środa, 22 czerwca 2016

"Zdradziłaś mnie" część 3

Wsiadając do windy przypomnieli sobie atmosferę, która panowała między nimi poprzedniego dnia.
- To co, dzisiaj wieczorem powtórka?- zapytał się Marek. Odpowiedziała mu śmiechem.
- Jest pan niewyżyty, panie Dobrzański.
Udając się do jego gabinetu omawiali kwestie firmowe. W końcu weszli na temat rekrutacji.
- Właśnie, Marek, dzisiaj o czternastej ma przyjść ta Poloczek. Jak zwykle Sebastian powinien przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną, ale myślę, że ty lepiej wiesz czego oczekujesz od swojej asystentki.
- Chcesz, żebym ja ją przepytał?- zadał pytanie z konsternacją.
- Tak, oto właśnie mi chodziło.- zastanawiał się, drapiąc się do głowie.
- W sumie, to jest dobry pomysł. Tylko mam jedno zastrzeżenie- patrzyła na niego z oczekiwaniem wymalowanym na jej twarzy- chcę, żebyś była obecna przy tej rozmowie. Ja mogę o paru kwestiach zapomnieć.
- Dobrze- uśmiechnęła się lekko.

Wrócili do swoich zajęć. Każdy miał coś do zrobienia, dlatego nie chcieli rozpraszać się swoją obecnością. Z pewnością inaczej potoczyły by się chwile spędzone wspólnie. Na pewno by nie pracowali. Marek  na tę wizję bardzo się ucieszył, ale jego radość uniemożliwiła Ula, sprowadzając do na ziemię. Zrozumiał ją. Wiedział, że firma jest równie ważna, jak ich związek.
Umówili się na pół godziny przed planowanym spotkaniem. Chcieli jeszcze przygotować się do niego. Sporządzili razem listę pytań, które mają zadać kandydatce i potrzebne dokumenty, w razie podpisywania umowy. Z wielkim podnieceniem czekali na wybicie czternastej. Zastanawiali się jak wygląda ta dziewczyna. Marek bardziej zastanawiał się nad tym, czy zna ją. Kojarzył nazwisko, tylko nie mógł sobie przypomnieć skąd. Myślami przeszukał wszystkich swoich znajomych i nie mógł się doszukać. Rano nawet przeglądnął wszystkich kontrahentów. Na próżno. O swoich działaniach detektywistycznych nie wspomniał Uli. Stwierdził, że jeśli pozna tę dziewczynę i przypomni sobie skąd ją zna, wtedy o wszystkim jej powie. W końcu usłyszeli dźwięk telefonu. Błyskawicznie odebrał go Marek. Po paru chwilach i wypowiedzianych półsłówkach, odłożył słuchawkę.
- Jest- krótko oznajmił- Ania przyprowadzi ją z recepcji. Wstał z fotela, zapiął marynarkę i  lekko ją obciągnął. Ula poprawiła sukienkę i czekali z niecierpliwością. Usłyszeli pukanie i spojrzeli na otwierające się drzwi. Po chwili wyłoniła się wysoka, smukła blondynka. Największą uwagę przykuwały jej zielone oczy, zasłonięte wachlarzem długich, mocno czarnych rzęs.  Skąd ja cię znam?- zapytał w myślach Dobrzański.
- Marek- usłyszeli lekko piskliwy głos- Wieki cię nie widziałam!- rzuciła mu się na szyję- teraz zrozumiał, kim jest ta dziewczyna.
- Czeeeść Justyna- odpowiedział zdezorientowany jej czułym przywitaniem. Oplotła go ramionami tak mocno, że nie mógł oddychać. Ula patrzyła na tę sytuację nieprzytomnie. Marek spojrzał na nią przepraszającym gestem. Kiedy Justyna odkleiła się od niego, zaprosił ją na kanapę i zaczęli rozmowę.
- Marek, przecież dobrze mnie znasz i z pewnością wiesz ile jestem warta- podsumowała wywód o swoich kwalifikacjach.
- Taaa- westchnął- byłaś najlepsza na roku- wypięła dumnie pierś- Myślę, że jesteśmy zdecydowani- spojrzał na Ulę. Ona tylko kiwnęła głową- W takim razie chodźmy do kadr podpisać umowę-  zawyrokował.


- Marek? Kim jest ta kobieta?- zapytała, kiedy jej mąż wszedł do gabinetu.
- To koleżanka z roku. Studiowaliśmy razem, ale nigdy nie mieliśmy bliższego kontaktu.
- Nie byliście ze sobą? To wyglądało tak jakbyście się bardzo dobrze znali- zadawała dokładniejsze pytanie, przymrużając oczy.

