UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
Trwała właśnie przerwa na lunch, a ona siedziała w swoim
gabinecie nad opinią kredytową, gdy usłyszała pukanie. Do jej gabinetu, wszedł
Dobrzański. Nie kryła swojego zdziwienia jego przybyciem.
- No niewierze, przypomniałeś sobie o moim istnieniu? – zironizowała.
- Przepraszam, miałem się odezwać. Musiałem lecieć z ojcem
na badania do Szwajcarii. Zapomniałem Ci powiedzieć, no i telefon zostawiłem w
firmie. Przyjechałem prosto z lotniska. – Zrobiło jej się głupio. Posądziła go
od czci i wiary a, nawet nie miała powodu aby to robić.
- Nie, to ja przepraszam. Zachowałam się jak idiotka.
Niedawno dowiedziałam się, że mój były chłopak wykorzystywał mnie i to dlatego
tak na Ciebie napadłam…
- Kochanie, jesteś dla mnie ważna. Kocham Cię i nie
potraktowałbym Cię ja zdobyczy na jedną noc. - Usłyszała to, powiedział że ja kocha.
- Ja też Cię kocham. Przytul mnie – poprosiła, gdy to uczynił pocałowała go. –
Z twoim ojcem wszystko w porządku?
- Tak, to były tylko rutynowe badania. – Zdziwiło go to, że
interesuje się zdrowiem jego ojca. –
Jakie masz plany na weekend, może pojedziemy gdzieś za miasto?
- Spojrzała na niego przepraszająco – Niestety muszę jechać
do domu rodzinnego, przepraszam.
- No dobrze, ale dzisiejsze w dzisiejsze popołudnie jesteś
tylko dla mnie?
- No nie wiem, nie wiem – powiedziała teatralnie.
- Ulka, no. Stęskniłem się za tobą. Co ty ze mną zrobiłaś?
- Ja? To ty mnie osaczasz. Cały czas o tobie myślę, a jakby
to było mało, to jeszcze mi się śnisz.
- Ty też mi się śnisz. Śni mi się nasza, wspólna noc. –
zarumieniła się.
Szybko nadszedł weekend, co prawda wolałaby spędzić go z
Markiem w łóżku, ale perspektywa spotkania z rodziną też nie była najgorsza.
Wsiadła do swojego białego BMW x5 i ruszyła w rodzinne strony. Zgrabnie ominęła wszystkie korki i wjechała na wylotówkę z Warszawy. Po pół godzinie, parkowała już pod rodzinną posiadłością. Z bagażnika wyjęła upominki dla rodziny i podążyła w stronę drzwi. Z za drzewa przyglądał się jej, jej były facet. Nie mógł się pogodzić z jej odejściem, a raczej z brakiem stałego i dużego zastrzyku gotówki. Do tej pory żyło mu się tak dobrze, a teraz musi mieszkać z mamusią. Co prawda nie chciała z nim sypiać, ale to nie problem. Miał kilka koleżanek, które zaspokajały jego potrzeby. Obiecał sobie, że jeszcze gorzko zapłacze, za to, że go zostawiła i już zaczął myśleć nad zemstą. Ula przywitawszy się z rodziną, rozdała im drobiazgi i usiadła przy stole z ojcem. Józef poprosił Jaśka oraz Beatkę, aby poszli na górę i dali im spokojnie porozmawiać.
Wsiadła do swojego białego BMW x5 i ruszyła w rodzinne strony. Zgrabnie ominęła wszystkie korki i wjechała na wylotówkę z Warszawy. Po pół godzinie, parkowała już pod rodzinną posiadłością. Z bagażnika wyjęła upominki dla rodziny i podążyła w stronę drzwi. Z za drzewa przyglądał się jej, jej były facet. Nie mógł się pogodzić z jej odejściem, a raczej z brakiem stałego i dużego zastrzyku gotówki. Do tej pory żyło mu się tak dobrze, a teraz musi mieszkać z mamusią. Co prawda nie chciała z nim sypiać, ale to nie problem. Miał kilka koleżanek, które zaspokajały jego potrzeby. Obiecał sobie, że jeszcze gorzko zapłacze, za to, że go zostawiła i już zaczął myśleć nad zemstą. Ula przywitawszy się z rodziną, rozdała im drobiazgi i usiadła przy stole z ojcem. Józef poprosił Jaśka oraz Beatkę, aby poszli na górę i dali im spokojnie porozmawiać.
- Córciu, no to co się stało? Opowiadaj. – Zachęcał ją
ojciec.
- No nic, rozstałam się z Bartkiem.
- No ale dlaczego? Dąbrowska mówi, że on Cię kocha.
- Kocha?! – krzyknęła – On mnie oszukiwał, był tylko ze mną
dla moich pieniędzy. Gdybym nie poszła na zakupy do sklepu, to nigdy nie
usłyszałabym jego rozmowy z przyjacielem i już zawsze żyłabym jak pierwsza
naiwna. To ma być miłość? No to ja dziękuję bardzo.
- Przepraszam, nie wiedziałem - westchnął i pomyślał - już ja z nim sobie porozmawiam -. A ty jak to znosisz? Kochałaś
go przecież?
- Tak mi się wydawało. Poznałam pewnego faceta, który
pokazał mi, co to jest prawdziwa miłość. On jest przyjacielem Violi i Sebastiana.
Przy nim czułam się tak jak nigdy przy Bartku. - mówiła zażenowana.
- Jesteś jego pewna jego uczuć? I wiesz że nie chce cię
wykorzystać, tak jak Bartek? – spytał z obawą.
- Jestem. - Zaśmiała się - Nie wykorzysta mnie, jak Bartek, bo on
pracuje na stanowisku dyrektora do spraw promocji w firmie modowej.
Posiedziała jeszcze dwie godziny, musiała już wracać, bo na kolację umówiła się z Dobrzańskim. Wsiadła do samochodu
i ruszyła w stronę stolicy. Cała firma Febo & Dobrzański była pogrążona w
pracy. Mimo soboty, wyjątkowo, wszyscy pracowali, aby wszystko przygotować do
pokazu. Junior Dobrzański przeglądał właśnie program pokazu, gdy do jego
gabinetu wpadł Sebastian. Spojrzał na niego zaskoczony jego nagłym
wtargnięciem.
- Seba? Coś się stało?
– Zapytała przerzucając wzrok z laptopa na przyjaciela.
- Ulka – Wykrztusił zdyszanym głosem.
- Co Ulka?! – Poganiał go. Zdenerwował się, gdy dowiedział
się, że chodzi o jego ukochaną.
- Miała wypadek, jest w szpitalu na Banacha. – Marek zamarł.
Szybko zabrali swoje rzeczy i wybiegli z firmy. Chwilę po
ich wyjściu do Marka gabinetu przyszedł jego ojciec, a zarazem prezes. Mieli
przeanalizować wspólnie program pokazu.
- Dzień dobry, pani Violetto. Jest Marek? - skazał palcem na drzwi.
- Dzień dobry, pani Violetto. Jest Marek? - skazał palcem na drzwi.
- Dzień dobry, panie prezesie. Marka nie ma bo pojechał do swojej dziewczyny, a mojej serdecznej przyjaciółki. Ja siedzę to jak na drożdżach i... - Senior nie dał jej dokończyć, bo doskonale wiedział jaka jest sekretarka jego syna. Zdziwił go jednak fakt, że Marek ma dziewczynę. Od dwóch lat nie był z żadną kobietą. Może w końcu będzie miał synową.
- To Marek ma dziewczynę? – zapytał zaskoczony Krzysztof.
- Tak, od niedawna są razem. Piękna para.- westchnęła teatralnie.
- No nic, to ja wpadnę innym razem.
Szybko opuścił sekretariat i ruszył w stronę wind, aby dostać się do domu...
Wszedł do domu szybkim krokiem, niemal biegiem. Szukał Heleny, aby podzielić się tą radosną informacją. Myślał, że już nigdy jego syn nie będzie miał dziewczyny. Najpierw żył jak Casanova, a później jak mnich.
- Heleno, gdzie jesteś? – Krzyknął poirytowany Krzysztof. Już dłuższy czas jej szukał.
- Jestem na tarasie. – Gdy przyszedł do niej spytała. – Stało się coś?
- Heleno – rzekł uroczystym tonem – nadeszła wiekopomna chwila – zatrzymał się na chwilę – nasz syn ma dziewczynę.
- Naprawdę? – Dobrzański przytaknął – Nareszcie – wypuściła głośno powietrze z płuc.
W tym samym czasie Marek dotarł do szpitala, w recepcji dowiedział się, że Ula jest właśnie na badaniach. Kazano mu zaczekać pod salą do której ją przewiozą. Gdy dotarli do odpowiedniego pomieszczenia, zdziwiła ich obecność, przednią, dwóch funkcjonariuszy. Postanowili się dowiedzieć czegoś więcej.
- Dzień dobry panom! – przywitał się Dobrzański – Jestem narzeczonym Uli Cieplak i chciałbym się dowiedzieć, co było przyczyną wypadku?
