piątek, 3 lipca 2015

"Jak śmiesz?" część 15

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

- Co raz bardziej wydaje mi się, że Helena specjalnie wysłała mnie tutaj. – Mówił Krzysztof do Marka i Uli, gdy siedzieli wieczorem przy stole po uśpieniu Rogera. Te wieczorne konwersacje stały się ich małą tradycją. Po całym dniu, gdy mięli w końcu wolną chwilę,  siadali do stołu i rozmawiali. Uwielbiali te momenty.
- Też tak mi się wydaje, tato. – Westchnął Marek. – Teraz, gdy cię nie ma, Aleks może robić, co mu się żywnie podoba. Twoja żona, - odkąd Dobrzańska wyrzekła się swojego syna, nie nazwał ją matką – nie zna się w ogóle, ani na finansach, ani na prowadzeniu biznesu. – Zaśmiał się złośliwie. – Ale ona byłaby chora, gdy się nie wtrąciła. Zobaczymy jak na tym wyjdzie. – Rzekł proroczo. – Pewnie niedługo FD zbankrutuje. – Ojciec spojrzał smutno na syna.
- To bardzo prawdopodobne Marek, choć bardzo bym tego nie chciał. Najgorsze jest to, że nie mogę nic zrobić. – Rozłożył bezradnie ręce. – Mówię jedno, a oni i tak robią po swojemu. Nie ma szans na odwołanie Aleksa, bo Helena, Paulina i Aleks będą przeciwni.
- Nie martw się tato. – Powiedziała Ula, kładąc swoją dłoń na Krzysztofa. – Nie pozwolimy, aby Febo & Dobrzański zniknęło z rynku.
- Dobre z ciebie dziecko. – Spojrzał na nią z wdzięcznością. – Ale jak chcesz to zrobić? – Dopytywał.
- Obawiam się, że możliwe to będzie, dopiero gdy firma upadnie, albo w bardzo złej sytuacji. W tedy będziemy mogli wykupić ją.

Późnym wieczorem weszli do swojej sypialni. Mimo zmęczenia pragnął swojej żony. Podłączała właśnie telefon do ładowania. Podszedł do niej od tyłu, złapał ją za biodra, nachylił się, przywierając do niej całym ciałem i delikatnie musnął kark żony. Odwróciwszy ją do siebie, zaatakował jej wargi.
- Wspólny prysznic? – Wyszeptał jej w usta. Popatrzyła w jego ciemne od pożądania oczy i uśmiechnęła się. Nie potrafiła mu odmówić.
- Z tobą zawsze. – Szepnęła mu do ucha, mierzwiąc jego gęste włosy, na wysokości potylicy.
Chwycił jej dłoń i pociągnął w stronę ich, prywatnej łazienki. Zdejmował z niej kolejne ubrania, nie żałując jej ciału pocałunków. Nie wróciła jeszcze do dawnej figury po ciąży, ale dla niego była i tak idealna, bo tylko jego. Gdy była już nago, również pieszcząc jego ciało, pozbawiła go wszystkich części garderoby. Odkręciła kurek i wciągnęła go do kabiny. Chwycił buteleczkę z żelem pod prysznic z jedwabiu i z szelmowskim uśmiechem zapytał.
- Może umyć pani plecy, pani Dobrzańska? – Bez słowa odwróciła się do niego plecami.  Namydliwszy jej plecy, zaczął namydlać resztę ciała. Szczególną uwagę poświęcił piersiom.  Ula również chwyciła buteleczkę z żelem pod prysznic dla mężczyzn i wmasowała oleistą ciecz w ciało jej męża. Spłukał z nich pianę, owinął sobie ręcznik na biodrach i okrywszy Ulę, porwał ją na ręce. Delikatnie ułożył ją na łóżku. Wycierał jej ciało z kropelek wody, całując przy tym każdy zakamarek. Wiła się pod nim, nie mogąc wytrzymać już, tych tortur. Błagała, aby połączył ich w jedno ciało. Zanurzywszy się w niej, delektował się jej ciepłem i mruczał jej do ucha z zadowolenia. Jej połóg, był dla niego nie do wytrzymania. Pragnął jej, ale musiał hamować swoje zapędy, bo wiedział, że mógłby zrobić jej krzywdę. Przedłużał taniec ich ciał, jak tylko się dało. W pewnym momencie, przestał panować nad swoim ciałem i zaczęli pędzić na oślep, ku spełnieniu. Ich ciała ogarnęła niebiańska rozkosz. Zmęczony, przygniótł ją, ciężarem swojego ciała. Zasnęli wtuleni w siebie.

- Szkoda tato, że musisz już wracać. – Powiedział zasmucony Marek.
- Nie martw się synku, będę do was dzwonił, albo niedługo przyjadę. – Zapewniał gorliwie senior Dobrzański.
- Helena nie może się dowiedzieć, że mamy ze sobą kontakt. – Przypomniał mu Marek. – Daj nam znać, gdyby firma była w opłakanym stanie, wtedy my ją wykupimy. – Usłyszeli wezwanie dla pasażerów, lecących do Warszawy. – Trzymaj się tato. – Wpadł w ramiona ojca.
- Do zobaczenia Marek. – Niechętnie wypuścił go z ramion i poszedł w kierunku bramek na odprawę.
Wróciwszy do domu, zaczął szukać żony i syna. Zastał ich w sypialni. Spali. Cichutko, na palcach, położył się za ukochaną, przytulił się do jej pleców i również usnął.

- Jak mogliście doprowadzić firmę do takiego stanu? – Grzmiał Krzysztof podczas zebrania zarządu. – Jesteś najgorszym i z pewnością ostatnim prezesem tej firmy. – Był wściekły.
- Krzysztof, to wszystko wina Marka. – Bronił się Włoch.
- Ciekawe, co on ma z tym wspólnego? – Wtrącił się Senior. – Może urok, albo jakąś klątwę rzucił?  - Zakpił.
- Przez jego nierozważne decyzje i niekorzystne kontrakty straciliśmy duże pieniądze. – Tonący brzytwy się chwyta.
- Przestań pieprzyć te głupoty, bo aż mi się słabo robi, jak cię słucham. – Wyciągnął z teczki jakiś plik dokumentów i rzucił na stół. – To jest audyt wykonany przez niezależną firmę, zaraz po odejściu Marka. – Wyjaśnił. – Wtedy firma, mimo kryzysu, odnotowywała wzrost. Mój syn, - powiedział dobitnie – był najlepszym prezesem, który potrafił sobie poradzić z kryzysem i z twoimi intrygami. – Aleks spojrzał na niego zaskoczony. – Myślałeś, że nie wiem o tych wszystkich świniach, które mu podkładałeś?  
- Dobrze, już uspokój się. – Wtrąciła się Helena. – Może jeszcze pieśni o nim będziemy śpiewać? – Zapytała z pogardą.
- Zamilcz! – Wrzasnął. – W ogóle nie znasz się na prowadzeniu firmy i jej finansach, ale jak zwykle masz najwięcej do powiedzenia. – Na chwilę zapadła niezręczna cisza, Krzysztof udawał, że zastanawiał się co zrobić w tej sytuacji. – Niestety, nie pozostaje nam nic innego, jak sprzedać Febo & Dobrzański. Musimy to zrobić, jak najszybciej, bo z każdym dniem, wartość firmy spada. – Stojąc przy drzwiach, odwrócił się i poinformował ich. – Zaraz zajmę się szukaniem potencjalnego kupca. Do widzenia .

Uzgodnili telefonicznie z Krzysztofem, że wykupią firmę za dwa miliony euro.  W majątek firmy wchodziły dwa magazyny pod Warszawą, biurowiec na Lwowskiej i pięć nowych samochodów służbowych. Gdyby rodzeństwo Febo dowiedziało się, kto chce kupić FD, z pewnością woleliby stracić, niż im je sprzedać, dlatego wykupią dom mody na firmę, a akt notarialny podpisze ich firmowy prawnik. Przygotowali mu odpowiednie dyspozycje i tydzień później, w siedzibie firmy zawitał Matthias Schröder.  Wszedł do sali konferencyjnej , w której czekali na niego wszyscy udziałowcy wraz z tłumaczem przysięgłym i notariuszem. Po przywitaniu się, zasiadł na wskazanym miejscu.
- Nazywam się Matthias Schröder i jestem przedstawicielem firmy Deutsch Körperschaft Courier.  Przyjechałem, aby wykupić państwa firmę. – Przypomniał. – Rozumiem, że jesteście Państwo zdecydowani? – Upewnił się.
- Tak, jesteśmy. – Przytaknęli wszyscy zgodnie.
- Nie przedłużając, mógłby pan rozdać dokumenty? – Zwrócił się do notariusza, Krzysztof.
Przeczytawszy dokładnie, złożył zamaszysty podpis, a następnie podał notariuszowi akt notarialny wraz z dyspozycją. Miał szczęście, że nikt z członków zarządu nie chciał zobaczyć tego załącznika.
- W ciągu siedmiu dni roboczych, przelejemy na podane w akcie konta, pieniądze. Prosiłbym o obecność wszystkich udziałowców, w przyszły czwartek o godzinie dwunastej, w sali konferencyjnej.  Mój szef przejmie wtedy od państwa, wszystkie dokumenty dotyczące nieruchomości i ruchomości. Życzę miłego dnia, do widzenia. – Wstał od stołu i wyszedł z pomieszczenia.

