niedziela, 15 listopada 2015

"Katusze" część 13

Kochani! 

Dziś mija rok, odkąd założyłam tego bloga.
Bardzo Wam dziękuję, że jesteście, czytacie i komentujecie!
Dziękuję, też Andziokowi, za wsparcie i za pomoc w prowadzeniu bloga.
UiM

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC


- Seba! – krzyknął wchodząc do gabinetu swojego przyjaciela, który podskoczył na krześle wystraszony wtargnięciem. – Miałeś rację.
- Marek! – powiedział z wyrzutem. – Przez ciebie zawału dostanę – poskarżył się. – Z czym miałem rację? – zainteresował się.
- Kocham ją – odpowiedział dumnie, uśmiechając się.
- Świetnie – powiedział uszczypliwie. – Szkoda, że zrozumienie tego, zajęło ci trzy tygodnie.
- Seba, nie ważne ile, ważne, że wiem co do niej czuję, okay? – Był podekscytowany.
- Z czego ty się cieszysz? – Zapytał sceptycznie, patrząc na niego jak na idiotę.
-  No jak to z czego? – zapytał z wyrzutem. – Kiedy uświadomiłem sobie, że ją kocham, to w moim sercu rozlało się ciepło. Niemal unoszę się nad ziemią.
- Wszystko fajnie, pięknie, ale wy nie utrzymujecie kontaktu – spędził mu sen z powiek.
- Cholera – podrapał się nerwowo po potylicy. – Masz rację. Musze do niej jechać – nie czekając na reakcję Olszańskiego, wybiegł z jego gabinetu i pobiegł w stronę wyjścia. Nie chciał czekać na windę, więc zbiegł schodami na dół i z piskiem opon ruszył do kancelarii w której pracowała.

Siedziała właśnie w restauracji ze swoim nowym kochankiem. Musiała przyznać, że był bardzo przystojny. Starała się nie myśleć o Dobrzańskim, ale słabo jej to wychodziło. Mimo urody jaką posiadał model, wciąż uważała, że to Marek jest najpiękniejszym facetem na ziemi. Starała sobie wmówić, że chce tego układu i że to jest jej do szczęścia potrzebne.
- Czym się zajmujesz? – zapytał mężczyzna, popijać włoskie espresso.
- Jestem adwokatem – pokiwał ze zrozumieniem głową. – A ty dlaczego wracasz do Warszawy? Przecież Mediolan jest stolica mody – zainteresowała się.
- Podpisałem lukratywny kontrakt – uśmiechnął się wdzięcznie. – Będę twarzą męskiej kolekcji domu mody Febo & Dobrzański. – Gdy usłyszała nazwę firmy w które będzie pracował, poczuła się jakby poraził ją prąd. Cholera – zaklęła w myślach. – Czy Dobrzański będzie prześladował mnie do końca życia? – pytała sama siebie. – Chciałam o nim zapomnieć, a zaczęłam spotykać się z jego pracownikiem.
- Coś się stało? – zapytał, a ona spojrzała na niego nieprzytomnie. – Twój wyraz twarzy diametralnie się zmienił – wyjaśnił widząc w jej oczach pytanie.
- Nie, nie – zaprzeczyła szybko. – Głowa mnie rozbolała – skłamała. Nie chciała mówić mu prawdy. – Masz jakieś proszki? – zapytała, aby odwrócić jego uwagę. Bez słowa sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki z której wyjął tabletki i podał je jej. Połknęła popijając kawą.



