Przekroczyliśmy 200.000 wyświetleń...
Dzięki!
UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
Jej mąż zachowywał się ostatnio dziwnie. Był ciągle
zdenerwowany i rozdrażniony. Wszystko zaczęło się po tym spotkaniu, z nieznaną
jej kobietą. Nie ufała mu. Gdy nie było nikogo w domu, postanowiła sprawdzić
numer, z którym rozmawiał Józef.
Wszedłszy do pokoju syna, kliknęła odpowiedni przycisk i już po chwili
na ekranie urządzenia pokazały się napisy logowania. Po włączeniu przeglądarki,
przepisała ciąg cyfr. Wyświetliła się strona kancelarii prawniczej, gdy
znalazła się na stronie, kliknęła zakładkę z napisem ‘kadra’. Znudzona
przeglądała kolejne zdjęcia z podpisami, gdy nagle ujrzała tę kobietę, z którą
jej mąż kłócił się przed kilkoma tygodniami. Była w stu procentach pewna, że to
ta sama kobieta. Pod zdjęciem przeczytała ‘Adwokat Ursula Schultz’. Spisawszy adres kancelarii, wyłączyła
komputer i żwawym krokiem ruszyła na przystanek autobusowy.
- Kochanie, wyjedźmy gdzieś za miasto. Tylko ty i ja – Marek
próbował przekonać swoją ukochaną do krótkiego urlopu. – Przecież nic się nie
stanie, jak nie będzie nas kilka dni.
- Marek, - westchnęła – mam dużo pracy. Nie wiem czy uda mi
się wyrwać, a poza tym nie wiem czy dostanę urlop – była sceptycznie nastawiona
do jego pomysłu.
- Oj Ula, nie daj się prosić – niezrażony próbował dalej. –
Chcę mieć ciebie tylko dla siebie, chociaż przez te kilka dni - westchnął –
jesteśmy tak zabiegani, że prawie nie mamy dla siebie czasu – nagle drzwi do
gabinetu otworzyły się gwałtownie. Schultz aż podskoczyła na fotelu.
- Tu jesteś ty podła suko – kobieta wycelowała palcem w Ulę.
– Uwiodłaś mojego męża, bo liczysz na spadek po nim? – Ula miała wrażenie, że
skądś zna tę kobietę, ale nie mogła sobie przypomnieć. – Nie ze mną te numery
ty wywłoko – urągała jej dalej.
- Proszę nie obrażać mojej narzeczonej – żachnął się
Dobrzański. – Wpada tu pani i wydziera się na całe biuro jak ostatnia
wieśniaczka. Trochę klasy – upomniał ją. Ulę nagle olśniło, to była żona jej
ojca.
- Pan jest jej narzeczonym? – zapytała ze złośliwym
uśmieszkiem. Prezes przytaknął ruchem głowy. – To ma pan większe rogi, niż te
jelenie w Bieszczadach. Pańska narzeczona puszcza się z moi mężem – Marek
surowym spojrzeniem omiótł Janinę od stóp do głów.
- Nie jestem aż tak zdeprawowana, żeby sypiać z własnym
ojcem – odezwała się ze stoickim spokojem Ula. Cieplak wyglądała jakby dostała
w twarz.
- Jak to? – wydukała. – Józek jest twoim ojcem? – była w
szoku. – To nie możliwe.
- Możliwe – odpowiedziała butnie. – Przed laty rozkochał w
sobie moją matkę, uwiódł, a gdy już ją zaliczył – ostatnie słowo wzięła w
cudzysłów – wrócił do domu. Do żony i synka
- jej każde słowo przepełniał żal. Cieplak wybiegła ze łzami w oczach z
gabinetu. Nie chciała w to wierzyć. Po
wyjściu macochy, wypuściła głośno powietrze z płuc.
- To moje rodzinne perypetie – zwróciła się do Dobrzańskiego.
– Mam dość, masz rację. Powinniśmy wyjechać. Zresetować się, naładować
akumulatory – uśmiechnął się promiennie słysząc jej aprobatę, podniósłszy się z
krzesła, podszedł do niej i żarliwie wpił się w jej usta.
- Bardzo się cieszę kochanie – pogładziła szorstki policzek,
patrząc w jego radosne oczy. – To będzie niezapomniany urlop – zapewnił.
