UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
- Co raz bardziej wydaje mi się, że Helena specjalnie
wysłała mnie tutaj. – Mówił Krzysztof do Marka i Uli, gdy siedzieli wieczorem
przy stole po uśpieniu Rogera. Te wieczorne konwersacje stały się ich małą
tradycją. Po całym dniu, gdy mięli w końcu wolną chwilę, siadali do stołu i rozmawiali. Uwielbiali te
momenty.
- Też tak mi się wydaje, tato. – Westchnął Marek. – Teraz,
gdy cię nie ma, Aleks może robić, co mu się żywnie podoba. Twoja żona, - odkąd
Dobrzańska wyrzekła się swojego syna, nie nazwał ją matką – nie zna się w
ogóle, ani na finansach, ani na prowadzeniu biznesu. – Zaśmiał się złośliwie. –
Ale ona byłaby chora, gdy się nie wtrąciła. Zobaczymy jak na tym wyjdzie. –
Rzekł proroczo. – Pewnie niedługo FD zbankrutuje. – Ojciec spojrzał smutno na syna.
- To bardzo prawdopodobne Marek, choć bardzo bym tego nie
chciał. Najgorsze jest to, że nie mogę nic zrobić. – Rozłożył bezradnie ręce. –
Mówię jedno, a oni i tak robią po swojemu. Nie ma szans na odwołanie Aleksa, bo
Helena, Paulina i Aleks będą przeciwni.
- Nie martw się tato. – Powiedziała Ula, kładąc swoją dłoń
na Krzysztofa. – Nie pozwolimy, aby Febo & Dobrzański zniknęło z rynku.
- Dobre z ciebie dziecko. – Spojrzał na nią z wdzięcznością.
– Ale jak chcesz to zrobić? – Dopytywał.
- Obawiam się, że możliwe to będzie, dopiero gdy firma
upadnie, albo w bardzo złej sytuacji. W tedy będziemy mogli wykupić ją.
Późnym wieczorem weszli do swojej sypialni. Mimo zmęczenia
pragnął swojej żony. Podłączała właśnie telefon do ładowania. Podszedł do niej
od tyłu, złapał ją za biodra, nachylił się, przywierając do niej całym ciałem i
delikatnie musnął kark żony. Odwróciwszy ją do siebie, zaatakował jej wargi.
- Wspólny prysznic? – Wyszeptał jej w usta. Popatrzyła w
jego ciemne od pożądania oczy i uśmiechnęła się. Nie potrafiła mu odmówić.
- Z tobą zawsze. – Szepnęła mu do ucha, mierzwiąc jego gęste
włosy, na wysokości potylicy.
Chwycił jej dłoń i pociągnął w stronę ich, prywatnej
łazienki. Zdejmował z niej kolejne ubrania, nie żałując jej ciału pocałunków.
Nie wróciła jeszcze do dawnej figury po ciąży, ale dla niego była i tak
idealna, bo tylko jego. Gdy była już nago, również pieszcząc jego ciało,
pozbawiła go wszystkich części garderoby. Odkręciła kurek i wciągnęła go do
kabiny. Chwycił buteleczkę z żelem pod prysznic z jedwabiu i z szelmowskim
uśmiechem zapytał.
- Może umyć pani plecy, pani Dobrzańska? – Bez słowa
odwróciła się do niego plecami. Namydliwszy jej plecy, zaczął namydlać resztę
ciała. Szczególną uwagę poświęcił piersiom.
Ula również chwyciła buteleczkę z żelem pod prysznic dla mężczyzn i
wmasowała oleistą ciecz w ciało jej męża. Spłukał z nich pianę, owinął sobie
ręcznik na biodrach i okrywszy Ulę, porwał ją na ręce. Delikatnie ułożył ją na
łóżku. Wycierał jej ciało z kropelek wody, całując przy tym każdy zakamarek.
Wiła się pod nim, nie mogąc wytrzymać już, tych tortur. Błagała, aby połączył
ich w jedno ciało. Zanurzywszy się w niej, delektował się jej ciepłem i mruczał
jej do ucha z zadowolenia. Jej połóg, był dla niego nie do wytrzymania. Pragnął
jej, ale musiał hamować swoje zapędy, bo wiedział, że mógłby zrobić jej
krzywdę. Przedłużał taniec ich ciał, jak tylko się dało. W pewnym momencie,
przestał panować nad swoim ciałem i zaczęli pędzić na oślep, ku spełnieniu. Ich
ciała ogarnęła niebiańska rozkosz. Zmęczony, przygniótł ją, ciężarem swojego
ciała. Zasnęli wtuleni w siebie.
- Szkoda tato, że musisz już wracać. – Powiedział zasmucony
Marek.
- Nie martw się synku, będę do was dzwonił, albo niedługo
przyjadę. – Zapewniał gorliwie senior Dobrzański.
- Helena nie może się dowiedzieć, że mamy ze sobą kontakt. –
Przypomniał mu Marek. – Daj nam znać, gdyby firma była w opłakanym stanie,
wtedy my ją wykupimy. – Usłyszeli wezwanie dla pasażerów, lecących do Warszawy.
– Trzymaj się tato. – Wpadł w ramiona ojca.
- Do zobaczenia Marek. – Niechętnie wypuścił go z ramion i
poszedł w kierunku bramek na odprawę.
Wróciwszy do domu, zaczął szukać żony i syna. Zastał ich w
sypialni. Spali. Cichutko, na palcach, położył się za ukochaną, przytulił się
do jej pleców i również usnął.
- Jak mogliście doprowadzić firmę do takiego stanu? – Grzmiał Krzysztof podczas zebrania zarządu. – Jesteś najgorszym i z pewnością ostatnim prezesem tej firmy. – Był wściekły.
- Krzysztof, to wszystko wina Marka. – Bronił się Włoch.
- Ciekawe, co on ma z tym wspólnego? – Wtrącił się Senior. –
Może urok, albo jakąś klątwę rzucił? - Zakpił.
- Przez jego nierozważne decyzje i niekorzystne kontrakty
straciliśmy duże pieniądze. – Tonący brzytwy się chwyta.
- Przestań pieprzyć te głupoty, bo aż mi się słabo robi, jak
cię słucham. – Wyciągnął z teczki jakiś plik dokumentów i rzucił na stół. – To jest
audyt wykonany przez niezależną firmę, zaraz po odejściu Marka. – Wyjaśnił. –
Wtedy firma, mimo kryzysu, odnotowywała wzrost. Mój syn, - powiedział dobitnie –
był najlepszym prezesem, który potrafił sobie poradzić z kryzysem i z twoimi
intrygami. – Aleks spojrzał na niego zaskoczony. – Myślałeś, że nie wiem o tych
wszystkich świniach, które mu podkładałeś?
- Dobrze, już uspokój się. – Wtrąciła się Helena. – Może
jeszcze pieśni o nim będziemy śpiewać? – Zapytała z pogardą.
- Zamilcz! – Wrzasnął. – W ogóle nie znasz się na
prowadzeniu firmy i jej finansach, ale jak zwykle masz najwięcej do
powiedzenia. – Na chwilę zapadła niezręczna cisza, Krzysztof udawał, że
zastanawiał się co zrobić w tej sytuacji. – Niestety, nie pozostaje nam nic
innego, jak sprzedać Febo & Dobrzański. Musimy to zrobić, jak najszybciej,
bo z każdym dniem, wartość firmy spada. – Stojąc przy drzwiach, odwrócił się i
poinformował ich. – Zaraz zajmę się szukaniem potencjalnego kupca. Do widzenia .
