UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
- Świetnie Ci idzie – skomentował Dobrzański grę Uli – Ile
już grasz?
- Dzięki, od dwudziestego piątego roku życia czyli już dwa lata, a ty?
- No ja gram już od trzeciej klasy liceum. Kończymy, już nie
mam siły?
- Tak, ja też już wymiękam. – Zaśmiała się.
- Co robisz jutro po pracy? – zapytał niepewnie
- Nie mam żadnych planów, a dlaczego pytasz?
- A chciałabyś spędzić jutrzejsze popołudnie w moim
towarzystwie?
- Mam propozycję. - Spojrzała mu głęboko w oczy. A on zatonął w błękicie jej oczu - To najpiękniejsze oczy jakie widziałem - pomyślał - Wpadnij jutro do mnie, ugotuję kolację,
pozwolę ci zobaczyć zdjęcia z okresu mojej nietuzinkowej urody – zaśmiała się
- Będę zobowiązany. Wino białe czy czerwone? I jaka kuchnia? - Uśmiechnął się do niej ukazując swój największy atut - Boże, za jego uśmiech dałabym się pokroić
- Zdaję się na Ciebie. Hmm, kuchnia meksykańska. Do jutra –
pocałowała go w policzek.- Gdy jej usta dotknęły jego skóry, ich ciała przeszedł dziwny prąd. Jemu zrobiło się miło na sercu. - Może mam jakieś szanse?
- Już nie mogę się doczekać – powiedział radośnie i zgodnie
z prawdą.
Rano przed pracą pojechała do stacji diagnostycznej,
zostawić pojazd na przegląd techniczny. Później pojechała do banku, gdzie odbyło się
podsumowanie miesiąca. Niby nic trudnego, ale diabelsko nudnego. Przedstawiła
swój raport i prognozy na przyszły miesiąc, gdy skończyła pojechała odebrać
swój samochód. Wszystko było w porządku, samochód nie miał żadnych usterek. Następnie odwiedziła sklep, aby zaopatrzyć lodówkę w niezbędne produkty spożywcze. Potrawy
były już gotowe, mieszkanie posprzątane, pościel zmieniona – tak na wszelki
wypadek. Teraz czas zabrać się za siebie – pomyślała. Założyła białą, wełnianą
sukienkę do połowy uda, opadająca na jedno ramiączko. Zrobiła delikatny
makijaż, postanowiła na naturalność. Włosy upięła w luźny warkocz. Jeden kosmyk
włosów opadał jej na twarz, dodając jej niewinności. W trakcie gdy Ula
przygotowywała się do przyjęcia gościa, spokój w Rysiowskim domku Cieplaków,
zakłócił nieproszony gość, a dokładniej niejaka Janina Dąbrowska, matka
Bartłomieja.
- Uli to już się w głowie poprzewracało od tych pieniędzy,
mojego Bartusia wyrzuciła z domu. – wpadła do kuchni bez pukania i od razu
przeszła do meritum, nie zawracając sobie głowy zbędnym w jej mniemaniu
powitaniem.
- Co też pani opowiada, pani Dąbrowska? Musiał być inny
powód.- Bronił córki.
- Jak ona go potraktowała? On ją tak kocha, a ona go jak psa
wyrzuciła.
- Ula psa by nie wyrzuciła – powiedział, zanim to
przemyślał.
- Co?! - wrzasnęła - Jak pan śmie? Mój Bartuś jest gorszy od psa? No nie,
szczyt bezczelności. – Wstała i wyszła, trzaskając drzwiami. Machnął tylko ręką i powrócił do poprzedniej czynności, którą mu zakłóciła. Nie przejął się aż nadto tą miłą, sąsiedzką wizytą, ale
postanowił dowiedzieć się od Uli, co się stało, że wyrzuciła Bartka z
mieszkania. Co prawda miły chłopak, ale nie mógł znaleźć pracy, albo nie
chciał.Skończywszy przygotowywać kolację, wybrał numer swojej najstarszej latorośli. Odebrała po kilku sygnałach.
- Coś się stało tatku? – zapytała Cieplakówna.
- No nie wiem, to ty mi powiedz?
- Dąbrowska zrobiła Ci nalot.- westchnęła - No pewnie, mogłam się tego
spodziewać. Wytłumaczę ci to jak przyjadę na weekend, nie chcę o tym rozmawiać
przez telefon.
- No dobrze, będziemy czekać, uważaj na siebie córciu.
- Dobrze, muszę kończyć, ucałuj Betti i Jaśka, papa.
Ta noc zabierze cię w mój świat
Tu na ciebie czekam, nie chcę zwlekać, to ten czas
Nie wezmę więcej niż mi dasz
W moich oczach ogień płonie, chcę go tobie dać…
Tu na ciebie czekam, nie chcę zwlekać, to ten czas
Nie wezmę więcej niż mi dasz
W moich oczach ogień płonie, chcę go tobie dać…
Odłożyła telefon na szafkę, usłyszała pukanie do drzwi. Po perfumowała się szybko i otworzyła drzwi,
za nimi stał Dobrzański, w ręku dzierżył wino i bukiet tulipanów, które trudno
dostać zimą. Wyglądał jak młody bóg. Ubrany w idealnie skrojony garnitur w kolorze intensywnej czerni, która kontrastowała z śnieżnobiałą koszulą. Uśmiechnął się do niej promiennie, w jego oczach dostrzegła błysk.
Odwzajemniła uśmiech. Bardzo mu się spodobała, wyglądała tak niewinnie i
dziewczęco. Czuł jak promieniuje od niej ciepło. Czy ja się zakochałem? - przemknęło mu przez głowę.Wszedł do mieszkania,
pocałował ją w policzek i wręczył kwiaty oraz wino. Podała kolację, bardzo mu
smakowała. Po posiłku, dużo rozmawiali na wszystkie tematy, popijali przy tym wino, które
przyniósł Dobrzański. Rozmawiali jakby byli najlepszymi przyjaciółmi od
dzieciństwa, ale podobno przyjaźń między kobietą, a mężczyzną nie istnieje. Nagle
poczuł, że chciałby poczuć jej zapach, tulić w ramionach, poczuć jej ciepło. Co
ta dziewczyna ze mną robi? – pomyślał Dobrzański. Później oglądali zdjęcia z
okresu, gdy Ula była 'brzydulą'. Nie śmiał się z niej tylko w skupieniu studiował
każde zdjęcie. Bardzo jej to zaimponowało to, że nie szydzi z niej, ale on to
skwitował, że nie jest ważne piękno zewnętrzne, ale wewnętrzne. Było już po dwudziestej trzeciej, Marek niechętnie stwierdził
że powinien już pójść, najchętniej to zostałby tu z nią. Ona również nie pałał optymizmem, na wieść o rozstaniu. Spojrzał na jej usta,
aż prosiły się o pieszczotę. Dobrzański opanuj się – skarcił się w myślach. Stali już przy drzwiach wyjściowych, chciał ją
pocałować w policzek, ale ona odwróciła głowę i pocałowała go w usta…
no no zaczyna się rozkręcać,piszesz coraz lepiej , z zainteresowaniem przeczytałam ten rozdział, i co teraz mam czekać cały tydzień na kolejny ?a może mogłabyś publikować chociaż dwa odcinki w tygodniu , taki nieśmiały wniosek z mojej strony, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHej, dziękuję za wizytę. Cieszę się, że ci się podoba :D Zastanowię się nad twoją propozycją, choć to może być trochę trudne, bo postanowiłam wydłużyć to opowiadanie i nie jest jeszcze skończone, a do napisania mam jeszcze trzy inne :D Chyba nie dam rady czasowo. Pozdrawiam, UiM
Usuńpopieram przedmówczynię, zastanawiaj się ....kończysz w najciekawszym momencie i każesz tak długo czekać. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKolejną notkę mogę dodać w piątek (23.01), ale na następną będziecie musieli czekać ponad tydzień, bo aż do następnej soboty(31.01) (czyli osiem dni) Chcecie? :D Pozdrawiam UiM
UsuńPS: widzę że chyba dobrym pomysłem było przeniesienie publikacji na niedzielę :D
oczywiście,że chcemy i tak nie mamy wyjścia musimy się dostosować do autorki, przyjmiemy wszystko co nam dasz, a co do niedzieli to chyba dobry pomysł.
UsuńCzęść czwarta 23.01
UsuńCzęść piąta 01.02
moj bartus jest gorszy od psa/ - kapitalne, czekam nieciepliwie na kolejna czesc do piatku.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę, pozdrawiam UiM
UsuńDo piątku
Publikuj częściej...coraz lepiej piszesz ;) tylko musiałaś w takim momencie kończyć :P
OdpowiedzUsuńHej, dziękuję za wizytę i komentarz. No musiałam się trochę z wami podroczyć :D Następny rozdział w piątek i prawie cały będzie poświęcony kontynuacji tego wieczoru... :D Chyba tylko sześć ostatnich linijek będzie o czymś innym. Od dawna śledzisz mojego bloga?
UsuńPozdrawiam UiM