- Nigdy- zapewnił.


sobota, 11 czerwca 2016

"Zdradziłaś mnie" część 2

-Myślę, że ta będzie dobra.
- Jak dla mnie nie jest odpowiednią kandydatką- patrzyła na  dokumenty dziewczyny, o której rozmawiali i kręciła głową z dezaprobatą.- Ona jest świeżo po studiach. W ogóle skończyła niezbyt renomowaną uczelnię. Jakoś mi się nie podoba.
- Jeśli chcesz, możemy poczekać. Przecież nie szukamy asystentki dla mnie na cito. Musi być odpowiednia, a nie pierwsza z ulicy- zgodził się z żoną. Usłyszeli pukanie do drzwi.
- Mogę?- usłyszeli głos  Sebastiana.
- Od kiedy pukasz do drzwi?- przekomarzał się z nim Marek. Zawsze lubił mieć z niego ubaw. Od kiedy się poznali, uwielbiali robić sobie nawzajem żarty. Tym razem Marek dostał długopisem po głowie.
- Od kiedy jesteś z Ulą. Jesteś tak zakochany, że dopiero teraz to zauważyłeś?- odgryzł się Olszański- Pukam, bo wiecie… Nie chciałbym zobaczyć was w hmm…intymnej sytuacji- śmiał się do rozpuku.
- Sebastian! Ewidentnie pchasz się w gips- włączyła się Ula. Po chwili na piątym piętrze było słychać śmiechy wszystkich troje.
- W jakiej sprawie przyłazisz mi tu?- Marek próbował się uspokoić.
- A tak- Olszański podał plik kartek- nasza oferta pracy w Internecie jest bardzo sławna. Macie naprawdę w czym wybierać. I tak wyselekcjonowałem tych poważniejszych kandydatów.
- Ula, ty się bardziej znasz na ludziach- Dobrzański skierował się do kobiety- To ty wybierzesz mi asystentkę- skończyli temat i zaczęli mówić o prywatnych sprawach.

Wybiła piąta. Firma opustoszała. Dobrzańscy spotkali się pod windą. Robili tak codziennie, chyba, że któreś z nich zostawało dłużej w  pracy.
- Panie przodem-  Marek kurtuazyjnie ukłonił się przed Ulą. Jego gesty kontrastowały z szelmowskim uśmiechem. Ula już wiedziała o czym myśli. Kiedy drzwi zamknęły się, on zaczął pożerać ją wzrokiem. Powietrze między nimi gęstniało.  Atmosfera była nie do zniesienia. Oczami wyobraźni widział, jak puszcza z rąk teczkę i rzuca się na żonę. Dotyka jej policzka, głaszcze i gwałtownie wpija się w jej usta. Jednak była to tylko mara, piękna ułuda. W rzeczywistości stał nonszalancko, trzymając ręce w kieszeni. Cały czas świdrował wzrokiem Ulę. Mimo, że byli już ze sobą dużo czasu, znali się niemal na wylot, poczuła się niezręcznie. Chciała przerwać ten stan:
- Wiesz co, chyba znalazłam idealną kandydatkę na stanowisko asystentki prezesa- wyłamywała sobie palce.
- Czyżby?- próbował spowodować, żeby na niego popatrzyła. Udało mu się. Zerknęła na niego przelotnie, ale jego oczy utkwione w jej twarz sprawiły, że znowu poczuła się jak kilka lat temu. Kiedy jeszcze była brzydulą, ślepo zakochaną w swoim szefie. Nieśmiało spuściła wzrok.
- Tak- szepnęła. Zaczął się do niej zbliżać, ale ten moment przerwały otwierające się drzwi windy. Przeklął w myślach.


Wchodząc do domu był pewny, że dojdzie do skutku zdarzenie, które rozpoczął w windzie.  Wodził wzrokiem po krzątającej się po kuchni Uli i jej niedostępność coraz bardziej go nakręcała. Podszedł do niej od tyłu, przytulił się do jej włosów i zachłysnął się ich zapachem. Jedną ręką odsunął kosmyk, odsłaniając przy tym jej długą szyję. Drugą zaś ręką sunął po jej udzie, szybko trafiając na biodro. Odchyliła głowę do tyłu i przymknęła oczy. Nagle jej nieśmiałość, wzbudzona w windzie wyparowała. Splotła ich ręce i pociągnęła go za sobą do łazienki. Bez pośpiechu ściągali z siebie ubrania. Kiedy wszystkie wylądowały na brązowych kafelkach, weszli pod prysznic. Pod strumieniem gorącej wody zaczęli się namiętnie całować i wszędzie dotykać. W  pewnym momencie podniósł ją do góry i połączył ich ciała w jedno.


