UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
- Co myślisz o tym, żebyśmy poszli do miejscowego kościółka
i ustalili datę ślubu – zapytał, gdy wracali w stronę zamku. – Moglibyśmy od
razu zarezerwować salę – ciągnął dalej nie czekając na jej odpowiedź. Był
bardzo podekscytowany.
- Wiesz, że jesteś cudowny? – zapytała przyglądając się jego
profilowi z uśmiechem. Spojrzał na jej rozpromienioną twarz, śmiejące się do
niego oczy i westchnął niezauważalnie.
- Zbliżywszy swoje wargi do jej, wyszeptał jej w usta – to
ty jesteś cudowna - pocałował ją bardzo
subtelnie – to ty sprawiasz, że mój świat jest taki kolorowy, że mam siłę do
działania, że się uśmiecham – skończywszy wyliczać, z powrotem połączył ich
usta w pocałunku. Tym razem był on bardzo namiętny i żarliwy.
- Chodźmy to tego kościoła, - szepnęła, gdy przerwali taniec
warg.
- Ula, - jęknął przeciągle Marek leżąc z nią wtuloną w niego
po stosunku – dlaczego muszę tak długo czekać?
Teraz jest dopiero jesień , - zauważył – a ślub mamy wziąć dopiero na
wiosnę. Najchętniej ożeniłbym się z tobą tu i teraz – roześmiała się perliście.
- Wiesz, - zaczęła, bawiąc się jego delikatnym owłosieniem
na klatce piersiowej - ślub, nago po seksie, chyba nie jest
najromantyczniejszy. A tak na poważnie, - przykryła się szczelniej kołdrą –
dobrze wiesz, że to i tak mało czasu. Musimy wszystko przygotować, zaprosić
twoją rodzinę, kupić jakieś stroje
ślubne – gdy zaczęła wyliczać, Dobrzański zamknął jej usta siarczystym
buziakiem, uniemożliwiając jej mówienie. – A poza tym, - kontynuowała, gdy odsunął się od niej – nie naciskaj tak na mnie, bo jeszcze się rozmyślę albo
wystraszę i zwieję ci sprzed ołtarza – widząc jego miną, roześmiała się
serdecznie.
Gdy ich urlop dobiegł końca, spakowali walizki i niechętnie
odjechali w stronę stolicy. Żal było im opuszczać to miejsce. Pocieszające było
to, że za kilka miesięcy wrócą tu, aby przypieczętować swoją miłość związkiem
małżeńskim. Marek jechał bardzo szybko, co sprawiło, że po niedługim czasie
dojechali do Warszawy.
- Jedziemy do mnie, czy do ciebie? – zapytał stojąc na
światłach, na obrzeżach miasta. – A właśnie, miałaś się zastanowić czy
zamieszkasz ze mną – spojrzał na nią prowokująco.
- Marek, - westchnęła – ja mam umowę do końca roku i niestety nie uda mi się jej rozwiązać
przedterminowo – patrzyła na niego przepraszająco. Dobrzański pokiwał głową ze
zrozumieniem i zamyślił się. Chciał znaleźć jak najlepsze wyjście z tej
sytuacji.
- Mi kończy się umowa najmu w przyszłym miesiącu, -
powiedział radośnie. – kompletnie o tym zapomniałem. Nie przedłużę jej i jeśli
się zgodzisz, wprowadzę się do ciebie – uwielbiła gdy był taki radosny. Ze
łzami w oczach nachyliła się i musnęła jego szorstki policzek.
- Oczywiście, że się zgadzam, – powiedziała masując jego
kark – po co w ogóle pytasz?
Pojechali do jego mieszkania. Z szafy wyciągnął trzy przepastne torby i
spakował najważniejsze rzeczy, ubrania i dokumenty. Chciał jeszcze dzisiaj z
nią zamieszkać. Postanowił już teraz zabrać część rzeczy, żeby nie zostawiać
tego na ostatnią chwilę. Zamknąwszy mieszkanie, i włożywszy torby do samochodu, pojechali w
stronę restauracji. Byli zmęczeni i nie mieli ochoty na stanie przy garach.
Wzięli jedzenie na wynos i późnym popołudniem dotarli do mieszkania Uli. Zjedli
kolację, a następnie rozpakowali walizki Marka. Szczęście rozpierało ją od
środka, gdy widziała garnitury ukochanego pośród swoich sukienek, jego bibeloty na
półkach oraz jego kosmetyki stojące obok jej. Cieszyła się, że Marek postanowił z
nią zamieszkać i że ma tak poważne plany względem niej. Niewątpliwie była z nim
szczęśliwa. Cholernie szczęśliwa. Po ciężkim dniu, usnęli w pozycji na
łyżeczkę.
Gdy obudziła się, Marek jeszcze smacznie spał. Delikatnie,
aby go nie zbudzić, wyplatała się z jego ramion i wstała nie wykonując
gwałtownych ruchów. Wzięła poranny prysznic, ubrała się i umalowała. Następnie
poszła zrobić śniadanie. Swoją porcję zjadła w kuchni, a jego zaniosła mu do
sypialni i postawiła na szafce nocnej. Obok talerza, zostawiła karteczkę z
napisem ‘Smacznego’. Założyła płaszcz i wyszła do pracy. Niecałą godzinę
później obudził się. Z żalem stwierdził, że jego ukochanej nie ma w łóżku.
Zawołał ją, ale odpowiedziała mu tylko głucha cisza. Nie było jej. Dopiero teraz
zauważył naczynie stojące na meblu obok łóżka. Uśmiechnął się delikatnie,
chwycił telefon w dłoń i napisał do niej SMS ’a – ‘Dziękuję kochanie, miłego
dnia. Kocham Cię Twój Marek”. Z wielką
przyjemnością pochłonął, przygotowany przez narzeczoną posiłek. Nie spodziewał
się, że przygotuje dla niego śniadanie.
- Witaj Renatko – powiedziała z uśmiechem na ustach –
wejdziesz do mnie na chwilę? – zapytała od razu.
- Cześć Ulka, – odpowiedziała podnosząc na nią wzrok znad
sterty dokumentów – jasne, już idę. – Promieniejesz – powiedziała, będąc już w
gabinecie przyjaciółki.
- To zasługa Marka – znów jej twarz przyozdobił radosny
uśmiech. – Zobacz – wyciągnęła w jej kierunku dłoń, na której pysznił się
pierścionek zaręczynowy.
- Nie – powiedziała zaskoczona kobieta, Schultz pokiwała
twierdząco głową. – Oświadczył ci się? Gratuluję – przytuliła Ulę mocno. Nie
ufała jeszcze Dobrzańskiemu. Bała się, że pewnego dnia odwidzi mu się życie
poważnego i statecznego mężczyzny, i wróci do poprzedniego życia. Nie chciała,
aby jej przyjaciółka cierpiała. Nie chciała tego komentować, aby nie burzyć jej
szczęścia i nie denerwować jej, ale obiecała sobie, że teraz jeszcze baczniej
będzie obserwować wybranka przyjaciółki. – Macie już datę ślubu? – zapytała, gdy
pierwszy szok minął.
- Pobieramy się na wiosnę – patrzyła na nią cielęcym
wzrokiem. Zawsze tak miała, gdy myślała o przystojnym brunecie. – Oczywiście
możesz czuć się zaproszona.
Marek również nie omieszkał pochwalić się zaręczynami swojemu przyjacielowi. Był bardzo dumny z tego, że niedługo zostanie mężem tej cudownej
istoty. Miał ochotę wykrzyczeć to całemu światu. W przerwie na lunch,
postanowił pojechać do rodziców, wprosić się do nich na kolację z Ulą i
uprzedzić ich. Oni nie wiedzieli, że ma narzeczoną. Ba, oni nawet nie
wiedzieli, że się zakochał. Dojazd do rodzinnej posiadłości, nie zajął mu dużo
czas. Zapukał do drzwi, które otworzyła mu Zosia, gospodyni rodziców.
- Dzień dobry pani Zosiu, – powiedział uśmiechając się do
niej życzliwie – zastałem rodziców?
- Dzień dobry panie Marku – odwzajemniła uśmiech. - Twoja mama powinna być w salonie, a tata w
gabinecie – odpowiedziała mu uprzejmie. – Zje pan coś?
- Nie, dziękuję – odparł i ruszył w głąb domu.
- Witaj mamo – rzucił radośnie, wchodząc do salonu. – Co u
ciebie, jak się czujesz?
- Marek, synku – Helena poderwała się z fotela i uściskała
go – jak dawno cię u nas nie było – do salonu wszedł Krzysztof, wywabiony gwarem.
- Co cię do nas sprowadza? – zapytał Krzysztof po
przywitaniu.
- Przyjechałem, bo - wziął głęboki oddech – chciałbym,
abyście poznali moją wybrankę – na ich twarzach malowało się zaskoczenie, a
następnie radość. Pogratulowali mu wylewnie.
- Kim ona jest? Znamy ją? – matka zasypała go pytaniami.
Podniósł ręce w poddańczym geście.
- Znacie ją, – zaczął z tajemniczym uśmiechem na ustach – to
Ula. – Widząc zdezorientowanie na twarzach rodziców , ciągnął dalej – Ula wyciągnęła
mnie z aresztu. – Nie chciał wtajemniczać rodziców w to, co się miedzy nimi
wydarzyło, więc przeszedł od razu do tematu spotkania – chciałbym abyśmy się
spotkali we czwórkę i żebyście się poznali. W końcu pod koniec kwietnia mamy
zostać małżeństwem.
- Masz rację synu, – wtrącił się nestor – to najwyższy czas
abyśmy poznali twoją narzeczoną prywatnie. Gdy rozmawialiśmy z nią w twojej
sprawie, sprawiała wrażenie bardzo kompetentnej, miłej i dobrej osóbki.
- Ula jest bardzo dobrą kobietą, jest moim prywatnym aniołem
– powiedział rozmarzonym głosem. – Chciałem was prosić, abyście byli delikatni
w rozmowie z nią. Jej matka, dwa lata temu, zginęła potrącona przez samochód, a
jej ojciec, po tym jak go niedawno odnalazła, wyrzekł się jej i jeszcze przy
okazji powiedział kilka nie miłych słów. Ona nie ma nikogo, dlatego
chciałbym abyście byli dla niej wsparciem.
- Dobrze, że powiedziałeś nam o tym, – rzekła Dobrzańska,
przerywając ciszę – dzięki temu uda nam się uniknąć niezręcznych sytuacji –
uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. – Postaramy się przyjąć ją, najlepiej
jak będziemy potrafili – zapewniła gorliwie.
- Dziękuję was, - spojrzał na nich ciepło – niedługo się do was
odezwę i wtedy ustalimy dokładną datę spotkania. Muszę jeszcze porozmawiać o tym z Ulą.
Uspokojony zapewnieniami rodziców, wsiadł do samochodu i
wrócił do firmy. Uczciwie pracował i nie obijał się. Zmienił się. Ula go
zmieniała. Jeszcze niedawno, zrzuciłby wszystko na swoje asystentki, a jego
udział ograniczałby się tylko do podpisywania dokumentów. Miałby wtedy dużo czasu
na romanse z modelkami. Nie żałował tej przemiany, ani nie odczuwał chęci powrotu
do dawnego stylu życia. Naprawdę kochał i był kochany. Wcześniej, gdy nie znał
tego uczucia, wydawało mu się, że miłość jest tylko w bajkach, że to taki
wymysł dla małych dziewczynek. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo się
mylił.
Tuż przed siedemnastą, wyszedł z firmy. Chciał odebrać
ukochaną z pracy, żeby nie musiała wracać komunikacją miejską. Zadzwonił do
niej i uprzedził ją, że przyjedzie po nią. Bał się, że się spóźni przez korki.
Gdy zaparkował na parkingu przed kancelarią, już na niego czekała. Wsiadła do
samochodu i czule musnęła jego wargi.
- Długo czekałaś? – zapytał z troską. – Na dworze nie jest najcieplej
– mruknął.
- Tylko chwilkę – zapewniła. – Dziękuję, że po mnie
przyjechałeś - obdarował ją ciepłym
uśmiechem i pogładził zewnętrzną stroną dłoni, jej policzek.
- Ula, byłem dzisiaj u rodziców – obrzuciła go zaciekawionym
spojrzeniem. – Powiedziałem im o nas. Jak wspominałem w Łagowie, powinniście się
poznać. Oni nie mogą się doczekać kiedy ich odwiedzimy. Może pojedziemy w
weekend? – zaproponował.
