wtorek, 1 września 2015

"Katusze" część 1

Witajcie po długiej przerwie!

Bardzo chciałabym podziękować MałgorzacieSz1, gdyby nie jej fenomenalny pomysł na pewną część tego opowiadania, to pewnie "Katusze" nie doczekałyby się publikacji. Nie zdradzam na co był to pomysł, bo odkryłabym wszystkie karty... Małgosiu - bardzo Ci dziękuję i mam nadzieję, że jednak nie zrezygnujesz... A teraz zapraszam na pierwszą część opowiadania.
UiM  

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

- Cześć Marek, idziemy dzisiaj na małe polowanko? – Zapytał Sebastian.
- No nie wiem, mam trochę pracy. – Jęknął prezes.
- Marek, nie daj się prosić. – Zamyślił się na chwilę. – Zaraz, zaraz, a co ty masz, takiego ważnego do zrobienia? - Zapytał podejrzliwie.
- Musze popracować. - Ciszej dodał. – Z Klaudią.
- No to stary, ja nie przeszkadzam. – Poklepał go po ramieniu. – Sam pójdę do klubu, a ty pracuj.  – Roześmiał się głupkowato.

Marek Dobrzański, prezes średniej wielkości firmy, największego domu mody w Polsce, mimo posiadania stałej partnerki, a nawet narzeczonej, był znany z licznych romansów. Rotacja na stanowiskach modelek i asystentki, była ogromna. W ciągu roku, miał od trzech do siedmiu asystentek. Rozkochiwał je, obiecywał wspólną przyszłość, a gdy dawały mu to, co chciał, zamiast obiecywanego pierścionka zaręczynowego, dziewczyny dostawały wypowiedzenie. Właśnie siedział w swoim gabinecie, gdy zbliżała się osiemnasta. Za chwilę do jego gabinetu miała przyjść Nowicka. Cały dzień był podniecony. Uśmiechał się na myśl o intensywnej pracy z twarzą firmy. Otworzył szufladę, aby sprawdzić, czy ma zapas prezerwatyw. Zawsze się zabezpieczał, mimo, że kobiety zapewniały go o tym, że biorą tabletki. Nie ufał im. Nie chciał, aby za dziewięć miesięcy, do jego gabinetu przyszła jakaś z jego byłych kochanek, której zapewne nie będzie pamiętał, aby poinformować go, że został ojcem. Nie chciał nim być. Nie teraz, może kiedyś. Jak na razie, sensem jego życia była zabawa i przygodny seks. Praca była tylko dodatkiem do życia i miejscem, gdzie może poznawać swoje kolejne zdobycze. Usłyszał ciche pukanie do drzwi, w których, chwilę później stanęła urocza blondynka.



Poniósł się z fotela i ruszył w jej kierunku z szelmowskim uśmiechem na ustach. Objął ją w pasie i wpił się w jej usta.
- Witaj kochanie. – Wymruczał jej do ucha.
- Cześć Marek. – Zaczął całować jej szyję dekolt, gdy odepchnęła go. Spojrzał na nią z pytająco.
- Marek, - zaczęła – chciałam porozmawiać. – Usiadła na kanapie, a obok niej miejsce zajął Dobrzański. – Mówisz, że mnie kochasz, ale cały czas nie zerwałeś zaręczyn. Spotykamy się w twoim gabinecie już od dwóch miesięcy. – Zaczął delikatnie masować jej kark.
- Klaudia. – Miał ochotę na szybki seks, a nie na jakieś denne rozmowy. Miał ochotę jej powiedzieć, że wcale mu na niej nie zależy, że chce tylko dostać się do jej majtek. Wiedział, że gdyby jej tak powiedział, popsułby sobie wieczór. - Kocham cię, ale to nie jest dobry moment. Mój ojciec ostatnio słabo się czuje, a ja nie chce mu na razie fundować dodatkowego stresu, związanego z zerwaniem zaręczyn. Gdy sytuacja trochę się uspokoi, obiecuję ci, że zerwę zaręczyny i będziemy mogli być razem. – Kłamał. Wcale nie chciał zerwać zaręczyn.
- Kocham cię. – Wtuliła się w niego. – Jeszcze mam takie pytanie. Modelki mówią, że masz inne kochanki.  – Roześmiał się. - Ona jest taka głupia czy tylko udaje? Tak, mam kochanki. Uwielbiam jak sprawiają mi przyjemność. – Pomyślał cynicznie.
- Kotku, nie mam innych kobiet na boku. Ty jesteś jedyna. – Zapewnił. – One pewnie nam zazdroszczą. Nie przejmuj się tym, co one mówią, bo to wszystko, to plotki wyssane z palca. W ogóle jak mogłabyś pomyśleć, że cię zdradzam? – Skutecznie wzbudził w niej wyrzuty sumienia. 
- Przepraszam cię, obiecuję, że już nigdy więcej w to nie uwierzę. – Zatrzepotała rzęsami. – Nie gniewaj się na mnie, proszę.
- No nie wiem, chyba będziesz musiała mnie przeprosić. – Postanowił to wykorzystać. Usiadła mu na kolanach i zaczęła go namiętnie całować. Po chwili, rozwiązała jego krawat i rozpinała kolejne guziki jego koszuli. Pozbywszy się zbędnych ubrań, przeniósł ją na biurko i gwałtownie ich połączył. Pędził ku spełnieni, na oślep. Nie ważna była ona, ważna była jego satysfakcja.