Obudziły ją pierwsze promyki słońca. W głowie miała jeszcze obrazy z poprzedniego wieczoru. Wspomnienia wywołały uśmiech na twarzy. Przeciągnęła się ospale i popatrzyła na drugą połowę łóżka. Zobaczyła według niej najprzystojniejszego faceta na ziemi i do tego tylko jej. Jestem szczęściarą!-pochwaliła się w myślach. Chwilę przyglądała mu się z uwagą, dopóki nie  zaczął się przebudzać. Powoli przetarł powieki rękami  i od razu się uśmiechnął. Ospale rzucił wzrokiem na żonę, a jego uśmiech rozszerzał się. Puścił jej oczko i szybko musnął jej malinowe usta. Oparł się o zagłówek i cicho westchnął.
- Hej kochanie- zamruczał, cały czas patrząc na kobietę. Jego niski tembr głosu spowodował ciarki na jej plecach. Zawsze sprawiał, że czuła się wyjątkowo. Kiedy wymawiał jej imię zawsze miękły jej nogi. W duchu cieszyła się, że w tym momencie leży na łóżku, bo inaczej osunęłaby się na podłogę.
- Heeej- zaciągnęła przelotnie. Za każdym razem po upojnej nocy tajemniczo się uśmiechali do siebie. Tak było i tym razem.
- To ja zrobię śniadanie, a ty śmigaj pod prysznic- przedstawił żonie swój misternie ułożony plan.
- Zgadzam się, może tak być- musnęła jego wargi i szybko pobiegła do łazienki.

- Wczoraj wspominałam, że mam dla ciebie odpowiednią dziewczynę na stanowisko asystentki- zaczęła, nakładając porcję jajecznicy na talerz.
- A tak, coś mówiłaś- zagaił.
-No więc, skończyła ekonomię i zarządzanie firmą na Uniwersytecie Warszawskim, odbywała praktyki w jednym banku tutaj w stolicy, ale od razu po zakończeniu studiów wyjechała do Anglii i tam przez trzy lata pracowała w firmie modowej. Myślę, że jest godna uwagi. Zna biegle angielski, bo jakoś musiała się porozumiewać w Wielkiej Brytanii- zaśmiała się- oprócz tego hiszpański i francuski.
- Brzmi doskonale, w niedalekiej przyszłości moglibyśmy otworzyć się i na rynek tych państw. Mogłaby być przy okazji naszą tłumaczką.  Jak się nazywa?
- Justyna Poloczek.

- Gdzieś słyszałem to nazwisko- zaczął się zastanawiać.

niedziela, 5 czerwca 2016

"Zdradziłaś mnie" część 1

Zapraszam na nowe opowiadanie. Postanowiłam, że będę wstawiać opowiadanie w odwrotnej kolejności od tej wybranej przez Was w ankiecie. ;) Andziok

Siedziała w salonie na parapecie i wyglądała przez okno. Ten widok na Warszawę zawsze ją zachwycał. Mogła tam spokojnie posiedzieć i pomyśleć. Tym razem rozmyślała o przeszłości. Trzymała w dłoni kieliszek czerwonego wina. Odkąd zamieszkali razem, w piwniczce zawsze znajdowało się jej ulubiony trunek. Przypominała sobie chwile sprzed kilku laty.

Płakała. Straciła wszelkie nadzieje. Nie wróci. Wyjechał. Szła na pokaz jak owieczka na rzeź. Postanowiła, że od razu po premierze odejdzie z firmy. Za dużo tam przeszła. Nagle usłyszała jego głos. Nie mogła się pomylić. Ten głos poznałaby wszędzie. Stał na wybiegu i mówił coś do mikrofonu. Nie rozumiała jego słów. Nie była w stanie. Patrzyła w jego stalowe oczy, w których zobaczyła miłość. Teraz dokładnie to dostrzegała. Wcześniej próbowała wmawiać sobie, że widzi tylko wdzięczność za ratowanie firmy. W końcu zawsze firma była dla niego ważna. Przecież od lęku o F&D wszystko się zaczęło. Przyciągnęła go do siebie. Była naprawdę szczęśliwa. Tak samo jak on. Ich pocałunek był przepełniony emocjami, które zebrały się w nich w ciągu ich całej znajomości. Wiedziała, że ją kocha. Pocałunkiem otworzyli nowy rozdział w swoim życiu. Ich wspólne życie.

