piątek, 15 maja 2015

"Jak śmiesz?" część 12

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

Wjechali właśnie do Berlina. Marek oderwał wzrok od drogi i spojrzał na swoją ukochaną. Uśmiechnął się do niej wdzięcznie.
- Kochanie, zaczynamy właśnie nasze nowe życie. – Odwzajemniła uśmiech. – Tylko ty, ja i nasze dziecko.
- Kilka miesięcy temu skakałam z radości, gdy dostałam pracę u Ciebie. FD było ostatnie na mojej liście. Gdybym nie dostała pracy, wyjechałabym po rozmowie kwalifikacyjnej. Nie chciałam zostawiać rodziny, a teraz zaproponowałam to sama. – Uśmiechnęła się z rozmarzeniem. – Jesteś najlepszym, co mi się przydarzyło. A poza tym pod sercem noszę dziecko mężczyzny, którego kocham najbardziej na świecie. – Spojrzała na niego ciepło z miłością wymalowaną na twarzy.

Otworzył drzwi i zobaczył starszego, siwiejącego mężczyznę. Twarz wydawała mu się znajoma, chyba widział ją wcześniej, gdzieś w gazecie.  Domyślił się, że to właśnie jest senior Dobrzański.
- Dobry wieczór, nazywam się Krzysztof Dobrzański, jestem ojcem Marka. Przepraszam, że o tak późnej porze, ale zabłądziłem trochę. – Wyjaśnił
- Dobry wieczór, Józef Cieplak. W czym mogę panu pomóc? – Zapytał uprzejmie.
- Chciałbym porozmawiać z Markiem. Źle go potraktowaliśmy i należą mu się przeprosiny.
- Przykro mi, ale Marka nie ma.
- A czy mógłbym na niego poczekać? – Zapytał zasmucony Dobrzański.
- Niech pan wejdzie. – Zrobił mu miejsce w drzwiach. – Nie będziemy rozmawiać na zewnątrz. Może napije się pan herbaty? – Zaproponował.
- Chętnie. – Odpowiedział zajmując miejsce na krześle, przy stole  w kuchni. Po chwili Józef postawił przed nim parujący kubek i usiadł po przeciwnej stronie stołu.
- Marek wyjechał z Ulą. – Powiedział po chwili milczenia Cieplak.
- Ale jak to wyjechał? – Zdenerwował się. – Dokąd?
- Nie mogę panu powiedzieć, Marek prosił mnie, aby panu nic nie mówił. – Krzysztof spuścił głowę. Jego syn miał rację, że nie chciał z nimi utrzymywać kontaktów, nie byli dobrymi rodzicami. – Marka bardzo zraniła wasza ostatnia rozmowa. Miał nadzieję, że państwo go wesprzecie, że chcecie aby był szczęśliwy.
- Moja żona bardzo źle zareagowała na wieść o rozstaniu Marka i Pauliny. Już od dziecka wszyscy myśleliśmy, że zostaną małżeństwem. Nie potrafiłem wtedy zareagować, chociaż widziałem w jego spojrzeniu, ten ból i prośbę. – Podrapał się nerwowo po czole. – Ja muszę porozmawiać z moim synem. Bardzo kocham Marka i muszę go odnaleźć. Może mi pan pomóc?
- Przepraszam pana, ale Marek mnie prosił. – Spojrzał na towarzysza bezradnie.
- Gdybym napisał do niego list, to mógłby pan mu go wysłać? – Cieplak przytaknął ruchem głowy. – Oni są w  Polsce?
- Nie wyjechali za granicę. – Senior Dobrzański smutno pokiwał głową. Ojciec Uli, bez słowa podał mu kartkę i długopis, który Krzysztof chwycił drżącą ręką i zaczął starannie kreślić kolejne słowa na kartce.
- Będę u pokoju obok. - Józef nie chcąc mu przeszkadzać wyszedł do salonu.

Rozdzwonił się Marka telefon. Po raz pierwszy od kilku dni wyciągnął aparat i odebrał połączenie od Sebastiana.
- No stary, nareszcie. Od dwóch dni nie mogę się do ciebie dodzwonić. Co się z tobą dzieje?
- Cześć Seba. Martwisz się o mnie? – Zaśmiał się.
- Tak martwię się. W ogóle nie można się z tobą skontaktować. Możemy się spotkać?
- Jak przyjedziesz do Berlina, to dlaczego nie? – Mówiąc to odwrócił głowę w stronę Uli i uśmiechnął się ukazując jeden ze swoich największych atutów.
- Okej to o… Zaraz, co ty robisz w Berlinie? – Zapytał zaintrygowany.
- Wyjechaliśmy z Ulą, bo chcemy założyć tu firmę. Ula ma jakiś rodzinny majątek w Berlinie, więc nie zaczynamy od zera.
- Mam nadzieję, że wam się uda z firmą i w związku. A właśnie, twój ojciec cię szuka. Dzisiaj był u mnie i zażądał teczkę Uli. Pewnie będzie cie szukał w Rysiowie.
- No to niech szuka. Umówiłem się z tatą Uli i nikomu nie powie, gdzie jesteśmy. Ciekawe czego ode mnie jeszcze chce.
- Może chce cię przeprosić? – Zasugerował kadrowy.
- Seba, proszę cię. Daj spokój. Mógł przeciwstawić się matce, ale tego nie zrobił. Teraz nie mam ochoty z nimi rozmawiać. – Westchnął. – Muszę kończyć. Do usłyszenia.
- Na razie.

- Dziękuję panu, że wyśle mu pan ten list. – Powiedział Dobrzański wchodząc do pokoju, zajmowanego przez Józefa, dzierżąc w dłoni złożoną kartkę.
- Nie ma za co. – Uśmiechnął się do niego. – Marka bardzo dotknęła ta sytuacja i jest w nim pełno bólu i rozgoryczenia, ale gdy pierwsza złość minie, myślę, że zdecyduje się z panem spotkać i porozmawiać. – chciał go ponieść na duchu.
- Mam taką nadzieję. – Powiedział smutno. – Świetnie pan wychował córkę i mam nadzieję, że ułoży jej się z moim synem. Będę się już zbierał. – Przygarbiony opuścił Rysiowski dom Cieplaków. Przez te zawirowania z synem, czuł się tak, jakby Przybylo mu kilka lat.

Po kilkugodzinnej jeździe, zaparkowali w końcu przed dużym domem, zbudowanym w klasycznym stylu. Wysiadłszy z samochody rozprostowała kości i podeszła z pękiem kluczy do bramy, aby ją otworzyć. Gdy weszli do domu od razu poczuli ten rodzinny klimat, który owa budowla posiadała. Ściany umalowane były na ciepłe, jasne kolory, optycznie powiększając wnętrze. Podłoga zaś, wyłożona była pięknym parkietem. Gdy Ula pokazała Markowi całą posiadłość, zabrała się za przygotowanie obiadu. Jadąc do rezydencji, po drodze wstąpili po najpotrzebniejsze zakupy do sklepu. Junior Dobrzański dzielnie pomagał swojej ukochanej w przygotowaniu posiłku. Nie umiał gotować, ale bardzo się starał, chciał odciążyć Ulę, a poza tym chciał się nauczyć gotować, bo wiedział, że za kilka miesięcy ona nie będzie miała ani siły, ani ochoty aby stać przy garach. Po skończonym posiłku, posprzątali brudną zastawę i poszli posprzątać swoją sypialnię, aby mieli gdzie spać. Nikt tu nie sprzątał od pogrzebu, więc nagromadziło się dużo kurzu. Po zmyciu podług, wytarciu kurzy z mebli oraz przebraniu pościeli, mimo wczesnej godziny, wzięli wspólny prysznic i położyli się do ogromnego łoża, wtulając się w siebie. Ta długa podróż i sprzątanie wyssało z nich całą energię.

- Heleno! – Wrzasną Krzysztof wpadając do domu.
- Coś się stało? – Zapytała wchodząc do korytarza.
- Przez ciebie straciłem syna. – Wymierzył w nią palcem. – Przez ciebie Marek wyjechał z Polski i nie mam z nim żadnego kontaktu. Jak mogłaś go tak potraktować?
- Opanuj się! – Wrzasnęła Dobrzańska, nie spodziewała się takiego ataku ze strony męża. Zawsze robił to co mu kazała.
- Nie! To ty się opanuj! – Przerwał jej. – Czy ty w ogóle kochasz Marka? Czy ty wiesz jak on się poczuł?
- Nie interesuje mnie ten egoista. Nie tak go wychowałam. Miał wziąć ślub z Paulinką. Nie zrobił tego, więc ‘arrivederci’.  Spotkało go to, na co zasłużył. – Zaśmiała się pogardliwie. – Nie chciał kobiety z klasą, to teraz ma to swoje wiejskie dziwadło.

- Wiejskie dziwadło? – Zakpił. – Ty, taka kobieta z klasą, tak mówisz o dziewczynie z biednej rodziny. Zastanawiam się po co prowadzisz fundację? Na pokaz? No bo na pewno nie po to, żeby pomagać chorym dzieciom. Mam nadzieję, że zrozumiesz swój błąd i pójdziesz po rozum do głowy. Kobieta z klasą, dobre sobie. – Rzucił kierując się w stronę sypialni. Zabrał swoją pościel i przygotował sobie spanie w pokoju gościnnym.

14 komentarzy:

  1. Ależ się dużo podziało!. Senior Dobrzański bardzo zaskoczył mnie swoją postawą i to bardzo pozytywnie. Helena to jednak prawdziwa zołza i wyrodna matka, a jednak chyba po raz pierwszy w życiu jej mąż postawił się jej i to bardzo kategorycznie. Poza tym wrzeszcząca Helena? Jakoś trudno mi jest ją sobie taką wyobrazić. To jednak świadczy o tym, że jest naprawdę zapiekła w złości na Marka i z całą pewnością nie da się przekonać, że nie ma racji. Trochę dziwny stosunek do dorosłego w końcu syna, bo przecież to już nie jest mały chłopiec, który ma słuchać jej poleceń i robić to, co mu każe.
    Bardzo mi się podoba determinacja Krzysztofa. Ustala w firmie adres Uli i jedzie do Rysiowa. Rozmawia z Józefem, który w prosty sposób naświetla mu całą sytuację i mówi wprost, że jego syn jest bardzo boleśnie dotknięty takim potraktowaniem go przez rodziców. Myślę, że Krzysztof nie spocznie i rzeczywiście będzie dążył do spotkania z synem. Liczę na to, że jego list do syna jest szczery i wszystko wyjaśnia, a Marek właściwie na niego zareaguje.
    Póki co urządzą się w Berlinie i są szczęśliwi. Oboje nie wyskoczyli sroce spod ogona. Mają głowy na karku i dryg do biznesu. Na pewno im się uda.
    Świetna część. Dużo się dzieje. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztof bardzo tęskni i kocha swojego syna, na pewno nie odpuści, ale mimo jego chęci, spotkają się przypadkowo. To że matka rozkazuje dziecku, nawet dorosłemu, nie jest ewenementem. Nie raz spotkałam się z tym, że ktoś robi coś, bo jego matka mu tak karze... Najczęściej dzieje się tak przy wyborze kierunku studiów. U Heleny zaszło to dalej... ona wybiera mu nawet żonę. Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  2. fajna część ,życie Uli I marka zaczyna się układać , na pewno uda im się i w związku i z biznesem tak jak określił Sebastian , bo przecież oni są skazani na sukces i szczęście, mam prośbę Helenkę wystrzel w kosmos bez możliwości powrotu, jędza.....Czemu tak rzadko publikujesz, tak długo trzeba czekać na kolejną część , a co z Feministką ? B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekają ich jeszcze sztormy :) A co do Heli, to mam pewien plan :) To prawdopodobnie 3 czerwca dopiero :/ Pozdrawiam, UiM

      PS: Rzadko? 4 notki przez pół miesiąca? Zobacz dla porównania na luty :)

      Usuń
    2. nie unoś się , może źle się wyraziłam, ale zobaczyłam że w zapowiedziach kolejna część będzie 23.05 i trochę mnie zmartwiło i nadal nie wiem czy będzie kontynuacja Feministki ?

      Usuń
    3. Ja się nie unoszę :D tylko trochę mnie to zdziwiło, że rzadko. Feminista będzie :) A Andziok ma na razie urlop, więc będzie rzadziej :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  3. Tak Helena to wredna małpa i czekam aż coś ją pokarze. Tylko te sztormy mi się nie podobają zapowiadane w komentarzu. Czyżby Helena do spółki z Pauliną planowały coś ekstra. Na szczęście nie są już sami teraz Krzysztof , im dobrze życzy. Pozdrawiam i do miłego zobaczenia przy następnym wpisie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helenka i Paulinka nie będą miały z tym nic wspólnego... :) Nie ma się czego bać :) Pozdrawiam i dziękuje za komentarz, UiM

      Usuń
  4. Witaj UiM,
    Ostatnio nie miałam okazji skomentować, za co Cię bardzo przepraszam, ale bardzo dużo pracuję, delegacje itp. Z wielką przyjemnością nadrobiłam wszystkie zaległości. Rozdział bardzo mnie poruszył, szczególnie, gdy Krzysztof mówił, że kocha swojego syna. Co do Heleny, to ręce mi opadają. Nie rozumiem jej postepowania i raczej nigdy nie zrozumiem. Helenę można zaliczyć do matek pokroju, matki Madzi z Sosnowca. Dobrzańska, co prawda go nie zabiła, ale go nie kocha, a wręcz pała do niego niechęcią, żeby nie powiedzieć nienawiścią. Może to zbyt daleko idące spekulacje, ale w temacie przemocy domowej i wyrodnych matek jestem nieugięta.
    Pozdrawiam, Kinga

    PS: Widziałam, że weszłaś w kooperację z Andziokiem, gratuluję i życzę Wam obu udanej współpracy i nowych, równie dobrych lub lepszych pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kinga, bardzo się ciesze, że znalazłaś chwilkę, weszłaś i skomentowałaś. Zachowanie Heleny jest nie racjonalne, ale (może w mniejszym stopniu) wszechobecne :/ Nieraz zdarza się, że rodzice rządzą swoimi pociechami, trochę to przykre, bo taka osoba musi się podporządkować i nie ma okazji być w pełni szczęśliwą i żyć tak jak chce. Ja też się ciesze z tej kooperacji z Andziok 'iem :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  5. Witaj UiM

    Nie miałam jeszcze okazji komentować twoich opowiadań, ale czytam je regularnie. Twoje historię są po prostu obłędne, a "Jak śmiesz" czyta się z przyjemnością :D. Pomysł wysłania Uli i Marka do Berlina wręcz kapitalny. Nie mogę się doczekać jaki masz pomysł na rozwinięcie wątku Helci i czy dodasz jakąś postać, oprócz niej, która namiesza im trochę w życiu

    Pozdrawiam cię serdecznie i czekam z niecierpliwością na kolejne części, zarówno twoich opowiadań, jak i Andzioka. Obie macie ogromny potencjał pisarski
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kasiu,
      Bardzo cieszę się, że zdecydowałaś się skomentować i jednocześnie mam nadzieję, że to nie ostatni Twój komentarz :) Jest mi bardzo miło, że podobają Ci się moje opowiadania. Hela da próbkę swoich możliwości na koniec opowiadania, ale będzie pojawiać się dość epizodycznie.... Zobaczymy na ile Twoje przypuszczenia się sprawdzą... Kolejna część już jutro, przed 10:00 czasu polskiego.

      Pozdrawiam Cię serdecznie, UiM

      Usuń