środa, 24 grudnia 2014

"Prawda Cię Wyzwoli" część 12

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

Siedział w gorącym od letniego słońca samochodzie. Upał był niemiłosierny, nawet klimatyzacja nie do końca zdawała egzaminu. Wracał z Poznania. Musiał zrobić dokładny remanent magazynu FD.
Usłyszał dźwięk swojego telefonu, zjechał na pobocze. Spojrzawszy na wyświetlacz, nie wiedział czyj to numer. Może jakiś nowy kontrahent  - przemknęło mu przez głowę. Odebrał.
- Dyrektor generalny Pro-S, Maciej Szymczyk.
- Cześć Maciuś, Dorota mówi.
- Cześć Dorota, – ucieszył się – dziewczyno, co się z tobą działo? Kiedy wracasz ze Stanów?
- Możesz mnie odebrać dzisiaj z lotniska o 1915? – Spytała płaczliwym głosem.
- Oczywiście. – Momentalnie spoważniał – Co się stało?
- Nic, pogadamy jak się spotkamy. To nie na telefon.
Dorota była ich przyjaciółką, która kilka lat temu wyjechała do US. Ula bardzo to przeżyła, były dla siebie jak siostry. Teraz, tak nagle wraca? – pomyślał Szymczyk – Coś musiało się stać, było słychać to w jej głosie. Dorota i Ula zawsze były szalone i spontaniczne, pełne optymizmu. Z Ulki większość tych cech wyssał Dąbrowski, teraz jest bardziej wstydliwa i rozsądna. A co z Dorotą? Nie wiadomo. Postanowił nie denerwować Ulki tym dziwnym telefonie. Gdy ją odbierze i dowie się co i jak, to wtedy umówią się z Ulą.  O umówionej godzinie, czekał na nią przed wyjściem z lotniska. Umówili się tam, aby nie szukać się w tłumie. Gdy ją zobaczył wyglądała ja siedem nieszczęść. Była przygarbiona, poczochrana, a na jej twarzy było widać że płakała. Podbiegł do niej i przytulił ją mocno.
- Dorota! Co się stało? – spytał zszokowany jej wyglądem.
- Muszę porozmawiać z Ulą. – Powiedziała ledwie hamując się od wybuchu płaczu.
- Dobrze, ale muszę wykonać jeden telefon, poczekaj w samochodzie – wskazał ręką na samochód, wyciągnął telefon i wybrał numer Dobrzańskiego. Odebrał niemal natychmiast.
- Maciek? Coś się stało?
- Przyleciała przyjaciółka Ulki ze stanów i chce się spotkać. Możemy przyjechać?
- Jasne wpadajcie, uprzedzę rodziców.
Pół godziny później parkowali już pod rezydencją Dobrzańskich. Dorota spojrzała na Maćka nieco zdezorientowana, zamyśliła się i nawet nie zwróciła uwagi gdzie jadą.
- Maciek? Gdzie ty mnie przywiozłeś? Mieliśmy jechać do Uli.
- Zaraz się wszystkiego dowiesz, chodź.
Podeszli do drzwi, Szymczyk zadzwonił dzwonkiem. Po chwili w drzwiach pojawił się junior Dobrzański. Serdecznie uściskał Maćka i spojrzał na jego towarzyszkę.  
- Marek to jest Dorota, przyjaciółka Uli – zwrócił się do mężczyzny. – A to jest Marek, chłopak Uli – powiedział do kobiety.
- Miło panią poznać, Ula dużo o pani mówiła.
- A mi o panu nic. Możemy mówić sobie po i mieniu?
 - Oczywiście, myślę że tak będzie łatwiej. Ula jest w jadalni. Idźcie do niej, a ja zrobię kawę czy herbatę?
-Poprosimy kawę. Ona wie, że jesteśmy?
- Nie, nic jej nie mówiłem.
Przybysze weszli do jadalni, w której siedzieli rodzice Marka i Ula. Krzysztof i Cieplakówna deliberowali nad jakimiś dobrymi pomysłami na firmę. Helena zaś przeglądała dokumenty z fundacji. Przywitali się grzecznie ogólnym „Dobry wieczór”. Na twarzy Uli widoczny był szok i radość.
- Dorota? – wyjąkała.
- Ulka, ale się zmieniłaś. Nawet nie przyjdziesz i się ze mną nie przywitasz? – spytała.
- Nie mogę – powiedziała cicho i spuściła głowę.
Odjechała z za stołu i podjechała do swojej przyjaciółki, która była wstrząśnięta tym co zobaczyła.
- Ula, dlaczego ty jesteś na wózku? Co się stało.
- Opowiem Ci później, ale mam nadzieję, że to tylko stan przejściowy.
- Na pewno tak, kochanie, obiecałem że będziesz chodzić – powiedział Marek który wszedł właśnie do pomieszczenia dzierżąc w dłoni tackę z kawami.
- Dorota chciała z tobą pogadać. – Wtrącił się Maciek – Chyba ma jakiś problem.
- Gdy zobaczyła że w jej oczach zaczęły gromadzić się łzy, powiedziała – Chodźmy do ogrodu – Odezwała się Cieplakówna. –Tam będziemy mogły spokojnie porozmawiać. – Po chwili siedziały już w ogrodzie przy oczu wodnym. Urszula przyglądała się swojej przyjaciółce i wiedziała, że coś musiało się stać. Nie poganiała jej, bo wiedziała że musi zebrać myśli. Po dłuższej chwili milczenia w końcu się odezwała.
- On mnie, wykorzystał i okradł. – Po jej polikach zaczęły płynąć łzy.
- O kim ty mówisz? – spytała zdezorientowana.
- Igor mój były chłopak. Mówił, że mnie kocha, że zrobi dla mnie wszystko. Zabawił się moimi uczuciami, zabrał moje pieniądze i uciekł. Poszłam do firmy w której pracował, ale okazało się, że nikt taki tam nie pracował. Jaka ja byłam głupia. – szlochała.
- Nie martw się, wszystko się ułoży. To nie koniec świata.
- Masz rację. Moje problemy to nic w porównaniu z twoimi. To dlaczego jesteś na wózku i kim jest Marek?
- Może opowiem ci ostatni rok mojego życia, tak będzie łatwiej?
- No dobrze.
- Rok temu zaczęłam pracę w Febo & Dobrzański. Jak pierwszy raz zobaczyłam Marka to wbiło mnie w chodnik. Zakochałam się w nim. Później dostałam tę pracę. On miał narzeczoną i tabun kochanek, żadnej nie przepuścił. Kilka razy go uratowałam. Później zaczęły się problemy finansowe w firmie. Wzięłam jeden kredyt, później drugi. Jako zabezpieczenie dał mi weksle na udziały. Jego przyjaciel wmówił mu że czyham na jego firmę. Wplątał się w romans ze mną bo bał się, że mu ucieknę. Nie przewidział jednego, że się we mnie zakocha. Zakochał się w brzyduli. Pojechałam z nim w delegację i tam powiedział mi prawdę. Gdym się o tym dowiedziała, ale nie od niego to nie wiem czy bym mu uwierzyła. Pojechałam do Berlina zmieniłam swój wygląd, sfałszowałam raport i przedstawiłam go na zarządzie. Po zebraniu zerwał z narzeczoną. Mieliśmy razem zamieszkać, ona dowiedziała się że rzucił ją dla mnie. Chciała go zabić, a później mnie. Wycelowała w niego pistolet i pociągnęła za spust. W ostatniej chwili, osłoniłam go swoim ciałem. Później operacja no i moje kalectwo. Po rehabilitacji są duże szanse, że będę chodzić.
- Skąd masz pewność, że cię nie zdradza?
- Bo się zmienił. Powiedział mi że po raz pierwszy w życiu się zakochał. Dał mi na to milion dowodów. A poza tym ufam mu. Wiem, że nie zrobiłby mi tego.
- Piękna historia.
Ula leżała już w łóżku z Markiem i streściła mu treść rozmowy.
- Dziękuje. – Powiedział gdy skończyła cytować.
- Za co? - Spojrzała na niego zdziwiona.
- Za zaufanie – uśmiechnęli się do siebie – Jakie Dorota studia skończyła?
- Skończyła grafikę na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.
- Może zechciałaby u nas pracować w dziale PR ‘u?
- To świetny pomysł kochanie, zapytamy ją jutro.
- Dobrze. Mam jeszcze jedno pytanie. Może Maciek zechciałby pracować w FD na stanowisku Logistyka? Wtedy firmę Pro-S zrobilibyśmy jako pod firmę. Tata nie może się przemęczać, a ja wolę być przy tobie. Co o tym myślisz?
- Myślę że to świetny pomysł i myślę że jesteś najlepszym co mi się w życiu przytrafiło. Kocham gdy mnie tulisz w ramionach. Czuję się tak dobrze. Kocham Cię
- Ja też uwielbiam Cię tulić w  ramionach, całować, kochać do utraty tchu. Jesteś dla mnie wszystkim i też Cię kocham maleńka. Śpij bo jutro rehabilitacja. Dobranoc.
- Dobranoc.

5 komentarzy:

  1. Piękne, chociaż nie wiele sie działo :) musi być od czasu do czasu przerywnik :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety w tym rozdziale nie było wielkich emocji, a nawet w ogóle ich nie było. Pojawienie się Doroty nie jest przypadkowe i będzie miało znaczenie w przyszłości. Dziękuję za wizytę i zapraszam do dalszej lektury i komentowania :D Jeśli uda mi się uciec od Świątecznego stołu napiszę jeszcze część XIV. Jeśli jednak by się to nie udało to pojawi się w niedzielę. Wesołych Świąt :P UiM

      Usuń
  2. A ja znowu nadrabiam...
    Rozdział 11 i 12 bardzo mi się podobał chociaż nie obfitował w jakieś gwałtowne zwroty akcji. Miałam rację pisząc w poprzednim komentarzu, że Olszański wrobił Marka i cieszę się, że ten ostatni nie pozwolił się wkręcić.
    Sebastianowi należała się nauczka i myślę, że mocno odczuje to odrzucenie i koniec przyjaźni z Dobrzańskim. Modelek nie żal mi wcale, bo to kobiety pozbawione mózgu.
    Muszę przyznać, że poczyniłaś ogromne postępy. Nie ma zbyt wielu błędów, a jeżeli są, to wyłącznie literówki. Jedna uwaga, że w opowiadaniu wszystkie liczebniki piszemy słownie. Dotyczy to np. numerów domów, czy mieszkań, pięter, a w Twoim przypadku godziny. Powinnaś napisać: dziewiętnasta piętnaście, a nie 19:15.
    W tym rozdziale tylko jedno zdanie wydało mi się uwierające, a mianowicie: "Podeszli do drzwi, Szymczyk zadzwonił dzwonkiem". Trochę mnie to rozbawiło, bo jeśli zadzwonił to niby czym? Dzwonkiem właśnie. Ja bym je zmodyfikowała i napisała: "Podeszli do drzwi i Szymczyk nacisnął dzwonek".
    Poza tym niemal idealnie. Brawo.
    Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odwiedziny, komentarz i co najważniejsze, za miłe słowa. Pracuję nad swoimi opowiadaniami... No i mam nadzieję, że zaprocentuje to w przyszłości .... matura. :D
    Pozdrawiam. UiM

    OdpowiedzUsuń
  4. Numery można też szybko wyszukać na serwisach typu https://www.ktoto.info

    OdpowiedzUsuń