego mnie przepraszasz?- była szczerze zaskoczona.

- Za wcześnie to zrobiłem. Chciałem abyś usłyszała, że cię kocham kiedy będziesz pewna swoich uczuć, kiedy byłaby romantyczna atmosfera i kiedy byłabyś pewna, że chcesz ze mną być.

- Może co prawda romantycznych okoliczności nie było, ale dwa kolejne warunki zostały spełnione- spojrzał na nią zaskoczonym wzrokiem- Kocham cię- dodała i wtuliła się w jego ramię- Zresztą ty od dawna o tym wiesz- posłała mu uśmiech.

KONIEC!

niedziela, 27 września 2020

„Proste pytanie” miniaturka 1/2

 


- Zaproponowała mi- wbiegł do gabinetu kumpla i bez przywitania podzielił się dobrą nowiną.

- Ale co? Małżeństwo?- zapytał zdezorientowany Olszański.

- Nie no Seba- dopiero zreflektował się, że w zasadzie przyjaciel nie wie o co mu chodzi- Pracę.

- No to stary gratulacje- wstał i podał brunetowi rękę- A od kiedy tak lgniesz do roboty?-zaczął się nabijać.

- Od kiedy mogę współpracować z Ulką- odrzekł i rozmarzonym wzrokiem popatrzył w dal.

- No ale i bez pracy pozwoliła ci przychodzić do firmy, więc niewiele się zmienia- Marek spojrzał na kolegę.

- Seba…dużo się zmienia- Olszański zmarszczył brwi na znak niezrozumienia słów Dobrzańskiego- teraz bezkarnie mogę tu przychodzić codziennie- zaakcentował ostatnie słowo- i codziennie na nią patrzeć- dodał do chwili.

- Dobra dobra, wszystko super, ale dzisiejszego wyjścia na piwo mi nie odmówisz- skierował palec wskazujący na kolegę- i nawet nie mów, że rano masz robotę i musisz się wyspać- Marek podniósł ręce na znak poddania się.

- Stary nie ma problemu- rozradowany wstał z krzesła  i skierował się do wyjścia, ale przy samym drzwiach odwrócił się do Olszańskiego- A i nowo zatrudniony stawia!- zniknął na korytarzu.

 


Następnego dnia czekał na panią prezes pod wejściem do firmy. Praktycznie przeskakiwał z nogi na nogę z euforii i ekscytacji. W końcu na horyzoncie pojawiła się Ula. Od razu ją dostrzegł. Stwierdził w duchu, że jest jeszcze piękniejsza niż zapamiętał ją wczoraj. Stał nieruchomo i wpatrywał się w pannę Cieplak. Dostrzegła jego wzrok i zawstydziła się. Nie przyzwyczaiła się  jeszcze do spojrzeń mężczyzn, a tym bardziej do takiego wzroku Marka. Wzroku pełnego zachwytu i…miłości? Cieplak, wydaje ci się!- zrugała się w myślach.

- Cześć- przywitał się swoim charakterystycznym tonem głosu.

- Hej- uśmiechnęła się delikatnie- Od kiedy jesteś tak punktualny?

- Odkąd dostałem drugą szansę- zauważył, że zaczęła zachowywać się nienaturalnie na dźwięk jego słów- no w sensie pracy- wytłumaczył.

- No skoro masz takie nastawienie od początku to coraz bardziej wierzę, że nam się uda- przyznała.

- Zapraszam panią prezes- ostatnie słowa zaakcentował. Wskazał ręką na wejście do firmy. Ruszył zaraz za nią, a ja jego twarzy widniał delikatny uśmiech.

Violetta jak zwykle spowodowała, że piękna para prezesów jak sama określiła poczuła skrępowanie. Jednak Marek żartem starał się ratować sytuację.

- Właśnie Marek- Ula przerwała wywód Kubasińskiej- bo ja jeszcze nie zorganizowałam ci miejsca- i przyznała szczerze.