- Marek, dlaczego nie chcesz jechać do FD? – Zapytała zdziwiona Ula.
- Nie chcę się widzieć z Heleną, Paulina i Aleksem. – Wyjaśnił. - To mnie zbyt wiele kosztuje. Poradzisz sobie z Sebastianem i Matthias ‘em.
Nie chciał go zmuszać. Wiedziała, że wciąż cierpi z powodu odrzucenia przez matkę. Nie chciała rozdrapywać starych ran, blizn. Wsiedli do nowego Mercedesa Benz klasy C i ruszyli w stronę stolicy.



 Jechał z nimi Marek z synem. Gdy oni mięli być na spotkaniu w FD, on chciał iść z synem nakarmić kaczki w parku, niedaleko firmy. Zaparkowali przed głównym wejściem, Junior Dobrzański z potomkiem, wysiadł przecznicę wcześniej, aby nie natknąć się na nikogo z firmy. Przed gmachem, czekał już na nich, ich prawnik. Swe kroki skierowali wprost do sali konferencyjnej.  Na ich widok, wszyscy zgromadzeni podnieśli się. Przywitali się ogólnym ‘Guten Tag’.
- Co ty tu robisz? – Zapytał Włoch, celując palcem w Sebastiana.
- Uspokój się Aleks, zaraz się wszystkiego dowiesz. – Zahamował jego zapędy, Krzysztof. – Sebastian Olszański jest pracownikiem firmy kurierskiej KCde. A ta urocza dama jest współwłaścicielem firmy. – Na chwilę zatrzymał się. – Urszula Dobrzańska. – Przedstawił ją i czekał na reakcję zgromadzonych.
- Co? – Wrzasnęła Paulina. – Ja się nie zgadzam! Ja chcę anulować tę umowę! – Darła się jak opętana.
- Obawiam się, droga pani, że jest już za późno. – Wtrąciła się Ula. – Mogła pani, podczas podpisywania aktu, zobaczyć upoważnienie. – Upomniała ją.
- Krzysztof! – Przyłączyła się do panny Febo, Helena. – Co to ma znaczyć?
- Naszą firmę wykupili mój syn wraz, z moją synową. – Oznajmił, kładąc nacisk na słowo ‘mój’.
- Ty chyba sobie żartujesz? – Syknęła. Pokręcił przecząco głową.
- To jest i tak wysoka cena, za to, co zostało z tej firmy. – Powiedział ze złośliwym uśmiechem.
- Paulina, Aleks, wychodzimy! – Zarządziła. Gdy Helena wraz z rodzeństwem Febo opuściła konferencyjną, Dobrzański wręczył swej synowej wszystkie dokumenty. Po chwili, pomieszczenie opuścił również prawnik. Gdy zostali w swoim gronie Ula zwróciła się do teścia.
- Tato, chciałabym zaprosić cię, na kolację, w domu mojego ojca. – Uśmiechnął się do niej, podszedłszy do niej, pocałował ją w czoło.
- Bardzo chętnie córeczko.
„Trzej muszkieterowie” szli właśnie parkiem, gdy nagle Paulina stanęła jak wryta.
-  Co się stało, Paulinko? – Zapytała Dobrzańska. Febo bez słowa, wskazała im palcem kierunek w którym mięli spojrzeć. Gdy spojrzeli wskazywanym przez nią kierunku, ujrzeli Marka z małym dzieckiem na  biodrze. Szli w kierunku budki z lodami.
- Jak on mógł? – Wykrztusiła wreszcie zdumiona Febo.
- Chodźmy, nie katujmy się jego widokiem. – Stwierdziła jej przybrana matka. – Zapraszam was na obiad.



Podczas kolacji w domu Cieplaka, Dobrzański oznajmił, że ma zamiar rozwieść się ze swoją żoną. Ustalili również, że Maciek zostanie dyrektorem generalnym Febo & Dobrzański. Jego zadaniem będzie podniesienie z dna firmy, a później zarządzanie nią. Miał zapewniony zastrzyk gotówki z Berlina. Wspierać go miał Krzysztof Dobrzański. Ula wpadła na pomysł, aby kupić bliźniaka w Warszawie, niedaleko jakiegoś cmentarza. W jednej części zamieszkałby Krzysztof, a w drugiej rodzina Cieplaków. W nagłym wypadku, będą mięli znajomego za ścianą. Stwierdziła też, że przeniesie prochy matki na cmentarz, niedaleko zakupionego domu, aby ojciec mógł bez przeszkód odwiedzać zmarłą żonę. Wszyscy wyrazili swoją aprobatę. Podczas tej kolacji, Marek zaczął również planować ich kościelny ślub…


KONIEC!

16 komentarzy:

  1. To już koniec tego opowiadania?
    Szkoda... Chociaż chyba jednak nie, wszystko zostało już napisane.
    Czekam na premierę nowego opowiadania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  2. Genialne! Jak ja uwielbiam, kiedy wszystko szczęśliwie się kończy, a jeszcze bardziej, gdy oboje Febo zostają upokorzeni. Helena z całą pewnością nie wyjdzie dobrze na tej zażyłości ze swoimi przybranymi dziećmi. W tej konfiguracji to niemożliwe, bo rodzeństwo jest bardzo egoistyczne i dba wyłącznie o siebie, a Helcia niestety nie młodnieje. Bez Krzysztofa u boku jest po prostu nikim.
    Świetne opowiadanie i ja podobnie jak Wiktoria czekam już na następne.
    Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Premiera za niecały tydzień. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało :) Miałam wrażenie, że to opowiadanie jest nudne... Pozdrawiam gorąco, UiM

      Usuń
  3. Koniec mnie zaskoczył w sensie Dobrzańskiej. Myślałam, ze przejrzy na oczy a tu nic. Aż prosi sie o jakiś epilog. np. Helena biedna jak mysz kościelna, febo wyrzucają ją i przychodzi na kolanach do prawdziwej rodziny.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak udało mi się zaskoczyć, w przeciwieństwie do feministki... Epilogu nie będzie :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  4. Myszka kościelna...? O nie...Alleluja...tak,bo jak się to mawia...płacimy pięknym za nadobne.Super opowiadanie,bo coś nowego stworzyłaś....upokorzoną trójcę... no i ten rozwód...
    Dzięki i czekam na nowe pomysły....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nie mogę się doczekać publikacji następnego opowiadania. W szczególności trzeciej - czwartej części. Również pozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarz. UiM

      Usuń
  5. Bardzo lubiłam to opowiadanie.... HD przedstawiłaś w bardzo niekorzystnym świetle... Ona ma swoją rodzinę do której należą Paulina i Aleks.
    Marek i Krzysztof to obce osoby... Smutne. Czekam na kolejne opowiadanie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że to opowiadanie darzycie taką sympatią. Gdybym wiedziała, to może rozwinęłabym dwa wątki... Ale, nic straconego. Wykorzystam je w innych opowiadaniach. Pozdrawiam gorąco, UiM

      Usuń
  6. Szkoda, że już koniec. Bardzo polubiłam to opowiadanie. Ale coś się kończy, coś zaczyna. Już się nie mogę doczekać następnego. :)
    Świetny zakończenie z happy endem. Tak jak lubię :) Febo&Dobrzański znowu jest firmą rodzinną. Reakcja rodzeństwa Febo i Heleny - bezcenna. Gdy zobaczyli Marka z synem w parku na pewno byli zaskoczeni. Genialny pomysł z tym rozwodem. Chyba jeszcze w żadnym opowiadaniu tego nie było. Zgadzam się z RanczUlą, że przydałby się jakiś epilog. Jestem strasznie ciekawa reakcji Dobrzańskiej na wiadomość o rozwodzie.
    Pozdrawiam serdecznie, Angela :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wspominałam w poprzednim komentarzu, nie wiedziałam, że to opowiadanie ma tyle przychylnych mu osób... Ja też kocham happy endy :D Epilogu raczej nie napiszę, bo kompletnie nie mam na niego pomysłu, a poza tym startujemy z nowym short story :) Po jego publikacji, robię sobie wakacje.... Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  7. Naprawdę ciekawe opowiadanie . Myślałam ,że będzie chociaż jeszcze jeden rozdział . Wiedziałam ,że Helena nie zmieni swojego nastawienia i zachowania. Drażniła mnie . Jak zawsze szczęśliwy koniec dla Uli i Marka. Zapraszam na mojego bloga tam jeszcze czternasta i piętnasta część ,, trudne powroty'' . Zostało do dodania już tylko 6 części. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz i te miłe słowa :) Matka mojej znajomej, była bardzo despotyczna, to na niej wzorowałam Helenę. Dobrzańska wyszła mi ostrzejsza niż "oryginał". Zaraz zostawię comment pod 15 :) Pozdrawiam UiM

      Usuń
  8. Hej. To znowu ja. Na moim blogu nowe części ,, Trudnych Powrotów'' aż do 19 części. Ona ci się najbardziej spodoba bo jest w niej ślub. Dalsza część ślubu będzie w 20 części tam również noc poślubna. Pozdrawiam i zapraszam do czytania. Dodaje teraz bo potem będę mieć małą przerwę w publikowaniu po skończeniu tego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie :) Przeczytałam zaraz po opublikowaniu, a gdy teraz chciałam dodać komentarz zobaczyłam, że usunęłaś notki. Z największą przyjemnością, przeczytam je po niezbędnych poprawkach...
      Pozdrawiam UiM

      Usuń