Piękna brunetka weszła właśnie do budynku firmy. Miała podejrzenia, że jej narzeczony nie jest jej wierny. A tak ściślej mówiąc, to miała pewność. Na szczęście, przy wejściu nie było ochroniarza. Ucieszyło ja to, bo mógłby on zadzwonić do gabinetu jej narzeczonego i poinformować go, o jej przybyciu.  Wjechawszy na piąte piętro, ruszyła w stronę gabinetu prezesa. Stanęła przy szybie. Widziała jak przystojny brunet wykonuje kolejne pchnięcia. Zakryła dłonią usta, aby stłumić jęk rozpaczy. Poczuła, jak brakuje jej powietrza. Przy oknie zastał ją ochroniarz. Chwycił ją pod rękę i sprowadził na dół. Zobaczyła już wystarczająco. Poza tym, gdy odchodzili, para kochanków zaczęła się ubierać. Chciał jej powiedzieć, ale gdyby to zrobił, to z pewnością straciłby pracę. Widział cierpienie tej kobiety i najzwyczajniej w świecie było mu jej żal. To z pewnością nie był miły widok. Przyłapała swojego przyszłego męża na zdradzie, na tym jak dochodzi w innej. Po tym jak obiecał jej, że nie powie nic Markowi, o tym, że tutaj była, odjechała w stronę ich domu. Wzięła zimny prysznic i położyła się do łóżka. Nie miała siły, ani ochoty na rozmowę z nim. Nie dziś. Wiedziała, że nie może tego przemilczeć i nie zostawi tego tak, ale dzisiaj była zbyt rozbita na rozmowę z jej, jakże wiernym partnerem. Gdy wrócił do domu, udawała, że śpi. Położył się obok niej i zasnął. Teraz chyba żałowała, że pojechała do tego biura, zobaczyć to na własne oczy. Słyszała jakieś plotki o jego kochankach, ale nie przypuszczała, że ten widok, aż tak ją zaboli. Całą noc przewracała się z boku na bok, nie mogąc usnąć. Dopiero, gdy o dziewiątej, Marek wstał do pracy, udało się jej, złapać trochę snu.

Wyszedł z warszawskiego toru na Służewcu w nie najlepszym humorze. Dzisiaj miał się odegrać. Dzisiaj miał odrobić straty, po poprzednich, przegranych wyścigach. Wyszło inaczej niż przewidywał, stracił sto tysięcy złoty. Zawsze inwestował duże sumy. W przypadku wygranej, kwota którą otrzymywał, była bardzo duża. Niestety wygrane zdarzały się niezwykle rzadko. Koń na którego dziś postawił, był jakąś ofiarą losu. Jak on mógł tego nie zauważyć. Przecież był znawcą i ekspertem od wyścigów konnych. Miał długi u swoich włoskich przyjaciół, braci Scacci. Dziś miał oddać im część pieniędzy. Nie zastanawiając się długo, pojechał na warszawskie lotnisko i wsiadł w samolot do Mediolanu. Po nieco dwóch godzinach lotu, wysiadł na lotnisku w słonecznym Mediolanie. Zamówił taksówkę i kazał zawieść się do firmy Scacci Fashion. Jechał tam z duszą na ramieniu. Miał im oddać część pożyczonej gotówki, a jedzie tam, aby jeszcze bardziej zadłużyć się u swych przyjaciół. Gdy wszedł do środka, przywitał się z piękną recepcjonistką i poprosił ją, aby poinformowała szefów o jego przybyciu.