- A to nie ma problemu Ula- spojrzał na nią łagodnym wzrokiem- zrobię sobie miejsce w konferencyjnej- posłała mu wdzięczny uśmiech- Jakie jest moje pierwsze zadanie?


Ich dotychczasowa współpraca przebiegała poprawnie, a stosunki były neutralne. Właśnie kończył dopinać budżet i miał wybierać się do Uli z papierami, kiedy zauważył przez szyby Sali konferencyjnej, że Cieplak właśnie wychodzi. W zasadzie dochodziła godzina lunchu, więc mógł się tego spodziewać. Ale to z kim ją zobaczył wbiło go jeszcze bardziej w fotel. Do windy ciągnął ją sam Piotr Sosnowski. Trzymał ją za rękę i prowadził do wyjścia. Znał Ulę na tyle, że wiedział, że doktorek musi ją wołami ciągnąć od pracy, że gdy jest zajęta totalnie nie myśli o jedzeniu. Jednakże zdziwił się bardzo gdy dostrzegł, że oboje śmiali się perliście i rozmawiali. Widać, że ta „potyczka” bardzo im się podobała. Zachowywali się jak para zakochanych nastolatków. Brakowało jeszcze pocałunku- skitował wkurzony, kiedy drzwi windy zamknęły się za nimi.

 

 

Siedział w bezruchu, a jego nieobecny wzrok utkwiony był w jednym, nieokreślonym punkcie. Cały czas analizował to co zobaczył godzinę temu. Wychodzi na to, że już nie mam po co walczyć. Ula jest szczęśliwa, radosna. Przy mnie nigdy taka nie będzie. Nigdy nie przeskoczę tego żalu i braku zaufania. Jestem takim kretynem. Co ja sobie myślałem? Że jak pomogę jej w pracy to ona z wdzięczności rzuci mi się na szyję? Nie!- to krótkie słowo dudniło mu w głowie- Ula jest porządna, doktorek jest porządny, pasują do siebie idealnie. Ich relacja jest prosta, klarowna, bez żadnych intryg, niedomówień. Nagle usłyszał pukanie do drzwi i zobaczył obiekt swoich myśli.

- Rozmawiałam z Iwoną i jadę podpisać ostateczną umowę- wręcz ćwierkała z radości. Pytanie czy ta umowa ją tak cieszy czy może doktorek tak ją uszczęśliwił.

- Super- odpowiedział beznamiętnym głosem nie zaszczycając  wzrokiem Uli.

- I powiedziała, że załatwiła nam miejsce w głównym pasażu.

- Fajnie- zbywał ją krótkimi odpowiedziami.

- Myślałam jeszcze trochę o tym tekście do folderów. Mam kilka pomysłów ale chyba jednak potrzebuję pomocy specjalisty- wyciągnęła kartkę do niego i dopiero wtedy spojrzał najpierw na kartkę a potem na nią.

- Jasne- wziął od niej arkusz papieru i odłożył na stole. Cały czas był nieobecny.

- Stało się coś?- zaintrygował ją swoim zachowaniem. Co jak co znali się długo i mogła wyczuć kiedy jest nieswój.

- Nie, nie..- zaczął zaprzeczać- Wszystko jest okej- w pośpiechu wstał i zaczął zbierać papiery ze stołu.

- Chyba jednak nie jest wszystko super- usiadła na krześle ustawionym naprzeciwko jego i zaczęła świdrować wzrokiem swojego rozmówcę- słucham…

Patrzył na nią przez chwilę i zbierał się w sobie. Nie wiedział, czy zaczynać ten temat czy lepiej odpuścić. Postanowił zaryzykować.

- Jesteś szczęśliwa?- obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem.- Jesteś szczęśliwa z nim?- kontynuował.

ciąg dalszy nastąpi...

niedziela, 20 września 2020

"Walka samców" część 17

 

Hej! Parę ogłoszeń parafialnych!

