UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
- Kochanie! – Krzyknęła wróciwszy do domu. – Dostałam tę pracę. – Rzuciła mu się na szyję, gdy zmaterializował się obok niej.
- Gratuluję moja pani dyrektor. – Pocałował żonę w usta. – Otworzyć szampana? – Zaproponował.
- Tak. – Odparła zdejmując wysokie szpilki. – Musimy to oblać. – Uśmiechnęła się promiennie. – W końcu nie codziennie zostaje się dyrektorem finansowym w Febo & Dobrzański. – Była z siebie dumna.
Trzy lata temu, wyszła za niego, za mąż. Piotr był trzydziestotrzyletnim, dobrze zapowiadającym się kardiochirurgiem. Poznali się w szpitalu. Był lekarzem prowadzącym jej ojca. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Ich uczucie nie było gorące i nieprzewidywalne, ale było stabilne i spokojne. W ich związku nie było spontaniczności. Wszystko planowali wcześniej. Nawet dni w których się kochali mięli zaplanowane. Mimo to, była z nim szczęśliwa. Sosnowski był bezdzietnym rozwodnikiem. Zawsze marzyła o długiej białej sukni i marszu Mendelsona, ale stwierdziła, że to nie jest najważniejsze. Pobrali się w urzędzie stanu cywilnego pod Warszawą. Pracowała w F&D już od ponad trzech miesięcy. Prezesem spółki był zabójczo przystojny Marek Dobrzański. Był od niej tylko o rok starszy. Zastanawiała się jak tak przystojny mężczyzna może być sam. Pamięcią wróciła do rozmowy z jego asystentką, Anią. Nigdy nie lubiła plotkować, ale tym razem nie mogła się powstrzymać.
- Ja naprawdę nie rozumiem, jak taki fajny facet może być singlem. Nigdy nie widziałam go z żadną kobietą. – Do głowy przyszedł jej pewien pomysł. – A może on jest gejem? – Zapytała, nim kobieta zdążyła cokolwiek powiedzieć.
- Ulka, proszę cię. – Spojrzała na nią z politowaniem. – Jaki gej? – Zaśmiała się pod nosem. – Jeszcze pięć lat temu, gdy zaczynał tu pracować, nie przepuścił żadnej. – Wyznała. – Był psem na baby jakich mało. – Był wtedy w związku z córką współwłaścicieli, którą permanentnie zdradzał. – Ciągnęła dalej. – Jego słabością były kobiety. – Westchnęła. – Ale do czasu. Po dwóch latach, takiego hulaczego trybu życia, zmarł mu ojciec. Marek, mimo iż jego kontakty z ojcem nie były najlepsze, bardzo cierpiał po jego stracie. Obiecał sobie, że zrobi wszystko, aby rodzinny biznes prosperował jak najlepiej.
- Nie wiedziałam. – Szepnęła nieco zawstydzona. – A dlaczego nie wziął ślubu z tą córką współwłaścicieli? – Dopytała.
- Nie kochali się. – Wyjaśniła. – Rozstali się w przyjaźni. Po rozstaniu wyjechała do Włoch.
- To dlaczego nie ułożył sobie życia? Minęło już tyle lat. – Bardzo zaintrygowała ją historia jej przełożonego.
- Cały czas próbuje. Ale, - machnęła ręką – nie spotkał jeszcze tej jednej, jedynej.
Po tej wiele wyjaśniającej rozmowie, spojrzała na niego z innej perspektywy. Zawsze wydawał jej się niedostępny i zimny. Jego twarz była kamienna i nie zdradzała żadnych emocji. Nie mogła mu zarzucić, że był w stosunku do niej niemiły, bo było wręcz przeciwnie. Mimo to, wzbudzał u niej lekkie poczucie niepewności, a może nawet i grozy.
Oglądała właśnie z mężem jakąś nudną komedię romantyczną, właściwie to on oglądał, a ona przysypiała, z głową położoną na jego kolanach. Dzisiejszego dnia zachowywał się dziwnie. Miała wrażenie, że chce coś jej powiedzieć, ale nie chciała naciskać. Jeśli będzie chciał to powie.
- Kochanie, - szepnął – muszę ci coś powiedzieć. – Otworzyła oczy i spojrzała na niego.
- Coś się stało? – Zapytała zaspanym głosem.
- Tak. – Jąkał się. - Nie, to znaczy chyba nie. – Wziął głęboki oddech. – Wyjeżdżam na trzy miesiące na elitarny kurs dla kardiochirurgów do Bostonu. – Powiedział na jednym wydechu. Oprzytomniała w momencie.
