poniedziałek, 10 lipca 2017

"Walka samców" część 4

Wyglądała tak oszałamiająco, że w tym momencie pragnął tylko rzucić się na nią i całować wszystkie zakamarki jej ciała. Ale ale…ona nie była w jego mieszkaniu, w jego koszuli. Była u Seby. A to znaczy, że oni ten tego?- Ta myśl nie przechodziła mu obojętnie.
- Marek?- była zaskoczona widokiem swojego szefa- Co ty tu robisz?- nie odzywał się wciąż wpatrując się w nią jak zahipnotyzowany. Po chwili w drzwiach dostrzegł Sebastiana i to go otrzeźwiło.
- Szczęścia życzę- podał im butelkę wódki, którą cały czas trzymał w ręce, odwrócił się na pięcie i zostawił ich zdezorientowanych.


- O co mu chodziło?- zapytała Ula od razu po zatrzaśnięciu drzwi.
- Nie domyślasz się?- popatrzył na nią pobłażliwie. Pokręciła głową- spójrz w co jesteś ubrana- wskazał na jego bluzkę- Co mógł pomyśleć, widząc cię w takim stroju o takiej godzinie u faceta?- nie odpowiadała, więc kontynuował- że sypiamy ze sobą- powoli rozumiała, ale dalej nie wiedziała dlaczego tak zareagował.
- No dobra, mógł być w lekkim szoku, ale on odchodził z miną jakbyśmy go obrazili, albo co gorsza zranili. Co u niego nie wolno romansować w firmie? Pytam czysto hipotetycznie.
- Po części to prawda, był zraniony- przerwał i zamyślił się na chwilę- Ulka, ty serio nie widzisz tego?
- Czego?
- Tych zalotnych spojrzeń, bacznego obserwowania każdego twojego ruchu. On się w tobie podkochuje!- prychnęła.
- Nie zauważyłam.

Od razu po jakże uroczym dla niego spotkaniu swoje kroki skierował do baru.
- Setkę proszę- zakomunikował.
- Co, dziewczyna, biznes czy zakończona wieloletnia przyjaźń?- młody, wysoki barman chyba czytał mu w myślach.
- Wszystko- krótko oznajmił i wychylił kieliszek do ust.
- Uuuu…poważna sprawa. Drugi na koszt firmy- podał mu następny kieliszek.

- Chyba będę się zbierać- dalej nie mogła otrząsnąć się po informacjach od Sebastiana. Nie wierzyła za bardzo w to, że młody Dobrzański zwrócił na nią uwagę. Mimo to, schlebiało jej to.
- Sukienka już uprana.  Włożyłem ją do suszarki na ubrania to za chwilę powinna być gotowa- odpowiedział jej zamyślony. Siedział na kanapie koło niej, ale duchem był zupełnie gdzieś indziej. Zastanawiał się jak wytłumaczy Markowi tę sytuację. Wiedział, że Marek jest wściekły na nich i bał się, że nawet nie będzie chciał rozmawiać z kumplem.

Siedział dobre piętnaście minut przy barze i co chwilę sięgał po  kieliszek. Totalnie zamyślony patrzył w jeden punkt i nie obchodził go otaczający świat. Myślał o tym, co zastał u Sebastiana. Zrozumiał, że stracił kumpla, ale też szansę na Ulkę. Co by na niego nie powiedzieć, lubił bawić się dziewczynami, ale nigdy nie brał się za zajęte. Chociaż z drugiej strony Sebastian coś takiego zrobił. Może nigdy nie powiedział wprost Olszańskiemu, że Cieplak mu się podoba, ale on to wiedział. Naśmiewał się z niego i próbował to wydusić z kumpla.  Może by tak powalczyć o Ulkę?  Cały czas się zastanawiał co zrobić. W pewnym momencie podeszła do niego długonoga blondynka. Otaksował jej sylwetkę i w myślach stwierdził, że jest piękna, ale i tak nie dorównywała Ulce. Jego zamglone oczy zdradziły, że alkohol powoli na niego działa. Zaczął bełkotać coś pod nosem, ale nie zwracał uwagi na swój stan. Dalej prosił barmana o kolejne kieliszki. Chwilę rozmawiał z dziewczyną i stwierdził, że musi odreagować. Blondynka nie miała nic przeciwko. Zamówił taksówkę i podjechali pod hotel.

