poniedziałek, 7 grudnia 2015

"Katusze" część 17

Ostatnio nie odzywałam się...
Spowodowane to było natłokiem obowiązków.
Dodaję tę część trochę wcześniej, bo miała być jutro...
Obiecuję, że nadrobię wszystkie zaległości na innych blogach,
zapraszam do lektury

UiM

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC


- Kto to był? – zapytała Janina, gdy nieznana jej kobieta odjechała samochodem.
- Kto? – udawał, że nie wie o co chodzi.
- No ta kobieta? – odpowiedziała lekko poirytowana.
- Nie wiem, zabłądziła i pytała o drogę – powiedział tonem wyprutym z emocji i wzruszył ramionami.
- Wyglądaliście, jakbyście się kłócili – nie ustępowała.
- Wydawało ci się – machnął ręką i poszedł do swojej szopy naprawiać zepsuty, stary motor.



Nie mógł powiedzieć żonie prawdy. W młodości, gdy pracował jako marynarz, podczas swojego kursu do niemieckiej miejscowości Rostock, poznał pewną piękną kobietę. Nazywała się Magda Tomczak. Była polką, która od kilku lat mieszkała i pracowała w Niemczech. Spotkali się kilka razy. Po zabawie w jednym z lokali na plaży, wylądowali w łóżku. Następnego dnia po tej upojnej nocy on wrócił do Polski, do żony i do małego Bartka, który miał niecałe trzy miesiące. Nigdy nie przyznał się żonie do zdrady. To była tylko jednorazowa przygoda. Mimo tego spotkania, nie czuł żadnych cieplejszych uczuć do swojej córki. Nie chciał jej znać, bo mogłaby zniszczyć jego życie rodzinne.

