- Stary, nie ma mowy, nie odpuszczę jej tak łatwo- zwrócił się do
przyjaciela.
- No wszystko super, ale co będzie jeśli ona
wybierze Piotra?- zauważył- Znowu będziecie się bili?
- Nie, Seba, nie wiem. To było głupie. Wstyd
mi przed Ulką- wspominał bójkę z Sosnowskim.
-Może się nie domyśliła.
- Ula nie jest głupia. Z pewnością wiedziała
o co chodzi. Jest mi tak cholernie głupio- użalał się.
- To masz u niej kolejne punkty w dół.
Zwłaszcza kiedy doktor opowiedział jej swoją wersję zdarzeń.
- Sebastian- przerwał- ona mnie kochała,
naprawdę kochała. A tego nie zapomina się z dnia na dzień- żywił nadzieję.
Była już w windzie i naciskała guzik kiedy
drzwi otworzyły się i ujrzała Dobrzańskiego. Była zła na niego. Była pewna, że
specjalnie doprowadził do bójki. Zachował
się jak pięciolatek. Myśli, że to mu pomoże? Za późno! Stanął koło niej i
spuścił wzrok. Wyraźnie był skrępowany i zawstydzony.
- Jak z Piotrem?- zapytał po chwili.
- Kpisz sobie?- zmieszała ostrym głosem
napiętą atmosferę między nimi.
- Nie, po prostu chciałbym wiedzieć- znowu
zbiła go z pantałyku- Przepraszam. Nie chciałem, aby tak wyszło.
- Chciałeś- wtrąciła się- Specjalnie to
zrobiłeś.
- Ula, to nie jest tak, chciałbym ci to
wytłumaczyć.
- Wiesz co nie mam ochoty z tobą gadać- na
jej szczęście winda otworzyła się i szybko ruszyła do swojego gabinetu
zostawiając Marka w osłupieniu.
Weszła do sekretariatu i nie witając się z
Kubasińską skierowała się do biura ostentacyjnie
trzaskając drzwiami. Po chwili w gabinecie pojawiła się Viola.
- Ula, co się stało?- zapytała z wyraźną
troską w głosie, robiąc charakterystyczny dla niej dziubek.
- Nic- odparowała i zamaszyście otworzyła
laptopa.
- Przecież widzę. Ulka- zaczęła butnie-
przede mną nic nie ukryjesz. Powiedz.
- Mam dość wszystkich facetów.
- Wszystkich facetów?- zdziwiła się- Mów
konkretnie: Marek, czy Piotr?
- Obaj- odpowiedziała wymijająco.
- Ulka- westchnęła- wiedziałaś o tym, że podświadomie chce się
czegoś innego, a świadomie-innego?- nie czekając na odpowiedź, kontynuowała- Bo
jeśli nie stuningujesz swoich potrzeb, to masz konflikt. A z kim?
- Z kim?- nie wiedziała o co chodzi
blondynce.
- Z samym sobą. To tak jak ja teraz. Z jednej
strony Artur. Przystojny, inteligentny, z pasją. A ja rozpamiętuję Sebastiana.
Tego oszusta, bawidamka.
- Dalej ci nie przeszło Viola?
- Nie- jęknęła płaczliwym głosem- Ale, co tam
o mnie. Mamy gadać o tobie- zainteresowała się.
- U mnie? Na tapecie Marek i Piotr. Pobili
się.
- O ciebie? Ulka, ale masz szczęście. To
takie romantyczne. Dwóch facetów bije się o kobietę.
- Viola, to nie jest śmieszne. Nie wiem co
robić.
- Musisz wiedzieć, że kiedy odeszłaś Marek
wariował. Nie mógł sobie znaleźć miejsca.
- Czyli co? Mam wybrać Marka? Bo co, bo mnie
oszukiwał, zwodził…?
- Ula, ty specjalnie wypierasz uczucie.
Przecież od razu widać, że kochasz Marka, a z
Piotrem z pewnością miłość cię nie wiąże.
- Sama nie wiem- ukryła twarz w dłoniach.
A jeśli nie można się stuningować? Jeśli
cały czas ma się ze sobą konflikt? Kompletnie bez sensu. Przecież Marek w ogóle
się nie nadaje. Piotr to co innego. Piotr jest idealny, miły, mądry,
błyskotliwy, przystojny, i jest sobą. A nie kimś innym. I bardzo dobrze- bo
jest fajnym facetem. Piotrem Dobrzańskim…Ulka!- Piotrem Sosnowkim. Nie ma
Marka. On dla mnie nie istnieje. Nie mam konfliktu. Nie potrzebuje tuningu.
Siedzieli w gabinecie dyrektora kadr i
rozmawiali:
- Kurde, jestem tak zawalony robotą, że się
nie wyrabiam.
- Co, skończyły się czasy opieprzania się.
Nastał nowy prezes i trzeba wziąć się do pracy- zaśmiał się Marek.
- A ty co? Nie masz czegoś do zrobienia?-
zaciekawił się.
- No właśnie nie.
-To szczęściarz z ciebie.
- No, wydrukuję tylko plan promocji FD
Gusto i to byłoby na tyle.
- Stary, widzę, że idziesz w odstawkę.
- Na to wychodzi- posmutniał.
- O Ula, zaczekaj- zaczepił dziewczynę wychodząc gabinetu
kumpla- Chciałbym porozmawiać. O tym co będzie.
- Słucham- przeraziła się. O czym mamy gadać? Nie ma przyszłości, nie
ma nas.
- Zapraszam do konferencyjnej- poszła pierwsza, a za nią kroczył Marek. Kiedy
znaleźli się w pomieszczeniu, nastała krępująca cisza.
- Skończyłem plan promocji FD Gusto- podał
jej dokumenty.
- Dziękuję- lekko uśmiechnęła się.
- Masz coś jeszcze dla mnie?- zapytał z
nadzieją.
-
Teraz wszystko jest domknięte. Tylko czekać na efekty.
- No to już właściwie nie mam nic do roboty.
Chyba, że…-zawahał się- Chyba, że mnie potrzebujesz?
- Nie- jedno
krótkie słowo wbiło się w jego
serce niczym sztylet- ale dziękuję za pomoc- obojgu zalśniły się oczy. To koniec.
- Czyli to koniec- wypowiedział słowa, które
oboje mieli w myślach.
- Za kilka miesięcy, jak już będą wiadome
wyniki sprzedaży, zwołam zebranie zarządu i wrócisz na stanowisko prezesa.
- Czyli koniec- spuścił wzrok, żeby nie
zobaczyła jego łez kręcących się w oku.
- Chyba, że chcesz mi coś powiedzieć?- znowu
spojrzał na nią. Patrzył świdrując ją wzrokiem i zastanawiał się, co
powiedzieć. Tak, chcę ci powiedzieć, że
żałuję, żebyś mi wybaczyła, że cię kocham, kocham najmocniej. Chcę, żebyś
zostawiła doktorka i wróciła do mnie. Chcę być z tobą, kochać cię bez ukrywania. Chcę to
wykrzyczeć całemu światu. Zresztą nie
będę się odzywał. Po co? Skoro i tak mi przerwiesz w najważniejszym momencie.
Zbyt mocno cię kocham i mimo, że trafia mnie szlag, pozwolę odejść ci z
Piotrem. On jest ode mnie lepszy. Przede wszystkim uczciwy.
- Nie, nie, nie. Nie chcę- poczuła się strasznie.
Musiała jak najszybciej stamtąd uciec i wypłakać się w zaciszu swojego
gabinetu. To pożegnanie.
Wróciła do domu i od razu skierowała się do
swojego pokoju. Tak czekał już na nią Maciek.
- No nareszcie. Czekam i czekam. Mam te
raporty za ostatnie dwa miesiące.
- Oj Maciek- jęknęła- przepraszam byłam z
Piotrem.
- Ooo…rozkręcasz się.
- Powiedzmy, że na razie nie powiedziałam
nie. Jeszcze nie jesteśmy razem oficjalnie. Chociaż Piotr jest
najporządniejszym facetem jakiego znam. Jest inteligentny, przystojny, zabawny,
słowny, uczciwy. Czego chcieć więcej?
- Miłości?
- No przecież nie wychodzę od razu za niego
za mąż- prychnęła- najważniejsze jest to,
że mogę na nim polegać. Nie to, co na Marku. Markowi to już bym nie odważyła
się zaufać.
- A przecież mówiłaś, że się przyjaźnicie?
- Tak, bo tak myślałam. A potem on pobił
Piotra.
- Co?- zdziwił się- Facet ma za uszami, ale
nie jest gangsterem.
- Wiesz co, z nim tak zawsze jest. Chce
dobrze, a wychodzi na odwrót. I zawsze kłamie. Kłamał jak mówił, że mu na mnie
zależy, kłamał, jak mówił, że odwołał ślub.
- Dobra, a gdyby nie kłamał, że odwołał ślub?
Może to on zrobił?
- Ale kłamał. To Paulina go odwołała.
- No ale gdyby nie kłamał? Po prostu chcę,
abyś miała wszystkie dane. Poczekaj na mnie.
- Maciek- zawołała, ale już był na podwórku.
Po chwili wrócił dzierżąc w ręku złożoną
kartkę.
- Ula, to jest list dla ciebie od Marka.
Zostawił go kiedy wyjeżdżałaś na Mazury, a ty zostawiłaś go u mnie w
samochodzie.
- I po co mi go dajesz?
- Bo chciałbym, abyś znała także jego
spojrzenie na tę sytuację. Zostawiam cię z tym listem.
Siedziała nieruchomo i patrzyła na kartkę.
Nie mogła się przełamać by ją przeczytać. Bała się tego co jest napisane. Bała
się, że będzie jeszcze bardziej cierpiała. Odważyła się. Sięgnęła ale nie
otworzyła. Znowu zawahała się. Dość
uciekania! Zamaszyście otworzyła i zaczęła czytać.
Ula,
Wiem, że kartka do ciebie,
zapisana w pośpiechu przy twoim biurku niczego nie załatwi. Ale wiem, wierzę,
że jeśli pozwolisz mi powiedzieć ci coś prosto w oczy, to powiem ci, że dzięki
tobie zrozumiałem, co to jest miłość i że wiem na pewno, że nie to łączy mnie to
z Pauliną. I że na pewno jej nie poślubię…
I jeszcze jedno na pewno wiem:
że cię kocham.
Marek
Czekam o piętnastej nad Wisłą w
miejscu, gdzie to wszystko zaczynałem rozumieć.
Z jej oczu popłynęły łzy. Zrozumiała. W końcu
pozwoliła sercu wykrzyczeć: On mnie kocha! Wybiegła z domu i wystukała na
telefonie 9 cyfr, które wyryły się w pamięci. Nie odbierał. Wybrała numer
Olszańskiego.
Siedział na kanapie i rozmyślał o dzisiejszym dniu.
Nie mógł pogodzić się z tym, że kończy
mu się praca w F&D. Nie wiedział co zrobić. Może wyjadę?
Zapomnę? Jestem kretynem. Nigdy nie zapomnę…Usłyszał dźwięk dzwonka. Powoli wyczołgał się z
sofy i poszedł otworzyć. Zobaczył Olszańskiego z flaszką wódki. Jeszcze jego tutaj
brakowało. Nie miał ochoty na nocną libację.
Sebastian nie czekając na zaproszenie wszedł do środka i skierował się do
aneksu kuchennego. Znalazł dwa kieliszki i polał im.
- Witaj w klubie kawalerze- oboje nie mieli humoru.
- No witaj. Moja nadzieja umarła. Wiesz Seba nie
mam nastroju. Wolałbym zostać sam- zrozumiał go.
-No nic, to ja pójdę. Na razie.
- Na razie- zamknął za nim drzwi.
Kiedy Olszański stanął na korytarzu, w kieszeni
zaczął wibrować telefon.
- Ula?- zdziwił się- stało się coś?... Czegoś nie
zrobiłem w pracy? ….Aha….O to chodzi- uśmiechnął się- Sienna 9/10. Powodzenia.
Leżał znowu na
czerwonej kanapie i bez celu przełączał kanały w telewizji. Usłyszał dzwonek do
drzwi. Nie ruszył się z miejsca.
- Seba, mówiłem ci,
chcę zostać sam- krzyknął, jednak dźwięk nie ustępował.
- Ludzie, zostawcie
mnie w spokoju- szepnął kiedy szedł przez korytarz. Otworzył drzwi stanął jak
wryty.
- Ula?- był
zaskoczony.
- Przepraszam-
szepnęła.
- Za co?
- Za to, że dopiero
teraz przeczytałam twój list. Za to, że tak podle cię traktowałam, za co, że ci
nie wierzyłam i nie pozwalałam dojść do głosu- wyliczała.
- Zasłużyłem sobie-
odparł z goryczą.
- To nie jest istotne. Powiedz, czy to co
napisałeś w liście nadal jest aktualne?
- Wejdź do środka-
zaprosił ją. Usiedli w salonie, a on kontynuował- tak. To nadal jest. Kocham
cię najmocniej na świecie- oboje mieli łzy w oczach. Mocno się wtuliła w niego,
a on objął ją silnym ramieniem.
- Moja miłość też
nie umarła. Kocham cię- tej nocy wyjaśnili sobie wszystkie nieporozumienia. Tej
nocy narodzili się na nowo. Napisała do Maćka wiadomość: Dziękuję. Dzięki tobie jestem szczęśliwa.
Koniec!!!
Świetna miniaturka, mogłabym czytać i czytać...
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów lub niezapowiedzianych miniaturek.
Pozdrawiam MM
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Teraz będzie rozdział :)
UsuńPozdrawiam Andziok
CUDO! Uwielbiam takie mini, w których wszystko zmierza do szczęśliwego końca. Tu akurat sytuacja pokryła się z tą serialową, bo tam też Maciek właściwie otworzył Uli oczy, chociaż w serialu do samego końca przetrzymała Marka w niepewności. Twoje zakończenie jest o wiele lepsze. Lejesz miód na moje serce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
I znowu przez Ciebie moja twarz robi się czerwona, grrr...:D
UsuńUla wybaczyła Markowi i przez Maćka zrozumiała, że nie może bez niego żyć. Po raz kolejny Szymczyk pomógł jej szczęściu.
Pozdrawiam Andziok :)
Nie powinnaś się rumienić, bo jeśli coś zasługuje na pochwałę, to ja chwalę na potęgę. Poza tym piszesz coraz lepiej, a ja za każdym razem czytam z wielką przyjemnością, bo pomysły świetne, tekst bardzo dobry i błędów prawie wcale, co najwyżej jakieś mało istotne literówki. Tak trzymaj dziewczyno!
UsuńPozdrawiam. :)
Dziękuję bardzo za tak miłe słowa.
UsuńNiestety błędy są. Mam problem ze stylem...
Pozdrawiam serdecznie Andziok :*
Bardzo fajna miniaturka z pozytywnym zakończeniem. Wyjaśnili sobie nieporozumienia i są szczęśliwi. czekam na więcej takich ,, Mini'' niespodzianek. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOni tylko razem mogą być w pełni szczęśliwi. Uli i Marek razem.
UsuńNa razie nie przewiduję takich niespodzianek, raczej same rozdziały.
Pozdrawiam Andziok :)
Nie pozostaje nic innego jak poprzeć pozostałe trzy wpisy.Takie mini i opowiadania co mają coś wspólnego z serialem są najlepsze.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam miło.
To prawda. I ja uwielbiam takie opowiadania.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam, Andziok :)
Świetnie napisane ! Proszę o więcej takich powiązanych z serialem bo takie zakończenia są lepsze niż zakończenie serialu ( niestety).
OdpowiedzUsuńpozdrawiam U.
Postaram się pisać więcej takich miniaturek w stylu "Co by było gdyby" :)
UsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok :)