poniedziałek, 26 października 2015

"Poniewczasie" część 1

Miniaturka część 1 z 2


UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

- Cześć Viola – przywitała się blondynką, wchodząc do sekretariatu. – Mogę wejść? – Zapytała wskazując na drzwi do gabinetu prezesa.
- Marka nie ma – odpowiedziała nie odrywając wzroku od monitora. Była zbyta zajęta przeglądaniem internetowych wyprzedaży.
- Tak wiem, ma spotkanie z kontrahentem – odpowiedziała Cieplakówna. – Pozwolił mi zabrać z gabinetu dokumenty.
- Z jakim kontrahentem? – Zapytała zaskoczona Kubasińska. – Poszedł z Pauliną na romantyczny lunch we dwoje, a może i nie tylko? – Powiedziała rozmarzona. – Jak ci pozwolił to idź – powiedziała, wróciwszy na ziemię.  Nie chcąc wdawać się z blondynką w dyskusję, weszła do kabinetu. Jak to lunch z Pauliną, przecież miał mieć spotkanie z kontrahentem. Wyraźnie mi to powiedział, gdy chwilę temu rozmawialiśmy przez telefon. A może on mnie oszukał? Nie, nie, nie, Marek by nigdy, pewnie Viola coś pokręciła. Szukała wszędzie wyników F&D Sportivo, ale nie mogła ich znaleźć. Otworzyła pierwszą szufladę i po pobieżnym przejrzeniu jej zawartości, również nie odnalazła potrzebnych jej statystyk. Po otworzeniu drugiej, jej uwagę przykuła przepastna torba wypchana po brzegi  błyskotkami. Wysypała je na biurko. Zastanawiała się, po co mu to wszystko. Wśród biżuterii znalazła jeszcze kartkę.  Po jej przeczytaniu, zrobiło jej się słabo. Ciężko usiadła na prezesowskim fotelu. Teraz już wiedziała, to wszystko było dla niej. Jej wzrok utkwił na srebrnej bransoletce. Ją też dostała od niego. Niewątpliwie pochodziła z tego zestawu od Sebastiana. Z odrazą zerwała ją z nadgarstka i rzuciła gdzieś w głąb gabinetu. Wszystkie błyskotki schowała do torby i odłożyła ją na jej pierwotne miejsce. Z hukiem zatrzasnęła szufladę i wybiegła z gabinetu. Nie wróciła już do swojego gabinetu, nie czuła się na siłach aby pracować, nie czuła się na silach na spotkanie z Markiem. Brzydziła się nim. Ruszyła w stronę przystanku, skąd pojechała nad Wisłę. Musiała to wszystko przemyśleć. Stanęła nad brzegiem i rozmyślała o tym zestawie. Dlaczego on chciał mnie urobić? Myślałam, że on naprawdę mnie kocha, a on tylko udawał. Może chodziło mu o te weksle na udziały? Tak, to z pewnością to. Pewnie bał się, że będę chciała przejąć połowę Febo & Dobrzański. Myślałam, że on mi ufa. – Po jej policzkach płynęły potoki łez. – Jeszcze dwa dni temu było tak pięknie. Był cały mój. – Wspominała z żalem. – Dlaczego się ze mną przespał? Nie chcę nawet myśleć o tym, jak bardzo się brzydził. Na pewno chciał, abym została dyrektorem finansowym i żebym sfałszowała raport. Poszedł ze mną do łóżka tylko po to, aby osiągnąć swój cel. Opowiadałam mu, co zrobił mi Bartek, a on zrobił dokładnie to samo. Kłamał mi prosto w twarz, bez mrugnięcia okiem. Wykorzystał i pewnie niedługo porzuci. Za trzy dni zarząd, wtedy nie będę mu już potrzebna. Jestem w stu procentach pewna, że po zebraniu usłyszę tą radosną nowinę. Boże, on za dwa tygodnie bierze ślub. Tyle razy obiecywał mi, że rozstanie się z Paulą i że będziemy szczęśliwi. Razem. On na pewno będzie szczęśliwy, ale nie zemną. Naiwniaczka uratowała mu dupę, naiwniaczka może odejść. Dalej będzie prezesem i dalej będzie zaliczał wszystkie kobiety z tym półgłówkiem Olszańskim. Dlaczego byłam taka głupia, naiwna, zaślepiona? Dałam się złapać w sidła tego łajdaka. Jestem tak samo głupia, jak Lidka, Joaśka i wszystkie inne jego byłe sekretarki. – Z letargu wyrwał ją dźwięk telefonu. Spojrzała na wyświetlacz – Marek. Wahała się. Nie wiedziała czy powinna odebrać.
- Słucham? – Zapytała tonem wyprutym z emocji. Ostatecznie odebrała, chciała posłuchać tych kłamstw, którymi dawała się karmić.
- Ula, gdzie jesteś? – Usłyszała jego głos, od którego zawsze miękły jej kolana, ale nie tym razem. Już nie. – Szukam cię po całej firmie.
- Już wyszłam – odpowiedziała niewzruszona. – Źle się czułam – skłamała.
- Już wszystko dobrze? – Skąd u ciebie taki nagły przypływ troski, padalcu. Show must go on? -  Pomyślała ironicznie.
- Tak, jasne. A co u ciebie, jak spotkanie z kontrahentem? – Zapytała zainteresowana.
- Wszystko dobrze, dziękuję, – na chwilę zapadła głucha cisza, którą przerwał Marek – może wyskoczymy jutro do palmiarni?
- Przepraszam cię Marek, ale muszę kończyć – odpowiedziała wymijająco i szybko rozłączyła się.

