piątek, 31 lipca 2015

"Odcienie szarości" część 4

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

- Co? – Zapytał, aby się upewnić, czy dobrze usłyszał. Zabrał z jej policzka rękę.
- Zajmowałam się sponsoringiem. – Powiedziała płacząc. Wglądał, jakby właśnie dostał w twarz. Usiadła na podłodze, opierając się plecami o ścianę.
- Yyy… Ja… Ty... – Nie wiedział, co powiedzieć. Odwrócił się na pięcie i wyszedł z mieszkania. Musiał ochłonąć. Musiał to przemyśleć.
Wsiadł do samochodu i ruszył w stronę miejsca, w którym najlepiej mu się myślało, a mianowicie w stronę Wisły. Zjechał na plac przy rzece, wysiadł z samochodu i stanął nad jej brzegiem. Patrzył tępo jak płynie woda. Był oszołomiony tym, co usłyszał od swojej kochanki.  Nie mógł uwierzyć, że ona,  taka delikatna kobieta, zajmowała się prostytucją. Nie wiedział, co ją do tego skłoniło. Bił się, ze swoimi myślami, chodząc w tę i z powrotem. Jeśli miała problemy finansowe, to dlaczego nikt jej nie pomógł? Gdy spotkał ją wtedy, to na pewno by jej pomógł. Tylko jakie ma to teraz znaczenie? W jego oczach, Ula była ideałem, który teraz okazał się całkiem nie idealny. Był na nią wściekły, ale w głębi serca czuł słabość do tej dziewczyny. Nie wiedział jak ma postąpić. Czy tak jak ona powiedziała, że nie jest go warta i odpuścić sobie ją, czy może spróbować. Co prawda skończyła z tym i to już dawno, ale nie wiedział, czy będzie potrafił z nią żyć. Poza tym miał wrażenie, że ona sama sobie nie wybaczyła. Odniósł wrażenie, ze piętnuje się za to i żyje w permanentnym poczuciu winy. Jeśli jemu uda się o tym zapomnieć, to nie wiedział czy ona będzie potrafiła zaangażować się w ich związek. Miała zaburzone poczucie własnej wartości. Zastanawiał się czy wolałby żyć w niewiedzy, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że nie chciałby żyć w kłamstwie. Był jej wdzięczny, za to, że przełamała się i powiedziała mu prawdę, że podzieliła się z nim, niewątpliwie jej największym sekretem. Nie wiedział jeszcze, co z nimi będzie, ale wiedział, że musi z nią na spokojnie porozmawiać. Wrócił do samochodu i odjechał w stronę swojego mieszkania. Miał na dzisiaj dość wszystkiego. Zamknął drzwi od swojego mieszkania na cztery spusty i wyciągnął pół litra z zamrażarki. Wlewał w siebie kolejne kieliszki lodowatej, ognistej wody. Z każdym kolejnym kieliszkiem, świat tracił ostrość. W pewnym momencie, urwał mu się film.

 Po jego wyjściu, znów poczuła się pusta i opuszczona. Czy ona już nigdy nie zazna szczęścia na tym świecie? Pytała sama siebie. Tak bardzo chciałaby dołączyć do swojej rodziny, która już nie żyje. Znienawidziła Boga, za to, że pozbawił ją jej bliskich, a później szansy na normalne życie. Dlaczego był dla niej, aż taki okrutny. Ubrała się w jeansy i bluzę, i wyszła z mieszkania. Nie mogła wytrzymać, tej dzwoniącej w uszach ciszy. Znów pokonywała drogę między Warszawą, a Rysiowem. Usiadła na ławeczce, nad mogiłą jej najbliższych.
- Witajcie kochani. Znów was odwiedzam. Ostatnio dużo dzieje się w moim życiu. Obroniłam prace magisterskie. – Chciała zacząć optymistycznym akcentem. – Złożyłam już CV i byłam na kilku rozmowach o pracę. Mówili, że oddzwonią, ale do tej pory się nie odezwali. Jak myślicie, dostanę pracę? – Zapytała. – Mamo, błagam cię, zabierz mnie do siebie. Ja nie chcę już żyć. Tu jest tak strasznie. Marek mnie zostawił. – Mówiła szlochając. – W cale mu się nie dziwie. No bo kto by chciał się spotykać z dziwką. – Rzekła z goryczą. – Niech będzie szczęśliwy, życzę mu tego z całego serca. – W jej głowie zaświtała pewna myśl. – Do zobaczenia. – Pożegnała się szybko i pobiegła na przystanek. Miała pecha, musiała czekać ponad godzinę na kolejny autobus do stolicy. Całą noc siedziała, przewracając w dłoni pudełka z tabletkami nasennymi. Musiała objechać kilka aptek, aby nie wzbudzać podejrzeń farmaceutki, dużą ilością zakupionych specyfików. Około dziewiątej dojrzała to tej decyzji. Postanowiła pożegnać się z Markiem. Chwyciła telefon i wybrawszy opcję SMS, napisała:
- Wiem, że Cię zawiodłam. Wszystkich zawiodłam. Nie potrafię sobie z tym poradzić, to mnie przerasta. Może życie nie ma, już sensu. Nie może spotkać mnie, już nic dobrego. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy. Bardzo tego pragnę. Trzymaj się. Ula. – Gdy skończyła pisać, kliknęła ‘wyślij’ i telefon wrzuciła do dzbanka z wodą, który stał przed nią. Nie chciała, aby dzwonił. Nie chciała, aby jej przeszkadzał. Wmawiała sobie, że robi to dla ich dobra. Ona nie będzie musiała już cierpieć, a on będzie mógł o niej zapomnieć i znaleźć sobie porządną dziewczynę, która uczyni go spełnionym mężczyzną. Nalała sobie soku grejpfrutowego i zaczęła połykać duże ilości pigułek. Jej wybór nie był przypadkowy, specjalnie wybrała ten sok, bo czytała kiedyś artykuł, że nie powinno się popijać tabletek sokiem grejpfrutowym, gdyż może on, wzmocnić  działanie leku. Teraz pragnęła, aby właśnie tak zadziałał. Rozebrała się z ubrań, została w samej bieliźnie. Z szafki kuchennej, zabrała najostrzejszy nóż. Do wanny napuściła lodowatej wody. Zimna woda zwęża naczynia krwionośne i przyspiesza krążenie krwi. Leżąc w wannie, nie mogła się przełamać, aby podciąć sobie żyły. Czuła, że zaraz odpłynie. Zdecydowanym ruchem przyłożyła nóż do nadgarstka i stanowczo nim pociągnęła. Syknęła z bólu, a z rany popłynęła czerwona ciecz. To samo zrobiła z drugą ręką.
- Już niedługo będę z wami, mamusiu. – Powiedziała. Jej ciało zaczął ogarniać spokój. Cieszyła się, że wreszcie będzie ze swoimi bliskimi. Wierzyła, że jej śmierć, to same korzyści...