- Słucham? – Krzyknęła. – Masz zamiar zostawić mnie tutaj na trzy miesiące? – Nie była zadowolona z wyjazdu męża. – Samą?
- Uleńko, to dla mnie ogromna szansa. – Próbował ją przekonać.
- Ja się nie zgadzam! – Zaprotestowała. On również się zdenerwował.
- Ja i tak tam pojadę! – Wrzasnął. – Czy ci się to podoba, czy nie. Ten kurs pozwoli mi na przeprowadzanie operacji sprzętem najnowszych technologii. Niewielu lekarzy w Polsce, potrafi pracować na takiej aparaturze. – Zrzucił ją z kolan i poderwał się z kanapy. – Pojutrze wylatuję. – Rzucił kierując swe kroki do sypialni. Nie miała ochoty z nim spać w jednym łóżku, do wyjazdu męża spała na kanapie.
Do Bostonu wyjechał już ponad dwa tygodnie temu, nie odezwał się do niej. Myślała, że zadzwoni, ale nic takiego nie nastąpiło. Szła właśnie korytarzem do wyjścia, obok gabinetu prezesa, gdy z sekretariatu wyszedł Marek.
- O, Ula. - Zatrzymał ją. – Dobrze, że cię widzę.
- Stało się coś? – Zapytała uprzejmie.
- Mam mały pożar i potrzebuje twojej pomocy. – Wyjaśnił. – Mam jutro spotkanie z kontrahentem, a nie mam przygotowanej dla niego żadnej oferty. Mieliśmy się spotkać w następnym tygodniu, ale cos mu wypadło i przełożył spotkanie na jutro. – Pokiwała ze zrozumieniem. – To bardzo ważny kontrahent. – Dodał.
- Dobra, - uśmiechnęła się do niego uroczo – zabierajmy się do pracy. – Wskazał jej dłonią drogę.
- Mam nadzieję, że nie zepsułem ci planów na wieczór. – Zapytał, gdy znaleźli się w jego gabinecie.
- Nie i tak nie miałam nic do roboty. – Szybko zaprzeczyła.
Po czterech godzinach ciężkiej pracy, wreszcie skończyli. Siedzieli na białej sofie w jego gabinecie, ostatni raz sprawdzając wszystkie informacje. Odłożyła ostatnią kartkę na szklany stoliczek, rozprostowała spięte mięśnie i spojrzała na jej szefa. Wpatrywał się w nią swoimi dużymi, szarymi oczyma. Nie potrafiła oderwać od nich wzroku. Nim zdążyła się zorientować, Dobrzański czule muskał jej wargi. To była piękna chwila, wyłączyła rozum i poddała się jego pieszczotom. Delikatnie naparł na nią swoim ciałem, powodując, że położyła się na kanapie.
- Pociągasz mnie. – Wyszeptał jej do ucha seksownym głosem. – Pragnę cię. – Delikatnie ugryzł ją w szyję. Po chwili przeniósł się z pocałunkami na jej dekolt, rozpinając przy tym guziki jej bluzki.
Leżała właśnie kompletnie naga, w gabinecie prezesa, przytulona do niego. Uspokajali oddechy. Musiała przyznać, że jej szef był świetnym kochankiem. Gdy udało jej się uspokoić zmysły, przypomniała sobie o zdradzonym mężu. Wstała z sofy i zaczęła się szybko ubierać.
- Co robisz? – Zapytał zaskoczony jej zachowaniem.
- To nie powinno było się wydarzyć. – Powiedział panicznie. – Ja mam męża. – Pomachała mu przed oczyma dłonią na której znajdowała się obrączka.
- Rozwiedź się z nim. – Wypalił.
- Chyba żartujesz? – Podeszła do drzwi. – Nikt nie może się o tym dowiedzieć. – Zamknęła za sobą drzwi, zostawiając go samego. Po jej wyjściu, również się ubrał i pojechał do domu. Pani Sosnowska spodobała mu się od samego początku. Nawet jeśli, nie był w niej zakochany, to przynajmniej mocno zauroczony.
Następnego dnia, nie przyszła do pracy. Wzięła dzień na żądanie. Nie potrafiła z nim normalnie rozmawiać. Nie po tym co się wydarzyło. Musiała się komuś wygadać.
- Zdradziłam Piotra. – Szepnęła, opowiedziawszy wszystko o nagłym wyjeździe męża.
