- Ula, poczekaj- dogonił ją i chwycił za
ramię. Wyrwała się- Mieliśmy porozmawiać, pójść na lunch- łapał oddech po
biegu- to co „Ogród Smaków”, „Książęca”?- proponował.
- Nie jestem głodna- nie patrzyła mu w oczy-
chciałam tylko pospacerować.
- No to chodźmy- odrzekł z aprobatą.
- Sama- ruszyła szybciej. Od tego wszystkiego
bolała ją głowa. Nie miała ochoty na żadną rozmowę, szczególnie z nim.
- Ale, ale Ula stało się coś?- spytał podejrzliwie.
- Nie, nic. Jedno wielkie nic- zaprzeczyła,
choć wiedział, że kłamie.
-Ula, zrobiłem coś nie tak?- dociekał.
- A ty chyba sam powinieneś wiedzieć, czy coś
źle robiłeś- prowokująco spojrzała mu w oczy. Nie wytrzymał jej przeszywającego
wzroku, spuścił głowę.
- Ula, ja naprawdę nie wiem, o czym ty
mówisz?- powoli docierało do niego, o co jej chodzi. Zastanawiał się jak doszła
do prawdy, jak odkryła intrygę. I to wtedy, kiedy zrozumiał, że zależy mu na
niej. Człowiek dopiero docenia, to co ma,
kiedy to traci.
- No to jeżeli nie masz sobie nic do
zarzucenia to gratuluję i życzę powodzenia w dalszym oszukiwaniu dziewczyn-
zabolało. Dopiero teraz całkowicie doszła do niego myśl, że ona o wszystkim
wie. Zrozumiałem, że ją kocham, kiedy ją
tracę- w myślach śmiał się z własnej bezmyślności – przecież ona mi tego nie wybaczy. Nigdy!- to słowo krążyło w jej
głowie. Stracone, wszystko stracone!
- To możesz mnie oświecić?- chciał to
usłyszeć od niej. Wiedział, że jeżeli powie mu to prosto w oczy, będzie jeszcze
bardziej wyrzucał sobie swoje postępowanie. Chciał tego. Chciał przenieść jej
cierpienie na siebie. Nie mógł znieść widoku jej załzawionych oczu. Była
załamana.- Co zrobiłem nie tak?- ponaglał ją.
- Nic, zupełnie nic, tylko mnie oszukałeś,
kłamałeś. Wykorzystałeś mnie- krzyknęła- Ten cały romans był tylko jedną,
wielką intrygą- spuścił głowę. Nie wiedział, że to będzie bolało, aż tak mocno.
Dobrzański, cierp. To nic w porównaniu z
jej bólem. Sam jesteś sobie winny.
- Znalazłam zestaw uroczych prezentów dla
brzyduli- kontynuowała- Muszę przyznać, że te błyskotki były całkiem ładne-
uśmiechnęła się przez łzy. Połączyłam fakty. Tobie chodziło najpierw o weksle,
a później o raport. Pieprzony raport- wybuchła płaczem. Nie mógł patrzeć na to.
Chciał ją przytulić, ukoić jej ból. Odtrąciła go. Popatrzyła mu głęboko w oczy
i powiedziała:
- Już nie musisz się starać. Nie musisz mnie
całować. Ciekawa jestem jak bardzo się brzydziłeś- w jej słowach było tyle
bólu, że i w jego oczach pojawiła się słona ciecz. Nie czekając na odpowiedź
pobiegła przed siebie. Stał jak wryty, nie mogąc się ruszyć z miejsca.
Wiedział, że bieg za nią nie będzie w ogóle sensowny. Był zdruzgotany. Wszystko
muszę spieprzyć- walnął pięścią w najbliższe drzewo.
Nie wróciła już do pracy. Przez kilka
dni nie przychodziła do firmy. Czekała
do zebrania zarządu. Całe dnie przepłakała. Rozmyślała, czy uratować Marka i
przedstawić sfabrykowany raport, czy przedstawić prawdziwy.
Codziennie przychodził do firmy z nadzieją,
że ją spotka i może uda im się porozmawiać. Na próżno. Przechodził przez korytarz bez
słowa i zamykał się w gabinecie. Rozmyślał o tym, jaki był głupi i co zrobił
ukochanej.
Leżał na białej kanapie i wyrzucał sobie
własną głupotę. Usłyszał pukanie. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać, jednak
drzwi się otworzyły i stanął w nich Sebastian.
- Cześć- przywitał się- co się dzieje?-
spytał wyraźnie zmartwiony.
- Nie chcesz wiedzieć- próbował go zbyć.
- Jak to nie chce?- spytał zdziwiony- No
mów!- ponaglił go.