Po kolacji usiadł przed komputerem i przeglądał oferty
hoteli. Długo nie mógł trafić na coś właściwego. Nie chciał zabierać jej do
ekskluzywnego hotelu, bo to miało być miejsce z duszą. Do pięciogwiazdkowego
hotelu może zabrać ją w Warszawie. Przetarł zmęczoną twarz dłonią. Bolały go
już oczy od monitora. Myślał, że nie uda mu się już nic znaleźć, gdy przez
przypadek wszedł na stronę hotelu w zamku Joannitów w Łagowie. Zafascynowany
oglądał zdjęcia zamku i pokoi. To było to, czego szukał. Nie zwlekając,
zarezerwował apartament dla dwóch osób. Ula nie była rozpieszczoną jedynaczką,
więc wierzył, że jej też się spodoba. Wyłączywszy komputer, poszedł pod
prysznic. Stojąc w kabinie, rozmyślał o ich pierwszych, wspólnych wakacjach.
Już teraz wymyślał, co mogliby tam robić. Osuszywszy swoje ciało ręcznikiem,
powędrował do sypialni i wsunął się do łóżka. Jego ukochana jeszcze nie spała.
Była tak zajęta lekturą dokumentów, że nawet nie zauważyła jego przyjścia. Z
letargu wyrwał ją jego pocałunek, który złoży na jej obojczyku.
- Kochanie, wystarczy na dzisiaj – wyjął jej z dłoni papiery
i odłożył je na szafkę nocną. – Zarezerwowałem pokój – uśmiechnął się do niej
promiennie zadowolony z siebie.
- To gdzie jedziemy? – zapytała. Patrząc na jego radosne
oblicze, myślała, że jest szczęściarą. Kocha faceta, który jest opiekuńczy,
dobry i co najważniejsze, kocha ją. Nie chciała pamiętać, tego, co jej zrobił.
Początkowo, miała obawy, co do jego wierności i uczucia względem niej, ale on
dawał jej tysiące dowodów potwierdzających jego słowa.
- To będzie niespodzianka – spojrzała na niego takim
wzrokiem, któremu nie potrafił odmówić. – Ula, proszę cię. Nie patrz tak na
mnie – gwałtownie wpił się w jej usta, przycisnął ją ciężarem swojego ciała.
Mimo zmęczenia, nie odmówił sobie przyjemności kochania jej.
Obudził się kilka minut po godzinie ósmej. Oparł głowę na
łokciu i z uśmiechem obserwował spokojną twarz ukochanej pogrążonej we śnie. Niechętnie stwierdził, ze musi ją zbudzić.
Nachylił się nad nią i delikatnie zaczął muskać jej kaszmirowe wargi. Nim
otworzyła oczy, wplotła palce w jego ciemną czuprynę i pogłębiła pocałunek. Już
po chwili ujrzał błękit jej oczu.
- Tak cudownie mi się spało – przeciągnęła się rozkosznie. –
Mogłabym tutaj leżeć z tobą całymi dniami – opuszkami palców przejechała po
jego nagim torsie.
- Kochanie, ja też najchętniej nie wypuszczałbym cię z
łóżka, ale powinniśmy już wstawać. Niedługo musimy wyjechać – przypomniał jej.
Widząc jej niepocieszoną minę dodał – proponuję zacząć ten piękny dzień od
wspólnego prysznica – uśmiechnął się łobuzersko. Na jej usta wypełzł promienny
uśmiech.
Po nieco ponad trzech godzinach dojechali do małej, ale
bardzo malowniczej miejscowości – Łagów. Wjechali na parking, który
zlokalizowany był na teranie zamku. Wysiadłszy z samochodu, zaciągnęła się
świeżym, rześkim powietrzem. Rozejrzała się ciekawie. Bardzo jej się spodobało
to miejsce. Podszedłszy do Marka, zarzuciła mu ręce na szyję i wpiła się w jego
usta. Na biodrach poczuła jego dłonie, które dociskały ją do niego.
- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś – szepnęła mu na ucho. –
Pięknie tu – uśmiechną się zadowolony.
- Wiesz, - westchnął – takie zwykłe dziękuję nie wystarczy –
kokietował ją. – Na nagrodę czekam w pokoju – jego dłonie z talii, zsunęły się
na jej pośladki.
- Świnia – odepchnęła go śmiejąc się serdecznie. – Tobie
tylko jedno w głowie.
Pokój, w którym przyszło im nocować, bardzo im się podobał.
Urządzony był w zamkowym stylu. W
apartamencie znalazły się XIX ‘wieczne meble, które idealnie współgrały z
zabytkowym charakterem całego obiektu. Do swojej dyspozycji mieli również
stylowy kominek. Gdy rozpakowali i odświeżyli się, postanowili zrobić mały
rekonesans. Mimo jesieni, na dworze było bardzo ciepło. Kolorowe liście mieniły
się w blasku słońca. Objęci zwiedzali miasto, w którym pełno było pięknych oraz
zabytkowych obiektów. Minęli bramę Polską oraz Marchijską, zwiedzili kościół
neoklasycystyczny i ruszyli w kierunku wiaduktu kolejowego, który pochodził z
1906 roku.
Obiekt wyglądał imponująco. Wykonany z czerwonej cegły i granitu,
miał dwadzieścia pięć metrów wysokości i czterdzieści długości. Gdy weszli na
jego górę, podziwiali panoramę miasteczka. W pewnym momencie, gdy Ula zapatrzyła
się na krajobraz, Marek dyskretnie dotknął kieszeni, aby upewnić się czy
błyskotka znajduje się w odpowiednim miejscu.
- Ula, - szepnął klękając przed nią, wyrwana z letargu,
spojrzała na niego.
- Marek, co ty ro...? – Nie dokończyła, widząc, że Marek
wyjmuje czerwone pudełeczko z kieszeni. Kompletnie nie spodziewała się oświadczyn.
Była przekonana, że to zwykłe wakacje.
- Ula – powiedział ciepło – zostaniesz żoną największego
łajdaka, który kocha cię do szaleństwa? – Na jego przystojnej twarzy malowało
się zdenerwowanie. Gdyby mu odmówiła, chyba wyskoczyłby z tego wiaduktu. Na
niej zaczynał i kończył się jego świat.
- Tak – wyszeptała wzruszona. Obdarował ją najpiękniejszym
uśmiechem i wsunął na jej palec piękny pierścionek zaręczynowy. Podniósłszy się
z kolan, zaatakował jej usta. Gorliwie je pieścił, błądząc przy tym dłońmi po
jej plecach. Oderwawszy się od siebie, oddychali ciężko. Zetknęli się czołami i
patrząc sobie głęboko w oczy, uspokajali oddechy.
- Ula nie czekajmy ze ślubem – prosił. – Chcę, abyśmy
pobrali się jak najszybciej – roześmiała się perliście, wtulając się w
narzeczonego mocniej.
- Tak szybko to się nie da – studziła go zapał. – Będziemy
mieli masę spraw do załatwienia, a poza tym, chyba trudno będzie nam wynająć
salę weselną.
- O to się nie martw. Moja matka ma znajomości, bo nie raz
organizowała imprezy i bankiety charytatywne w różnych miejscach –zamyślił się.
– Albo nie, - wykrzyknął radośnie – wynajmiemy tę salę w zamku, w którym
mieszkamy. Jest bardzo piękna, taka z charakterem. Myślę, że dla mojej
rodziny dojazd nie powinien być
problemem. Zawsze, możemy wynająć pokoje dla naszych gości. – Widząc, że jego
ukochana posmutniała zapytał – kochanie, co się stało? Nie cieszysz się, że
niedługo zostaniesz moją żoną?
- Cieszę się – odparła smutno. – Trochę mi przykro, bo ja
nie mam żadnej rodziny – jej oczy wypełniły się łzami. – Nie mam nikogo oprócz Pshemko, Violetty, Renaty i mojej przyjaciółki Angeli – przytulił ją mocno.
- Uluś, - gładził uspokajająco jej plecy – niedługo
zostaniemy rodziną. Wiem, że to dla ciebie bardzo trudne, może moi rodzice będą
dla ciebie namiastką rodziców? – Zasugerował. – Zaraz, zaraz. Jeszcze nie
poznałaś teściów.
- Mam nadzieję, że mnie zaakceptują – powiedziała z obawą.
- Z pewnością – zapewnił gorliwie. – Będziesz dla nich jak
córka – na jej ustach znów zagościł uśmiech. Marek zawsze potrafił poprawić jej
nastrój. Sprawił, że nie myślała już o przykrej przeszłości.
Dobrzański trochę się zrehabilitował , ale ja nadal uważam że zbyt krótko cierpiał. Poszło mu jak po maśle, ale Trafił też w momencie gdzie Ulka była w rozsypce. Cieplakowa przeszła samą siebie, z jej męża takie "ciacho" że wszystkie się na niego rzucają, ta kobieta to porażka. Pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńUla była załamana więc nie miała siły walczyć z Markiem. Potrzebowała ciepła.
UsuńPozdrawiam UiM
PS: przepraszam że dopiero teraz ale ostatnio nie mam na nic czasu. Już od kilku dni nie używam komputera, nawet teraz piszę na telefonie.
Marek działa szybko, boi się że Ula go zostawi? Podobnie jak poprzedniczka uważam , że zbyt łatwo mu poszło. :)
OdpowiedzUsuńMarek bardzo ja kocha i nie myśli racjonalnie. Chce wszystko na już.