Uzgodnili telefonicznie z Krzysztofem, że wykupią firmę za
dwa miliony euro. W majątek firmy
wchodziły dwa magazyny pod Warszawą, biurowiec na Lwowskiej i pięć nowych
samochodów służbowych. Gdyby rodzeństwo Febo dowiedziało się, kto chce kupić
FD, z pewnością woleliby stracić, niż im je sprzedać, dlatego wykupią dom mody
na firmę, a akt notarialny podpisze ich firmowy prawnik. Przygotowali mu
odpowiednie dyspozycje i tydzień później, w siedzibie firmy zawitał Matthias
Schröder. Wszedł do sali konferencyjnej
, w której czekali na niego wszyscy udziałowcy wraz z tłumaczem przysięgłym i
notariuszem. Po przywitaniu się, zasiadł na wskazanym miejscu.
- Nazywam się Matthias Schröder i jestem przedstawicielem
firmy Deutsch
Körperschaft Courier. Przyjechałem, aby
wykupić państwa firmę. – Przypomniał. – Rozumiem, że jesteście Państwo
zdecydowani? – Upewnił się.
-
Tak, jesteśmy. – Przytaknęli wszyscy zgodnie.
-
Nie przedłużając, mógłby pan rozdać dokumenty? – Zwrócił się do notariusza,
Krzysztof.
Przeczytawszy
dokładnie, złożył zamaszysty podpis, a następnie podał notariuszowi akt
notarialny wraz z dyspozycją. Miał szczęście, że nikt z członków zarządu nie
chciał zobaczyć tego załącznika.
- W ciągu siedmiu dni roboczych, przelejemy na podane w
akcie konta, pieniądze. Prosiłbym o obecność wszystkich udziałowców, w przyszły
czwartek o godzinie dwunastej, w sali konferencyjnej. Mój szef przejmie wtedy od państwa, wszystkie
dokumenty dotyczące nieruchomości i ruchomości. Życzę miłego dnia, do widzenia.
– Wstał od stołu i wyszedł z pomieszczenia.
- Marek, dlaczego nie chcesz jechać do FD? – Zapytała zdziwiona
Ula.
- Nie chcę się widzieć z Heleną, Paulina i Aleksem. –
Wyjaśnił. - To mnie zbyt wiele kosztuje. Poradzisz sobie z Sebastianem i
Matthias ‘em.
Nie chciał go zmuszać. Wiedziała, że wciąż cierpi z powodu
odrzucenia przez matkę. Nie chciała rozdrapywać starych ran, blizn. Wsiedli do
nowego Mercedesa Benz klasy C i ruszyli w stronę stolicy.
Jechał z nimi Marek z synem. Gdy oni mięli być na spotkaniu w FD, on chciał iść z synem nakarmić kaczki w parku, niedaleko firmy. Zaparkowali przed głównym wejściem, Junior Dobrzański z potomkiem, wysiadł przecznicę wcześniej, aby nie natknąć się na nikogo z firmy. Przed gmachem, czekał już na nich, ich prawnik. Swe kroki skierowali wprost do sali konferencyjnej. Na ich widok, wszyscy zgromadzeni podnieśli się. Przywitali się ogólnym ‘Guten Tag’.
Jechał z nimi Marek z synem. Gdy oni mięli być na spotkaniu w FD, on chciał iść z synem nakarmić kaczki w parku, niedaleko firmy. Zaparkowali przed głównym wejściem, Junior Dobrzański z potomkiem, wysiadł przecznicę wcześniej, aby nie natknąć się na nikogo z firmy. Przed gmachem, czekał już na nich, ich prawnik. Swe kroki skierowali wprost do sali konferencyjnej. Na ich widok, wszyscy zgromadzeni podnieśli się. Przywitali się ogólnym ‘Guten Tag’.
- Co ty tu robisz? – Zapytał Włoch, celując palcem w
Sebastiana.
- Uspokój się Aleks, zaraz się wszystkiego dowiesz. – Zahamował
jego zapędy, Krzysztof. – Sebastian Olszański jest pracownikiem firmy kurierskiej
KCde. A ta urocza dama jest współwłaścicielem firmy. – Na chwilę zatrzymał się.
– Urszula Dobrzańska. – Przedstawił ją i czekał na reakcję zgromadzonych.
- Co? – Wrzasnęła Paulina. – Ja się nie zgadzam! Ja chcę anulować
tę umowę! – Darła się jak opętana.
- Obawiam się, droga pani, że jest już za późno. – Wtrąciła się
Ula. – Mogła pani, podczas podpisywania aktu, zobaczyć upoważnienie. –
Upomniała ją.
- Krzysztof! – Przyłączyła się do panny Febo, Helena. – Co to
ma znaczyć?
- Naszą firmę wykupili mój syn wraz, z moją synową. –
Oznajmił, kładąc nacisk na słowo ‘mój’.
- Ty chyba sobie żartujesz? – Syknęła. Pokręcił przecząco
głową.
- To jest i tak wysoka cena, za to, co zostało z tej firmy. –
Powiedział ze złośliwym uśmiechem.
- Paulina, Aleks, wychodzimy! – Zarządziła. Gdy Helena wraz
z rodzeństwem Febo opuściła konferencyjną, Dobrzański wręczył swej synowej
wszystkie dokumenty. Po chwili, pomieszczenie opuścił również prawnik. Gdy
zostali w swoim gronie Ula zwróciła się do teścia.
- Tato, chciałabym zaprosić cię, na kolację, w domu mojego
ojca. – Uśmiechnął się do niej, podszedłszy do niej, pocałował ją w czoło.
- Bardzo chętnie córeczko.
„Trzej muszkieterowie” szli właśnie parkiem, gdy nagle
Paulina stanęła jak wryta.
- Co się stało,
Paulinko? – Zapytała Dobrzańska. Febo bez słowa, wskazała im palcem kierunek w
którym mięli spojrzeć. Gdy spojrzeli wskazywanym przez nią kierunku, ujrzeli
Marka z małym dzieckiem na biodrze. Szli
w kierunku budki z lodami.
- Jak on mógł? – Wykrztusiła wreszcie zdumiona Febo.
- Chodźmy, nie katujmy się jego widokiem. – Stwierdziła jej
przybrana matka. – Zapraszam was na obiad.
Podczas kolacji w domu Cieplaka, Dobrzański oznajmił, że ma zamiar
rozwieść się ze swoją żoną. Ustalili również, że Maciek zostanie dyrektorem
generalnym Febo & Dobrzański. Jego zadaniem będzie podniesienie z dna
firmy, a później zarządzanie nią. Miał zapewniony zastrzyk gotówki z Berlina. Wspierać
go miał Krzysztof Dobrzański. Ula wpadła na pomysł, aby kupić bliźniaka w
Warszawie, niedaleko jakiegoś cmentarza. W jednej części zamieszkałby
Krzysztof, a w drugiej rodzina Cieplaków. W nagłym wypadku, będą mięli znajomego za ścianą. Stwierdziła też, że przeniesie prochy
matki na cmentarz, niedaleko zakupionego domu, aby ojciec mógł bez przeszkód
odwiedzać zmarłą żonę. Wszyscy wyrazili swoją aprobatę. Podczas tej kolacji, Marek
zaczął również planować ich kościelny ślub…
KONIEC!
To już koniec tego opowiadania?
OdpowiedzUsuńSzkoda... Chociaż chyba jednak nie, wszystko zostało już napisane.
Czekam na premierę nowego opowiadania!
Bardzo się cieszę, że Ci się podobało :) Pozdrawiam, UiM
UsuńGenialne! Jak ja uwielbiam, kiedy wszystko szczęśliwie się kończy, a jeszcze bardziej, gdy oboje Febo zostają upokorzeni. Helena z całą pewnością nie wyjdzie dobrze na tej zażyłości ze swoimi przybranymi dziećmi. W tej konfiguracji to niemożliwe, bo rodzeństwo jest bardzo egoistyczne i dba wyłącznie o siebie, a Helcia niestety nie młodnieje. Bez Krzysztofa u boku jest po prostu nikim.
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie i ja podobnie jak Wiktoria czekam już na następne.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Premiera za niecały tydzień. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało :) Miałam wrażenie, że to opowiadanie jest nudne... Pozdrawiam gorąco, UiM
UsuńKoniec mnie zaskoczył w sensie Dobrzańskiej. Myślałam, ze przejrzy na oczy a tu nic. Aż prosi sie o jakiś epilog. np. Helena biedna jak mysz kościelna, febo wyrzucają ją i przychodzi na kolanach do prawdziwej rodziny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A jednak udało mi się zaskoczyć, w przeciwieństwie do feministki... Epilogu nie będzie :) Pozdrawiam, UiM
UsuńMyszka kościelna...? O nie...Alleluja...tak,bo jak się to mawia...płacimy pięknym za nadobne.Super opowiadanie,bo coś nowego stworzyłaś....upokorzoną trójcę... no i ten rozwód...
OdpowiedzUsuńDzięki i czekam na nowe pomysły....
Ja już nie mogę się doczekać publikacji następnego opowiadania. W szczególności trzeciej - czwartej części. Również pozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarz. UiM
UsuńBardzo lubiłam to opowiadanie.... HD przedstawiłaś w bardzo niekorzystnym świetle... Ona ma swoją rodzinę do której należą Paulina i Aleks.
OdpowiedzUsuńMarek i Krzysztof to obce osoby... Smutne. Czekam na kolejne opowiadanie....
Nie wiedziałam, że to opowiadanie darzycie taką sympatią. Gdybym wiedziała, to może rozwinęłabym dwa wątki... Ale, nic straconego. Wykorzystam je w innych opowiadaniach. Pozdrawiam gorąco, UiM
UsuńSzkoda, że już koniec. Bardzo polubiłam to opowiadanie. Ale coś się kończy, coś zaczyna. Już się nie mogę doczekać następnego. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny zakończenie z happy endem. Tak jak lubię :) Febo&Dobrzański znowu jest firmą rodzinną. Reakcja rodzeństwa Febo i Heleny - bezcenna. Gdy zobaczyli Marka z synem w parku na pewno byli zaskoczeni. Genialny pomysł z tym rozwodem. Chyba jeszcze w żadnym opowiadaniu tego nie było. Zgadzam się z RanczUlą, że przydałby się jakiś epilog. Jestem strasznie ciekawa reakcji Dobrzańskiej na wiadomość o rozwodzie.
Pozdrawiam serdecznie, Angela :)
Jak wspominałam w poprzednim komentarzu, nie wiedziałam, że to opowiadanie ma tyle przychylnych mu osób... Ja też kocham happy endy :D Epilogu raczej nie napiszę, bo kompletnie nie mam na niego pomysłu, a poza tym startujemy z nowym short story :) Po jego publikacji, robię sobie wakacje.... Pozdrawiam, UiM
UsuńNaprawdę ciekawe opowiadanie . Myślałam ,że będzie chociaż jeszcze jeden rozdział . Wiedziałam ,że Helena nie zmieni swojego nastawienia i zachowania. Drażniła mnie . Jak zawsze szczęśliwy koniec dla Uli i Marka. Zapraszam na mojego bloga tam jeszcze czternasta i piętnasta część ,, trudne powroty'' . Zostało do dodania już tylko 6 części. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz i te miłe słowa :) Matka mojej znajomej, była bardzo despotyczna, to na niej wzorowałam Helenę. Dobrzańska wyszła mi ostrzejsza niż "oryginał". Zaraz zostawię comment pod 15 :) Pozdrawiam UiM
UsuńHej. To znowu ja. Na moim blogu nowe części ,, Trudnych Powrotów'' aż do 19 części. Ona ci się najbardziej spodoba bo jest w niej ślub. Dalsza część ślubu będzie w 20 części tam również noc poślubna. Pozdrawiam i zapraszam do czytania. Dodaje teraz bo potem będę mieć małą przerwę w publikowaniu po skończeniu tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie :) Przeczytałam zaraz po opublikowaniu, a gdy teraz chciałam dodać komentarz zobaczyłam, że usunęłaś notki. Z największą przyjemnością, przeczytam je po niezbędnych poprawkach...
UsuńPozdrawiam UiM