- Dobrze – powiedziała, patrząc w dal. – Marek, - szepnęła –
boję się tego spotkania – powiedziała szczerze. – Boję się, że coś pójdzie nie
tak, że twoi rodzice mnie nie zaakceptują – Marek niespodziewanie zjechał na
parking. – Dlaczego się zatrzymałeś? – zapytała dezorientowana.
- Ula, – ujął jej twarz w dłonie – nie masz się czego obawiać,
wszystko będzie dobrze. Moi rodzice nie gryzą i z pewnością cię polubią.
- A jeśli nie? – zapytała patrząc mu głęboko w oczy.
- A jeśli nie, to i tak nic to nie zmieni – zapewnił. –
Zostaniesz moją żoną, choćby nie winem co – na potwierdzenie swoich słów,
gwałtownie wpił się w jej usta.
Moja ulubiona Renatka nie spuszcza oka z Dobrzańskiego i bardzo dobrze bo ja jakoś mu nie wierzę. Może się mylę i może go krzywdzę ale jakoś mu nie ufam, zobaczymy czy faktycznie mam rację, oby nie bo szkoda mi Uli, tym bardziej ze coś im tam szykujesz (przeczytałam w komentarzach).Rozpisałaś się, to chyba najdłuższe twoje opowiadanie. Pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńMarek co prawda jeszcze coś wywinie, ale o tym na razie nie będę się rozpisywać... Tak, to opowiadanie ma jeszcze kilka części, ale mam nadzieję, że nie zanudzam :)
UsuńPozdrawiam, UiM
nie zanudzasz, absolutnie B.
UsuńMiło mi to czytać. :)
UsuńBardzo fajny rozdział! Jest tak bardzo pieknie, może coś nasz Mareczek coś wywinie. Ale mam nadzieję że będą razem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MM
Troche wywinie :) nie będzie tak kolorowo.
UsuńPozdrawiam UiM
A ja byłam święcie przekonana, że Marek zmądrzał i już będzie między nimi OK. Oby nie było to nic bardzo złego.Na szczęśliwe zakończenie jednak liczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Mam nadzieję ze zaskoczę :) Nasz Mareczek nie potrafi wysiedziec długo w jednym miejscu :) pozdrawiam UiM
UsuńAle że jak coś jeszcze wywinie? On ma być teraz idealny. Wszystkie czekamy na radosne i namiętne chwile oraz szczęśliwe zakończenie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo trochę wywinie :) Nikt nie jest idealny... Namiętnie chwilę będą ale czy z Ula?
UsuńPozdrawiam UiM
Co ty im wymyśliłaś, nie będzie sielanki ? :) M.
OdpowiedzUsuńNo Wy podobno nie lubicie jak jest zbyt dobrze. UiM
UsuńMarek powoli dąży do celu. Nie traci czasu i wydaje się, że nic nie jest w stanie zakłócić tej sielanki. Ciekawe co tam u Bartusia i Cieplaka ;) im też przydałaby się nauczka. Pozdrawiam, Amicus
OdpowiedzUsuńCoś się jeszcze wydarzy... Z Cieplakami już koniec o nich nic nie będzie...
UsuńPozdrawiam UiM
Wrr...Co ten Dobrzański znowu wywinie? Było już tak dobrze a teraz on to schrzani? Renata ma rację ,że mu nie ufa. Niektórzy nigdy się nie zmieniają. Ten się zmienił ale widocznie tylko na krótko. I co mu się tak pali z tym ślubem? A może mu się odwidzi bycie poważnym facetem? I wróci do poprzedniego życia. Chyba nie zdradzi Uli? Za wiele pytań. czekam na cd. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj nie oceniajmy go pochopnie, może to co zrobi, zrobi z żalu? :) Czy wróci to chyba dowiesz się w 25 części.
UsuńPozdrawiam UiM
35 yr old Assistant Manager Garwood Royds, hailing from Owen Sound enjoys watching movies like "Rise & Fall of ECW, The" and Lacemaking. Took a trip to Garden Kingdom of Dessau-Wörlitz and drives a Grand Prix. przejdz do tej strony
OdpowiedzUsuń