UsuńPozdrawiam UiM
PS: przepraszam że dopiero teraz ale ostatnio nie mam na nic czasu. Już od kilku dni nie używam komputera, nawet teraz piszę na telefonie.
Zachowanie Cieplakowej typowe dla... Dąbrowskiej hahaha. Napisałaś tak sugestywnie, że bez trudu wyobraziłam sobie zazdrosną Janinę robiącą awanturę Uli o uwiedzenie Józefa. Ciężko mi było tylko wyobrazić ją sobie przy komputerze, bo w serialu aż tak postępowa nie była i z każdą pierdołą leciała do Cieplaków. A swoją drogą jestem ciekawa, czy pociągniesz dalej wątek zazdrosnej żony i opiszesz scenę po powrocie Cieplakowej z Warszawy i w dodatku bogatszej o informacje, których w ogóle się nie spodziewała.
OdpowiedzUsuńMarek wreszcie się zdeklarował i choć początkowo podzielałam zdanie "B", że za mało cierpiał, to teraz myślę, że ta miłość odmieniła go zupełnie.
Świetnie napisana część. Pozdrawiam. :)
Podobno cel uświęca środki, Janina postanowiła skorzystać z tego diabelskiego wynalazki aby wytropić męża. To już jest koniec wątku Cieplakow, wiem że niektórych to może zawiedzie...
UsuńPozdrawiam UiM
PS: przepraszam że dopiero teraz ale ostatnio nie mam na nic czasu. Już od kilku dni nie używam komputera, nawet teraz piszę na telefonie.
Dobrze myślałam,że Dąbrowska&Cieplak posądzi ją o romans z Ulą.Być może teraz będzie próbowała wkraść sie w jej łaski dla dobra syna. Boję się tych zapewnień Marka,że zaakceptują ją bez zarzutu. Za pięknie to wygląda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Zaczynam się Ciebie bać to już nie pierwszy raz gdy przepowiedzialas dalsze losy moich opowiadań.
UsuńTym razem zagrożenie nadejdzie z innej strony niż się spodziewasz...
Pozdrawiam UiM
PS: przepraszam że dopiero teraz ale ostatnio nie mam na nic czasu. Już od kilku dni nie używam komputera, nawet teraz piszę na telefonie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzytając to splonelam. Nie wiem jak mogłam popełnić tak karygodny błąd gdy będę na komputerze niezwłocznie to poprawię.
UsuńPozdrawiam jeszcze raz.
Bardzo dobry rozdZiał!! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie pisEsz..jednak brakuje mi coś, wszystko jest tak pięknie.
Może coś się rozwinie
Czekam na ciag dalszy
Pozdrawiam MM
Coś się jeszcze wydarza, ale to chyba jeszcze nie teraz :) cieszę się ze Ci się podoba.
UsuńPozdrawiam UiM
PS: przepraszam że dopiero teraz ale ostatnio nie mam na nic czasu. Już od kilku dni nie używam komputera, nawet teraz piszę na telefonie.
Świetny rozdział. Piękne zaręczyny tylko co dalej? Będą żyli jak w bajce? Długo i szczęśliwie. Czy szykujesz im jeszcze jakieś kłopoty? Marek trochę pośpieszył się z zaręczynami ale cóż . Jest zakochany :). Jestem ciekawa czy wątek Janiny pociągniesz trochę dalej. To musiała się zdziwić kobieta gdy dowiedziała się ,że Ula to nieślubna córka jej męża. Ula nie ma rodziny ale ma przyjaciół i narzeczonego. Tylko zastanawiam się czy faktycznie rodzice Marka zaakceptują Ulę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKoniec z Cieplakami!
UsuńNarazie będzie spokuj później jeszcze się trochę wydarzy...
Pozdrawiam UiM
PS: przepraszam że dopiero teraz ale ostatnio nie mam na nic czasu. Już od kilku dni nie używam komputera, nawet teraz piszę na telefonie.
Super jak zawsze, ale pewnie już zbliżamy się do końca opowiadania. Szkoda bo jest takie świetne, że nie chce żeby się skończyło. Pozdrawiam i czekam na kolejną piękną część. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze troszeczkę przed nami...
UsuńPozdrawiam UiM
PS: przepraszam że dopiero teraz ale ostatnio nie mam na nic czasu. Już od kilku dni nie używam komputera, nawet teraz piszę na telefonie.
42 year old Executive Secretary Luce Fishpoole, hailing from Sainte-Genevieve enjoys watching movies like Claire Dolan and Bird watching. Took a trip to Historic Centre of Sighisoara and drives a Tundra. zobacz strone
OdpowiedzUsuń