UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
Ich plan się powiódł. Wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku. Nikt nawet nie podejrzewał, że z firmy giną regularnie pieniądze. Na początku, do firmy wpływały faktury na niewielkie kwoty. Były to głownie naliczenia za serwisowanie i przegląd maszyn szwalniczych. Z czasem, rachunki zaczęły opiewać na coraz wyższe kwoty. Firma płaciła za rzekomo kupione najnowocześniejsze maszyny do szycia, overlocki, nowoczesne żelazka, wytwornice pary, stoły prasowalnicze.
- Nasza firma odniosła sukces – chełpił się Aleks. – Nie
bez przyczyny nazywa się „Sukces” – zaśmiał się.
- Już ponad rok to trwa – nie podzielała entuzjazmu brata.
– Dużo jeszcze zostało tego długu?
- Niewiele – odpowiedział i zamilkł na chwilę. – A może
byśmy tak dalej poprowadzili nasz biznes? – Zapytał z nadzieją. – Mielibyśmy
ekstra pensję.
- Ty chyba żartujesz! – Odpowiedziała wściekła. – Nie ma
mowy! I tak źle się czuję z tym, że okradam własną firmę. Nawet, nie wiesz jak
ciężko jest mi spojrzeć Helence i Krzysztofowi w oczy – nie był zadowolony z
jej decyzji. Myślał, że może i jemu uda się coś wyciągnąć dla siebie.
- Sorella, chyba trochę przesadzasz – próbował ignorować
jej słowa. Spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Jeśli spróbujesz to ciągnąć dalej, to ja pierwsza pójdę do
Krzysztofa i powiem mu o wszystkim – zagroziła.
Tego dnia do F&D wpłynęła kolejna faktura z
przedsiębiorstwa handlowo usługowego „Sukces”, nie byłoby w tym nic dziwnego,
gdyby nie to, że była ona wystawiona za zakup trzech maszyn dziewiarskich. Suma
która widniała na papierze, również przyprawiała o zawrót głowy. Adam Turek,
doskonale wiedział, że projekty Pshemko, nie obejmują dzianin produkowanych w
Polsce. Mistrz projektuje eleganckie kreacje dla bogatych kobiet, a nie
siermiężne swetry. Jego matka była krawcową, więc trochę się na tym znał.
Wiedział, że musi powiadomić o tym prezesa, albo swojego bezpośredniego
przełożonego – Aleksa. Wziął wszystkie dokumenty i poszedł do gabinetu Febo.
- Cześć Aleksiu – powiedział Turek, wchodząc do gabinetu
szefa z wzrokiem utkwionym w dokumentach, trzymanych w dłoni. Febo spojrzał na
niego zezem. – Chyba mamy problem.
- Naucz się w końcu pukać! – Warknął Febo. – Jaki znowu
problem? – Zapytał spoglądając na niego z niechęcią? – Niewyraźny podpis, czy
zła data na fakturze? – Zakpił.
- To coś większego – odpowiedział, nie zwróciwszy uwagi na
drwiny Febo. – Chyba, kurde, mamy jakiś przekręt – Aleks wyprostował się na
fotelu i poluzował idealnie związany szalik na szyi.
- Co ty za głupoty pleciesz? – Udawał, że nie wie o czym
mówi jego pracownik. – Pewnie znowu coś pomieszałeś – przekonywał go. Turek
pokręcił przecząco głową.
- Dostaliśmy fakturę do zapłaty od firmy „Sukces” za maszyny
dziewiarskie.
- No i co w tym takiego dziwnego? – Zapytał, nie bardzo
rozumiejąc o co chodzi Adamowi.
- Pshemko nie używa takich tkanin, żeby potrzebne były te
maszyny. – Wytłumaczył.
- Pokaż mi to – łysiejący mężczyzna podał mu plik kartek.
Po chwili powiedział – czyli Mareczkowi brakuje pieniędzy na panienki – kręcił głową z dezaprobatą. – Nie daruje mu tego – grzmiał Włoch. – Wyprowadza
z firmy pieniądze workami. Chyba pan prezes myśli, że jest bezkarny – poderwał
się z fotela. – Przygotuj mi zestawienie, ile wyprowadził z firmy. Przeanalizuj
wszystko dokładnie – rzucił do głównego księgowego, wychodząc z gabinetu.
- Marek, Marek i po Marku. – Powiedział do siebie, po
wyjściu Aleksa z gabinetu.
Jak burza wpadł do sekretariatu prezesa, w drzwiach od jego
gabinetu minął się z jego nową asystentką. Z pewnością wychodziła stamtąd po
chwilach cielesnych uciech. Zdradzały ją
kruczoczarne włosy, pozostawione w nieładzie i krzywo pozapinane drobne
guziczki koszuli. Pokręcił tylko głową z dezaprobatą i nie czekając, wszedł do środka.
- Możesz mi to wytłumaczyć? – Wrzasnął i rzucił mu fałszywe
faktury na biurko. Dobrzański niechętnie wziął kartki do ręki i zaczął je
przeglądać.
- Aleks, - powiedział spokojnie – o co ci chodzi? To są
rachunki z firmy, która zaopatruje i naprawia sprzęty w naszych szwalniach – wyjaśnił spokojnie nie mając pojęcia, o co mu chodzi.
- Doprawdy? – Zakpił. – Dzwoniłem do wszystkich szwalni i
żadna, powtarzam żadna, nie otrzymała nowego sprzętu – Dobrzański wyprostował
się na krześle. – Myślałeś, że to się nie wyda? – Patrzył na niego prowokująco.
– Wyprowadziłeś z firmy setki tysięcy!
- Aleks, ja nie mam z tym nic wspólnego! – Próbował się
tłumaczyć. – Poza tym, tutaj też jest twój podpis – wskazał na rachunki.
- Ale to ty jesteś prezesem! – Grzmiał. – Ja podpisywałem je
mechanicznie – wyjaśnił. – Jeśli ty podpisałeś to, to ja nie mogę podważać
twoich decyzji – Dobrzański kręcił głową z niedowierzaniem.
- Ja w ogóle nie pamiętam żebym podpisywał umowę z tą firmą – wyjąkał, był w ciężkim szoku. Aleks roześmiał się ironicznie.
- Ta wóda zrobiła ci dziury w mózgu – zadrwił z niego. – Za
to czeka cie kryminał i długo z niego nie wyjdziesz – powiedział proroczo. –
Jeszcze dzisiaj zgłoszę zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa do
prokuratury – żwawym krokiem, ruszył w kierunku drzwi, z fotela poderwał się
Marek.
- Aleks! – Zawołał za nim. – Zaczekaj! To wszystko da się
jakoś wyjaśnić – próbował go zatrzymać,
bezskutecznie.
Na efekty działania Febo, nie musiał długo czekać. Kilka
godzin później do jego gabinetu, zapukali dwaj oficerowie policji. Skuli po w
kajdanki i wyprowadzili z firmy. Wzbudziło to, niemałą sensację wśród
pracowników, którzy zaczęli snuć domysły. Zdezorientowany Sebastian zadzwonił
do rodziców Marka i poinformował ich o wszystkim. Byli wstrząśnięci informacjami przekazanymi
przez Olszańskiego.
- Witaj Tadeusz – powiedział Krzysztof wchodząc z Heleną do
gabinetu zaprzyjaźnionego prawnika.
- Helena, Krzysztof witajcie – powiedział radośnie
podnosząc głowę znad dokumentów. – Co was do mnie sprowadza? – Zainteresował się.
- Zatrzymali mojego syna, Marka – powiedział strapiony nestor. – Podobno popełnił przestępstwo
gospodarcze.
- Marek prowadzi bardzo rozwiązły tryb życia, - wtrąciła się
Helena – ale nie wierzę, żeby on mógł nas okradać – Krzysztof zakrył dłoń żony
swoją.
- Helenko, nie martw się – uspokajał ją. – Zrobimy wszystko,
aby wyciągnąć go z tego – zapewnił ją Krzysztof. – Nie znamy żadnych szczegółów – zwrócił się do adwokata. – Dlatego chciałbym abyś dowiedział się wszystkiego i wyciągnął z
tego bagna naszego syna – spojrzał na nich z współczuciem.
- Poruszę niebo i ziemię – zapewnił i zamyślił się na
chwilę. – Jak wiecie, ja specjalizuję się w prawie cywilnym i prawie pracy. Zastanawiam
się któremu z moich pracowników dać tę sprawę.
- Ma być najlepszy! – Rzekła despotycznie Helena. – Cena nie
gra roli – Tadeusz znów się zamyślił.
- Pół roku temu, poznałem piekielnie zdolną niemiecką
prawniczkę. Z tego co wiem, zdawał egzamin adwokacki i w Polsce, i w Niemczech.
Kończyła również ekonomię. Może udałoby mi się ją sprowadzić do Warszawy? Zajęłaby
się wtedy waszego syna. Co wy na to? – Zaproponował.
- Myślisz, że ona da sobie radę? – Zapytał Krzysztof.
-Nigdy nie spotkałem zdolniejszego specjalisty od prawa
finansowego i karnego – roześmiał się. – W końcu cyferki to jej pasja.
- Ulka – jęknęła jej przyjaciółka – musisz wyjeżdżać? Nie
chcę zostawać sama we Frankfurcie.
- Dobrze wiesz, że taka oferta pracy, to jak wygrana w
totolotka – przekonywała ją. – Co z tego, że ukończyłam oba kierunki z pierwszą
lokatą, jak i tak tutaj nie udało mi się znaleźć pracy?
- No ja to rozumiem, ale chcesz zostawić to wszystko i
wyjechać? – Próbowała ją przekonać.
- A co ja zostawiam? – Zainteresowała się. – Przecież nie
mam rodziny, jestem sama jak palec.
- Ulka, - powiedziała łagodnie – masz przecież mnie – przytuliła ją do siebie.
- My możemy do siebie przyjeżdżać, dzwonić, pisać maile,
cokolwiek – przekonywała ją. Wytarła z policzków, uronione łzy i zapytała – odwieziesz
mnie na lotnisko?
Ula prawniczką tego się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że jest naprawdę zdolna. i szybko wyciągnie Marka. Tylko Pauliny mi szkoda. Jak już wszystko wyjaśni się to bedzie równie winna co Alek, bo to ona fałszowała podpisy Marka. Spory kawał czasu minął. Brawo
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Ula jest zdolna :) Już niedługo się o tym przekonasz :P Paulina i Aleks, ciężki orzech do zgryzienia. Wszystkiego dowiesz się w następnych częściach Pozdrawiam, UiM.
UsuńAle się porobiło, nasz ulubiony bzykacz oblatywacz ma poważne kłopoty, ale do akcji wkroczy Ula, co on biedaczek zrobiłby gdyby nie ona , zawsze ratuje jego tyłek.Jak ula wszystko wyjaśni to niestety te kłopoty dotkną Paulinę, wszystko obróci się przeciwko niej i zamiast zemsty na Dobrzańskim sama się pogrąży, mam nadzieję że następna część wyjaśni więcej, pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńBzykach oblatywacz? :D Masz rację, Ulka wyciągnie go z tego bagna. Może Paula nie skończy aż tak źle? Tylko dziesięć lat :) Pozdrawiam, UiM
UsuńUla prawniczką i ekonomistką? Takie dwa w jednym? No na taki pomysł to ja bym już nie wpadła, a przecież jest genialny! Ula wszystko podliczy i jeszcze wybroni Marka. Ten rozdział jest kapitalny. Zbudowałaś takie napięcie, że niemal obgryzłam wszystkie paznokcie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta faktura na maszyny dziewiarskie wystawiona była z pełną premedytacją przez Febo. Po pierwsze dług u Scaccich już spłacony prawie w całości, po drugie groźba Pauliny, że o wszystkim powie seniorom, jeśli Alex będzie kontynuował tę działalność dłużej niż to jest konieczne, po trzecie wreszcie może dokonać się zemsta na juniorze.
Alex wiedział, że tak bajońska suma za maszyny, których F&D w ogóle nie potrzebuje nie umknie uwagi skrupulatnego Adasia. No i się zaczęło...
Czekam na następną część, ta była świetna.
Pozdrawiam. :)
Prawo i ekonomia to chyba dość popularne połączenie? Samo prawo albo ekonomia w dzisiejszych czasach mam małą siłę przebicia.... ale razem to już coś :D Tak prawdę powiedziawszy wydawało mi się, że przynudzam... Aleks naprawdę nie wiedział i popełnił błąd, za który wszyscy słono zapłacą. Paula nie chciała już tego ciągnąć źle się z tym czuła ;/ Gdyby Adaś poszedł do prezesa, pewnie wszystko inaczej by się potoczyło, ale wtedy Ula nie pojawiłaby się w Febo & Dobrzańskim świecie. Ach, niech miłość kwitnie.... ;)
UsuńPozdrawiam, UiM
Marek w tarapatach ale niedługo na ratunek przybędzie Ula. Nie spodziewałam się ,że będzie ona prawniczką. Wyciągnie go z tego syfu. Mam nadzieję ,że nie wróci on do obracania dziewczyn ciemną nocą. Już nie mogę doczekać się następnej części. Z pewnością wszystko się wyjaśni i to Alex powinien pójść ponieś konsekwencje swoich czynów. Paulina również. Działali przecież razem. Wiedziała o wszystkim. To oni zasłużyli na kryminał. Owszem Dobrzański to wieczny casanova ale nie popełnił przestępstwa. Ale niech ,każdy trochę pocierpi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak szybko chcesz Mareczka wyciągnąć z więzienia? Może niech trochę pocierpi. Ula wyciągnie go z tego bagna.... Aleks przestępca, Marek alfons, eh nikt nie jest idealny i nie będzie :D Zapewniam, dziękuję za komentarz, pozdrawiam, UiM
UsuńZaskoczyłaś mnie. Ula prawniczką? Nie spodziewałam się tego. Teraz nie mogę się doczekać jak Marek zakocha się w Uli i na odwrót. Oj Aleks. Nie lubię takich zakłamanych typów. Ale też sama nie wiem co bym zrobiła w takie sytuacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jednak mi się udało :) Już niedługo następna część może spełnią się twoje oczekiwania? Kto wie? Pozdrawiam, UiM
Usuń