- Co zrobiłaś? – Józef był w szoku.
- Zdradziłam Piotra. – Powtórzyła. – Nie wiem jak to się stało. – Załkała. – On mnie pocałował, a później, - westchnęła – nie potrafiłam mu się oprzeć.
- Kim on jest? – Zapytał, uważnie się jej przyglądając.
- To mój szef. – Odpowiedziała. – Wczoraj pracowaliśmy po godzinach. – Wtuliła się w ojca i rozpłakała się. – On nie może się dowiedzieć.
- Ula, musisz mu powiedzieć. – Przekonywał ją ojciec. – Kłamstwo na krótkie nogi. – Upomniał ją.
Ojcu nie udało się przekonać córki, do powiedzenia prawdy mężowi. Bała się tego. Rozmowa z ojcem pomogła jej. Nie chciała tego tłumić w sobie. Marka unikała jak ognia. Wiele razy próbował zacząć temat ale szybko go ucinała. Kilka dni przed powrotem męża, dowiedziała się, że jest w ciąży, nie wiedziała czy to dziecko Piotra, czy Marka. Chciała jednak wierzyć, że to jednak tego pierwszego.
Kilka dni później odebrała Piotra z lotniska. Widziała, że jest jakiś przygaszony. Przygotowała kolację, podczas której chciała mu powiedzieć, że spodziewają się dziecka.
- Chcę Ci coś powiedzieć. – Powiedzieli równocześnie. Ula roześmiała się.
- Ty pierwsza. – Zachęcił ją Piotr. Chciała mieć to za sobą.
- Jestem w ciąży. – Powiedziała uśmiechając się, a on spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
- Zdradziłaś mnie? – To było bardziej zdanie twierdzące, niż pytanie. Była w szoku skąd on wiedział. – Pewnie zastanawiam się skąd wiem? – Spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem. – W Bostonie zrobiłem badania. Zastanawiałem się, dlaczego mimo naszych starań, wciąż nie zaszłaś w ciążę. – Zaśmiał się gorzko. – Jestem bezpłodny. To nie może być moje dziecko. – Jej najgorsze sny właśnie się spełniły. Przełknęła ślinę, chciała coś powiedzieć, ale nie pozwolił jej. – Wybaczę ci i zaopiekuję się wami. – Zastanawiała się, czy on właśnie wybaczył jej to, że go zdradziła i chce wychowywać nieswoje dziecko? - Powiedz mi tylko kim on jest. – Mówił beznamiętnym tonem.
- Nie wiem, byłam pijana. – Skłamała. Uwierzył.
Gdy zapytał ją czy jest w ciąży, ucinała temat. Teraz był pewien, kocha ją. Zobaczył, że wchodzi do pokoiku z ksero. Wszedł za nią i zamknął za sobą drzwi na klucz. Spojrzała na niego zaskoczona. Nim zdążyła coś powiedzieć, docisnął ją do ściany i głęboko patrząc w oczy zapytał.
- Czyje jest to dziecko? – Uciekała wzrokiem.
- Mojego męża. – Wiedział że kłamie. Walnął pięścią w ścianę, tuż obok jej głowy. Podskoczyła wystraszona.
- Czyje? – Ponaglił pytanie.
- Piotr nie może mieć dzieci. – Wypaliła nim zdążyła to przemyśleć. Spojrzała na niego z niepokojem. – To jego podam jako ojca. – Widziała ból na jego twarzy.
- Nie zabronisz widywać mi się z własnym dzieckiem. – Powiedział pewnie. – Pójdę do sądu. – Nim zdążyła zareagować, wpił się w jej usta. Miażdżył jej wargi w namiętnym pocałunku. Oddala pieszczotę, ale po chwili nadeszło opamiętanie. Odepchnęła go, spoliczkowała i wybiegła z pomieszczenia. Znów go unikała, a później odeszła na zwolnienie. Cały czas szukał z nią kontaktu. Była rozdarta między dwoma mężczyznami. Miała obawy, że zaczyna coś czuć do prezesa.
W końcu nadszedł ten dzień. Na świat powiła ślicznego synka. Mały był wierną kopią swojego tatusia. Gdy Sosnowski go zobaczył, od razu zauważył w nim podobieństwo do szefa swojej żony. Próbował pokochać to dziecko, ale nie potrafił. Nie potrafił zajmować się bękartem. Kilka dni po jego urodzeniu zażądał rozwodu. Jakiś czas później, Ula zawitała na zebraniu zarządu. Co prawda była na macierzyńskim i nie musiała tam być, ale każdy powód aby ściągnąć ją do firmy i znów zobaczyć, był dobry. Na jej palcu nie zauważył obrączki.
- Ula. – Zatrzymał ją. Podszedł do niej. – Porozmawiajmy, proszę. – Widziała w jego oczach prośbę. Gdy weszli do gabinetu zapytał. – Rozwiodłaś się?
- Czekam na rozprawę. – Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Zamyśliła się. – Nie podałam danych ojca dziecka. – Spojrzał na nią pytająco. – Jeśli chcesz, możesz uznać naszego syna. – Uśmiechnął się. Chyba po raz pierwszy widziała jego uśmiech. Dałaby się za niego pokroić.
- Z pewnością go uznam. – Zapewnił. – Jak ma na imię?
- Modest. – Uśmiechnęli się.
- Modest Dobrzański. – Powtórzył i zamyślił się na chwilę. Spojrzał w jej oczy. – Na tobie też mi zależy. – Uśmiechnęła się i subtelnie musnęła jego usta. Życie rozdało talię nowych kart. Rozpoczęła się nowa gra. Ich wspólna gra.
Co ten facet w sobie ma , że kobiety wariują , zdradzają mężów, parterów za jedno spojrzenie Dobrzańskiego, aż mi zaczyna być szkoda doktorka , albo jest porzucony, albo bezpłodny , normalnie zaczynam się cieszyć że nie spotkałam na swojej drodze takiego MD, bo skoro on rzuca jakiś urok to mogłoby to się źle skończyć, krótko mówiąc facet w czepku urodzony zawsze dostaje to co chce, pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńTaki urok tego mężczyzny :) Nie rozczulaj się nad doktorkiem! Nienawidziłam go z serialu, to i tu nie zapałam do niego miłością... Może tak nie do końca w czepku urodzony, bo stracił ojca, zmienił się i teraz chce tylko i wyłącznie swojej ukochanej i dziecka. Pozdrawiam, UiM.
UsuńDo niedzieli.
Wspaniała mini, bardzo dziękuję za tę niespodziankę...
OdpowiedzUsuńMarek taki groźny...
Inny niż zwykle.
No i śmierć jego ojca...
Bardzo się cieszę, że to nie dziecko Piotra...
Cieszę się, że Ci się podobało. W życiu może wszystko się wydarzyć... Pozdrawiam, UiM
UsuńŁo Jezu jakie to piękne. To znaczy na pewno piękniejsze by było gdybyś zrobiła z tego opowiadanie większego formatu, ale i tak historia godna Dobrzańskiego. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
http://nelczik.blogspot.com/
Opowiadanie większego formatu... Hmmm, będzie choć z małymi różnicami. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba i skomentowałaś...
UsuńPozdrawiam, UiM
Niedawno trafiłam na twoj blog :) brdzo ciekawa miniaturka, fajnie napisana :) czekam na dalsze opowiadania i pozdrawiam. MM
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba. Mam nadzieję, że nie jest to Twoja ostatnia wizyta... Pozdrawiam serdecznie, UiM
UsuńŚwietna miniaturka i świetnie napisana. Specyficzne jest to, że niemal w każdym opowiadaniu, czy mini poruszającym życie uczuciowe Uli i Piotra w końcu wszystko się sypie. Myślę, że Piotr nie zrobił dobrego wrażenia na żadnej z piszących brzydulowe historie i dlatego tak to wygląda. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek natknęła się na historię szczęśliwego pożycia tych dwojga. U Ciebie jest podobnie.
OdpowiedzUsuńUla zachodząc w ciążę stanęła na rozdrożu. Nie spodziewała się, że Sosnowski zastrzeli ją informacją o swojej bezpłodności. Może i dobrze, bo nawet gdyby wmówiła mu, że to jego dziecko, prawda szybko wyszłaby na jaw ze względu na podobieństwo do prawdziwego tatusia.
Summa summarum historia kończy się szczęśliwie. Sosnowski odchodzi w niebyt, a Marek daje dziecku swoje nazwisko i zostaje z Ulą. To miód na moje serce.
Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
Piotr jest tak samo denerwujący jak Paulina, a może nawet i bardziej? Nie wyobrażam sobie, żeby Ula mogła być z takim niewyrazistym mężczyzną. Ula nie wiedziała czyje jest to dziecko. Ale Piotr obdarł ją ze złudzeń. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało...
UsuńPozdrawiam, UiM
Ja mam mieszanie uczucia co do tego opowiadania..... napisanie jest dobrze - stylistyczne, wszystko dobrze się czyta.Niby fajny pomysł na opowiadanie, ale przede wszystkim nie rozumiem sytuacji z Piotrem - jak można powiedzieć że wyjeżdżam na X czasu żonie nie pytając jej o zdanie, stawiając ja przed faktem dokonanym- bo on nie pytał jej o zdanie, a na koniec wyjechać bez pożegnania i jeszcze nie odzywać się przez cały pobyt no jak.- w takiej sytuacji ja nie przejmowałabym się zdradą.Drugiej rzeczy , której nie rozumiem to słowa Marka po wspólnej nocy Rozwiedź się z nim -i na koniec piszesz że on jej nie kocha tylko zauroczył się w niej - za dużo tu sprzeczności, prośbę o rozwód rozumiałabym w przypadku długotrwałego romansu, pewności uczuć i wspólnych planów. Jest jeszcze kila rzeczy które mi nie grają ale nie będę wymieniać
OdpowiedzUsuńpozdrawiam U.
Piotr postawił Ulę przed faktem dokonanym. Zadecydował za nią i za siebie. Przez tą kłótnię nie rozmawiali ze sobą... Ula przejęła się tym, że zdradziła męża i dlatego unikała Marka. Dobrzański miał ochotę na związek, a nie przelotny romans. Może nie kochał, ale był na dobrej drodze żeby pokochać.. Przecież najczęściej związki zaczynają się od fascynacji, i później albo przetrwają albo nie... Później on wie już na sto procent, że ją kocha...
UsuńDziękuję za komentarz i opinię :)
Pozdrawiam, UiM
Mi ta notka bardzo się podoba. Nie mogę zgodzić się z moją poprzedniczką. Ja uważam, że ta miniaturka przedstawia prawdziwe życie. Pełne niepewności i rozterek. Będę śledzić Twojego bloga, później zajrzę na inne, polecane przez Ciebie blogi.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i nie przestawaj pisać.
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. Zapraszam do dalszego śledzenia bloga. Pozdrawiam, UiM
UsuńMuszę pomyśleć nad pomysłem Małgosi, czyli Piotrem i Ulą szczęśliwych. A co do opowiadania wszystko szybko się dzieje. Wyjazd, przypadkowy seks, ciąża, rozwód i wspólne życie. Ale i tak bywa w życiu. Coś się zaczyna a coś kończy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tym razem rozłożyłam wszystko w czasie 😉 nie tak jak w "rozwód". Hmm Ula i Piotr razem szczęśliwi? Zastanawiam się o czym miałoby być to opowiadanie? My chcemy miłości Uli i Marka, z nie jego niewydarzonej podróbki czyli Piotra. :) Pozdrawiam, UiM
UsuńPostanowiłam tutaj skomentować. Rewelacyjny pomysł na mini. Lubię takiego Marka. Cierpiącego (to już wiesz) ale tez usilnie dążącego do celu. Wyszlo ci idealnie :)
OdpowiedzUsuńPowinnaś dostać ochrzan, ze nie pochwaliłaś się tą pracą wcześniej :D
Andziok
Bardzo się cieszę. Nie pochwaliłam się wcześniej. Bo jak tylko skończyłam, dodałam na bloga. Jeszcze literówki wylapywalam po wstawieniu. Pozdrawiam Cię.
UsuńŚwietne! Nie mogę się doczekać niedzieli i "Odcieni szarości" a kiedy mogę się spodziewać "Prawdziwej miłości"? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę ze Ci się podoba ;) do niedzieli już tylko kilka dni. Pozdrawiam, UiM
UsuńW poprzednim komentarzu chodziło mi o "Dwa serca, jedna miłość" przepraszam za błąd
OdpowiedzUsuńDwa serca jedna miłość zaplanowane jest na piątego sierpnia. Pozdrawiam jeszcze raz, UiM
UsuńCudo, cudo, cudo! Uwielbiam takie mini. Czekam na następne...
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze Ci się podoba, chociaż uważam, że trochę przesadzasz :) Pozdrawiam, UiM
UsuńPS: Kolejna moja mini już niedługo ;D
Uwielbiam to :) Ta mini jest chyba najlepsza z wszystkich, które czytałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba. Nie przypuszczałam, że ta miniaturka odniesie taki sukces... Pozdrawiam, UiM
Usuń