Obudził się na kanapie. Czuł się tak, jakby miało zaraz rozsadzić mu skronie. Podniósł się powoli z łóżka i dotarłszy do kuchni, wypił całą, dwulitrową butelkę wody. Po zażyciu aspiryny, poszedł wziąć orzeźwiający prysznic. Wytarłszy ciało i ubrawszy się w czyste ubrania, poszedł do kuchni. Chciał zrobić sobie kawy. Na stole zobaczył pustą butelkę, kieliszek i telefon. Zupełnie odruchowo chwycił w dłoń urządzenie. Zobaczył, że ma od niej wiadomość. Z każdym kolejnym słowem, jego przerażenie rosło. Nie czuł już kaca. Chwycił kluczyki od auta i wybiegł z domu. – Już nie potrzebuję tej kawy. – Pomyślał. – Ciśnienie i tak mi skoczyło. – Zaparkował pod jej blokiem. Wbiegł do budynku. Szarpnął za drzwi, na szczęście były otwarte.
- Ula?! – Krzyczał jej imię, ale odpowiedziała mu tylko cisza. Gdy wpadł do łazienki, zobaczył ją w wannie, pełnej czerwonej cieszy. Z jego oczu popłynęły łzy. Podbiegł do niej i zerwawszy z siebie koszulę,  zawiązał jej ją nad raną. Wyciągnął telefon  komórkowy i wybrał europejski numer alarmowy.
- Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Warszawie, słucham. – Usłyszał głos kobiety.
- Dzień dobry. – Mówił zdenerwowany. – Z tej strony Marek Dobrzański. Młoda dziewczyna próbowała popełnić samobójstwo. Podcięła sobie żyły i połknęła dużą ilość tabletek nasennych.  
- Proszę podać adres.
- Piotra Skargi sześćdziesiąt jeden, mieszkania pięć. – Odpowiedział szybko.
- Wysłałam już zespół, proszę spróbować zatamować krwawienie. – Poinformowała go dyspozytorka.
- Już to zrobiłem. Czekam na karetkę. Dziękuję za pomoc i do widzenia.
- Do widzenia. – Zakończył połączenie. Czekając na przyjazd ambulansu, klepał ją w policzki. Chciał, aby odzyskała przytomność. Niestety, daremnie.
Gdy zabrali ją do szpitala, jest stan był bardzo ciężki. Ledwo ją odratowali. Wykonali jej płukanie żołądka i pozszywali rany powstałe w wyniku pocięcia żył. Na szczęście nie były one bardzo głębokie.  Mimo przeprowadzonego z powodzeniem leczenia, Ula wciąż się nie wybudziła. Siedział właśnie w jej sali, przy jej łóżku i patrzył na jej piękną, delikatną twarz.  W końcu wydarzyło się to, na co tak długo czekał. Jego kochanka otworzyła oczy. Zamrugała kilka razy i rozejrzała się po sali.
- Pić. – Wychrypiała. Bez słowa włożył jej do ust słomkę. Była bardzo spragniona, bo od razu wypiła całą. – Dlaczego to zrobiliście? – Zapytała, a on zmarszczył brwi, nie wiedząc o co jej chodzi. – Dlaczego mnie uratowaliście? – Z jej oczu popłynęły łzy.
- Ula, proszę cię. Nie mów tak. – Gładził jej policzek. – Porozmawiamy w domu. Proszę.
Marek odwiedzał ją codziennie. Po kilku dniach, wypisano ją do domu. Martwił się o jej stan psychiczny. Cały czas mówiła, że chce umrzeć. Psychiatra stwierdził u niej silną depresję i przepisał silne psychotropy. Chciał wypisać dla niej skierowanie do psychologa, ale Marek zadeklarował się, że on się tym zajmie i umówi ją na wizytę u najlepszego psychologa w stolicy. Nie chciał, aby Ula trafiła do jakiegoś szpitalnego psychologa, który nic nie zdziała. Jadąc samochodem w kierunku jego mieszkania, zobaczył, że usnęła. Wniósł ją do apartamentu i zaniósł do sypialni. Wszedł do zajmowanego przez nią pomieszczenia i usiadł na skraju łóżka. Pogładził ją po policzku.
- Ula. – Obudziła się. – Ula, chodź na kolację. – Bez słowa ruszyła za nim. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Po skończonym posiłku, zapytała.
- Co ja tutaj robię?
- Martwię się o ciebie i nie obraź się, ale chcę mieć cię na oku.
- Czy wy nie rozumiecie, że ja nie chcę już żyć? – Zapytała. – Miałam nadzieję, że w końcu odejdę tam, gdzie moi rodzice i brat. – Przesiadł się na krzesło obok niej.
- Opowiesz mi coś o sobie? – Zapytał, kierowany wskazówkami psychiatry.
- Moi rodzice byli lekarzami. – Popłynęły pierwsze łzy. – Poznali się na praktykach w szpitalu. Później wzięli ślub. Po trzech latach na świat przyszłam ja. Początkowo mieszkaliśmy w Warszawie, gdy miałam trzynaście lat, moi rodzice stwierdzili, że kupią dom pod miastem. Pół roku później przeprowadziliśmy się do Rysiowa. Kupili ogromny dom, wybudowany na półhektarowej działce. Wzięli na niego kredyt. Sześć lat później, moja mama urodziła mojego brata, Jaśka. Nawet go nie zobaczyłam. Gdy wracali ze szpitala, wjechała w nich laweta z ciężkim sprzętem rolniczym. Zginęli na miejscu. Zostałam sama z kredytem na głowie i rozpoczętymi studiami. Nie spłacałam rat, więc komornik, zabrał mi go. Miałam jeszcze trochę oszczędności. Przeprowadziłam się do malutkiej kawalerki w stolicy. Dorabiałam pracując w barze, ledwo wiązałam koniec, z końcem. Przez pracę, prawie zawaliłam studia. Później było już tylko gorzej. Zwolnili mnie. Zostałam bez żadnego źródła dochodu.  Zaczęłam udzielać korepetycji. Zarabiałam jeszcze mniej, niż w tym barze. Pewnego dnia, przyjechał na wymianę, przystojny doktor ekonomii. Zakochałam się w nim. Kilka spotkań i po trzech miesiącach wylądowaliśmy w łóżku. Gdy następnym razem się spotkaliśmy, on zaproponował mi sponsoring. Nie zgodziłam się. Kazał mi to przemyśleć. Miał żonę i dziecko, ale o tym dowiedziałam się później. Tym sponsoringiem chciał zamknąć mi usta. Gdybym coś powiedziała, nie miałby skrupułów, aby powiedzieć wszystkim, że jestem jego dziwką. Presja finansowa i miłość do sukinsyna, skłoniły mnie do podjęcia decyzji. Zgodziłam się. Czułam się jak szmata. Nocami płakałam w poduszkę i znienawidziłam go. Zniszczył mi życie. Gdyby mi tego nie zaproponował, nigdy bym o czymś takim, nawet nie pomyślała. Nie wytrzymałam. Po trzech miesiącach zerwałam z nim kontakt. Gdy wrócił do Hiszpanii, dowiedziałam się, że tam ma rodzinę. Nie dość, że puszczałam się, to jeszcze z żonatym facetem. Później udało mi się znaleźć pracę w bibliotece. Pracowałam na popołudniówki. Kilka miesięcy temu dostałam lepiej płatną pracę w Książęcej, a dalej już wiesz, co było. – Spojrzała na niego. Jej oczy były opuchnięte od płaczu. On również nieraz uronił łzę. Życie jej nie oszczędzało.
- Ula, nie jesteś dziwką. Byłaś zakochana, a on to wykorzystał. – Pocałował ją w czoło. – Zabraniam ci tak o sobie myśleć.
- Naprawdę tak myślisz? – Uśmiechnął się i pokiwał głową z aprobatą.