- To jest koniec, rozumiesz? Znalazła twój
niezawodny zestaw prezentów. Ulka mi nie wybaczy. Nie chce ze mną rozmawiać,
ale czemu ja się dziwię?- zdenerwował się.
- Kurde i to jeszcze dzień przez zarządem, co
za niefart.
- Stary, zrujnowałem dziewczynie życie, a ty
o zarządzie?- nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel jest takim egoistą.
- Zaraz, zaraz, bo nie nadążam, a ty o czym?
Przecież po to to było. No i tak byś zrujnował życie dziewczynie, tylko, że po
zarządzie. Taki był plan- widząc jego zatrwożoną minę dodał- Tylko nie mów mi,
że zakochałeś się w Brzyduli.
- Uli- krzyknął z bezsilności- Uli, mam ci to
zapisać?
- Dobra, dobra, nie ekscytuj się tak. To tylko
dziewczyna, wyliże się.
- Czy ty słyszysz co ty mówisz? Nie, nie,
nie- zaczął krążyć po gabinecie- ona tego mi nigdy nie wybaczy- spuścił głowę,
zawiązał dłonie na karku i oparł łokcie na skroniach. Usłyszał jak Sebastian
wychodzi z gabinetu.
Stała przed budynkiem firmy. No, dzisiaj ostatni dzień w tej firmie. Odetchnęła
głęboko i skierowała się do drzwi wejściowych. Przywitała się lekkim uśmiechem
z panem Władkiem i weszła do windy. W ostatnim momencie do windy wbiegł
Olszański. Otaksowała go wzrokiem i wcisnęła guzik.
- Ostatnio nie widziałem cię w firmie-
zagaił.
- Nie powinno cię to obchodzić- burknęła.
- Ula, Marek powiedział mi o wszystkim co się
stało między wami. On teraz chodzi jak struty, nie widzi sensu życia.
- I po co mi to mówisz?- coraz bardziej się
denerwowała.
- On się w tobie zako…
- Dość- krzyknęła- nie chcę tego słuchać-
wysyczała przez zęby. Zobaczył w jej oczach łzy.
- Ula, to był mój pomysł. Marek nie chciał
się zgodzić.
- To w tej chwili nie istotne- odrzekła i
wyszła na korytarz. Skierowała się od razu do swojego gabinetu. Zamknęła drzwi
i ciężko opadła na fotel. Do tej pory nie zdecydowała się, który raport przedstawić.
Przypominała sobie chwilę spędzone z Markiem.
Usłyszała dzwonek telefonu. Odebrała bez zastanowienia.
- Ula, wszyscy czekają na ciebie w
konferencyjnej- usłyszała.
- Dzięki Aniu, już idę- wzięła do ręki czarną
teczkę i wyszła z gabinetu.
- Moi drodzy spotkaliśmy się tutaj, aby
podsumować realizację ubiegłorocznych planów finansowych- rozpoczął Krzysztof-
Proponuję, żeby najpierw wysłuchać raportu, przygotowanego przez Urszulę
Cieplak i od razu przystąpić do głosowania.- Marek cały czas bacznie przyglądał
się Uli. Udawała, że go nie widzi- Pani Urszulo- senior zwrócił się do
szatynki- bardzo proszę, oddaję pani głos- uśmiechnął się serdecznie.
Prezentowała stan finansowy firmy już od dwudziestu
minut.
- Jeżeli chodzi o wyniki sprzedaży,
zanotowaliśmy niestety spadek w stosunku do prognoz na ten rok- Marek spojrzał
na nią wylęknionymi oczami- jednak jest to ogólnoświatowa tendencja związana z
kryzysem- junior nerwowo przełknął ślinę- Dodatkowo mamy jeszcze FD Sportivo,
które świetnie zadebiutowało i przyciągnęło do nas młodszą klientelę, więc w
porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku i tak zwiększyliśmy zyski o
7%- przerwała i spojrzała na Marka- Reasumując prognozy są dobre, kontrakt z
reprezentacją jeszcze nie zaczął procentować, jesteśmy na dobrej drodze do
osiągnięcia planu rocznego- zakończyła i odetchnęła w ulgą.
- Dziękuję- odezwał się Krzysztof- bardzo
dobrze się pani spisała- pochwalił ją. Marek uśmiechnął się do niej, ale nie
odwzajemniła grymasu.- No to, możemy głosować. Kto jest za?- wszyscy podnieśli
ręce.- Gratuluję, raport przyjęty jednomyślnie. Zarządzam trzydzieści minut
przerwy- Na samym początku wyszła Ula, a po niej Krzysztof i Alex. W Sali konferencyjnej
zostali Paulina i Marek:
- Paulina, musimy porozmawiać…- zaczął
niepewnie.
