UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
- Chyba muszę wyjechać – powiedziała siedząc w kawiarni z Renatą. To miasto nie pozwala mi o nim zapomnieć – mówiła zmęczonym głosem.
- Ale jak to wyjechać? Dokąd? – Dopytywała recepcjonistka.
- Do Niemiec – rzekła tonem wyprutym z emocji, tępo wpatrując
się w stojącą prze nią filiżankę ze smolistą cieczą.
- Ulka, - westchnęła – jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
Proszę cię, przemyśl jeszcze raz swoją decyzję – mówiła ze łzami w oczach.
- Przemyślałam – powiedziała ledwo słyszalnie. – Im dłużej
się nad tym zastanawiam, tym mam większą ochotę uciekać stąd gdzie pieprz
rośnie – zaśmiała się gorzko. – Byłam jego zabawką. Świadomość, że osoba którą
kochasz ma cię za śmiecia i bawi się tobą, nie jest fajna – przyjaciółka
patrzyła na nią ze współczuciem. Najchętniej pojechałaby do Dobrzańskiego i
urwałaby mu co nieco.
- A może zanim zdecydujesz się wyjechać z Polski, jedz na
jakieś wakacje – uśmiechnęła się. – Może kogoś poznasz, zabawisz się – przekonywała ją. – Nie będziesz wtedy myślała o nim.
- Dobrze – powiedziała ugodowo. – Ale jeśli to nie pomoże,
pakuję walizki i pierwszy lot do Frankfurtu jest mój – zastrzegła.
- Cześć stary – powiedział wchodząc do gabinetu
Olszańskiego. Nie wyglądał najlepiej.
- Cześć – odpowiedział odrywając wzrok od komputera. –
Wszystko ok.? – Zapytał. – Nie wyglądasz najlepiej?
- Prezes przez chwilę milczał, jakby nie wiedział co ma
powiedzieć. Po chwili zebrał się i spojrzawszy w oczy przyjacielowi powiedział
– nie wiem. Coś się ze mną dzieje. Odkąd wyszedłem z pudła, nie spałem z żadną
kobietą – wyjaśnił. – Czuję jakiś wewnętrzny opór – westchnął. – Nawet moje
ciało nie reaguje na kobiece wdzięki – skarżył się. – Próbowałem kilka razy i
nic – Olszański słuchał go w skupieniu.
- A panna Schultz? – Zaświtała mu pewna myśl.
- Co panna Schultz? – Zapytał nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
- Może się w niej zakochałeś? – Wypalił, a prezes wbił w
niego swoje zdumione spojrzenie. - Impotencja z miłości - śmiał się do rozpuku, nie zważywszy na dezaprobatę juniora.
- Chyba żartujesz – prychnął kpiąco. – Ile razy mam ci
powtarzać, że nie mogę być z takim czymś? W życiu nie widziałem brzydszej
dziewczyny. Stać mnie na coś lepszego – w Sebastianie aż się zagotowało. –
Poza tym nie rozmawiałem z nią od wyjścia z aresztu, może sama zrozumiała, że
nie pasuje do mnie?
- Przestań ją w końcu obrażać. Jeździsz po niej jak po łysej
kobyle – mówił pretensjonalnym tonem. – Należy się jej chociaż odrobina szacunku. Żeby
wyciągnąć ciebie z aresztu, musiała złamać prawo. Podstawiła świadka, a za to
może stracić prawo do wykonywania zawodu. -
Wycelował w niego palcem. – jesteś pieprzonym egoistą i snobem.
Rozkapryszony jedynak, wielki panicz, który myśli, że wszystko mu się należy.
Pan świata – zakpił. Obrażony prezes poderwał się z krzesła i szybkim krokiem
opuścił gabinet dyrektora, trzaskając za sobą drzwiami.
- Jeśli się nie ma argumentów to najlepiej wyjść i trzasnąć
drzwiami! – Krzyknął za nim. – Prawda w oczy kole!
Sebastian bardzo zmienił się pod wpływem uczucia, które
narodziło się między nim, a sekretarką Marka, Violettą. Uwielbiał, gdy
przekręcała przysłowia. Była taka rozkoszna. Swego czasu chodził z Markiem do
klubu na szybki podryw, ale nigdy nie podejrzewałby, że jego przyjaciel jest
takim dupkiem. Traktował kobiety, gorzej niż psa. Był miły i szarmancki, dopóki
nie osiągnął swojego celu. Zastawiał się jak mógł tego nie zauważyć? Sam nie
był fair w stosunku do tych dziewczyn, ale nigdy nie traktował ich aż tak przedmiotowo.
Miał resztki ludzkich uczuć i odruchów.
Nie chciało jej się rezerwować biletów, noclegów i
organizować innych atrakcji, więc postanowiła skorzystać z biura podróży.
Wracając z sądu, przechodziła obok jednego z takich biur. Niewiele się
zastawiając, weszła do środka. Usiadła przy biurku, naprzeciwko przystojnego
pracownika firmy.
- Witam panią, - obdarzył ja uśmiechem – w czym mogę pomóc?
– Zapytał uprzejmie.
- Dzień dobry, chciałabym zarezerwować wycieczkę – pokiwał
głową ze zrozumieniem.
- Dokąd? – Zapytał pisząc coś na klawiaturze.
- Nie wiem, jeszcze – uśmiechnęła się zażenowana. – Miałam
nadzieję, że pan coś mi doradzi.
- Mamy bardzo tanią wycieczkę do Mediolanu. – Powiedział,
sprawdziwszy w systemie. – Jeden z naszych klientów zrezygnował w ostatniej chwili – wyjaśnił. –
Niestety wyjazd jest bardzo szybko, bo za dwa dni, w piątek – uśmiechnęła się
wdzięcznie.
- Biorę. – Nie miała żadnych nowych spraw i już wstępnie
rozmawiała z przełożonym, który dał jej zielone światło. Zależało jej, aby jak
najszybciej opuścić Warszawę. W piątkowy poranek, zjawiła się na warszawskim
Okęciu. Odprawa odbyła się bardzo sprawnie. Po niedługim locie wysiadła na
płycie lotniska w Mediolanie. Transportem zorganizowanym przez biuro podróży
pojechała do hotelu. Rozpakowała walizkę i wzięła orzeźwiającą kąpiel. Po locie
czuła się trochę otępiała i skołowana. Po kolacji postanowiła iść na spacer.
Szła malowniczymi uliczkami miasta, gdy nagle znalazła się pod klubem.
Spojrzała na siebie krytycznie. Ubrana była w wysokie szpilki, obcisłe spodnie
i białą tunikę. Ten strój był chyba odpowiedni do takiego miejsca. Nie
zwlekając, weszła do środka. Rozejrzała się po sali, na której tańczyli ludzie,
po środku zauważyła duży bar. Zająwszy miejsce na wysokim krześle, zamówiła
sobie drinka. Po chwili, obok niej usiadł bardzo przystojny mężczyzna.
- Cześć, jestem Radek. – Powiedział po angielsku.
- Ula – odpowiedziała. – Skąd jesteś? – Zapytała
zaintrygowana jego imieniem.
- Pochodzę z Polski – odparł i obdarzył ją promiennym uśmiechem ukazując garnitur
białych zębów.
- Ja też mieszkam w Polsce – powiedziała już po polsku i
odwzajemniła uśmiech.
Porozmawiali jeszcze chwilę później mężczyzna zaproponował
taniec, na który skwapliwie się zgodziła. Postanowiła, zgodnie z radą Renaty,
nie uciekać przed nowymi znajomościami. Dowiedziała się, że jest modelem i
wraca do Polski tego samego dnia, co ona. Wypili jeszcze kilka drinków, a
później wszystko straciło ostrość i urwał jej się film…
Siedział w swoim gabinecie, zatopiony we własnych myślach. Nie
rozumiał co się z nim dzieje. Nawet nie mógł przespać się z przypadkowo poznaną
dziewczyną. Jego ciało nie reagowało na kobiece wdzięki, a poza tym miał
wrażenie, że wcale tego nie chce. Czuł jakąś wewnętrzna blokadę. Może Seba ma rację? – Pytał sam siebie. –
Czy ja się w niej zakochałem? –
Kręcił z rezygnacją głową. – Może rzuciła
na mnie jakiś urok, albo klątwę. Bez sensu. Nie kocham jej, to pewnie wyrzuty
sumienia. A może jednak?
Obudziła się w pokoju hotelowym z tępym bólem głowy.
Próbowała otworzyć oczy, ale promienie słoneczne wpadające przez duże okna,
skutecznie jej to uniemożliwiały. Dopiero przy któreś z prób udało jaj się. Sięgnęła
dzbanek stojący na szafce nocnej i nalała sobie wody do szklanki, którą
opróżniła jednym duszkiem. Odstawiła naczynie i przetarła dłonią twarz. Spojrzała
na drugą stronę łóżka. Ku jej zaskoczeniu leżał w nim nagi mężczyzna. Spojrzała
pod pościel, ona również nie posiadała na sobie ani skrawka materiału. W jej
głowie rozpoczęła się gonitwa myśli. Dopiero po chwili przypomniały jej się
wydarzenia z poprzedniego dnia. Klub, Radek, taniec, drink i… i wtedy urwał jej
się film. Uśmiechnęła się do siebie – może uda mi się wyleczyć z Markoholizmu? Czuła wyrzuty sumienia, ale
szybko je stłumiła, powtarzając sobie, że nic ją z Dobrzańskim nie łączy i jest
wolną kobietą. Wmawiała sobie, że tego chce i potrzebuje. Podziałało. Po chwili, szatyn otworzył swe oczy i
przeciągnął się rozkosznie. Utkwił w niej swój wzrok i uśmiechnął się promiennie.
- Witaj królewno – powiedział uwodzicielskim tonem i
delikatnie musnął jej usta.
- Hej – odwzajemniła uśmiech. – Zejdziemy na śniadanie? –
Zaproponowała. – Burczy mi w brzuchu.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – poderwał się z
łóżka i założył bokserki, które znalazł na podłodze. Po posiłku, usiedli na
ławce w parku położonym obok hotelu. Mężczyzna spojrzał na zegarek i powiedział
do swojej towarzyszki – niestety ja muszę już iść – podniósł się z ławki. –
Obowiązki wzywają - westchnął przeciągle. – Spotkamy się jeszcze? – Zapytał z nadzieją, intensywnie wpatrując się w jej oczy.
- Radek, - westchnęła – ja nie chcę nic na poważnie – spojrzał na nią z zainteresowaniem. – Chcę abyśmy czerpali z tego – zatrzymała się
na chwilę – związku jak najwięcej, ale ślubu z tego nie będzie – postawiła sprawę
jasno. W jej głowie cały czas czaiła się nadzieja, że ona i Marek będą kiedyś razem. – Jeśli to przestanie nam wystarczać, albo satysfakcjonować, rozstaniemy
się.
- Rozumiem – pokiwał głową. – Zgadzam się na twoje warunki. Tu masz mój numer – Wręczył jej kartkę na której zapisane były staranie cyfry
i imię. – Zadzwoń – pochylił się na nią i namiętnie wpił się w jej usta.
- Obiecuję – szepnęła, chowając kartkę do torby.
Oj, ale pokarałaś naszego casanowę. Jednego dnia zachowuje się jak stado ogierów, a drugiego kompletna posucha, nie może stanąć na wysokości zadania. Rozumiem że tą modelkę z poprzedniej części pocałował, potrzymał za rączkę i na tym koniec, przecież może się wspomóc niebieską tabletką, może zadziała.A Ula rozkwita, wyrwała super ciacho i tak trzymać, niech ten baran zobaczy co stracił. pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńZ tą modelką do niczego nie doszło. Niebieska tabletka, to dla niego upokorzenie... :) Zobaczy, bez obaw...
UsuńPozdrawiam, UiM
Z jednym trafiłam. Marek nie może. A Ula totalne zaskoczenie. Myślałam, że będzie tu tą porządną a tu taka niespodzianka. Wiem, że może robi to aby zapomnieć chociaż po części o Marku, ale i tak jest to rzecz mało spotykana w opowiadaniach i mało Ulowe. Teraz Dobrzański powinien pójść po rozum do głowy i zacząć szukać Uli i zobaczyć jak to jest, gdy ktoś na kim zależy nam jest z kimś innym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Zdesperowana i pijana kobieta może się do wielu rzeczy posunąć :) Dosłownie i w przenośni :) Ani Marek, ani Ula nie są tacy jak byli w serialu, w oryginale. Zobaczy, nie mogłabym mu tego oszczędzić :)
UsuńPozdrawiam gorąco, UiM
Heh he. Wczoraj pisałam u Małgosi aby Piotra spotkała kara i stal się impotentem. A dziś czytam o Marku. He. Może w końcu zrozumie co stracił. Niech ona da mu nauczkę. Niech cierpi jak najdłużej. Najcięższe kary. Czekam na cd. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie trafiłam na ten komentarz, aż wrócę do niego i przeczytam :) Zrozumie i będzie żałował i cierpiał. Pozdrawiam, UiM
UsuńPs. pod 5 rozdziałem. Nie 6. Pozdrawiam :)
UsuńJuż odnalazłam :) Pozdrawiam :)
UsuńCzytając komentarze,zastanawiam się,dlaczego każda z was pragnie by Marek żałował,cierpiał,poniósł karę,itd,itp.... Przecież to my same zadajemy im ból,a w przypadku Uli......czy ktoś kazał jej się zakochiwać w Marku i teraz cierpieć...?
OdpowiedzUsuńŻycie to nie bajka.....po jednych ścieka zauroczenie,fascynacja,a inni/e/ zadurzają się bez granic i to się nazywa cierpienie.
Mam nadzieję,że przełamią głazy,skały i wrócą do siebie ze zdwojoną miłością i pożądaniem. Chyba się nie mylę.
Czekam na kolejną część i pozdrawiam.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie wiem dlaczego, Twój komentarz wylądował w spamie, dopiero logując się na pocztę zauważyłam to :)
UsuńTu nie chodzi o to, że ona się w nim zakochała, karę ma ponieść za to że ją wykorzystał. Gdyby on nie dawał jej nadziei, po wyjściu z aresztu, każdy z nich poszedłby w swoją stronę. Pewnie początkowo nie mogłaby o nim zapomnieć, ale z czasem wszystko zaczęłoby się zacierać i udałoby się jej uśpić jej te uczucia.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i jeszcze raz przepraszam, UiM
No kochana, stanęłaś na wysokości zadania, chociaż do pełni mojej satysfakcji przydałoby się jeszcze trochę cierpienia. To, co zafundowałaś Dobrzańskiemu jest po prostu piękne. Przedtem zawsze zwarty, gotowy i dyspozycyjny do podbojów, a teraz cierpi na niemoc seksualną. To bardzo upokarzające dla faceta, który wcześniej trzepał wszystko co się rusza. Pomęcz go jeszcze. Przyda mu się tego rodzaju nauczka. Można powiedzieć, że "kto mieczem wojuje od miecza ginie", a póki co jego miecz jest do niczego. :P
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Olszański w tym opowiadaniu. Uwielbiam kiedy nie jest kompletnym kretynem z inteligencją pierwotniaka, ale rozsądnym facetem.
A jeśli chodzi o Ulę, to wcale jej nie potępiam. Jest młoda, nieszczęśliwie zakochana i bardzo zraniona. Marek rozczarował ją więc dlaczego ma rozpamiętywać tę porażkę? On ubolewa tylko nad tym, że nie spełnia się jako facet, wcale nie myśli o niej z jakimś sentymentem i raczej usuwa z głowy myśli o niej więc dlaczego ona ma mieć jakiekolwiek zahamowania? Dobrze się bawiła, poznała faceta i spędziła z nim noc. Nic zobowiązującego. Nie związała się z Markiem żadną przysięgą, jest wolna i może robić co chce.
Rozdział pochłonęłam piorunem. Dobrze napisane rzeczy czyta się szybko. Mam nadzieję, że następna część niebawem, bo mnie skręci.
Pozdrawiam najserdeczniej. :)
Może czas na emeryturę? Skoro już nie stoi... :) U mnie Olszański raz jest ten dobry, a raz ten zły... Gdybym ja znalazła się na miejscu Uli, prawdopodobnie postąpiłabym tak samo. Może teraz ona będzie zaliczać facetów? To jeszcze nie koniec katuszy naszego Mareczka :)
UsuńPozdrawiam serdecznie, UiM
No, no ciekawa część. :) Podoba mi się taka Ulka. A Markowi dobrze tak, ma za swoje. :) Fajnie że Sebastian jest dobry w tym opowiadaniu, akurat tu pasuje taki. ;) Już się nie mogę doczekać kolejnej części ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Aż tak bardzo nie lubicie Marka? Cieszę się, ze Ci się podobało. Już niedługo kolejna część, pozdrawiam, UiM
UsuńDobrze, że Marek cierpi. Sebastian jak się zmienił. Zaskoczyła mnie jego postawa. Czy Ula dobrze zrobiła chodząc do łóżka z innym facetem? Nie jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A co miała do stracenia? Nie jest z Markiem i z jej punktu widzenia, nic nie wskazuje że będą razem. Dobrzański to zamknięty rozdział
UsuńPozdrawiam, UiM
26 year-old Tax Accountant Glennie Gaylord, hailing from Terrace Bay enjoys watching movies like "Swarm, The" and Acting. Took a trip to Heritage of Mercury. Almadén and Idrija and drives a Ford GT40. odwiedz strone internetowa
OdpowiedzUsuń