sobota, 8 października 2016

"Zdradziłaś mnie" część 10

Przepłakała całą noc. Nawet na minutę nie zmrużyła oka. Kiedy słońce powoli przebijało się przez żaluzje, ocknęła się z amoku. Poszła do łazienki i spojrzała w lustro. Była wrakiem człowieka, ale teraz to najmniej ją obchodziło. Cały czas myślała o niesłusznych oskarżeniach Marka. Od rozmyślania pękała jej głowa. Potrzebowała chwili wytchnienia. Zdecydowała się wyjść z domu, z miejsca, które już źle się jej kojarzyło. Ogarnęła szybko włosy, a opuchliznę pod oczami przykryła grubą warstwą podkładu. W biegu wzięła tylko torebkę z dokumentami i wyszła. Musiała jak najszybciej znaleźć się w miejscu, które zawsze dawało się wytchnienie.


Zaparkowała swoją, świeżo co kupioną astrą na parkingu koło cmentarza. Ze sobą zabrała jedynie znicze, które kupiła w sklepie po drodze. Idąc alejkami nie spotkała nikogo. W duchu cieszyła się, bo chciała pobyć sama. Stanęła nad grobem rodzicielki i pomodliła się krótko. Od razu usiadła na ławce, zapaliła znicz i rozpłakała się na dobre.
- Witaj mamusiu! Mogłabym skłamać, że u mnie wszystko w porządku, ale po co? Po co mam kłamać, skoro i tak wiesz wszystko. Patrzysz na mnie z góry i wiesz co się u mnie dzieje. Jest fatalnie, tyle ci powiem. Marek mnie zostawił i nie wiem dlaczego. Coś mówił o zdradzie, tylko, że ja go nigdy nie..- to słowo nie mogło przejść przez jej gardło- Skoro tego nie zrobiłam to dlaczego  on tak myśli? Jakie on ma podstawy? Nic nie rozumiem.- nagle wszystko zaczęło stawać się jasne. Doszło do niej, że Marek mógł tak pomyśleć przez jej spotkania z Piotrem- Mamo, to absurdalne, nic nie wiedział o Piotrze, to jak mógł podejrzewać mnie o coś takiego. Może coś nie spodobało mu się w jakimś kontrahencie. Tylko, że ostatnio podpisywaliśmy umowy z samymi kobietami- myślała na głos- Może mu chodzi o jakąś decyzję firmową.  No ale ostatnio byliśmy zgodni we wszystkich sprawach biznesowych. Tu jednak musi chodzić o Piotra- chwilę się zastanowiła i wszystko układało się w jedna całość- Mamo,  źle zrobiłam, bardzo źle- szlochała coraz głośniej- Okłamywałam Marka i w końcu doszło to do mnie. Marek nigdy mi tego nie wybaczy. On przez te wszystkie moje lawirowania myśli, że ja coś z Piotrem. Mamo- schowała twarz w dłoniach- Dlaczego na samym początku nie powiedziałam prawdy!?- zadała pytanie, które powinna skierować do siebie.


Prosto z cmentarza postanowiła pojechać do ojca. Chciała w końcu odwiedzić rodzinę, pobyć trochę z Betti i zaczerpnąć parę rad od Cieplaka. Wiedziała co myśli na temat kłamstwa. Bała się, że ją potępi, ale potrzeba wygadania była silniejsza. On najlepiej ją rozumiał, zawsze słuchał do końca i przeważnie pomagał. Tylko, że ona nigdy nie chciała od niego pomocy, zawsze chciała być samowystarczalna, a teraz? Teraz nie wiedziała co zrobić i chciała, aby ojciec miał jakąś radę dla niej. Potrzebowała jego dobrych słów. Podjechała pod posesję numer 8 w Rysiowie. Wyłączyła silnik i dalej siedziała nieruchomo za kierownicą. Zastanawiała się jak powiedzieć ojcu, co zrobiła. Jak mu powiedzieć, że z własnej winy spieprzyła małżeństwo. Nie miała siły na rozmyślanie. Była winna i musiała się do tego przyznać. Wyczołgała się z samochodu i powoli ruszyła do domu. Już w drzwiach poczuła tą radosną, rodzinną atmosferę. To trochę ukoiło jej zszargane nerwy. Ale mi tego brakowało!- przyznała w duchu. Usłyszała, że domownicy są w kuchni.
- Dzień dobry wszystkim!- przywitała się z delikatnym uśmiechem, ale jej oczy pozostały smutne.
- Ulcia!- krzyknęła uradowana Beatka. Szybko zeskoczyła z krzesła, by po chwili tulić się do szyi siostry.
- Witaj skarbie- z każdą minutą uśmiech Józefa poszerzał się- Dawno u nas nie byłaś.
- Wiem tato, ale ostatnio tyle się dzieje u mnie w życiu- odpowiedziała zgodnie z prawdą. Obiecała sobie, że nigdy więcej nie będzie kłamała.
- Dobrze córciu, opowiesz nam przy herbacie- chwycił za czajnik.
- A gdzie Marek?- Betti zadała niefortunne dla Uli pytanie. Spuściła wzrok, zastanawiając się, co ma powiedzieć małej.
- Nie wystarczy ci, że ja jestem?- zapytała niby na żarty i wyszczerzyła zęby. Tą odpowiedzią obudziła czujność Cieplaka.
- Beatko, idź pobawić się w swoim pokoju. Ja porozmawiam z Ulą i zrobimy obiad. Jak będzie gotowy to cię zawołam- zaproponował. Z niewyraźną miną dziewczynka poszła na górę- No to mów co się stało?- prosto z mostu zapytał, kiedy byli już sami.


Tę noc spędził u Sebastiana. Przyszedł do niego wieczorem z dwiema flaszkami Chopina. Pili i rozmawiali. Z każdym kieliszkiem mowa Marka zmieniała się w bełkot. Olszański nawet nie próbował dorównać tempu przyjaciela. Słuchał uważnie, co Dobrzański mówi, ale niewiele zrozumiał. Stwierdził, że zapyta się go rano, kiedy będzie w lepszym stanie, i fizycznym, i psychicznym. Obudził się z ogromnym bólem głowy. Rozmasował spięte mięśnie karku. Sofa w salonie Olszańskiego była niewygodna, ale wieczorem nie interesowało go to. Mrużąc oczy próbował przyzwyczaić się do światła. Spojrzał na wyświetlacz swojego smartfona. Zegarek wskazywał jedenastą. W głowie tak mu dudniło, że w tej chwili miał ochotę umrzeć. W salonie pojawił się, ubrany w dres, Sebastian.
- Główka boli?- zapytał szeptem. To i tak było za głośno dla Marka. Skrzywił się trochę.
- Jak cholera!- odpowiedział krótko. Przyjaciel podał mu szklankę wody.
- Idź pod prysznic i ogarnij się nieco. Przygotowałem ci ręcznik i spodnie dresowe. Wziąłem z twojej walizki.

- Dzięki Seba.

Brak komentarzy: