UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
Jego małżeństwo przechodziło poważny kryzys. Nie rozmawiali
i nie sypiali ze sobą od kilku tygodni. Gdy on wstawał, jego żona jeszcze
spała. Szybko jadł śniadanie i wyjeżdżał do firmy. Chciał mieć na wszystko oko.
Marek nie raz mówił mu, że Aleks knuje za jego plecami i działa na niekorzyść
firmy. Kontrolował każdy ruch przybranego syna. Z precyzją szwajcarskiego
zegarka sprawdzał wszystkie umowy i kontrakty. Febo nie mówił mu tego wprost,
ale widział, że jest na niego zły, bo nie może rządzić tak jak mu się podoba.
Kilkakrotnie też, był świadkiem, jak prezes pomiata swoimi pracownikami, nie
podobało mu się to, ale starał się tym nie przejmować. Wysiadł z windy i
zobaczył wybiegającą z sekretariatu asystentkę byłego prezesa. Była cała
zapłakana i rozdygotana. Pewnie miała zderzenie z górą lodową o imieniu
Aleks. – Pomyślał ironicznie. Zboczył z kursu i poszedł śladem kobiety do
toalety. Zobaczył ją siedzącą na podłodze, opierającą się o ścianę. Obok niej
stało pudełko chusteczek.
- Pani Violetto? – Spojrzała na niego swoimi zapłakanymi
oczami. – Co się stało?
- Nic panie prezesie, już sobie idę. – Chciała wstać, ale
senior położył jej rękę na ramieniu, uniemożliwiając jej podniesienie się z
podłogi.
- Proszę powiedzieć , co doprowadziło panią do łez. – Nalegał.
Pod jego ciepłym spojrzeniem topniała jak wosk.
- Ta włoska kałamarnica mnie wywaliła na zbitą twarz. –
Syknęła zaciskając zęby i pięści. Zreflektowała się. – Przepraszam panie
prezesie, nie powinnam tak mówić o panu Aleksie. – Złapała się dłonią za czoło.
– On zwalnia przyjaciół Marka, a mi powiedział, że jestem zagłupia, nawet do
mycia kibli. – Mimowolnie w Krzysztofie zagotowała się krew. Nie będzie
tolerował takiego postępowania członka zarządu w stosunku do pracownika. A poza
tym, zwalnia ludzi przychylnych Markowi.
Pewnie dlatego, aby mógł ukryć wszystkie swoje przekręty.
- Może uda mi się
załatwić pani inną pracę, a teraz przepraszam muszę iść porozmawiać z Aleksem.
– Podniósł się z podłogi i szybkim krokiem ruszył w kierunku gabinetu prezesa
zarządu. Rozprawił się z Heleną, to teraz przyszedł czas na Aleksa. Za plecami usłyszał jeszcze głos zwolnionej
pracownicy.
- Dziękuję panie prezesie. – Kiwnął tylko głową. Na
korytarzy spotkał Olszańskiego z kartką w ręku.
- Wypowiedzenie? – Bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tak. - Przytaknął -
Ze skutkiem natychmiastowy.
- Poradzisz sobie? Może poszukam dla was pracy u moich
znajomych. – Zaproponował.
-Nie, damy sobie radę, ale dziękuję. – Odpowiedział były
dyrektor HR ‘u.
Bez pukania wpadł do gabinetu Febo.
- Krzysztof? Stało się coś? – Zapytał Judaszowym tonem.
- Co mają znaczyć te zwolnienie? – Grzmiał.
-Krzysztof, nie denerwuj się. Przecież tobie nie wolno. –
Starał się załagodzić sytuacje.
- Przestań pieprzyć! – Nie spuszczał z tonu. – Dlaczego ich
zwolniłeś? – Nie ustępował.
- Krzysztofie, ja jestem prezesem i to ja decyduję z kim
współpracuję.
- Ta pycha cię zgubi. – Był już przy drzwiach, gdy odwrócił
się i powiedział. – Pamiętaj, że patrzę na każdy twój ruch. – Po tych słowach,
nie czekając na reakcję Włocha, zatrzasnął za sobą drzwi.