Jak widzicie nie jestem systematyczna. Trochę się wypaliłam jeśli chodzi o kwestię pisania i wolę tworzyć coś innego i tej drugiej rzeczy poświęcam się w 100 procentach. Aby nie było znowu tak długich przerw między jedna a druga częścią postanawiam, że będę pisać same miniaturki, czyli opowieści, które składają się z maks 2 części, a jeśli natchnie mnie na dłuższe opowiadanie to najpierw napisze całe a potem sukcesywnie co kilka dni będę wstawiała Wam na bloga.

5 października będziemy mogli obejrzeć dalsze losy naszych bohaterów. Ostatnio miałam rozkminę, czy może scenarzyści inspirowali się naszymi blogami 😁😂Będziemy oglądać, no nie?!

 

Zawalona robotą stwierdziła, że zostanie dłużej w pracy i nie będzie specjalnie wracać do domu by się przebrać na imprezę. Wybitnie nie miała ochoty tam iść. Oczywiście cieszyła się z kolejnego sukcesu ekipy, ale była bardzo zmęczona. Stwierdziła, że napije się jednego drinka, wymiga się bólem głowy i wróci do ciepłego, miękkiego łóżka. Taki miała plan! Nie mogła doczekać się aż w końcu się położy, ale wcześniej musiała dokończyć sprawozdanie.  Wróciła myślami do rzeczywistości.

 

Był wniebowzięty. Wiedział,  że odwalili kawał dobrej roboty, jednak na zebraniu zarządu dopadł go delikatny stresik. Na szczęście wszystko przebiegło według ich myśli. Nie mógł doczekać się wieczornej imprezy. Uwielbiał takie klimaty. Zarezerwował cały klub dla pracowników. Było trudno znaleźć wolny lokal w takim błyskawicznym tempie, jednakże znał się z właścicielem jednego z warszawskich klubów. Warto mieć znajomości! Rozradowany, z ogromnym uśmiechem na twarzy chadzał po firmie, ale po chwili stwierdził, że i tak nie skupi się na pracy, więc postanowił wrócić do domu i przyszykować się na imprezę.

Punktualnie zebrali się  wszyscy zaproszeni. Uli poprawił się humor kiedy z Alicją zaczęły obgadywać nowego pracownika Pshemko. Dawniej szczerze nienawidziła plotek, teraz ją nawet śmieszyły. Wszyscy dobrze się bawili, byli szczęśliwi, że ich praca nie poszła na marne. Po chwili schodami zszedł Marek razem z Sebastianem.

 

Obudziła się i leniwie przeciągnęła. Powoli otwierała oczy by móc przyzwyczaić się do światła. Spojrzała na zegarek, który wskazywał dziewiątą trzydzieści. No no..dawno tak długo nie spałam. Odwróciła głowę  w drugą stronę i spojrzała na pogrążonego w śnie mężczyznę. Był taki przystojny. A najważniejsze kochał ją, a ona jego. Bardzo delikatnie- tak aby nie obudzić partnera- wyswobodziła się z kołdry i poczłapała do kuchni. Nastawiając wodę na kawę wróciła myślami do wydarzeń sprzed czterech miesięcy:

Ustaliła sama ze sobą, że wypije jednego drinka i tłumacząc się bólem głowy wróci do domu. Kiedy Marek i Sebastian weszli do klubu od razu ich dostrzegła. Niby widziała wielokrotnie Dobrzańskiego w garniturze, ale dzisiaj wyglądał inaczej. Zadowolony, pewny siebie, ale bez arogancji. Sukces bił od niego na kilometry. Złapała się na tym, że cicho westchnęła na jego widok. Cały imprezą spędzała z przyjaciółkami. Najpierw wysłuchała przemowy Krzysztofa, a następne głos zabrał Marek. Podziękował całej ekipie za wspólną pracę, która przyniosła efekty, ale jej podziękował z imienia i nazwiska. Chciał ją wyróżnić za kawał dobrej roboty. Wiedział, że praca na dwa etaty ją wykańczała i jeszcze bardziej był jej wdzięczny. Poprosił ją na scenę, aby podarować jej kwiaty. Była wyraźnie zmieszana, nie lubiła być na oczach tylu ludzi. Kiedy podawał jej bukiet róż i pochylił się by pocałować ją w policzek szepnął do ucha „porozmawiajmy za 20 minut na osobności”. Wyraźnie była zaintrygowana. Zupełnie zapomniała o swoim planie szybkiego wyjścia do domu. Zobaczyli się na korytarzu. Tam mogli na spokojnie porozmawiać. Nikt im nie przeszkadzał, muzyka również tu nie dochodziła.