Zatrzymał się pod budynkiem i  szybkim krokiem wszedł do środka. Miał nadzieję, że zastanie Ulę. Za recepcyjną ladą ujrzał kobietę.
- Dzień dobry – powiedział stając przed nią. – Nazywam się Marek Dobrzański i szukam pani Urszuli Schultz – wyjaśnił powód swojej wizyty. Spojrzała na niego niechętnie.
- Uli nie ma - odpowiedział chłodno.
- A kiedy będzie? – zadał pytanie, niezrażony jej nieprzyjemnym tonem.
- A co pana to interesuje? – zapytała butnie. – Pani Schultz zakończyła współpracę z panem. – Nie rozumiał dlaczego recepcjonistka jest w stosunku do niego taka opryskliwa.
- To prywatna sprawa – odpowiedział lekko poirytowany. Blondynka roześmiała się pogardliwie.
- Wy już nie macie prywatnych spraw – grzmiała. – Czego od niej chcesz? – Zapytała i nie czekając na odpowiedź, kontynuowała – jesteś podłym sukinsynem i ostatnią świnią! Ona cię kochała, a ty udawałeś, żeby zaspokoić swoje samcze potrzeby – poczuł jak zaczyna brakować mu powietrza. Nerwowym ruchem poluzował krawat i odpiął kilka guzików koszuli. – Potraktowałeś ją jak dziwkę! – nie spuszczała z tonu. – Czego jeszcze od niej chcesz? Jeszcze bardziej ją zranić? – przeszywała go wzrokiem. Miała ochotę go rozszarpać.
- Nie – zaprzeczył cicho. Był w szoku. – Nie – powtórzył już głośniej. – Ja muszę się z nią spotkać – spojrzał jej prosto w oczy. – Musze z nią porozmawiać i wszystko wyjaśnić – próbował ją przekonać.
- Za późno panie Dobrzański – powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem. – Stracił pan swoją szansę.
- Nie! – walnął pięścią w ladę. – To nie może się tak skończyć! – był bezsilny. – Ja zrozumiałem, że ją kocham! – krzyczał. Na jego słowa, recepcjonistka znów zareagowała drwiącym śmiechem.
- Ty ją kochasz? – kręciła głową z politowaniem. – Ty nikogo nie kochasz, oprócz siebie. Jesteś największym egoistą. Nie liczysz się z niczym, ani z nikim. Idź do klubu i urżnij się w trupa, a później zalicz jakąś łatwą pannę – wyrzucała z siebie słowa z pogardą. – W tym jesteś mistrzem i nikt ci nie dorówna. Pieprzony Casanova – prychnęła pogardliwie.  
- Zmieniłem się.
- Tacy jak ty, nigdy się nie zmieniają. – Wskazała dłonią na wyjście – tam są drzwi.
Ze spuszczoną głową wyszedł z kancelarii i wsiadł do samochodu. Czuł się podle. Walnął pięścią w kierownicę. Czuł jak w jego oczach zbiera się wilgoć. Nagle przypomniały mu się słowa jego matki – jeszcze kiedyś gorzko zapłaczesz. – Tak bardzo żałował, że tak ją potraktował i że wcześniej nie zrozumiał tego co do niej czuje. Być może teraz spędzałby czas właśnie z nią. Postanowił, że nie odpuści. Obiecał sobie, że zrobi wszystko żeby ją odzyskać. Nie może jej stracić. Nie teraz, gdy zrozumiał, że to ona jest najważniejszą kobietą na świecie. Odpalił silnik i z piskiem opon włączył się do ruchu. Postanowił jechać do rodziców. Miał nadzieję, że oni będą mieli numer jej komórki. Jechał jak w amoku. Nie zwracał uwagi na znaki. Po niecałej godzinie wjechał na podjazd rodzinnego domu. Wysiadł z pojazdu i wbiegł do domu.
- Mamo! – krzyknął będąc w korytarzu. – Mamo, gdzie jesteś?
- Marek? Dlaczego tak krzyczysz? Coś się stało? – zapytała schodząc ze schodów.
- Masz numer do tej pani adwokat? – zapytał nerwowo.
- Mam – spojrzała na niego z troską. – Masz jakieś kłopoty? – podeszła do szafki i zaczęła szukać jej wizytówki.
- Nie mam, ale muszę się z nią pilnie skontaktować – odpowiedział nerwowo przestępując z nogi na nogę. – To bardzo dla mnie ważne – wziął od matki sztywny kartonik z numerem. – Musze lecieć – ucałował ją w policzek. – Do zobaczenia i dzięki mamo – wybiegł z domu.
- Do zobaczenia – szepnęła już sama do siebie, próbując zrozumieć dziwne zachowanie syna.

- Witaj Ula – powiedziała Renata, gdy usłyszała głos swojej przyjaciółki w słuchawce. – Przepraszam, że przerywam ci urlop, ale był tu dzisiaj ten… - powstrzymała się, aby nie użyć  niecenzuralnego słowa – ten dupek.
-  Część Renata – odpowiedziała mało radosnym głosem. – Czego chciał? – próbowała wmówić sobie, że wcale ją to nie interesuje, że Dobrzański jest tylko przykrym epizodem.
- Wyobraź sobie, że przyszedł do ciebie, bo chciał z tobą porozmawiać. Powiedziałam mu co o nim myślę i o tym, że znasz prawdę. Chyba nieźle nim wstrząsnęło, bo aż duszno mu się zrobiło – zaśmiała się. – A to, co powiedział na koniec, prawie zwaliło mnie z nóg. Powiedział, że zrozumiał, że cię kocha. Ma tupet – westchnęła. – Później pokazałam mu gdzie są drzwi i tak się skończyła wizyta panicza Dobrzańskiego w naszych skromnych progach. – W milczeniu słuchała tych rewelacji. Miała mieszane uczucia. Z jednej strony chciała i miała nadzieję, że on naprawdę zrozumiał to, że ją kocha, ale z drugiej strony nie chciała być znów jego zabawką, którą pobawi się, a jak mu się znudzi, to zostawi ją. Rzuci w kąt.
- A może on naprawdę zrozumiał, że coś do mnie czuje? – szepnęła.
- Ulka – jęknęła sekretarka. – Nie pozwól żeby znów zrobił cię na szaro – przekonywała ją. – Tacy jak on, nigdy się nie zmieniają. Oni tylko lepiej udają. – Zapadła niezręczna cisza, którą przerwała blondynka  - a co u ciebie? Poznałaś kogoś? – zapytała wyraźnie zainteresowana.
- Ta – bąknęła bez przekonania. – Wysoki, przystojny szatyn. Model z Warszawy. Szarmancki i bardzo miły – wymieniała jego zalety. – Tylko pan Krupa ma jedną bardzo poważną wadę.
- Jaką? – Zapytała zaintrygowana? – Chrapie?
- Pudło – zaśmiała się. – Będzie pracował dla Marka.
- O shit – szepnęła i zamyśliła się. – Zaraz, zaraz – powiedziała po chwili. – A co to ma do rzeczy? To, że pracuje dla Dobrzańskiego to żadna wada, a można nawet uznać, że zaleta.
- Oszalałaś?
- Masz idealną okazję, aby odegrać się na nim – zaśmiała się.

Nie była przekonana co do pomysłu recepcjonistki. Nie było dane jej długo się nad tym zastanawiać, bo chwilę po zakończonej rozmowie, odebrała telefon, który wprawił ją w osłupienie...

16 komentarzy:

  1. Taak...Oby Ulka odegrała się na Marku tak, żeby jak najbardziej to poczuł. Zasłużył!
    Nie musisz mi dziękować. To Ty założyłaś bloga, miałaś odwagę, poświęcasz czas na pisanie...Ja jestem tylko jednym puzzlem w całej tej układance :)
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andziok
      Nie bądź taka skromna. Obie wykonujecie kawał dobrej roboty. Tak trzymać. :)

      Usuń
    2. Zgadzam się z Małgosią :D Nie bądź taka skromna. Ty też poświęcasz swój czas na pisanie :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
    3. Oj dobra, dobra- już nic nie mówię :D