Ula i Marek całe dnie spędzali nad dokumentami. Przez te
kilka tygodni zdążyli już zarejestrować firmę i zdobyć wszystkie pozwolenia na
jej działalność. Rozpoczęli też budowę hali,
w której będą segregowane paczki i przechowywane samochody. Z obliczeń
wynikało, że muszą wziąć kredyt na maszyny do segregacji i komputery, a samochody kupić w leasing ’u. Wracali
właśnie z banku, gdy rozdzwonił się Uli telefon.
- Violetta. – Krótko rzuciła do Marka i odebrała. – Cześć
Viola. Coś się stało?
- On nas wywalił na zbita twarz. – Mówiła plączącym głosem.
– Co ja mam teraz zrobić? Nie mam pieniędzy i jeszcze te studia.
- Ale kto was wywalił? Możesz mówić jaśniej? – Marek z
zaciekawianiem przysłuchiwał się rozmowie prowadzonej przez Ulę.
- Ta włoska kanalia, Aleks. – Zaszlochała. – Ula, co ja
teraz zrobię?
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. – Zamyśliła się. –
Kogo zwolnił?
- Mnie, Sebulka, Dorotę, Sławka, tego informatyka i czarną
wdowę. – Wymieniła szybko.
- Violka, ona ma na imię Ania. Spytaj wszystkich, czy chcą
pracować u nas. Jeśli tak to przyjedzcie wieczornym pociągiem do Berlina, my
was odbierzemy.
- Ale jak to u was, dlaczego w Berlinie. – Violetta nic nie
rozumiała.
- Violuś, ja i Marek założyliśmy firmę w Berlinie. Jeśli
chcecie to przyjeżdżajcie do nas. Tylko proszę cię, nie mów nic nikomu, oprócz
tym osobom, które Aleks zwolnił. Chcemy na razie utrzymać to w tajemnicy.
- No dobrze, we mnie jak
w studnie. Plum, plum, plum. A co z moimi studiami?
- Przeniesiesz się na uczelnię do Szczecina, z Berlina to tylko
kilka godzin jazdy samochodem.
- Jesteś kochana. Jak będziemy na miejscu to do ciebie
zadzwonię. – Uradowana blondynka rozłączyła się.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły, o to, że zaproponowałam im pracę u nas bez konsultacji z tobą. - Zwróciła się niepewnie do Marka.
- Nie, no co ty kochanie, o co miałbym się gniewać. Teraz nie będziemy sami, będziemy mieli przyjaciół. - Uśmiechnął się. - A co z ich językiem? - Zapytał.
- Ania, Violka i Dorota umieją niemiecki, tylko nie wiem co z resztą. Jeśli będzie trzeba, to wykupimy im kurs.
- Violetta umie niemiecki? - Zapytał z niedowierzaniem.
- Szwargota ja rasowa Niemka. - Zaśmiała się. - Ale z angielskim jest na bakier.
- Kto by pomyślał. - Uśmiechnął się. - Viola i niemiecki. Świat się przekręca.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły, o to, że zaproponowałam im pracę u nas bez konsultacji z tobą. - Zwróciła się niepewnie do Marka.
- Nie, no co ty kochanie, o co miałbym się gniewać. Teraz nie będziemy sami, będziemy mieli przyjaciół. - Uśmiechnął się. - A co z ich językiem? - Zapytał.
- Ania, Violka i Dorota umieją niemiecki, tylko nie wiem co z resztą. Jeśli będzie trzeba, to wykupimy im kurs.
- Violetta umie niemiecki? - Zapytał z niedowierzaniem.
- Szwargota ja rasowa Niemka. - Zaśmiała się. - Ale z angielskim jest na bakier.
- Kto by pomyślał. - Uśmiechnął się. - Viola i niemiecki. Świat się przekręca.
Siedział w kawiarni ‘Kafka’, bawił się filiżanką z
aromatyczną kawą, nie mógł się doczekać swojego gościa. Po chwili do środka
weszła elegancka, w średnim wieku. Szybko go namierzyła i dosiadła się do stolika.
- Witaj Aleks, stało się coś? - Zapytała. – Trochę zdziwił mnie twój
telefon.
- Witaj Heleno. Krzysztof podważa moje zdanie w zarządzaniu
firmą. Cały czas patrzy mi na ręce. – Skarżył się. – Dzisiaj zwolniłem
przyjaciół Marka, nie wiedziałem, czy mogę im ufać, a w biznesie zaufanie to podstawa.
- Rozumiem. Jeszcze dzisiaj z nim o tym porozmawiam. –
Zapewniła. – A co tam w firmie? Posprzątałeś już po nim? – Zmieniła temat.
- Jakoś staram się wyciągnąć firmę z tego dołku, w który wpędził
go Marek. – Skłamał. – Zawarł kilka niekorzystnych kontraktów, staram się je
rozwiązać, ale nie jest łatwo.
- Rozumiem. – Pokiwała głową z aprobatą. – Wiedziałam, że
będziesz dużo lepszym prezesem niż Marek.
- Cieszę się Heleno, że masz takie dobre zdanie o mnie,
postaram się ciebie nie zawieść. – Trochę
sztucznej skromności, nigdy nie zaszkodzi. – Pomyślał chytrze Włoch.
Doskonale wiedział, że Junior Dobrzański jest już spalony u rodzicielki. Teraz
to on miał swój czas i chciał go jak najlepiej wykorzystać. Wiedział, że Helena
wierzy w każde jego słowo. Jest zapatrzona w niego jak w obrazek, stał się jej
wyrocznią. To, co on powie, jest dla niej święte.
Stała wraz z Markiem na peronie dworca Berlin Ostbahnhof.
Przestępowała z nogi na nogę, wyczekując pociągu z Warszawy. Po kilku minutach,
na jedną z platform wjechał powoli nowoczesny pociąg z Polski. Wzrokiem starali
się zlokalizować swoich przyjaciół. W końcu Marek zauważył Violettę wysiadającą
z pociągu, pociągnął za sobą Ule i pobiegli w stronę wagonu. Gdy już wszyscy
przybyli opuścili pociąg, przywitali się
z Cieplakówną i Dobrzańskim, i ruszyli do samochodów. Wszyscy nie zmieściliby
się do samochodu Marka, więc Ula pożyczyła pojazd od koleżanki mieszkającej w
sąsiedztwie. Po przybyciu na miejsce,
wszyscy zjedli wspólna kolację i rozeszli się do swoich pokoi. Od jutra mieli
zająć się tworzeniem nowej firmy kurierskiej – KCde (Deutsch Körperschaft Courier)…
Kapitalna część i bardzo dynamiczna. Wiele się dzieje. Bardzo podoba mi się postawa Krzysztofa. On jednak posiada wielkie poczucie sprawiedliwości i nie godzi się z posunięciami Alexa. Nie wiem tylko, czy on nie ma możliwości przeciwstawić się tym działaniom? Ukrócić to bezduszne zwalnianie z pracy ludzi życzliwych Markowi? Skoro mówi, że obserwuje Febo i patrzy mu na ręce, to już powinien jakoś zadziałać.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy Helcia kolaboruje z Alexem. Brawo za ten pomysł. Z niej to jednak podła baba. Jam można się tak zapiec z wściekłości na własne dziecko? Naprawdę tego nie rozumiem.
Za to u Uli i Marka mnóstwo pracy, ale wszystko idzie do przodu. Teraz z pomocą przyjaciół pójdzie jeszcze lepiej.
Z wielką przyjemnością przeczytałam ten rozdział. Ja dodałabym tylko więcej uszczypliwych uwag Krzysztofa do Heleny, żeby był pikantny smaczek, ale to tylko takie moje pobożne życzenie.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Już niedługo Krzysztof w ogóle nie będzie miał okazji, ani żeby zadziałać, ani nawet żeby patrzeć na ręce Aleksowi... Dzięki przyjaciołom rozwiną biznes, nie można ufać osobom których się nie zna i o tym też niedługo się przekonaja, Pozdrawiam,
UsuńHej.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Febo nieźle miesza i się rządzi. Ale dobrze, że Krzysztof to zauważa, w przeciwieństwie do Heleny, która nie chce dostrzec złych zamiarów Alexa, wręcz wspiera go w działaniu. Dobrze, że Ula z Markiem nie mają jakiś zbytnich kłopotów, pracują, aby rozkręcić firmę. Fajnie zrobili, że swoich przyjaciół, których zwolnił Alex, zaprosili do siebie do współpracy.
Fajna notka, czekam na kolejny rozdział, będąc ciekawą dalszego rozwoju wydarzeń.
Pozdrawiam :)
Hej, dzięki za komentarz :) Helena jest tak samo zaślepiona jak i zła na Marka. Za całe zło poniesie zasłużoną karę. Rachunki muszą być wyrównane. Pozdrawiam,
UsuńTE opowiadanie robi się coraz ciekawsze.Zło czyli Aleks i Helena kontra dobro czyli cała reszta. Ciekawa jestem co wygra? A Helena to na kolanach powinna kiedyś przyjść do syna i męża. I chyba, aż tak wrednej Dobrzańskiej, to nawet u Małgosi nie było. Tylko Krzysztofa mi szkoda. Żyć tyle lat z kobietą której tak na prawdę nie znało się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Cieszę się, że Ci się podoba. A mi się wydaje, że im dłużej je piszę, tym bardziej balansuję na krawędzi fantasy - realizm. Wydaje mi się, że już niedługo koniec, ale jak myślę o wszystkich planach co do tego opowiadania to chyba jeszcze nie tak szybko...
UsuńPozdrawiam, UiM
Witaj UiM
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to jak szybko rozwinęła się akcja w tej części. Aleks jak zwykle jest tym złym, z tym wyjątkiem, że dołączyła do niego Helcia. Z jednej strony żal mi zwolnionych osób, bo byli zżyci z tą firmą, a z drugiej w Berlinie na pewno będzie im dobrze, poza tym będą pracować z Ulą i Markiem. Czekam z niecierpliwością na kolejną część i zapraszam cię na mojego bloga, którego stworzyłam dzisiaj. Dodałam tam pierwszy rozdział mojego opowiadania pt. "Zawiłości w miłości"
Pozdrawiam
Hej, grono piszących powiększa się :) Zostawiłam Ci comment pod postem, cieszę się że moja notka podoba Ci się :) Pozdrawiam,
UsuńŚwietna część! Bardzo dużo się dzieje, a opowiadanie coraz bardziej wciąga. Aleks knuje i miesza. Krzysztof powinien bardziej go pilnować. Aleks + Helena? Świetny pomysł. Tego chyba jeszcze nie było. Oboje są siebie warci. Ula z Markiem i przyjaciółmi rozkręcają biznes i mam nadzieję, że wszystko im się uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Hej, cieszę że Ci się podoba :) Aleks jest prezesem i to on rządzi, a teraz ma po swojej stronie, zaślepioną Helę. Pozdrawiam, Uim
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMój blog to nie jest odpowiednie miejsce na reklamy, dlatego usunęłam Twój komentarz. Nie jest to cenzura!
UsuńUla i Marek Dobrzańscy.
UiM, z wielka przyjemnoscia przeczytalam ten rozdzial, czytanie opowiadan w ktorych sie ludziom uklada raduje mnie. Chcialabym przezyc cos podobnego... Szkoda, ze cos takiego nie przytrafia sie w realnym zywocie. Bo ten rzeczywisty jest do dupy... Pierwszy raz komentuje, bo chce abys wiedziala, ze takie opowiadania pomagaja mi w leczeniu mojej depresji.....
OdpowiedzUsuńTeresa
Witaj Tereso,
UsuńCieszę się, że Ci się podoba, piszesz o szczęśliwym życiu, ale niedługo nadejdą czarne chmury... Patrz na świat przez różowe okulary :D Mam nadzieję, że pokonasz chorobę i w pełni będziesz mogła cieszyć się życiem :) Moje opowiadania terapią? Tego się nie spodziewałam.... Pozdrawiam gorąco,
Bardzo mi się podoba jak piszesz o uli i marku:)naprawdę fajnie:)
OdpowiedzUsuńnajbardziej lubie moment kiedy dowiaduje się, że jest w ciąży
SUPER
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :) Zapraszam Cię na IV część Feministki :), a te momenty o których pisałaś w V części :D Pozdrawiam, UiM
Usuń