Wróciwszy do domu, zaszyła się w swoim pokoju. Nie chciała z nikim rozmawiać. Miała wszystkiego dość. Położyła się na łóżku i rozpłakała się.  Chciała, aby to wszystko okazało się tylko złym snem, koszmarem. Nawet nie zauważyła, kiedy odpłynęła  do krainy Morfeusza.
Siedziała w swoim gabinecie pochylona nad raportem. Nie wiedziała jeszcze czy uratuje Dobrzańskiego, czy go pogrąży. Przezornie pisała dwie wersje raportu. W porze lunchu usłyszała pukanie do drzwi. Po zaproszeniu, do gabinetu wszedł prezes. Na jego widok, krew w jej żyłach zaczęła buzować. Najchętniej wykrzyczałaby mu prosto w twarz, co o nim myśli.
- Cześć Ula, - powiedział całując ją w usta. Nie odwzajemniła pieszczoty. – Jak się dzisiaj czujesz?
- Już lepiej, dziękuję – odpowiedziała oschle, a z jej oczu bił chłód.
- Mam coś dla ciebie – nie, nie, błagam nie dawaj mi już nic! -  Krzyczała w myślach. Gdy z kieszeni wyjął czerwone pudełeczko, poczuła ukucie w sercu. Doskonale znała to opakowanie, widziała je w zestawie od Sebastiana.  Podszedłszy do niej od tyłu, zapiął jej błyskotkę na szyi.
- Z jakiej to okazji? – Zapytała jeszcze ostrzej niż przed chwilą.
- Tak po prostu, bez okazji – wzruszył ramionami. W Cieplakównie rosła wściekłość, ledwo się hamowała.
- Lepiej będzie, jak już pójdziesz, - widząc jego pytające spojrzenie, dodała – mam dużo pracy.



- No to może ci pomogę? – Zaproponował z zawadiackim uśmiechem. – No i co uśmiechasz się jak głupi? – Pomyślała jadowicie.
- Na głos zaś powiedziała – ja muszę zrobić to sama. Zostaw mnie samą – rzuciła despotycznie. Zrezygnowany junior opuścił gabinet dyrektora finansowego. Po jego wyjściu, gwałtownym ruchem zerwała z szyi naszyjnik.

Po kilku godzinach, jej pracę przerwało nagłe wtargnięcie Dobrzańskiego. Podskoczyła przestraszona na fotelu.
- Możesz powiedzieć mi, co się dzieje? – Powiedział despotycznie. – Widzę, że coś jest nie tak, ale ty uparcie milczysz. Myślałem, ze sobie ufamy – pokręciła z dezaprobatą głową.
- Też tak myślałam! – Również podniosła głos. – Ale ty jesteś najzwyklejszym sukinsynem – do jej oczu napłynęła łzy. – Udawałeś, ze mnie kochasz, tylko dlatego, bo bałeś się o firmę – grzmiała. – A żebym sfałszowała ten pieprzony raport, to ty nawet się ze mną przespałeś – nie panowała nad sobą. Jesteś pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Pieprzony egoista! Liczysz się tylko ty! Zastanawiam się do czego byłby się jeszcze w stanie posunąć, aby tylko uratować swoją dupę. Nie przebierasz w środkach. Nie masz żadnych skrupułów – patrzyła na niego morderczym wzrokiem. Skurczył się w sobie. Nigdy jej takiej nie widział. Zawsze łagodna i spokojna, a teraz zieje ogniem. – Wynoś się stąd! – Wrzasnęła. Prezes pośpiesznie opuścił gabinet. Po jego wyjściu opadła na fotel i rozpłakała się. Czuła się bezsilna. Pragnęła, aby teraz Marek przyszedł, przytulił ja i zapewnił, że wszystko będzie dobrze. Pragnęła tego z całych sił, ale wiedziała, że to tyko pobożne marzenie, które się nie spełni.

Wyszedłszy z jej gabinetu, poszedł do parku nieopodal firmy. Musiał się przewietrzyć, zebrać myśli. Rozmowa z Ulą kompletnie go rozbiła. To wszystko co powiedziała, było prawdą. Był największym popaprańcem  pozbawionym uczuć.  Spotykał się z nią tylko dlatego, bo bał się że straci firmę, a do tego nie mógł dopuścić. Miał wyrzuty sumienia, które zawsze szybko udawało mu się zagłuszyć. Ula była jego przyjaciółką, ale nie wyobrażał sobie, że mogliby być razem. Ona była powierniczką jego sekretów, zawsze służyła dobrą radą i wspierała go. On odpłacił jej się kłamstwami. Wiedział, że to co robi jest podłe i że ją krzywdzi, ale nie miał innego wyjścia. Nie było już odwrotu. Bardzo chciał, aby do tego romansu nigdy nie doszło, bo on zniszczył wszystko. Najbardziej wyrzucał sobie, że uwiódł ją i przespał się z nią z premedytacją. Te kilka namiętnych chwil w jego ramionach, miały nakłonić ją do określonych działań. Do podrasowania raportu. Było mu z nią cudownie w łóżku, ale to tak naprawdę, nic nie znaczyło. To była porostu jednorazowa przyjemność, jedna noc, jakich w swoim życiu miał bardzo wiele. Wiedział, że nie da rady tego długo ciągnąć. Zastanawiał się jak to wszystko zakończyć. Szukał wyjścia, aby Ula cierpiała jak najmniej. Chciał znaleźć jej faceta, który ją pokocha i który będzie na nią zasługiwał. Gdyby pojawił się ktoś na jego miejsce, on mógłby spokojnie wziąć ślub z Febo. Nie kochał Pauliny, ale byli ze sobą już tyle lat, mieli wspólną firmę i wypadło im się kiedyś pobrać. To byłoby małżeństwo z rozsądku, biznesowe.  Gdy wrócił do firmy, Uli już nie było. Chciał z nią porozmawiać, wyjaśnić wszystko przeprosić ją. Zrezygnowany wrócił do swojego gabinetu i położył się na kanapie. Pod dłonią poczuł jakiś łańcuszek. Chwycił go i dokładnie mu się przyjrzał. To była bransoletka, którą dał Uli, po tym jak widziała go, gdy całował się z narzeczoną. Chciał jej to jakoś wynagrodzić.

Następnego dnia również nie udało mu się z nią porozmawiać. Unikała go jak ognia. W końcu nadszedł dzień zarządu. Ten dzień miał być zakończeniem wszystkich spraw. Definitywne zakończenie układu z Ulą. Tego dnia dowiedzieć miał się również, czy dalej będzie pełnił funkcję prezesa zarządu, czy będzie musiał złożyć dymisję. Wszystko było w rękach Cieplakówny. Miał nadzieję, że go nie pogrąży. Gdy wygłaszała swój raport, odetchnął z ulgą. Uratowała go, mimo tego co jej zrobił. Była idealną kobietą z wspaniałym charakterem. Byłaby idealną żoną. Życzył jej, aby znalazła mężczyznę, który pokocha ją bezgranicznie i z którym będzie szczęśliwa. Chciał, aby ktoś wynagrodził jej te wszystkie krzywdy, które od niego zaznała. Jej sprawozdanie zostało przyjęte jednogłośnie. Chciał iść za nią, porozmawiać, ale niestety musiał zostać na dalszej części posiedzenia. Zarząd nie zgodził się nawet na krótką przerwę. Gdy w końcu udało mu się wydostać z konferencyjnej, pobiegł do jej gabinetu. Był pusty. Nie było w nim żadnych jej rzeczy. Odeszła. Na biurko zobaczył jej wypowiedzenie i weksle na udziały Febo & Dobrzański... 

23 komentarze:

  1. Zauważyłam, że chyba nie lubisz Marka, zawsze w twoich opowiadaniach jest ostatnią szują, chociaż nie w " odcieniach szarości" był ok. fajna miniaturka trochę serialowa , ale jednak inaczej , czekam na cd, pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wręcz przeciwnie. Ja Marka ubóstwiam ;) Po 'katusze' planuje publikację 'seks minionego lunch 'u' w którym Marek tez nie będzie facetem marzenie, ale już w następnym opowiadaniu będzie taki, jaki chcesz. Pozdrawiam serdecznie, UiM
      PS: A 'Odnalazłem Cię?'

      Usuń
  2. Lubię takie opowiadania , gdzie część jest zaczerpnięta z serialu i dopisane coś nowego. Ciekawa jestem kto wkroczy albo co się stanie, że jednak on będzie tym który będzie kochać ją bezgranicznie. Bo będzie prawda?
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze latem, doszły do mnie słuchy, że moje opowiadania bardzo odbiegają od oryginału, co jest prawdą i że czytelniczki, z chęcią przeczytałyby coś podobnego do serialu. Pomysłu na opowiadanie nie mam, ale na mini owszem :) Napisawszy tę mini, w mojej głowie wyroił się kolejny pomysł, na kolejną miniaturkę. Oprócz nich jest jeszcze jedna, która odbiega od serialu. Mam nadzieję, że przypadną Ci do gustu
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  3. oj , nieźle sobie Dobrzański nagrabił,ciekawe kiedy do niego dotrze, że jest zakochany:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah ten Marek, niby łajdak, a jak go nie kochać ? :)
      Pozdrawiam, UiM
      PS: Serdecznie dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Ale mu Ula powiedziała. Całą prawdę prosto w oczy. Chciałabym zobaczyć tę scenę na żywo, ale jedynie mogę sobie ją wyobrazić. Ciekawe czy Marek będzie szukał Uli i weżnie ślub z Pauliną. Czekam na drugą cześć.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ukazałam w tej mini to, czego w Ulce mi brakowało, czy temperamentu i stanowczości. Nie chciałam też przeginać (nawiązuję do I części opowiadania "feministka"). Mam nadzieję, że wyszło trochę Ulowato...
      Pozdrawiam serdecznie, UiM
      PS: Kolejna część niebawem.

      Usuń
    2. Szczerze, to też mi trochę tego brakowało. Zawsze była taka miła i nie krzyczała na innych. A tu pokazała swojego pazura i to mi się w twoim opowiadaniu podoba :)

      Usuń
    3. Zawsze gdy myślę o jej niestanowczości, przypomina mi się sytuacja, gdy Sebastian przyszedł do Marka i powiedział mu, że Ulka chwali się przed koleżankami ich romansem. Skoro mieli nikomu nie mówić, to skąd wie Dobrzański? I dlaczego powiedział Olszańskiemu? Jeśli on powiedział Sebastianowi to ona miała prawo powiedzieć Ali.

      Nie chcę zbyt przesadzać z stanowczością, bo ta Ula wyjdzie wtedy taka nie podobna do Uli, albo podobna do tej krwawej Uli z ostatnich odcinków.

      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
    4. W ogóle postawa Sebastiana mi się nie podobała. Mi on się kojarzył z sytuacji po tym zarządzie. Jak karze Markowi wysłać Ulę na wakacje. On tyle razy mu powtarzał, że ślubu nie będzie i że kocha Ulę, a on swoje. Gdyby nie było tej rozmowy to nasza para była by ze sobą i wszystko by sobie wyjaśnili. Ale też później nie podobała mi się postawa Marka. Walczy o tą Ulę, ale odpuszcza sobie w ostatniej chwili. Żeby powiedzieć jej prawdę to on nie! No, ale tak miało być i nie zmienimy tego.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    5. W serialu było dużo przypadków i niedomówień. Czasami wyglądało to na bardzo naciągane jak oni tak nie mogli dojść ze sobą do ładu. Cały świat obrócił się przeciwko nim. Mimo to ze było to trochę denerwujące to to jest najlepszy serial jaki oglądałam i w którym jestem niezmiennie zakochana ;)
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
    6. Zgadzam się. Ja jeśli wcielilabym się w któraś postać to zrobiłabym inaczej. Ale tak miało być i nie zmienię tego. Tez jestem zakochana w tym serialu i to najlepszy serial jaki oglądałam ♡
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Podobnie jak RanczUla uwielbiam, gdy opowiadanie lub mini nawiązuje przynajmniej na początku do serialu. Sceny tuż przed Zarządem i tuż po nim po prostu uwielbiam. Julka Kamińska genialnie zagrała rozpacz Uli i ten jej straszliwy smutek i rozczarowanie Dobrzańskim. Scena w parku, kiedy on chce zjeść z nią lunch a ona mówi mu, że chce być sama, a potem przyznaje mu się, że wie o intrydze - genialne. I wbrew temu co twierdzi większość, że to sceny nad Wisłą były przełomowe, ja zawsze uważałam, że przełomem było ich rozstanie. Kiedy człowiek nagle coś lub kogoś traci, coś lub kogoś niezwykle wartościowego, co lub kto nadawał do tej pory sens jego życiu, zazwyczaj przegląda na oczy i dopiero wtedy zaczyna doceniać to co miał. U Ciebie Marek nie ma takich wątpliwości. Sam przyznaje, że uwiedzenie Uli było planowane i przeprowadzone z pełną premedytacją. Nie kocha jej i to mnie trochę martwi. Wyrządził jej straszną krzywdę, rozkochał ją w sobie i po prostu odpuścił. Po czymś takim bardziej wrażliwe kobiety popełniają samobójstwo, lub mają za sobą nieudaną próbę samobójczą. Liczę na to, że Ula się otrząśnie, że okaże się na tyle silna, żeby to przetrwać i znajdzie w sobie odpowiednią motywację, żeby utrzeć Dobrzańskiemu nosa. Teraz to on powinien poczuć jak to jest kogoś pokochać i nie móc z nim być. Bardzo jestem ciekawa, czy w ogóle doprowadzisz do takiej sytuacji.
    Część bardzo wciągająca i intrygująca. Czekam na kolejną i serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również należę do tego grona, które uważa, że Wisła była przełomem. Gdyby nie to, to dlaczego chciał się z nią spotkać, po jej odejściu, właśnie tam? Poza tym, gdy jechał ten pociąg i patrzyli sobie długo i głęboko w oczy, pojawiła się taka nastrojowa melodia... Marek miał wyrzuty sumienia i jakoś nie wydaje mi się, żeby zaciągnął ją do łóżka tylko po to, by napisała ten raport. Może, nad tą Wisłą, on zrozumiał, ze ona nie jest tylko przyjaciółką, że ją kocha, ale być może tak w pełni dotarło to do niego, gdy odeszła. Bardzo często jest tak, że doceniamy coś, co straciliśmy. Chociaż drugą osobę możemy pokochać za największą bzdurę, wydaje mi się, że w miłości nie ma zasady, która zawsze się potwierdza, albo w jakieś dużej części. To wszystko zależy od psychiki i od chemii. Czy Twoje przypuszczenia się potwierdzą? Nie wiem, mam wielką nadzieję, że Ciebie, Was nie zawiodę. Pozdrawiam równie serdecznie i dziękuję za Twój komentarz, przemyślenia,
      UiM

      Usuń
  6. Chętnie wyżyłabym się na tym opowiadaniu. Napisała kilka ostrych słów na tego M. ale sobie odpuszczę. Intryguję mnie tylko to jak pociągniesz to dalej. Ja lubię te opowiadania serialowe i trochę mniej serialowe. Najważniejsze aby wciągnęło,zainteresowało a reszta . . . Zgadzam się z tym ,że doceniamy coś jak stracimy. Stanowczość Uli mnie zaskoczyła ale dobrze mu tak. Zasłużył na takie słowa . Ciekawa jestem czy ten dupek zrozumie ,że Ula jest dla niego ważna czy nie? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swoje zdanie i spostrzeżenia, może nie zagłębiajmy się w to ;) tak wiele chciałbym napisać a tak niewiele moge. Nie chce wszystkiego zdradzać. Mam nadzieje ze Ci się podobało i ze nie chcesz wyżywać się na opowiadaniu bo jest takie złe, ale dlatego bo Marek jest świnia. Pozdrawiam Cie serdecznie, UiM

      Usuń
    2. Oczywiście nie dlatego ,że źle. Jest dobre a nawet bardzo. Chodziło mi o postać Marka w tej mini. Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Kamień z nerki :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  7. Ciekawy pomysl ze zmiana scenariusza, Marek ni kocha Uli, po porstu ja wykorzystał....Czy zmienia sie kiedys jego uczucia?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś, przecież zawsze będzie mógł się rozwieść z Pauliną :)
      Niedługo 2/2 więc wszystkiego się dowiesz :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz, UiM

      Usuń
  8. Niepokojący jest tytuł tej mini. Po sprawdzeniu w słowniku, dowiedziałam się, że poniewczasie oznacza zbyt późno. Marek nie kocha Uli i gdy sobie to uświadomi, to może będzie już mężem FE - D. A wtedy będzie już za późno na cokolwiek.
    Pozdrawiam, Jowita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz, niestety nie mogę Ci nic powiedzieć...
      Zapraszam serdecznie niebawem na kontynuację. Pozdrawiam, UiM

      Usuń