- Też mi się tak wydaje. Chyba wiem, o czym.
-Tak? To o czym?- zaciekawił się Dobrzański.
- Ja też chciałam przełożyć tę rozmowę po
zarządzie. Teraz jest idealny moment. Przecież widzę jak patrzysz na nią-
palnęła prosto z mostu- Tak, z miłością i troską. Nigdy na mnie tak nie
patrzyłeś. Nigdy nie widziałam w twoich oczach iskierek radości na mój widok-
złapała go za rękę- Marek, nasz ślub nie ma sensu. My się nie kochamy. Dla nas
obojga są inne ważniejsze osoby. Ty masz Ulę, a ja mam…-zawahała się-…Ja mam
Lwa.
- Lwa?- powtórzył zszokowany- Nie wiedziałem,
że wy...
- Ty byłeś zajęty Ulą- uśmiechnęła się- Mi
było to na rękę, nie zadawałeś trudnych pytań.
- Kiedy zorientowałaś się, że kocham Ulkę?-
zapytał niepewnie.
- Jakiś miesiąc temu, jeszcze przed konkursem
na stanowisko dyrektora finansowego.
- To dziwne, bo zauważyłaś to wcześniej niż
ja- zwierzył się.
- Pięknie- zaśmiała się- jak widać kobiety
bardziej znają się na uczuciach. No leć za nią- dodała.
- Za późno- odparł ze smutkiem.
- Jak to?- była zdziwiona.
- Wszystko schrzaniłem. Ona mi tego nie
wybaczy.
- Mówisz o intrydze?
- Skąd wiesz?- nie krył zaskoczenia.
- Znalazłam biżuterię i listę prezentów
Sebastiana. Nie łam się. Ona cię bardzo kocha, wybaczy ci.- dodała mu otuchy.
- Dzięki Paula. To co przyjaźń?- przytaknęła.
- Marek- zaczepił go Olszański - no i co?
Przedstawiła ten lepszy raport?- za ścianą stała Ula, która przysłuchiwała się
rozmowie.
- Tak, a zarząd przyjął go jednogłośnie.
- No to udało się nam. Teraz możesz poszukać
jakiegoś biletu, na przykład na Malediwy, to daleko. Nie nabrudzi ci na
ślubie.- Nie wytrzymała. Z łzami w oczach uciekła do gabinetu.
- Seba, co ty pieprzysz? Nie będzie żadnego
ślubu. Właśnie odwołałem go.- stwierdził i zostawił Sebastiana zszokowanego na
środku korytarza. Udał się do Uli.
Wszedł bez pukania i stanął jak wryty.
Zobaczył karton. Ona odchodzi!- krzyczał
w myślach.
- Ula, nie możesz odejść- zaczął.
- Nie mogę? A kto mi zabroni?- mówiła głosem
wypranym z emocji- Ty? Nie rozśmieszaj mnie.
- Ula, proszę porozmawiajmy. Daj nam szansę.
- Nas nie ma. A w ogóle wyczerpałeś już limit
szans. Przykro mi.
- Dobrze nie rozmawiajmy o tym. Chciałem ci
podziękować- zrezygnowany zmienił temat.
- Nie musisz, bo wcale nie zrobiłam tego dla
ciebie.
- No, ale uratowałaś mnie…
- Uratowałam firmę przed Alexem, nie ciebie-
przerwała mu- Ciebie nie chcę znać- krzyknęła. Przestraszył się. Nigdy nie
widział jej w takim stanie. Coś ty z nią
zrobił Dobrzański?- wyrzucał sobie. Nie wierzył w jej słowa.
- Ula, Ula, Ula- przetarł oczy i nerwowo
przeszedł po gabinecie- Wiem, że kłamiesz. Ty mnie nadal kochasz. Nawet po tym,
co ci zrobiłem. Tak wiem, to było potworne, ale zrozum- przybliżył się do niej
i chwycił jej twarz w dłonie- nie zrezygnuje z ciebie. Zależy mi na tobie-
kręciła głową. Zamaszystym ruchem złączył ich wargi w namiętnym pocałunku-
poczuł słonawy płyn na ustach. Przytulił ją mocno. Nie miała siły, by się
wyrywać.
- Kocham cię- powiedział to. W końcu to
powiedział. Odchyliła głowę i intensywnie wpatrywała się w jego stalowe oczy.
- Powtórz!- zażądała.
- Kocham cię najmocniej na świecie -
wiedziała, że jest szczery. Uśmiechnęła się szeroko i wtuliła się w jego
ramiona- Odwołałem ślub - dodał.
- Ja ciebie też kocham.
KONIEC!