- Alessandro! – Usłyszał głos Lucio. – Witaj przyjacielu. – Uścisnął mu dłoń.
- Witaj Lucio. – Odparł Febo. – Chciałbym z wami porozmawiać.
- W takim razie, chodź do mnie do gabinetu. Zaraz zawiadomię Antonio. – Objąwszy go ramieniem, ruszyli do gabinetu prezesa domu mody. Zajęli miejsce na skórzanej kanapie. Rozmawiali o mało istotnych sprawach, po chwili, dołączył do nich, v-ce prezes Antonio Scacci.
- Miałem wam dzisiaj oddać pieniądze. – Zaczął niepewnie dyrektor finansowy. – Niestety nie mam ich.
- Jak to nie masz? – Zdenerwował się Antonio.
- Antonio, spokojnie. – Uspokoił go prezes. Szybo przekalkulował sytuację i zobaczył w Febo czysty zysk. Spojrzał na brata znacząco. – Aleks, nie musisz się spieszyć. Tylko wiesz, że procent rośnie? – Upewnił się.
- Tak, zadaję sobie z tego sprawę. – Przytaknął Febo. – A czy moglibyście, pożyczyć mi jeszcze trochę pieniędzy?
- Oczywiście. – Włączył się Lucio. – Przyjaciele powinni sobie pomagać.

Niezdający sobie sprawy z zagrożenia Febo, kolejny raz, pożyczył dużą ilość pieniędzy od, w jego mniemaniu, swoich włoskich przyjaciół. Gdy dostał gotówkę, nie mógł się oprzeć i poszedł do kasyna. Znów przegrał. Upił się i wrócił do hotelu. Rano wsiadł w samolot do Warszawy. Miał przy sobie, tylko połowę gotówki, którą otrzymał wczoraj od rodzeństwa Scacci. Druga połowa została w mediolańskim kasynie. Wiedział, że te osiemdziesiąt tysięcy euro, to jego ostatnia szansa, aby się odkuć. Starał się myśleć pozytywnie. Wierzył, że w końcu zacznie wygrywać, przecież nazywa się Febo, a to coś znaczy.


16 komentarzy:

  1. w końcu jesteś, mam nadzieję że wypoczęłaś i teraz zasypiesz nas nowymi opowiadaniami , na razie trudno coś powiedzieć po pierwszym rozdziale oprócz tego, że Marek posuwa wszystko rodzaju żeńskiego, a Alex jest hazardzistą , czekam na nastepnę rozdziały które więcej wyjasnią, pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo w moim życiu zaczyna się trudny okres :/ Będę publikować raz w tygodniu. Tak, na razie nic więcej nie można powiedzieć. Radzę też uzbroić się w cierpliwość :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  2. Zastanawiam się czy tą narzeczona Marka jest Paulina czy Ula? Z rozdziały wynika, że bardziej Ula, bo ona miała brązowe włosy jak opisałaś. A Paula miała czarne. Ten Marek kobieciarz... Aleks hazardzista? To do niego nie podobne. Czekam na koleją część.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brunetka to czarne włosy, bardzo często do brunetek zalicza się również szatynki :) Ula, Paulina, co za różnica? W tym opowiadaniu nic nie jest takim jakim się wydaje :P Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  3. Czytając słowa przed rozdziałem mocno się zarumieniłam i stwierdzam, że przesadziłaś. Z całą pewnością opowiadanie ukazałoby się i bez mojej drobnej pomocy, bo miałaś już na nie plan, a ja tylko troszkę pomogłam. Wracam jednak do rozdziału.