Wpadli do pokoju zachłannie się całując. Już od progu rozrzucali ubrania po podłodze. Runęli na łóżko w samej bieliźnie. Blondynka była zachwycona, że tę noc zakończy właśnie z Dobrzańskim. Czuła się wyróżniona. Marek ustami pieścił jej szyję i w pewnym momencie przed jego oczami pojawiła się Ula. Na chwilę zamarł w bezruchu zastanawiając się co robi. Spojrzał w oczy dziewczyny, która leżała pod nim. Zamyślił się na chwilę. Z jednej strony jej tęczówki totalnie odróżniały się od koloru oczu Uli i mimo, że nie był w związku z Cieplak czuł, jakby ją zdradzał. Z drugiej strony był wściekły. Nie wiedział, co się z nim dzieje.
- Mogę ci mówić ‘Ula’?- zapytał i w tym momencie przypomniał sobie, że nie wie jak ma naprawdę na imię. Przytaknęła. Mogła się na wszystko zgodzić, byle potem móc pochwalić się zaliczoną nocą z Markiem. Powrócił do całowania jej ciała cały czas wymawiając imię swojej sekretarki. Znowu oczami wyobraźni zobaczył Ulę. Postrząsał głową, ale ten widok nie znikał. Wstał z łóżka i zaczął szybko ubierać spodnie i koszulę. Mówiąc krótkie: ‘Przepraszam, nie mogę’ wyszedł z pokoju hotelowego.

Mijała trzecia w nocy, a ona nie mogła zasnąć. Cały czas myślała o tym co powiedział jej Sebastian. W życiu nie podejrzewała, że może podobać się najprzystojniejszemu facetowi w Warszawie.  Zastanawiała się też nad tym dlaczego Marek nie próbował zbliżyć się do niej. Traktował ją tylko jako sekretarkę. Nic nie wskazywało na to, że pragnie bliższych kontaktów. Może Sebastian przesadza. W końcu nad ranem zasnęła. Nie spała długo, ponieważ budzik nie pozwolił jej na to. Zaspana zwlekła się z łóżka i podążyła do łazienki.
W pracy była kilka minut przed dziewiątą.  Zdjęła płaszcz i wygodnie usadowiła się przy biurku. Włączyła komputer i rozłożyła dokumenty. Mimowolnie ziewnęła i przetarła oczy. Bezsenna noc dawała się we znaki. W takim stanie zastał ją Marek. Punktualnie o  dziewiątej pojawił się w firmie.
- Co, nieprzespana noc?- wypranym z emocji głosem zapytał, nie czekając na odpowiedź. Nawet na nią nie spojrzał i schował się w czeluściach swojego gabinetu.



sobota, 1 lipca 2017

"Walka samców" część 3

- Ty chyba sobie żartujesz?! O Ulkę?! No proszę cię- krążył po pokoju niczym zranione zwierzę.
- Nie kłam, przecież widzę jak na nią patrzysz. Nie oszukasz mnie- obserwował go.
- Mi tylko chodzi o czysto zawodowy konspekt. Romanse w pracy nie są korzystne dla firmy.
- Mówi to ten, który nie przepuścił żadnej sekretarki- wypowiedział pod nosem.
- Tak, ale zmieniłem zdanie na ten temat, bo wiem jakie były konsekwencje takich zachowań.
- Marek- popatrzył na niego pobłażliwie- Wiem przecież, że nie chodzi ci o skutki romansu w firmie, a o Ulkę. Podoba ci się, ale ona ma cię w dupie i przez to trafia cię szlak.
- Uważaj na słowa!- ostrzegł- Owszem jest ładna, ale nie o to chodzi.
- A o co?
- O…-nie wiedział jak wytłumaczyć kumplowi. Nie chciał się przyznać do swoich uczuć względem sekretarki. Jednak z opresji uratowała go sama zainteresowana tej rozmowy.
- Marek- wbiegła do gabinetu- Dzwoni Terlecki. To musi być coś poważnego, bo jest wkurzony i chce z tobą natychmiast porozmawiać.
- Przełącz go do  mnie- rozkazał. Po wyjściu Uli, Olszański zagadał:
- Taa, jasne- czujnym okiem  obserwował kumpla- No przecież, że nie chodzi o to- Wstał z kanapy i szedł w stronę wyjścia- Widzę jak na nią patrzysz- chwycił za klamkę i na odchodne powiedział- Na razie kochasiu!