- Dzień dobry. Podczas jazdy na trasie między Warszawą, a Rysiowem, od samochodu pani Cieplak odpadło prawe, przednie koło. W wyniku czego, poszkodowana straciła panowanie nad pojazdem i wpadła do przydrożnego rowu. Po wstępnych oględzinach, mamy już pewność, że w wyniku działań osoby trzeciej doszło to tego wypadku.
- A może panowie wiedzą, kto chciałby zaszkodzić pani Urszuli? – zapytał drugi policjant.
- Niestety nie – powiedział Olszański, choć domyślał się, że był to Dąbrowski. Ostatecznie postanowił zostawić Ulce wybór. Dobrze ją znał i wiedział, że nigdy nie chciała się na nikim mścić, ani nikomu zaszkodzić. Tą konwersację przerwał telefon Marka. Spojrzał na wyświetlacz – Mama – odszedł na bok i odebrał.
- Cześć mamo, coś się stało.
- Nie synku, ale tata powiedział mi, że masz dziewczynę i może wpadlibyście do nas, jutro na obiad.
- Raczej nie będzie to możliwe.
- Dlaczego, stało się coś?
- Nic, oprócz tego, że ktoś chciał ją zabić. Odkręcił koło w jej samochodzie i miała wypadek. – powiedział matce prawdę, bo miał nadzieję, że przynajmniej na chwilę da mu spokój.
- Co? Nic jej nie jest? – Spytała Helena z obawą.
- Nie wiem czekam, właśnie jest na badaniach. Jeszcze będzie dzisiaj przesłuchiwana.
- Nie martw się synku, na pewno wszystko będzie w porządku. Trzymaj się, pa.
- Do widzenia, mamo. – Zakończył połączenie.
Po chwili do sali przewieziono Cieplak, do której wszedł również Dobrzański.
- Witaj kochanie. – Powiedział do dziewczyny. – Co jej dolega? – Tym razem zwrócił się do lekarza.
- Mogę udzielić panu informacji? – Zwrócił się do Uli, na co przytaknęła ruchem głowy – Pani Urszula nie odniosła poważniejszych obrażeń, ma lekkie wstrząśnienie mózgu. Postanowiłem zatrzymać ją na obserwacji dwa dni.
- Chciałabym się wypisać na własne żądanie. – odezwała się dotąd milcząca Ulka.
- Ale, Ula… - nie dała mu dokończyć.
- Nie Marek. Chcę się wypisać. – Powiedziała stanowczo.
- No dobrze, nie będę robił przeszkód. Zaraz przygotuję wypis.
- Kochanie, ja się o Ciebie martwię. Mogę u Ciebie przynajmniej zostać?
- Na to liczę – uśmiechnęła się uroczo.
Gdy otrzymała wypis, szybko się ubrała. Zanim wyszła ze szpitala, musiała jeszcze porozmawiać z funkcjonariuszami. Tak jak się spodziewał Sebastian, nie powiedziała kto odkręcił jej koło w samochodzie. Właśnie leżeli w jej łóżku i szeptali słowa o miłości, jaką do siebie darzą. Gdy nagle Marek zadał jej pytanie, którego się nie spodziewała.
- Ula, powiedz mi, czy ty się zabezpieczasz – spojrzała na niego zaskoczona, nie wiedziała do czego zmierza.
- Tak, biorę tabletki.
- No bo ja mam do Ciebie prośbę. Może jest trochę zbyt śmiała, ale ja traktuję Cię bardzo poważnie i myślę o naszej przyszłości. Dlatego chciałbym, abyś odstawiła pigułki. – Jej twarz wyrażała wielkie zdumienie, spojrzał na nią niepewnie. Obawiał się jej reakcji. Bał się, że odmówi mu i nie będzie chciała się z nim spotykać.
- Do czego zmierzasz? – Chciała się upewnić czy dobrze zrozumiała jego intencje.
- Chcę Ci zrobić bobasa. – powiedział na jednym wydechu.
- Kochanie jesteś pewny, że chcesz mieć dziecko? To jest poważna decyzja, na całe życie. Jesteś pewny, że chcesz mieć to dziecko ze mną?
- Kotku, jestem tego pewny, tak samo, jak jestem pewny swoich uczuć do Ciebie. Poza tym, ja mam już trzydzieści cztery lata, nie chcę biegać jako dziadek na wywiadówki. – widział jak intensywnie myśli nad jego propozycją. – Zgodzisz się zostać panią Dobrzańską? – postanowił kuć żelazo póki gorące.
- Czy ty mi właśnie zaproponowałeś małżeństwo i macierzyństwo?
- Tak, błagam zgódź się. Jutro kupię ten brakujący rekwizyt. – spojrzał na nią błagającą miną.