Siedziała w swoim gabinecie i rozmyślała. Nie
mogła znaleźć w sobie siły, by pójść do Marka i oznajmić mu, że odchodzi. Chciała
to jak najbardziej odwlec w czasie. Pierwszy raz zdarzyło jej się, że przez ponad
trzy godziny pracy nic nie robiła. Na biurku leżały nieuzupełnione raporty. Nie
miała głowy do tego. Zbierała siły na spotkanie z Markiem, ale nie mogła stanąć
z nim oko w oko. Po prostu bała się. Śmieszne- dwudziestosześciolatka bała się
rozmowy…
„Zanurz
się w niepowtarzalnej atmosferze balijskiego SPA. Otul się zmysłową wonią
kwiatów, ziół i olejków eterycznych. Poczuj kojący dotyk terapeutów z wyspy
Bali. Odkryj siłę naturalnego piękna i orientalnej pielęgnacji. Zaznaj poczucia
wyjątkowości i absolutnego luksusu…” Ulotka wyglądała bardzo obiecująco.
Zastanawiał się co zrobić. Wiedział, że
Ulka będzie miała opory napisać sfałszowany raport. Mimo, że Ula została
dyrektorem dalej musiał nad nią „pracować”. Wiedział, że jest najbardziej
uczciwą osobą, jaką znał. Na razie wykonał tylko pierwszą część planu. Została mu
najtrudniejsza część- namówić Ulkę na sfabrykowanie dokumentów. W końcu podjął
decyzję- nie idzie na łatwiznę!
Krążyła w sekretariacie koło jego gabinetu. W
duchu cieszyła się, że na posterunku nie ma Violetty. Na pewno nie odpuściłaby
sobie uszczypliwych komentarzy. Chciała przełożyć tę rozmowę na później, ale
wiedziała, że im później, tym będzie dla niej gorzej. Chwyciła za klamkę i
odetchnęła głęboko. Już miała przekręcił gałkę, ale nagle drzwi się otworzyły. Zobaczyła
w nich Marka i jego uśmiech. Nagle świat zrobił się niewyraźny…
- Co się stało?- ocknęła się na białej sofie.
- Zemdlałaś- odparł rzeczowo- Zdarzało ci się
to już?
- Nie, dzisiaj pierwszy raz- mówiła niewyraźnie- pewnie z przemęczenia.
- Też tak myślę- przytaknął- to nawet dobrze się
składa- zamyślił się.
- Dobrze się składa? Że zemdlałam?- nie
rozumiała jego słów.
- Nie, nie- zaprzeczył- Mi chodziło o
propozycję jaką mam dla ciebie- delikatny uśmiech wypełzł na jego przystojnej
twarzy.
- Marek, mów o co chodzi?-jęknęła. W odpowiedzi
podał jej ulotkę.
- Farmona
Spa, Kraków. Brzmi bardzo
obiecująco, ale co to jest?
- Musimy pojechać na trzy dni do Krakowa.
Mamy tam spotkanie z firmą odzieżową „Redmot” Będziemy układać deal.
- Marek, ale po co tam ja?- wytrzeszczyła
oczy.
- Ula, przecież jesteś dyrektorem finansowym.
We czwartek wyjeżdżamy- zdecydował. Nie oponowała. Delikatnie uśmiechnęła się-
A ty miałaś jakąś sprawę do mnie?
- Ja?- zdziwiła się.
- No przecież szłaś do mnie- roześmiał się.
- Zapomniałam.
Wracała do domu i nie wiedziała co powie
ojcu. Była pewna, że nie będzie zadowolony z obrotu spraw. Zresztą sama nie
była z siebie zadowolona. Miała uciąć tę sprawę a pakuje się w jeszcze większe kłopoty.
-Hej tatko, już wróciłam- krzyknęła z
przedpokoju.
- I jak córcia?- przeszedł do konkretów.
- We czwartek po pracy wyjeżdżam na trzy dni
do Krakowa. Sprawy biznesowe- spojrzał na nią pobłażliwie. Czuł, że pomiędzy
córką, a Dobrzańskim jest coś więcej niż tylko praca.
- Ula, przecież miałaś się zwolnić.
- Wiem tato- odparła z zrezygnowaniem- ale ja
nie potrafię się tak po prostu zwolnić. Nie wytrzymałabym długo bez dziewczyn-
tłumaczyła się.
- No dobrze, a co zrobisz z tym raportem?-
dociekał.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem- rozpłakała się
w ramionach Józefa.
Ula zemdlała czyżby dzidziuś się szykował? Nie pamiętam tylko czy byli już w łóżku. A Marek no cóż taki sam jak w serialu. Namówić ją w Spa. Coś tak czuję, że po tym wyjeździe opowiadanie odbiegnie od fabuły serialu i pójdzie Twoim pomysłem. Szkoda, że tak krótko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Powiem tak: Ula i Marek nie wylądowali w łóżku, ale czy omdlenie oznacza, że będzie dziecko Marka? Wiem, że krótko, ale kolejne notki będą już dłuższe :)
UsuńPozdrawiam cieplutko Andziok
Już w poprzednim komentarzu pisałam, że ona nie da rady odejść, bo uczucie jakie żywi do Marka jest bardzo silne. W dodatku szykuje się romantyczny wyjazd do Krakowa. Nie wiem dlaczego akurat SPA w Krakowie, osobiście wolałabym jakieś piękne okoliczności przyrody, chociaż z drugiej strony to miasto naprawdę ma klimat i te parę dni, które w nim spędzą może wiele zmienić. Nie wiem jakie masz plany wobec nich, ale zaczyna się robić zdecydowanie ciekawiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Pod tym względem miałaś rację. Ula zbyt mocno kocha Marka, aby tak po prostu odejść z firmy. Dlaczego Kraków? To miasto jest bliskie mojemu sercu, może dlatego, że mieszkam w odległości 100km od niego i trasę pokonuję zaledwie w godzinę, ale też moją przyszłość wiąże z tym miejscem. Kocham atmosferę Krakowa. W opowiadaniu- podpowiem- w Krakowie będą się działy sprawy biznesowe. Jakoś nie wyobrażam sobie spotkań kontrahentów na łonie natury, nad jeziorem, np. w Spa pod Poznaniem :)
UsuńPozdrawiam najserdeczniej, Andziok :)
Kraków i dla mnie jest miejscem szczególnym, bo tam spędziłam niemal pięć lat studiując na AGH. To jednak było strasznie dawno temu i miasto od tego czasu uległo znacznej metamorfozie, nawet stare miasto, bo jest w znacznym stopniu odrestaurowane. Ach...wspomnienia... :)
UsuńA co studiowałaś? :)
UsuńMarek czyha tylko, żeby Ulkę uwieść i aby dla niego napisała raport. Tzn. Ula kocha już Marka, więc nie musi ją uwodzić. Ale dalej brnie w kłamstwa tylko z obawy, że straci stanowisko prezesa. Nie wie, że może stać się gorsza rzecz. Że straci Ulę i na dodatek zakocha się w niej. No, ale takie jest życie. Jak to mówią : trzeba coś stracić, aby to docenić. Część naprawdę świetna i nie mogę się już doczekać spa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Taki już jest nasz Mareczek. Uwielbiam cierpienia Marka, najchętniej przeczytałabym opowiadanie, w którym cały czas Dobrzański cierpi, przez wszystkie części.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam Andziok