Słuchał Terleckiego, ale kompletnie nie widział o co chodzi. W głowie cały czas miał rozmowę jego i Seby. Jednego był pewny- jego kumpel był bardziej inteligentny niż mogło się zdawać. W końcu postanowił się opanować, potrząsnął głową, by nie myśleć o nowej sekretarce i skupił się na telefonie.

- Ula- wychodząc z gabinetu Marka, wpadł na pewien pomysł. Pochylił się nad jej biurkiem i czekał, aż dziewczyna dokończy pisanie wersu, po czym odwróciła głowę w jego stronę. Popatrzył na nią intensywnie i uśmiechnął się delikatnie- Skoro lunch nam nie wyszedł to co powiesz na kino?
- Randka?- wyszczerzyła zęby.
- Nazywaj to, jak chcesz kwiatuszku- pochylił się nad nią i wyszeptał do jej ucha- Pamiętaj, że gustuję w blondynach- oboje wybuchli serdecznym śmiechem. Seba traktował Ulę jak przyjaciółkę i Cieplak o tym doskonale wiedziała.
- To do wieczora! Dwudziesta?- kiwnął głową.

- Ula, zwołaj wszystkich za piętnaście do konferencyjnej- jak szybko pojawił  się tak szybko zniknął w czeluściach swojego gabinetu.

Wszyscy zniecierpliwieni siedzieli w Sali i oczekiwali Dobrzańskiego. Przyszedł z nietęgą miną i już wiedzieli, że ma dla nich złe wiadomości.
- Dzwonił Terlecki i jest nieciekawie. Jak wiecie, trzy miesiące temu podpisaliśmy  z nim kontrakt na wystawianie naszych ubrań w jego sklepach w całej Polsce. Niestety dzisiaj poinformował mnie, że sprzedaż idzie kiepsko i jeśli czegoś nie zrobimy, aby w ciągu dwóch tygodni przychody wrosły o 35% to zrywa umowę.
- Ma takie prawo?- rozległo się wśród zebranych.
- Ma-  odpowiedział krótko- Więc musimy dokonać wszelkich starań, aby nam się udało. Zebrałem was tutaj, żebyśmy razem znaleźli rozwiązanie. Jakieś pomysły?
- Reklama w telewizji?
- Niestety. Mamy mało czasu na to. Na zrealizowanie reklamy poświęcimy dwa tygodnie, a gdzie dopiero rozpowszechnienie jej wśród społeczeństwa. Odpada.
- Może zrobimy pokaz?- zaproponował Olszański.
- Nie mamy nowej kolekcji. Wszystkie dostępne ubrania miały już swój pokaz, a my musimy sprzedać te, które już są na rynku.
- Może- Ula zaczęła cicho, ale szybko odkrząknęła i nabrała pewności- Może jakaś współpraca z Youtuberami? Takie problemy zazwyczaj wynikają ze złej reklamy.
- Kontynuuj- wyraźnie się zaciekawił.
- Teraz twórcy internetowi są na topie. Wyprodukowanie takiego filmiku trwa średnio dwa dni. Zwykle ten portal oglądają młodzi ludzie, a my z kolekcją sportową chcemy trafiać właśnie do nich. Mam kolegę, który zajmuje się marketingiem internetowym i w sztabie swojej firmy ma kilku Youtuberów- mówiła z fascynacją.
- Nie powiem, że to jest zły pomysł- zastanowił się chwilę. Wprawiła go w ogromne wrażenie. Była ambitna, piękna a przy tym pomysłowa.- Możesz skontaktować się z tą firmą?
- Jasne, nie ma problemu- cieszyła się, że jej pomysł przeszedł.
- Tylko wcześniej przeanalizuj macierz BCG. Chcę wiedzieć w której części rynku stoją nasze produkty- kiwnęła głową z uśmiechem. Na studiach uwielbiała zajęcia z marketingu i analizy rynku, więc robiąc to będzie czuła się jak ryba w wodzie.- Dziękuję wszystkim za spotkanie- pośpiesznie wyszli z Sali konferencyjnej, zostawiając Marka i Sebastiana.
- Seba, co powiesz na siłownię zaraz po pracy? Muszę odreagować ten telefon od Terleckiego- opadł ciężko na krześle.
- Jasne. Mam torbę w samochodzie, więc możemy od razu o siedemnastej pojechać.
- Super- szybko skwitował.