Na wspomnienie premiery kolekcji FD Gusto uśmiechnęła się. Uśmiech poszerzał się z każdą minutą. Przypominała sobie ich zaręczyny, ślub i wspólne mieszkanie.  

Była pewna, że będzie wiedziała kiedy nastąpi ten moment. Myślała, że wyczuje po zachowaniu Marka, że będzie chciał klęknąć przed nią i wyciągnąć pierścionek. Jednak całkowicie ją zaskoczył. Siedzieli do późna w pracy. Mieli do napisania raport. Była już dwudziesta pierwsza, a oni dalej pracowali. Zmęczeni postanowili dokończyć pracę następnego dnia. Udali się nad Wisłę. Zawsze, kiedy chcieli porozmawiać, tam właśnie szli. Siedzieli razem na zwalonym drzewie, przytuleni i patrząc w wodę rozmawiali. Po drodze, Marek kupił wino, a z firmy przynieśli szklanki. Popijali wino i gawędzili. W pewnym momencie Marek podniósł ją i zaprowadził na kładkę. Objął ją od tyłu i przez chwilę przymknęli oczy. Uwielbiali takie chwile, tylko dla nich. Nagle  odsunął ją od siebie i klęknął przed nią. Wyciągnął z kieszeni pierścionek i wyznał miłość. Poprosił ją, aby została jego żoną. Tego nie spodziewała się. Zupełnie ją zaskoczył. Pozytywnie zaskoczył. Bez wahania zgodziła się. Mając łzy w oczach, ze wzruszenia nie mogła nic powiedzieć. Kiwnęła tylko głową. On szczęśliwy gwałtownie poderwał się z miejsca, chwycił ją w ramiona i okręcili się kilkukrotnie.

Piła to samo wino, co wtedy. Od tego momentu jej ulubione.

Stała na czerwonym dywanie. Niby nie była sama, ale jednak nie czuła obecności nikogo, tylko tego jedynego. Wpatrzeni w swoje oczy wypowiadali słowa przysięgi małżeńskiej. Gdzieś w sercu czuła strach. Bała się, że wróci ten stary Marek- świnia. Zniknie jej kanarek i zdradzi, oszuka. Nie mogła odgonić od siebie tej myśli. Jednak od czasu ślubu, nigdy nie dał jej powodów do zazdrości.

Od tych chwil minął już rok. Ich związek był idealny. Zupełnie taki sam jak narzeczeństwo. Aż dziwne, że nie wkradła się rutyna. Była szczęśliwa. Nagle poczuła ręce na swoich ramionach. Ktoś objął ją od tyłu. Nie wystraszyła się. Poczuła tę woń perfum, które uwielbiała. Kochała zapach, który od roku mogła bezkarnie wąchać i czuć.
- Cześć kochanie- zamruczał jej do ucha.
- Witaj- uśmiechnęła się.
- O czym myślisz? Królestwo za twoje myśli- zagadnął.
- O pięknych chwilach- odpowiedziała mijająco.
- A konkretnie?- dosiadł się do niej, wcześniej zostawiając teczkę na podłodze.
- Pokaz, narzeczeństwo i ślub- uśmiechnęła się. Wyszczerzył zęby w odpowiedzi.
- Ale chyba teraz też jest piękne?
- Idealnie. Co tam w pracy?- zmieniła temat.

Ich urlop jako mąż i żona spędzili na Malediwach. Ula była podekscytowana i zachwycona. Jeszcze nigdy nie znajdowała się w takich luksusach. Co prawda, wszystko to ją przygnębiało, ale Marek dzielnie ją wspierał. Jeszcze pakując się na lot obiecała Markowi, że będą kochać się co noc. Dotrzymała słowa. Często noce dla nich były za krótkie. Nie mieli siebie dosyć.

Wrócili do pracy. Nigdy nie narzekali na nudę. Po sukcesie „ich dziecka”, FD Gusto podpisywali coraz więcej intratnych umów. Firma rozrastała się błyskawicznie. Wrócili do poprzedniego systemu. Marek ponownie objął prezesurę, a Ula stała się dyrektorem finansowym.  Natłok obowiązków nie spowodował, że nie mieli dla siebie czasu. Zawsze znajdowali chociaż chwilę dla siebie. Ich małżeństwo nie cierpiało z powodu firmy. Jednak pracy było coraz więcej. Dużo rozmawiali o przyjęciu nowych pracowników. Marek nalegał na znalezienie asystentki dla niego. W końcu postanowili rozpocząć rekrutację.