    Zaczyna się fenomenalnie. Marek, złoty chłopiec, pierwszy playboy stolicy, wiecznie nienasycony i głodny kobiet, które dzięki swojemu niezaprzeczalnemu urokowi zdobywa dość łatwo. Oczywiście najłatwiej mu wyrwać modelki, bo są dość ograniczone intelektualnie z IQ pierwotniaka. Je łatwo zabajerować i omamić, by wyegzekwować swoje zaspokojenie. Po raz pierwszy było mi żal Pauliny (bo to na pewno ona, prawda?). Nie jest miły widok chłopaka/narzeczonego kochającego się z inną kobietą. Myślę, że z tego wynikną jakieś konsekwencje, bo Paulina nie z takich, co odpuszczają.
    I wreszcie Alex unurzany w bagnie hazardu aż po szyję. Zaciągać długi jest łatwo, gorzej z ich zwrotem, gdy trzeba jeszcze uiścić wcale niemałe odsetki. Za takie "hobby" często płaci się własnym życiem. Ciekawe, czy w Twoim opowiadaniu poniesie jakieś konsekwencje.
    Część mimo, że dopiero pierwsza, niezwykle ekscytująca. Mnie zaintrygowała na tyle, że już wyglądam kolejnej.
    Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja stwierdzam, że nie przesadziłam. Nie miałam pomysłu na to aby to zrobić, a to jest najważniejszy punkt opowiadania :) A co do Marka..., oliwa sprawiedliwa... Nic więcej nie powiem, bo chcę chociaż trochę Was zaskoczyć :) Kolejna część we wtorek :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  4. A gdzie Ula jest. Chyba tą nie była i to nie będą jej katusze. Może Paulina jakąś zemstę naszykuje Markowi i to będą jego katusze. A później pozna Ule i nie będzie mógł z nią być.
    Pytanie o dalsze losy Aleksa wyjęła mi z ust Małgosia. W KoszMarku jego hazard doprowadził do nieszczęścia i źle skończył. Tak to bywa jak łazi się po kasynach.
    Pozdrawiam miło i fajnie, że wróciłaś. Ile planujesz części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam! (Nie rozwinę tej myśli :D) Chyba każdy w tym opowiadaniu przeżyje swoje katusze :P Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  5. W końcu doczekałaś się premiery. Widać, ze zaintrygowałaś i tytułem i pierwszą częścią :)
    No nie wiem, czy odpoczęłaś przez ten miesiąc :D
    Pozdrawiam Andziok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że przy drugiej nikt nie uśnie :D Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy początek. Wyjatkowo szkoda mi Pauliny, choc nie wiem, jaka do konca jest w twoim opowiadaniu. Jednak widok narzeczongo w takiej sytuacji dla nikogo nie jest mily.... Ciekawi mnie gdzie Ula? :) Pozdrawiam. M.M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm Paulina, nawet mi, autorce tego opowiadania, trudno jest określić jaka ona jest. Może Wam się uda po przeczytaniu tego opowiadania. Jak wspominałam, radzę uzbroić się w cierpliwość :) Ten widok z pewnością do najprzyjemniejszych nie należał. Pozdrawiam, UiM
      PS: Pierwszy Twój komentarz na moim blogu? :)

      Usuń
  7. Witaj
    W tym wszystkim ciekawi mnie gdzie jest Ula? I Paulina ,która zastała narzeczonego w takiej sytuacji... A Klaudia dokładnie taka jak w serialu. Czekam na następną część. Ile ich planujesz?
    Ps. UiM
    Dobrze ,że wróciłaś myślałam ,że gdzieś odpoczywasz bo na moim blogu ostatnio też cię nie widziałam. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Klaudia jest chyba naiwniejsza niż w serialu. Ona naprawdę wierzy, że on ją kocha. Z nią chyba jeszcze tylko jedna scena :) Planuję chyba 20 części, może trochę więcej, mniej. Dopiero niedawno wróciłam do domu, ale śledziłam na bieżąco Twoje notki. Skomentuję następną część :) Jak wspominałam wcześniej, radzę uzbroić się w cierpliwość, wszystko w swoim czasie :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  8. ciesze sie ze wrocilas, swietna czesc, niewiele z niej wynika ale intryguje. czekam na koleja notka

    OdpowiedzUsuń