      Usuń
    4. Masz rację :) Lepiej zacznij pisać :D hahaha

      Usuń
  2. Jak możesz kończyć na takim momencie? Marek nareszcie zrozumiał, że kocha tylko Ulę i chce się dla niej zmienić. Tylko czy nie dużo będzie go to kosztowało? Chociaż, żeby zrozumiał swój błąd i nie chciał popełnić go znowu. Jak czytałam twoje opowiadanie to przypomniało mi się jak kiedyś (juz nie pamiętam , na którym blogu) czytałam opowiadanie i Ulą była z Markiem, a on kiedyś się upił i ją zdradził. Na początku jej nie powiedział, ale później miał wyrzuty i wyznał jej prawdę. Ona powiedziała, że wie o tym i mu wybacza. I bardzo mnie to zabolało. Bo po tym co przeszli moim zdaniem nie powinno być zdrady. To było dla mnie bez sensu. Kiepski pomysł, ale wróćmy do twojego opowiadania. Mam nadzieje, że Ula nie będzie chciała się odebrać na Marku. Ona taka nie jest. Chciała o nim zapomnieć, ale nie umie. A z mojej strony chciałam ci życzyć jeszcze długich lat spędzonych na tym blogu i aby ci nowe pomysły wpadały do głowy.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla miłości można zrobić wszystko. Każde poświęcenie jest warte obecności ukochanej osoby przy nas. Ja na szczęście nie czytałam tego opowiadania :) Nie wydaje mi się, żeby Ulka, w filmie, tak wybaczyła mu, nawet gdy on o to wybaczenie nie prosi i nie przyznaje się do zdrady. Ja wszystkie opowiadania o zdradzie między nimi, traktuję z dużą rezerwą i przymrożeniem oka. jakoś nie potrafię ich zaakceptować... Często jesteśmy pod wpływem różnych ludzi :)
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  3. No to się zaczęło... Marek doznał objawienia. BRAWO! Teraz będzie droga przez mękę. Renata to jednak ma niewyparzoną gębę, ale tu akurat to odniosło pozytywny skutek, bo chyba jeszcze bardziej otworzyła Markowi oczy. Myślę też, że ma dobry pomysł na odwet na nim. Pokazywanie się z modelem na korytarzach F&D może odnieść piorunujący skutek. Marek będzie się wściekał, zżymał i rwał włosy z głowy.
    Bardzo dynamiczny rozdział. Ależ Ty potrafisz pisać! W dodatku zakończyłaś w takim momencie, że chyba tylko można się domyślać, że ten telefon to od Marka właśnie, a może się mylę?

    Natknęłam się na takie zdanie: "Postanowił jechać do rodzić" - chyba chciałaś napisać "do rodziców".
    Wysłałam Ci maila i mam nadzieję, że dotarł.
    Dzięki za dzisiejszą dawkę emocji. Czekam na więcej. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze o czymś zapomniałam,
      Gratulacje z okazji rocznicy. Oby było wiele takich. :)

      Usuń
    2. Na maila już odpisałam :)
      Ula odegra się na nim na dwa sposoby. Ten telefon na końcu opowiadania, to nie Marek :) Może znów uda mi się Was zaskoczyć? Chociaż chyba ostatnio nie jestem w formie i w lot odgadujecie moje intencje ;) Mam nadzieję, że następne części okażą się równie interesujące...
      Bądźmy w kontakcie, pozdrawiam, UiM :)

      Usuń
  4. Jaki szczęśliwy zbieg okoliczności, że akurat przystojny model będzie twarzą FD. Spraw aby Marek widywał ich teraz razem jak najczęściej w różnych konfiguracjach, jeśli to możliwie, niech go boli jak cholera, niech cierpi.Renata wylała na niego wiadro pomyj i dobrze, już bardzo lubię tą dziewczynę. Chyba zabolało usłyszeć o sobie prawdę. Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Marku się zagotuje gdy zobaczy swojego podwładnego ze swoją ukochaną :) Teraz nadszedł czas na katusze Mareczka :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  5. No, no bardzo ciekawy rozdział. Marek w końcu zrozumiał że kocha Ulkę. Będzie baardzo ciekawie. :D I do tego ten model z jego firmy :) Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę będzie się działo. Mam nadzieję, że te tortury, które dla niego zaplanowałam, w pełni Was usatysfakcjonują :) Kolejny rozdział niebawem.
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  6. Gratulację z okazji rocznicy. Oby było ich jak najwięcej . =D
    Marka wreszcie olśniło . Najwyższy czas aby coś zrozumiał i nie myślał tylko dolną częścią zamiast mózgiem. A Ula niech da mu nauczkę. Niech cierpi jak najdłużej. W pełni zasłużył na karę. Renata dobrze mu powiedziała. Usłyszał prawdę o sobie i go zabolało. Bo miało boleć. czekam na cd. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula trochę go pomęczy :) Musi swoje wycierpieć :) Kolejna część niebawem,
      pozdrawiam, UiM

      Usuń