Obudził się wtulony w jej plecy. Przetarł zaspane oczy i podniósł kołdrę. Pocałował ją w duży, brzuszek ciążowy. Za kilka tygodni, miał powitać na świcie swoją córkę. Jego żona, po terapii u psychologa, wreszcie odzyskała poczucie własnej wartości. Nie było już śladu po depresji i tych wszystkich złych emocjach, wywołanych sponsoringiem. Pani psycholog i Marek powtarzali jej, że ona była w nim zakochana i nie była to forma prostytucji. Uwierzyła im. Za cel postawiła sobie, oddanie mu te srebrniki. Odnalazła go i przelała mu jego pieniądze. On był przeszłością, zamkniętym rozdziałem, a Marek i ich córeczka jej teraźniejszością i przyszłością. Znów miała dla kogo żyć.
Ula usłyszała jakieś głosy w sypialni, otworzyła oczy i zobaczyła, jak jej mąż rozmawia z jej brzuchem.
- Kochanie? – Zapytała – Co robisz?
- Rozmawiam z naszą córką. – Odpowiedział dumny z siebie i zaatakował jej wargi. – Kocham panią, pani Dobrzańska. – Wymruczał jej do ucha.
- Ja pana także, panie Dobrzański. – Spojrzała na zegarek. – Chyba musimy już wstawać. – Jęknęła.       
- Nie musimy. Jest sobota. – Zauważył i zaczął kąsać ją w szyję.
- Ale już jest dwunasta. – Gdy zaczął całować jej dekolt, dodała. – Masz rację, nie musimy…


KONIEC!

19 komentarzy:

  1. Myślałam, że szykujesz jakąś straszna tragedię jak czytałam o samobójstwie Uli to mi ciarki przeszły, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, Marek facet idealny stanął na wysokości zadania i troskliwie zajął się ukochaną ,a teraz są razem, szczęśliwi , zakochani i jest happy end, szkoda że teraz cały miesiąc Cie nie będzie , pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze niezawodna i pierwsza :) Nie napisałabym takiego opowiadania, którego sama nie chciałbym przeczytać :) Więc o śmierci, któregoś z nich, nie ma mowy... Niedługo zacznie się intensywny dla mnie okres, więc chcę trochę napisać notek na przód. Nie chcę aby zdarzyło się tak, że nie będziecie mieli czego czytać :D Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  2. Świetnie, świetnie, świetnie !!!
    Wiem, że to nierealne ale kocham ostatni odcinek serialu i fajnie by było przeczytać o nim mini, wszystko tak jak było w tym odcinku, wszystko to co się działo, co mówili aktorzy itp. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że przypadło Ci do gustu, ale chyba trochę przesadzasz :) Nie jest to aż takie dobre :) Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, chcesz przeczytać ostatni odcinek? Tak zdarzenie w zdarzenie? słowo w słowo? Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  3. Początek mnie bardzo zaskoczył. Próby samobójczej się kompletnie nie spodziewałam. Ale wiedziałam w głębi serca ,że ją ocalisz. I nie wiem skąd ale wiedziałam ,że to Marek zjawi się na czas by ja ratować. Ale może to było do przewidzenia.Ula miała bolesną przeszłość przez ,którą nie potrafiła czuć się w pełni wartościową kobietą a jakimś substytutem. Jednak mimo wszystko Marek ją pokochał i dzięki niemu mogła uwierzyć w prawdziwą miłość i szczęście. Myślałam ,że będzie to dłuższe. Miłego odpoczynku życzę i zapraszam do mnie na smutną miniaturkę i dwie części ,, Trudnych Powrotów''

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz :) Z pewnością do Ciebie zajrzę i zostawię komentarz. :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  4. Opowiadam na komentarz o ostatnim odcinku: tak, przeczytałabym taką mini ale wiem że byłoby z tym za dużo pisania. Fajnie by było napisać takie coś i dodać jeszcze coś od siebie, więcej dialogów między aktorami, bardziej to dokończyć, nie wiadomo kto z kim był a kto nie, no i bardziej można by rozwinąć sytuację między Ulą a Markiem :) również pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo pojawi się mini, akcja zacznie się od pewnego momentu z serialu. Może będzie to taka namiastka Twojej prośby? Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
    2. Również mam nadzieję :D nie nalegam z moimi prośbami i żegnam :)

      Usuń
    3. Zastanowię się na tym... Może napiszę to, gdy będę miała zastój weny i będę chciał trochę powspominać... Ale niczego nie obiecuję! Pozdrawiam, UiM

      Usuń
    4. Dziękuję że chociaż się zastanowisz :) naprawdę nie nalegam ;) pozdrawiam

      Usuń
  5. Koniec? Nie spodziewałam się tak szybko. Byłam przekonana, że opowiadanie będzie mieć więcej części ,a dzisiejsza część zakończy się w jakimś ważnym momencie. Ale powinnam nie narzekać, bo wszystko się dobrze skończyło. Po szarości maja kolorowe życie.
    Pozdrawiam i do września.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Short story :) Następnym opowiadaniem trochę Was pomęczę :) Mam nadzieję, że nie zanudzę. Pozdrawiam, UiM - do września.

      Usuń
  6. Bardzo ciekawe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta część to wielki dramat i wielkie szczęście. Ula przeszłość miała niechlubną i trudno było jej się z tym pogodzić, bo obwiniała się za wszystko. Ileż kobiet jest w podobnej sytuacji? Dręczące je wyrzuty sumienia prowokują do zażycia tabletek, lub podcięcia sobie żył, żeby tylko nie myśleć i wreszcie zaznać trochę spokoju. Marek pojawił się w odpowiednim momencie i uratował ją. Dzięki jego perswazjom i uporowi wreszcie doświadczyła ogromnego szczęścia. Ja też go doznałam przeczytawszy tę piękną część. Idę spać w dobrym nastroju.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula bardzo cierpiała i samobójstwo wydawało jej się najlepszym wyjściem z sytuacji. Sponsoring to bardzo duży problem. Rośnie liczba dziewczyn które zajmują się tym. Poruszyłam ten problem teraz, przed kolejnym rokiem akademicki, bo być może jakaś dziewczyna po przeczytaniu tego opowiadania dostrzeże ciemną stronę sponsoringu. Dobrej nocy i pozdrawiam, UiM

      Usuń