Wyczerpani po ćwiczeniach przebierali się.
- Masz plany na wieczór? Może drink?- zaproponował.
- Stary, nie tym razem.
- A to umówiłeś się z kimś?- prychnął. Olszański popatrzył na kumpla i zastanawiał się, czy jego plan jest dobry. Chciał trochę powkurzać Marka, żeby w  końcu przyznał się do tego, że Ulka mu się podoba.
- Tak, a co nie wolno?- w końcu zrezygnował z wypowiedzenia imienia sekretarki Marka.
- Wolno, wolno- cicho powiedział.
Wychodzili z kina, cały czas się śmiejąc. Oboje dawno nie byli na tak dobrej komedii. Przypominali sobie co chwilę śmieszne sytuacje z filmu i dzielili się wrażeniami. Nie chcieli kończyć już tak dobrego wieczoru.
-To może wino u mnie?- zaproponował Seba mając całkowicie czyste intencje.
- Jak mnie nie upijesz, to się zgadzam- zgodziła się, cały czas się śmiejąc.

Dochodziła północ, a on wciąż nie mógł zasnąć cały czas myśląc o uczuciach do Cieplak. Podobała mu się. Bardzo. Ale zastanawiał się, czy to nie coś więcej. W końcu nie patrzył tylko na jej wygląd, ale także dostrzegł jej świetny charakter. Był trochę zły na Sebę, który się z niego naśmiewał, ale z drugiej strony wiedział, że kumpel ma rację i niepotrzebnie na niego naskoczył w firmie. Spojrzał na zegarek. Wiedział, że Sebastian o tej porze jeszcze nie śpi, więc postanowił go odwiedzić i pogadać. Zamówił taksówkę, która wcześniej zawiozła go pod monopolowy.


Siedzieli na kanapie w salonie i sącząc wino opowiadali swoje dziwne historie z dzieciństwa. Czuli się świetnie w swoim towarzystwie i w ogóle ich obecność ich nie krępowała.
- Ja zawsze uwielbiałem wspinać się na drzewach. Raz miałem taką sytuację, że z kuzynem chodziłem do dzikich jabłonkach w polu i lewa noga mi uciekła. Z wielkim hukiem spadłem i oczywiście z moim szczęściem wylądowałem na końskich odchodach. Przez tydzień czułem na sobie ten zapach- śmiała się w niebogłosy. Doprowadzał ją do łez. Żartując dalej dolewał jej wina i przez nieuwagę wylał na nią trochę trunku. Wstała jak oparzona.
- Jeju, przepraszam.
- No coś ty, każdemu się zdarza. To nic!- zapewniła. Tylko, żeby to zeszło pasuje od razu zaprać.
- To dam ci coś do ubrania i zapierzemy.
- Okej- przystała. To była jej ulubiona sukienka, więc zrobiłaby wszystko by ją uratować. Wyszedł z garderoby dzierżąc koszulkę.
- Niestety wszystkie moje dresy poszły do prania, ale znalazłem t-shirt, który nawet na mnie jest za duży, więc spokojnie może robić za spódnicę.
- Sukienkę- poprawiła go z uśmiechem- Wzięła koszulkę i kierowała swoje nogi do łazienki- Ech ci faceci. Dla nich sukienka i spódnica to to samo- lamentowała na pokaz pocieszając Sebę, który cały czas miał wyrzuty sumienia.
- Daj tę sukienkę, pójdę ją uratować.
- Coś ty, Seba!?  Przecież mogę to zrobić, pokaż mi jedynie gdzie masz proszek do prania.
- Ja to zrobię!- nie oddał jej ubrania- Pozwól mi naprawić to co schrzaniłem.

Trzymając w ręce butelkę czystej wyszedł z windy i kierował się do drzwi mieszkania kumpla. Bez pośpiechu przycisnął dzwonek i czekał.
- Seba- zawołała z salonu- ktoś dzwoni do drzwi.
- To otwórz!- krzyknął. Podeszła do łazienki i wejrzała.
- A jeśli to jakaś twoja kochanka?- naśmiewała się z niego.
- To przynajmniej ją wystraszysz- popatrzył na nią z szelmowskim uśmiechem.
- Oj Sebiks!- zawołała, kierując się do wejścia.
Przekręciła kluczyk i pociągnęła do siebie dębowe, ciężkie drzwi.
-Marek?- Zaskoczony spojrzał na nią. Pierwsze co skupiło jego uwagę, to koszulka Sebastiana na jej ciele.