- Ula- zaczął- chciałbym pogadać.

- To już wiem- uśmiechnęła się sztucznie. Trochę się zirytowała, bo szczerze potrzebowała szybko dowiedzieć się o co mu chodzi.

- Okej, już ci mówię to co chce powiedzieć- trochę się gubił bo chciał w prosty i szybki sposób przekazać to co leżało mu na sercu- Pogadajmy o nas. Nie ukryjemy, nasza znajomość jest dość dziwna. Trochę przyjaźni, trochę kłótni, trochę nieporozumień. Wydaje mi się, że to pewnie przez to, że od samego początku iskrzy między nami- słuchała go uważnie- Ula, muszę przyznać przed sobą i przed tobą, że odkąd zobaczyłem cię pierwszy raz bardzo mi się spodobałaś- delikatnie podniosła prawy kącik w formie uśmiechu. Schlebiało jej to.- Jednak oboje zachowywaliśmy się jakbyśmy mieli piętnaście lat. Sam nie wiem dlaczego.

- A ja wiem- przerwała mu- Też mi się spodobałeś od samego początku. I myślę, że wszystko przebiegałoby normalnie gdyby nie ta sytuacja u Sebastiana. Uwierz mi Marek, nie zachowałeś się tam dojrzale. I chyba to mnie tak nakręcało aby wbijać ci szpileczki. Muszę przyznać, że miałam jakąś dziką satysfakcję, kiedy zbijałam cię z pantałyku.

- A ja również nie pozostawałem ci dłużny. Faktycznie źle zareagowałem u Sebastiana, ale wtedy poczułem się podwójnie zdradzony. Po pierwsze przez ciebie bo już wyobrażałem sobie naszą wspólną przyszłość, a po drugie przez Sebę. Wtedy myślałem, że mój najlepszy kumpel zabrał mi cię sprzed nosa, mimo iż doskonale widział, że bardzo mi się podobasz- nastała totalna cisza. Nagle wybuchli głośnym śmiechem.

- Czyli w zasadzie nie łączyło nas kilka nieporozumień- nawiązała do jego wcześniejszej wypowiedzi- a jedno ogromne nieporozumienie- przytaknął jej.

- Pomyślałem Ula, że jeśli to sobie wyjaśnimy to może…

- To może spróbujemy się dogadać…- przerwała mu, ale nie dane było jej dokończyć.

- W związku- tym razem on dopowiedział.

- No dobra, niech ci będzie- powiedziała to takim tonem jakby on poinformował ją o tym, że zamiast spaghetti na obiad chce zrobić placki ziemniaczane. Ale oboje wiedzieli, że to kwestia żartu i znowu głośno ryknęli śmiechem. Po chwili spoważnieli, popatrzyli sobie głęboko w oczy i zbliżyli twarze. Ich usta zaczęły szaleńczy taniec.

 

Rozmyślając i wspominając ten dzień zdążyła zaparzyć kawę i zrobić jajecznicę. Gdy wykładała danie na talerze poczuła ręce oplatające jej tułów.

- Dzień dobry kochanie- Marek wymruczał jej prosto do ucha.

- Heeeej- przeciągle wyszeptała.

- O Boże Ula…skąd wiedziałaś, że mam taką straszną ochotę na jajka? Kocham cię za to.

- Tylko za to?- udała oburzenie.

- Kocham cię za wszystko to co mnie w tobie nie wkurza- uwielbiali się przekomarzać. Specjalnie spojrzała na niego przymkniętymi oczami- No dobra, za te wkurzające mnie rzeczy też cię kocham.

KONIEC!