Wracała do Warszawy płacząc. Nie potrafiła się uspokoić. Do oczu, cały czas napływały łzy, ograniczając jej widoczność. Czuła jak się dusi w samochodzie, musiała się przewietrzyć. Przejeżdżała akurat obok parku w centrum stolicy, zatrzymała pojazd i zabrawszy torebkę, ruszyła w głąb niego. Był koniec lata, ale pogoda bardziej przypominała jesień. Było zimno i wiał silny wiatr. Skwer był niemal opustoszały, tylko od czasu do czasu można było dostrzec jakiegoś przechodnia. Usiadła na ławce i podkuliła nogi. Brodę oparła na kolanach i najzwyczajniej w świecie rozpłakała się. Dała upust emocjom.  
- Dlaczego wszyscy mnie odtrącają? – zastanawiała się. – Czy ja nie mam prawa do szczęścia? Czy ja nie mogę mieć nikogo bliskiego, do którego będę mogła się przytulić? Najpierw Marek mnie perfidnie wykorzystał. Zabawił się mną. Potraktował jak dmuchaną lalkę, którą można poużywać, kiedy ma się na to ochotę, a później rzucić w kąt. Teraz człowiek z którym nie mogę być już bliżej spokrewniona, potraktował mnie jak intruza. Miałam nadzieję, że gdy go odnajdę, będzie chciał utrzymywać ze mną kontakt. W końcu jestem jego córką, do cholery! – nie potrafiła się pogodzić z tym odrzuceniem. – Ojcostwo chyba do czegoś zobowiązuje?
-  Ula? – przerwał jej dywagacje. Podniosła na mężczyznę swoje zapłakane oczy. To był Marek. – Cholera! – zaklął w myślach. - Mam nadzieję, że nie płacze znów przeze mnie. – Skarcił się w myślach. Pozbywając się Radka, nie pomyślał o tym, ze może to skrzywdzić Ulę.  – Dlaczego płaczesz? – zapytał siadając obok niej. – Coś się stało? – patrzył na nią z troską. Zobaczył, że drży. Niewiele myśląc, ściągnął z siebie płaszcz i otulił ją nim.
- Co ty tu robisz? – zapytała ostro. Spuścił wzrok.
- Mieszkam tu niedaleko i wyszedłem się przejść – wyjaśnił. – Nie mogłem sobie znaleźć miejsca – spojrzał jej prosto w oczy. Pokiwała ze zrozumieniem głową i znów się rozpłakała. Bał się, że go odepchnie, odrzuci, ale mimo to przytulił ją. Nie mógł bezczynnie patrzeć, jak kobieta jego życia, wylewa potoki łez. – Ćććć. Wszystko będzie dobrze – szeptał jej uspokajająco do ucha.
- Nic nie będzie dobrze – mówiła łamiącym się głosem. – Mój ojciec nie chce mnie znać, ty potraktowałeś mnie jak szmatę, która umilała ci czas w areszcie – zabolało. Jej słowa cięły niczym nóż. Wiedział, że to prawda i czuł się z tym podle. – Jestem sama, nie mam nikogo – łkała. – Nie mam żadnej rodziny – odsunął się od niej delikatnie i chwycił jej twarz w dłonie, gładząc kciukami jej policzki.
- Ula, - powiedział ciepło – wiem, że skrzywdziłem cię, ale zrozumiałem też jedną bardzo ważną rzecz. Kocham cię – na jej twarzy malował się szok. – Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Cholernie żałuję tego jak cię potraktowałem. Nie zasłużyłaś sobie na to. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. Niczego bardziej nie pragnę – wyznał.
- Marek proszę cię, przestań – zaprotestowała słabo. – Musisz nawet teraz udawać? Taką radość sprawia ci poniżanie mnie? – załkała.
- Uleńko, ja naprawdę cię kocham. Moje uczucia są szczere – musnął ustami jej czoło. – Daj mi ostatnią szansę. Przysięgam ci, że jej nie zmarnuję – bez słowa wtuliła się w niego. Była rozbita i potrzebowała pocieszenia, bliskości. Nie miała już siły z nim walczyć. Chciała poczuć się komuś potrzebna. – Dziękuję – szepnął jej do ucha.
- Mnie już chyba bardziej nie da się zranić – wyznała. – Nawet jeśli to twoja kolejna gra.
- Kocham cię – powtórzył i przytulił usta do jej skroni. Bardzo chciał, aby mu wierzyła. – Ula, chodźmy do mnie – zaproponował. – Porozmawiamy na spokojnie. Na dworze jest bardzo zimno – kiwnęła głową z aprobatą. Gdy podnieśli się z ławki, objął ją w pół i ruszyli kierunku jego mieszkania. Wszedłszy do apartamentu, zaprowadził ją na czerwoną kanapę w salonie, a sam poszedł zrobić im gorącej herbaty. Po chwili, postawił przed nią kubek z parującą cieczą, zajął miejsce obok niej i objął ją ramieniem. Tępo wpatrywała się w czasopisma sportowe leżące na stoliku.
- Moja mama miała dwadzieścia pięć lat, gdy pojechała na wakacje do swojej przyjaciółki, do Rostock ‘a.  – Zaczęła mówić. - Tam poznała Józefa Cieplaka. Zakochała się w nim. Spotkali się kilka razy, a po jednej z zabaw wylądowali w łóżku. Gdy następnego dnia obudziła się, w łóżku nie było po nim śladu. Odwiedziła ich ulubione miejsca, ale tam również go nie znalazła. Gdy poszła do portu, dowiedziała się, że odpłynął o świcie z powrotem do Polski. Była załamana. Gdy jej urlop dobiegł końca, wróciła do Frankfurtu. Niedługo później, dowiedziała się, że jest w ciąży. Mimo, że przerażała ją myśl o samotnym macierzyństwie, bardzo się cieszyła. Dziewięć miesięcy później na świat przyszłam ja. Gdy miałam dwa lata, moja mama znów się zakochała. Niestety, ja byłam przeszkodą. Jej partner nie akceptował mnie. Podobno był w stosunku do mnie opryskliwy, a nawet agresywny. Gdy moja mama zobaczyła pierwsze siniaki na moim ciele, odeszła od niego. Rok później zaczęła się spotykać z Willi ‘m Schultz ‘em. On w przeciwieństwie do jej poprzedniego partnera ubóstwiał mnie. Gdy miałam pięć lat, wzięli ślub. Ja też przyjęłam jego nazwisko. Miałam z nim bardzo dobry kontakt. Był dla mnie jak przyjaciel. Niestety, gdy miałam czternaście lat, umarł. Miał raka trzustki. Bardzo za nim tęskniłam. Nie mieli z moją mamą dzieci. Zostałyśmy same. Moja mama straciła dobrze płatną pracę w firmie ubezpieczeniowej. Nie przelewało nam się. Kolejnym ciosem była dla mnie jej śmierć. Potrącił ją samochód. Miała tętniaka. – Spojrzała na niego. Jej twarz była cała mokra od łez. – Teraz jestem sama, nie mam nikogo.
- Masz mnie – odpowiedział stanowczo, patrząc jej głęboko w oczy. – Ja już zawsze będę przy tobie – Zapewniał gorliwie. – Jestem tylko twój – na jej usta wypełzł uśmiech. Nachylił się i bardzo subtelnie musnął jej usta.
- Powinnam już iść – powiedziała, gdy oderwali się od siebie.
- Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci się włóczyć samej po nocy? – zapytał retorycznie. Wstał z sofy i ruszył do jednego z pokoi. Po chwili wrócił, dzierżąc w ręce jedną ze swoich koszul. – Zostajesz u mnie na noc – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Idź się wykąp. W drugiej szufladzie pod umywalką znajdziesz nowe szczoteczki, a ręczniki są w górnej szafce w słupku – z uśmiechem na ustach, podniosła się z zajmowanego miejsca, przechodząc obok niego, wzięła koszulę i musnęła jego policzek. Leżał w łóżku i czekał na przyjście swojej ukochanej. Po chwili do sypialni przyszła Ula, położyła się obok Marka, który objął ją ściśle swoimi ramionami.
- Marzyłem o takiej chwili jak ta – wyznał szeptem, nie chcąc burzyć tej intymnej atmosfery. Z czułością wpatrywała się w jego błyszczące tęczówki, z których biło ciepło. Uśmiechnęła się delikatnie. Spojrzał na jej zmysłowe usta i zaatakował je. Całował ją namiętnie. Szybko jego usta znalazły się na jej szyi, jednak po chwili opamiętał się. Nie chciał robić nic na siłę. Nie chciał, aby pomyślała, że zależy mu tylko na tym, aby znów ją wykorzystać. 
- Śpij kochanie – przytulił wargi do jej skroni.
- Dobranoc – odparła wtulając się w niego jak kotka.

Kilka dni później, Renata idąc do pracy, zobaczyła coś co wprawiło ją w osłupienie. Stała właśnie pod kancelarią, gdy zobaczyła Dobrzańskiego wysiadającego z samochodu. Sama jego obecność w tym miejscu była dla niej zaskoczeniem, ale to, co zobaczyła później, niemal ścięło ją z nóg. Dobrzański okrążył samochód, otworzył drzwi pasażera i podał rękę kobiecie, pomagając jej wysiąść. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby tą kobietą nie okazała się jej przyjaciółką. Gdy zobaczyła jak się całują, pokręciła z dezaprobatą głową i weszła do środka. Postanowiła porozmawiać z nią o tym później. Idealna okazja nadarzyła się  podczas przerwy na lunch. Siedziały w gabinecie Uli i popijały aromatyczne espresso.
- Ula, - powiedziała bacznie ją obserwując – coś się zmieniło?
- A o co pytasz? – uśmiechnęła się promiennie.
- Ty już dobrze wiesz, o co pytam – powiedziała złowrogo. – Widziałam cię z Markiem.
- Wszystko sobie wyjaśniliśmy – znów uśmiechnęła się rozmarzona. – Kochamy się.
- Ula, w co ty się pakujesz! – powiedziała blondynka lekko podniesionym tonem. – Doskonale wiesz jaki on jest. Już raz cię skrzywdził, a ty nadal lecisz do niego jak ćma do ognia.
- Zmienił się! – zaprotestowała ostro.
- Zmienił się. – zaśmiała się pogardliwie. – On nie jest stały w uczuciach – powiedziała dobitnie. – Niedługo mu się znudzisz i cię zostawi – Schultz poderwała się z miejsca i chwyciwszy ubranie wierzchnie oraz dokumenty, sprężystym krokiem wyszła z gabinetu.
- Idę do sądu – rzuciła za siebie. 

23 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że to nie jest kolejna gra z jego strony. Jeśli znowu ja skrzywdzi to nie ręczę za siebie. Renata wręcz alergicznie nie cierpi Dobrzańskiego, w sumie ma rację ona nie jest zaślepiona i ocenia sytuacje bardziej na trzeźwo. Moim zdanie trochę za krótko go pomęczyłaś, zbyt łatwo osiągnął swój cel, ale z drugiej strony Ula jest bardzo samotna i tez pragnie mieć koło siebie kogoś bliskiego. Jak zwykle pochłonęłam cały rozdział, mam nadzieje że nie karzesz długo czekać. Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Marek znów bawi się Ulą? To każe się w następnych częściach. Być może krótko cierpiał, ale może podziękować za to Cieplakowi. Była rozbita i potrzebowała pocieszenia a wtedy było jej wszystko jedno. Nie było w niej woli walki.
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  2. trzeba się było jeszcze nad Markiem trochę poznęcać ;) Pozdawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że lubisz pastwić się nad Mareczkiem...
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  3. Cholera, mam podobne obawy do "B". A jeśli on nadal sobie z nią pogrywa? Mam nadzieję, że tym razem wreszcie zrozumiał, że nie może jej tak krzywdzić. Za dużo zwaliło się na nią złych rzeczy. I niech ta Renata nie będzie już takim prorokiem od siedmiu boleści.
    Pozdrawiam. :)

    PS.
    A Cieplak to prawdziwy wieprz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Markiem już tak jest :) Nie byłby sobą, gdyby najpierw czegoś nie spieprzył, a później nie musiał tego ratować. Czy udaje okaże się w kolejnych częściach... Renata nie odpuści tak łatwo, musi dorzucić swoje trzy grosze...
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  4. Cieplak to ostatni idiota i łajdak. Jak mógł potraktować tak własną córkę? Oby dostał za swoje! Marek wyznał miłość Uli, ale na jej miejscu tak szybko nie uwierzyłabym w jego "kocham cie"... Może rzeczywiście nie kłamie, ale i tak facet miał sporo za uszami i należy mu się większa kara. Wiem, znowu mi napiszesz, ze jestem sadystką...:D
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strach był większy niż chociażby poczucie odpowiedzialności za swoje plemniki. Ona była w takim nastroju, ze miała wszystko gdzieś. Czasami w naszym życiu jest taki moment, że chcemy przytulić się do mamy i wypłakać. Ona matkę straciła, ojciec ją odrzucił, a napatoczył się Marek. Dzięki Józkowi, jego męki skróciły sie...

      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieplak to chyba wszelkie granice podłości przekroczył. Ale jeśli jest TEN Bartek co w serialu to prędzej czy później być może przyjdzie koza do woza i przypomni sobie o córce.Adwokat może być potrzebny do synalka i do kogo najlepiej pójść do córki.
    Co do Marka to wierzę, że nie kłamie i wkrótce Ula również mu zaufa w 100%
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako jedna z nielicznych wierzysz w naszego ruchacza, jak był uprzednio określany Mareczek :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. dopiero skończyłam czytać a już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
  9. Siada na tej ławce i zaczyna płakać. Moja pierwsza myśl to żeby Marek przyszedł i ją przytulił. Czytam dalej,a tu to o czym chciałam przeczytać. Może czytasz mi w myślach? Jak ja uwielbiam czytać o miłości. To jej takie piękne. Mam nadzieje, że Marek nie okaże się dupkiem i będzie przy Uli trwał.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba było do przewidzenia, przynajmniej mi tak się wydaje :D Czy okaże się dupkiem? W następnych częściach się wszystko wyjaśni :)
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  10. trochę optymizmu,widzę że niektórzy stawili by już szubienice. A nie wydaje się wam ,że wśród przyjaciół Uli i Marka sami niepełnosprytni.a hoj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytelniczki jeszcze nie wybaczyły mu tego co jej zrobił :) Ula zrobiła to szybciej, ma teraz szansę, aby się zrehabilitować. No chyba że znów ją wykorzysta,
      pozdrawiam, UiM

      Usuń
  11. Czytając ten rozdział zrobiło mi się trochę żal Uli. Ojciec jej nie chce i nazywa błędem młodości. Matka umarła. Nie ma bliskich a gdy jest kompletnie załamana i zagubiona napatacza się były casanowa. I mam nadzieję ,że nie powiedział jej tego aby sprawdzić czy nadał może. To była totalna podłość. Oby nie. I nie do wybaczenia.Jednak nam nadzieję ,że nie będzie aż tak czarny scenariusz i nie jest to kolejna gra tylko uczucie. Czekam na kolejną część. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula została sama i najzwyczajniej w świecie potrzebowała bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Gdy była w największym dołku, napatoczyl się Marek. Mam wrażenie że patrzycie na niego przez pryzmat tego, co zrobił w więzieniu. Później cierpiał i próbował ja odzyskać. W sumie może macie rację ze swoimi podejrzeniami?
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń