środa, 24 czerwca 2015

"Jak śmiesz?" część 14

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC


Dwa tygodnie po rozmowie z Aleksem, postanowiła przystąpić do działania. Miała już pewien plan, aby pomóc swojemu przybranemu synowi, w wznoszeniu na wyżyny ich domu mody. Nadal nie dostrzegała fałszywości i obłudy jaką jej fundował przybrany syn. Jej mąż siedział właśnie na patio i popijał espresso. Ostatnimi czasy, nie czuł się najlepiej. Spowodowane było to, ciągłym życiem w napięciu i stresie. Usiadła naprzeciw niego i przyglądała mu się w milczeniu.
- Stało się coś? – Zapytał. Od czasu ich ostatniej kłótni, ich stosunki były nienajlepsze. Rozmawiali tylko tyle, ile musieli. Ona była na niego wścieła, że wtrąca się w rządy Febo, a on miała jej za złe, że tak niegodziwie potraktowała ich syna. Często zastanawiał się, dlaczego tak bardzo, zmienił się jej stosunek do ich syna. Pamiętał, że jak dowiedziała się o ciąży, była najszczęśliwszą kobietą na tej ziemi. Rozpieszczała go i dbała o niego najlepiej jak potrafiła. Wszystko się zmieniło, gdy do ich domu wprowadziło się rodzeństwo Febo. Początkowo myślał, że to tylko początkowa fascynacja dziećmi ich przyjaciół i wspólników, ale od tamtego czasu nic nie wróciło do normy. Marek zszedł na drugi plan. Zajmował się nim tylko on, dlatego teraz mieli takie dobre kontakty. Pamiętał, jak serce mu się krajało, gdy nastoletni syn, mówił mu, że jego matka ma go "w dupie". Gdy był nastolatkiem, przechodził okres buntu. Pił, palił, uciekał z lekcji i używał siarczystych wulgaryzmów. Szczere męskie rozmowy pomogły. Marek wyciszył się, bo wiedział, że ojciec go bardzo kocha i ma w nim oparcie. Ciosem, który zmienił życie Marka, było zmuszenie go, do związku z Pauliną. Helena nie chciała go słuchać. Nie interesowało ja to, że krzywdzi swojego pierworodnego, ważne było to, że to córka ich przyjaciół, jej pupilka. Po okresie nastoletniego buntu, Marek wypełniał, bez szemrania, polecenia matki. Chcąc, nie chcąc, związał się z Pauliną. Ale to już nie był ten sam Marek. Panna Febo robiła mu awantury i źle go traktowała. Od tego momentu, chodził do klubu i wplątywał się w kolejne romanse. To przynosiło mu, chociaż  na chwilę, ukojenie. Pragnął by orgazm trwał jak najdłużej, to była ta chwila, gdy zapominał o wszystkich problemach. Po raz kolejny stracił kontakt z synem. Znów był nerwowy i nie mogli odnaleźć wspólnego języka. Brakowało mu miłości, stabilizacji i ciepła domowego ogniska. Domyślał się, że panna Cieplak, musiała go tym obdarzyć. To u niej znalazł to, czego mu tak bardzo brakowało. To za czym tak tęsknił, i to o czym marzył.
- Martwię się o ciebie. – To zdanie zupełnie go zaskoczyło. – Widzę jak marniejesz w oczach. Chciałam cię przeprosić za to, jak cię ostatnio traktowałam. Nie zasłużyłeś sobie na to. – Na jego ustach pojawił się uśmiech, chwycił jej dłoń i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Ja też cię przepraszam Helenko. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej.
- Z pewnością. Ale najpierw, musisz o siebie zadbać, dlatego w porozumieniu z twoim lekarzem, wykupiłam ci pobyt w klinice, w Berlinie. Zrobią ci tam kompleksowe badania i dobiorą zestaw ćwiczeń. – Nie doszukał się fałszywości ze strony swojej żony. - Gdy wrócisz, będziesz jak nowo narodzony. - Zapewniała gorliwie.  
Tydzień później, na Warszawskim Okęciu, wsiadł do samolotu niemieckich linii lotniczych i odleciał do stolicy, zachodnich sąsiadów. Po zakwaterowaniu się w ośrodku, który znajdował się w centrum miasta, postanowił przejść się pobliskim parkiem. Nagle stanął jak wryty. Zobaczył mężczyznę łudząco podobnego do jego syna, do jego Marka. Podszedłszy bliżej, był już pewien, że to on.  Był w towarzystwie pięknej kobiety, domyślił się, że to jest Ula.
- Marek? – Powiedział niepewnie. Dobrzański usłyszawszy głos swojego ojca, przeniósł swój wzrok z ukochanej na niego.
- Tato? – Wydukał kompletnie zaskoczony. – Jak mnie znalazłeś?
- To czysty przypadek. – Wyjaśnił. -  Helena wykupiła mi pobyt w klinice specjalizującej się w leczeniu chorób serca. – Na chwilę zapadła niezręczna cisza. – Marek, ja chciałem cię bardzo przeprosić. Bardzo żałuję, że nie stanąłem w twojej obronie. Ja nie uważam tak, jak twoja matka. Jesteś moim największym życiowym sukcesem.  – W oczach Marka pojawiła się słona ciecz. Tak bardzo chciał to usłyszeć. Bez słowa wpadł w ramiona ojca. Historia lubi się powtarzać. Czuł, że znów jego relacje z potomkiem wracają na właściwe tory.  Nie mogli się od siebie oderwać, dopiero po chwili, Krzysztof puścił swojego syna.
- Tato, zatrzymaj się u nas. – Zaproponował. Dopiero odzyskał ojca i chciał się nim nacieszyć. – My będziemy dowozić cię na zabiegi. – Przyjaciele z Polski wyprowadzili się, bo znaleźli sobie mieszkania i nie chcieli robić problemu, dlatego mięli wolny pokój dla seniora Dobrzańskiego.
- Ja naprawdę nie chcę robić problemu. – Powiedział sceptycznie.
- To żaden problem, będzie nam bardzo miło. – Wtrąciła się Ula. Krzysztof skupił swój wzrok na niej.
- Skoro tak. – Uśmiechnął się dobrodusznie. – Wypiękniałaś moje dziecko. Jesteś w ciąży. – Bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Tak, w piątym miesiącu. – Odpowiedział dumnie Marek, przytulając swoją ukochaną do swojego boku.
- Gratuluję. Bardzo się cieszę. Już myślałem, że nigdy nie doczekam tej chwili.  – Roześmiał się serdecznie patrząc na minę swojego syna.


Zaparkowali niedaleko wieży widokowej „Berliner Fernsehturm” w dzielnicy Mitte. 



Wjechali na samą górę i oglądali panoramę Berlina rozciągającą się u ich stóp, gdy nagle Marek uklęknął. 
- Ula, kochanie,  jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu i o niczym innym nie marzę, aby spędzić z tobą resztę życia. Uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na Ziemi i zostaniesz moją żoną? – Po jej policzkach spłynęły łzy wzruszenia. Z uśmiechem na ustach pogładziła jego policzek, pokryty delikatnym, trzydniowym zarostem.
- Tak, jesteś mężczyzną mojego życia i tylko z tobą mogę się zestarzeć. – Odetchnął z ulgą, na jej palec wsunął przepiękny, ale zarazem skromny pierścionek z brylantem. Gdy podniósł się z kolan, wpił się w jej usta. Był bardzo pewny swojej decyzji. Kochał pannę Cieplak i to ona była kobietą jego życia. Pauli oświadczył się pod presją matki. Gdy tylko założył jej pierścionek na palec, poczuł jakby zaczął się dusić. Ambasadorka firmy nie wyobrażała sobie zaręczyn, bez wielkiego rozgłosu. Było ponad dwieście osób i prawie wszystkie osoby z firmy. Chwilę po ceremonii oświadczyn, zaciągnął jedną z modelek do spiżarni przy kuchni i po raz kolejny zdradził, tym razem już narzeczoną. Uprawiał seks na metalowym stole pomiędzy tortem, a półmiskami z szynką. Dało mu to poczucie wolności i chociaż na chwilę, uspokoiło trwającą w nim burzę.    

Spacerując Alexandrerplatz, postanowił porozmawiać z nią o ich ślubie. Nie chciał zwlekać. 
- Kochanie, myślałaś  kiedy weźmiemy ślub? Chciałbym, abyś ty i nasz syn nosili moje nazwisko.
- Marek. - Jęknęła. – Przygotowania do ślubu trochę trwają, chyba nie uda nam się tego zorganizować przed porodem.
- Masz rację, to trochę trwa. – Spojrzała na niego skwaszona minę.
- Aż, tak bardzo ci na tym zależy? – Przytaknął, a jaj mózg znów zaczął pracować na najwyższych obrotach. Zastanawiała się, jak uszczęśliwić swojego narzeczonego i zostać jego żoną, najszybciej jak się da. Uśmiechnęła się. – Może weźmiemy ślub cywilny, wtedy przyjmę twoje nazwisko, a ślub kościelny zorganizujemy po narodzinach dziecka? – Spojrzał na nią z miłością i uznaniem.
- Idziemy. – Zadecydował. Pociągnął ją w stronę samochodu. Zanim pojechali do Urzędu Stanu Cywilnego, wjechali jeszcze na chwilę do domu, po potrzebne dokumentu. Bez problemu, udało im się zarezerwować jedyny, wolny termin za trzy tygodnie. Wakat zwolnił się z powodu deportacji jednego z narzeczonych, do krajów trzeciego świata.

- Gratuluję wam dzieci. – Rzekł wzruszony senior Dobrzański, gdy narzeczeni poinformowali go o ślubie.
- Mam nadzieję, że będziesz na ślubie? – Dopytywał Marek. – To dla nas bardzo ważne.
- Tak, będę. Nie mógłbym przegapić, tak ważnego wydarzenia. A poza tym, w Berlinie jestem jeszcze pięć miesięcy. Helena wykupiła mi, półroczny pobyt.
- Tato, chciałbym cię prosić, abyś nikomu nie mówił o naszym ślubie.
Trzy tygodnie później, zawarli związek małżeński w Berlińskim Amtsgericht Mitte.



 W tym ważnym dniu towarzyszyła im rodzina Cieplaków, ojciec Marka i przyjaciele z Polski. Marek unosił się nad ziemią. W końcu Ula została jego żoną. Gdy założyli obrączki, wiedział, że będą już zawsze razem. Na śmierć i życie, na libor i wibor, i wahania stóp procentowych.  Wiedział, że Ula go nie zostawi, przy niej czuł się kochany i potrzebny. Z całą pewnością pragnął stabilizacji. Wbrew pozorom, Marek był bardzo delikatnym mężczyzną. Już nie mógł się doczekać, przyjścia na świat ich syna. Do jego narodzin zostały, tylko dwa miesiące. Firma prosperowała świetnie, udało się im już spłacić wszystkie długi i rozpoczęli ekspansję na inne kraje europy, między innymi: Polski, Austrii, Szwajcarii i Francji. Mieli ambicje, aby ich firma istniała w każdym kraju europy. Zatrudniali ponad dwa tysiące osób. To był prawdziwy cud, że tak szybko udało im się stworzyć prężnie działającą firmę. Marek nie raz śmiał się, że Ula ma nos do biznesu. Tydzień po wyznaczonym terminie, w klinice położnictwa i ginekologii Fertility Center Berlin, Ula wydała na świat, nowego obywatela Republiki Federalnej Niemiec – Rogera Dobrzańskiego. Mały był bardzo podobny do swojej rodzicielki. Po ojcu odziedziczył kolor włosów i dołeczki w policzkach. Berlin stał się ich drugim domem…



6 komentarzy:

  1. Piękny rozdział. Przeczytałam dwa razy. Naprawdę Helena bywa czasem dla mnie zagadką. Opisujesz ją w sposób sugerujący, że na własnym synu położyła po prostu lagę jak tylko stała się opiekunką rodzeństwa Febo. I chociaż to po Krzysztofie można byłoby się spodziewać surowego wychowania, to właśnie on dał Markowi najwięcej miłości. Nie rozumiem takich matek. Doceniam, że wzięły na siebie trud wychowania cudzych dzieci, ale na litość boską nie kosztem swoich własnych! Nawet trudno mi sobie wyobrazić jak bardzo Marek musiał się czuć zraniony i opuszczony przez te wszystkie lata i aż dziw, że skoro przeszedł okres buntu, nie zbuntował się przeciwko matce, kiedy swatała go z Pauliną. Na szczęście to już przeszłość.
    Krzysztof pojawił się w Berlinie w bardzo dobrym momencie. Znowu wróciły dobre relacje z synem, a ich ukoronowaniem była obecność seniora na ślubie.
    Martwi mnie tylko to, że Helena wysłała go na tę kurację nie z troski o jego zdrowie, ale po to, by usunąć go na jakiś czas i dać zielone światło Alexowi w zarządzaniu firmą. Jakie to będą rządy chyba nie tak trudno się domyślić. Obdarzony wielką wiarą w swoją doskonałość Febo może bardzo szybko pociągnąć firmę w dół, a wtedy jedyny ratunek widzę w powrocie do Polski Uli i Marka.
    Bardzo jestem ciekawa dalszego ciągu i czy moje przewidywania się sprawdzą.
    Fantastyczna część. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :D W tym opowiadaniu jest taka trochę zamiana ról. Krzysztof jest łagodny, ale również jest dobrym businessman'em, a Helena jest w tym opowiadaniu wymagająca od Marka, a pobłażliwa i wierząca Febo. Taki trochę serialowy Krzysztof, chociaż on mimo swojej surowości, kochał Marka. Marek już nie miał siły walczyć z matką, wolał robić co ona chce, a za jej plecami żyć tak jak mu się podoba... Pobyt Seniora w Berlinie, da tylko pozytywne,w moim mniemaniu, skutki. :) Kilka rozdziałów temu, Krzysztof powiedział "Ta pycha cię zgubi.(...)". Zobaczymy, czy twoje przypuszczenia się potwierdzą

      Pozdrawiam bardzo gorąco, Ula i Marek Dobrzańscy :)

      Usuń
  2. Z Ust mi wyjęła Małgosia powody wysłania męża do Berlina. Ale nie ma złego co by na dobre nie wyszło i Marek ma przynajmniej jednego rodzica przy sobie a wnuk dziadka. Na Helenę raczej bym nie liczyła. Ciekawa jestem czy kiedyś ta miłośc Heleny do Febo minie. Może zrozumie jak ją oszukają.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na swoje pytania, odpowiedź znajdziesz w następnej części :) Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Świetna część. Młodzi Państwo Dobrzańscy dorobili się. Firma w pięciu państwach, no, no. Ula to smykałkę do interesów. Taką żonę, to ze świecą szukać. Do tego jest jeszcze dobra i bardzo kocha swojego męża. Bardzo pięknie opisałaś uczucia i pragnienia Marka. Czekam na kolejną część, miłej nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ze Ci się podoba. Bardzo dużo uwagi poświęciłam aby opisać uczucia Marka. Pozdrawiam UiM

      Usuń