sobota, 1 października 2016

"Czekanie na miłość"

Coś się kończy, a coś się zaczyna!- nowy etap w moim życiu.


Pozdrowienia ze słonecznego Krakowa :)


Samotna, piękna trzydziestolatka siedziała na parapecie swojego apartamentu, chociaż swojego to mocne nadużycie. Wzięła kredyt na mieszkanie i tak naprawdę ten lokal był własnością banku. Z kieliszkiem czerwonego wina, patrząc na panoramę Krakowa analizowała swoje dotychczasowe życie. Była jak to miasto- nigdy nie śpiące. Ona zawsze czuwała, pracowała. Nigdy nie miała wolnego czasu. Potrafiła znaleźć sobie zajęcie w każdej chwili. I co z tego miała? Stanowisko w jednej z najbardziej renomowanych firm w Krakowie i…nic więcej. Nic- to słowo przelatywało przez jej głowę wielokrotnie. Nigdy nie była w poważnym związku. Dla niej najważniejsza była kariera. Jej CV było obszerne. Ukończone zarządzanie zasobami ludzkimi na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, do tego coaching na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wiele kursów, w tym także zagranicznych. Praca była na pierwszym miejscu. W pogoni za karierą zatracała prywatne życie. Tak naprawdę miała wielu partnerów, ale nigdy nic na serio. Bawiła się nimi. Kilka upojnych nocy, kilka miłych słówek i nagle, bez słowa wyjaśnienia  porzucała. Twierdziła, że nie nadaje się do małżeństwa. Interesował ją tylko seks. Aż w końcu to obróciło się przeciwko niej. Poznała naprawdę interesującego chłopaka. Dla niej był idealnym kandydatem na męża. Inteligentny, dobrze ułożony, kulturalny, ustatkowany, a do tego nieziemsko przystojny. Już wyobrażała sobie jego i ją na ślubnym kobiercu, potem ich dzieci. Zawsze chciała dziewczynkę Madzię i chłopczyka Antosia. Jednak jej wyimaginowane obrazy nigdy nie doszły do skutku. Po niespełna miesiącu oznajmił, że muszą się rozstać i podał jeden z najbardziej absurdalnych powodów: Nie pasujemy do siebie! Te słowa wyryły ogromną ranę na jej sercu, która cały czas krwawiła. Wtedy, kiedy ona mocno się zaangażowała, kiedy zrozumiała, że kocha, że spędzanie jednej nocy z przypadkowym facetem to już przeszłość. Los jednak ją ukarał. Po związku z Olivierem została totalnie sama.  Jeszcze bardziej skupiała się na pracy i szybko jej zaangażowanie przyniosło efekty. Została dyrektorem HR’u. Wcześniej to było jej największym marzeniem. Teraz chciała tylko ukochanego u boku i założenia z nim rodziny. Po trzech miesiącach rana na sercu po Olivierze dalej była, jednak już nie krwawiła. Postanowiła się wziąć w garść i poszukać miłości. Jednak nie wiedziała jak się za to wziąć. Nigdy tego nie robiła i totalnie nie wiedziała, gdzie szukać kandydata na męża. Takiego nie mogła znaleźć jak wcześniejszych partnerów w klubach. Oni nie nadawali się do  poważnego życia. Siedziała na parapecie i wpatrzona w światła jej ukochanego miasta, Krakowa zastanawiała się nad swoim życiem.
W myślach przeszukała wszystkich chłopaków, którzy przyszli jej do głowy. Było ich wiele, jednak żaden z nich nie nadawał się do małżeństwa. Przeglądnęła listę mężczyzn pracujących w firmie. Nikt się nie nadawał. To za starzy, to za ciamajdowaci, to już żonaci. Była w jednej wielkiej kropce. Intensywne rozmyślania i wino spowodowały, że szatynka szybko odpłynęła do krainy Morfeusza.


Rankiem wstała z ogromnym bólem głowy i karku. Po chwili, kiedy dopuściła światło do oczu zorientowała się, że znajduje się przy oknie w salonie, zamiast w wygodnym łóżku. Rozejrzała się po pomieszczeniu i od razu zarejestrowała wzrokiem pustą butelkę po winie. To by wyjaśniało, dlaczego rozsadza mi głowę. Podniosła się z podłogi i rozmasowując kark udała się do łazienki. Prysznic trochę otrzeźwił ją. Przygotowała się do pracy i weszła do kuchni zrobić śniadanie. Kiedy w końcu nie będę jadła w samotności? Stawiając parującą jeszcze kawę otworzyła laptopa i przeglądała pocztę elektroniczną. Jeden e-mail szczególnie przykuł jej uwagę. Była to reklama szybkich randek. Postanowiła otworzyć plik.



Hasło zaciekawiło ją. Zagłębiła się w temat. Dowiedziała się, że najbliższa randka odbywa się 2 października. Zerknęła do kalendarza. To dziś! Sprawdziła godzinę i miejsce spotkania. Czy to los płata mi figla? Po pracy i obok firmy! To musi być znak.
Przez cały czas w pracy zastanawiała się czy iść na speed dating. Zastanawiała się czy to dla niej i czy w ogóle można tam kogoś fajnego spotkać. Zdecydowała zaryzykować.
Weszła do kawiarni w błękitnej koszuli i czarnych rurkach, które założyła dopiero pierwszy raz. Nie chciała stroić się w sukienki. Pragnęła, aby było i na luzie i elegancko. Do tego delikatne smokey eyes i rozpuszczone kasztanowe włosy dodawały jej uroku i kobiecości. Przy stolikach stało już kilka osób, jednak nikt nie przykuł jej uwagi. Nagle spojrzała w bok i ujrzała wysokiego, nieziemsko przystojnego bruneta siedzącego przy barze. Odwrócił się, a ich spojrzenia skrzyżowały się. Posłał jej czarujący uśmiech. Na jego piersi dostrzegła plakietkę z napisem, ale nie mogła odczytać imienia. Mimo to, była pewna, że jest on jednym z członków spotkania. Podeszła do stanowiska organizatorów i wypełniła wszystkie formalności. Zaproszono ją do jednego ze stolików i po chwili dostała plakietkę z napisem Ula. W pewnym momencie niska blondynka wyszła na środek i zaprosiła wszystkich do stolików. To oznaczało rozpoczęcie spotkania.  Ula widziała jak brunet dopija kawę, zostawia banknot i idzie w stronę innego stolika. Poczuła się rozczarowana, tylko dlaczego? Przecież się jeszcze w ogóle nie znali. Mężczyźni, którzy podchodzili do niej nie interesowali ją. Jeśli pytali się coś jej, odpowiadała półsłówkami. To oni mówili najwięcej, by przedstawić się w jak najlepszym świetle. Kiedy przyszedł czas na kolejną zmianę, czuła się już znużona. Jednak ocknęła się, kiedy przed jej oczami stanął on. Podniosła wzrok i od razu dostrzegła błękitne tęczówki. Nie mogła się na nie napatrzeć. W głowie porównywała je do góry lodowej. Żebym tylko nie była Titanicem. Po chwili dostrzegła imię na plakietce. Marek, Marek, Marek, Marek…- powtarzała jak mantrę.
- Jestem Marek- odezwał się pierwszy.
-Ula- podała mu dłoń, a on szarmancko ją pocałował. Zarumieniła się. Ach…jaki dżentelmen.
- Co tu robisz? Taka piękna kobieta na szybkich randkach?- zdziwił się.
- Szukam miłości- odpowiedziała krótko-  A ty? Na pewno nie narzekasz na brak powodzenia.
- Nie da się ukryć- zaśmiał się- Traktuję to trochę jak zabawę.
- Zabawę?- nie tego się spodziewała- To chyba tracisz czas.
- A ja myślę, że zyskam trochę na tej znajomości.
- No nie wiem- zastanawiała się. Nie wiedziała w ogóle co ma myśleć. Wkurzył ją. Kolejny, który się bawi. Nie mogę trafić w końcu na normalnego? Muszę przez całe życie odpokutować? Ale z drugiej strony jest w nim coś takiego, coś co mnie do niego ciągnie. Coś magicznego.
Rozmawiali i nie mieli siebie dosyć. Świetnie się rozumieli. Pięć minut było dla nich za mało. W  porozumieniu postanowili opuścić to spotkanie i spędzić czas we dwoje.

-  Opowiedz mi coś o sobie- poprosiła, gdy spacerowali wzdłuż Wisły. Był już wieczór. Kraków o tej porze roku nie jest tak bardzo odwiedzanym miejscem, tak jak w lecie, dlatego mogli poczuć trochę intymności.
- A co chcesz wiedzieć?- nonszalancko spojrzał na nią i posłał czarujący uśmiech.
- Wszystko- rzekła zdecydowanie.
- Jestem prezesem firmy modowej, nie mam żony, psa. Nikogo nie mam- posmutniał. To tak jak ja!
- Dziewczyna?
- Miałem narzeczoną, ale nasz związek zakończył się dwa miesiące temu. Od tej pory jestem sam.
- Nie chcę wyjść na ciekawską, ale nurtuje mnie pytanie kto zerwał.
- Ja- westchnął i usiadł na pobliskiej ławce- Zdradziła mnie- zamknął oczy, wciąż czując ból- wracając z delegacji przyłapałem ją w łóżku z moim najlepszym kumplem. W zasadzie to byłym kumplem.
- Przepraszam- szepnęła.
- Za co?- gwałtowanie otworzył oczy i spojrzał na nią.
- Za to, że zapytałam. Widzę, że to dla ciebie bolesne- po chwili kontynuowała-  Dlatego teraz bawisz się dziewczynami?- zapytała ostrożnie. Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co jej chodzi- No mówiłeś, że te szybkie randki to dla ciebie w swego rodzaju zabawa, gra- wytłumaczyła.
- Szczerze mówiąc sam nie wiem. Bardziej to mówię, by uniknąć zaangażowania, a potem kolejnego bólu. Tak naprawdę to szukam prawdziwej miłości- przerwał na chwilę i popatrzył się na dziewczynę, która spoglądała na Wisłę- Co robisz jutro po pracy?- Spojrzała na niego rozkojarzona.
- Na razie nie mam żadnych planów- uśmiechnął się lekko.
- To już masz.

Szła na spotkanie pełna ekscytacji. Pierwszy raz jakiś mężczyzna tak na nią działał. Marek miał w sobie coś magicznego, co ciągnęło ją do niego. Dostrzegła go z daleka. Stał oparty o ceglasty murek z bukietem żółtych tulipanów w dłoni. Nerwowo spoglądał na zegarek i rozglądał się. W końcu dostrzegł ją i niemal biegiem pokonywał odstęp pomiędzy nimi.
- Cześć. To dla ciebie- wręczył jej kwiaty i musnął policzek. Oboje poczuli przyjemny dreszcz na plecach.
- Dziękuję bardzo- uśmiechnęła się zalotnie.
- To co robimy z tak cudownie rozpoczętym wieczorem?
- Myślałam, że masz coś przygotowanego.
- No ja mam plan, ale zastanawiałem się, czy masz coś w zanadrzu.
- Liczę na ciebie.
Podeszli pod wysoki, przeszklony budynek. Co to jest? W środku jest jakaś restauracja? Szarmancko zaprosił ją do środka. Od progu przywitał ich dozorca. Marek szepnął coś do ucha mężczyzny, a po chwili podano mu ogromny kosz. Zaprowadził ją do przeszklonej windy.
- Tu jest naprawdę pięknie- uradowana spoglądała na widok z dachu wieżowca. Kiedy podziwiała Kraków, Marek rozłożył koc i zaczął wyciągać rzeczy z wiklinowego koszyka. Szampan, kieliszki, truskawki. Z podziwem przyglądała się jego poczynaniom. Otworzył butelkę trunku i rozlał do szkła.
- Za nas!- podnieśli do  góry kieliszki.

Trzy miesiące później:
Tańczyli w takt spokojnej muzyki. Atmosfera między nimi gęstniała. Oparł głowę o jej ramię i głęboko oddychał. Ona już wiedziała, na co ma ochotę. Mimo, że nie znali się długo, rozumieli  się bez słów. Odchyliła głowę i wpatrywała się intensywnie w jego  oczy. Jego wzrok płonął, czuła, jakby ją rozbierał samym spojrzeniem. Łapczywie sięgnął do jej ust. Zatracili się w namiętnym pocałunku. Po omacku dotarli do sypialni. W duchu cieszyła się, że rano zmieniła pościel. Sięgnął do zamka na jej plecach i błyskawicznie go rozpiął. Szmaragdowa sukienka opadła ze świstem na podłogę. Przerwał na chwilę pocałunek, by z podziwem spojrzeć na jej zgrabne ciało. Delikatnie ułożył ją na łóżku. Przyglądając się jej, rozluźnił krawat i po chwili go ściągnął. Kiedy pozbywał się kolejnych części garderoby nie spuszczał z  niej wzroku. W końcu stanął przed nią w samych bokserkach. Miał piękne, wysportowane ciało.  Patrząc na niego rozmarzyła się, ale kiedy zawisł nad nią powróciła do świata żywych. Pieścił każdy skrawek jej ciała. To było mistyczne uczucie. Delikatnie dotykając jej skóry odpiął beżowy stanik. Po chwili mógł raczyć się widokiem pięknych, jędrnych piersi.  Słyszał jej donośny oddech. Pocałunkami schodził coraz niżej, by następnie wrócić do zmysłowych warg. Włożyła palce w jego czuprynę i masowała skórę głowy. Spodobało mu się. Był mocno pobudzony i nie chciał dłużej czekać. Ściągnął bokserki, upewniając się wcześniej czy Ula jest gotowa. Delikatnie w nią wszedł.  Kochali się subtelnie, maksymalnie wydłużając  to zbliżenie. Chciał jej dać jak najwięcej rozkoszy i udało mu się. Była bardzo szczęśliwa. Wpatrywał się w jej błękitne oczy. Uwielbiał to robić.
- Mówiłem ci, że jesteśmy dla siebie stworzeni- przerwał ciszę.
- Cieszę się, że jednak poszłam na ten speed dating- roześmiała się perliście.

18 komentarzy:

  1. Świetna mini.,.
    Pozdrawiam MM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję z całego serca za komentarz :)
      Pozdrawiam serdecznie, Andziok

      Usuń
  2. Fajna miniaturka. ;) Ciekawie opisałaś ich spotkanie na tej randce. Mogłaby być jeszcze jedna część tej miniaturki ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mega cieszę się z Twojego komentarza.
      Pozdrawiam serdecznie, Andziok :*

      Usuń
  3. Szybka randka z udziałem Marka i Uli? Chyba jeszcze nikt nie wpadł na taki genialny pomysł, a przynajmniej ja o niczym takim nie czytałam. W dodatku przeniosłaś miejsce akcji do Krakowa, który potrafi zauroczyć.
    Bardzo pięknie napisana mini i tylko szkoda, że nie poszłaś trochę dalej, bo chciałoby się czytać wciąż i wciąż, co z nimi. Czy rzeczywiście byli dla siebie stworzeni i tak idealnie dopasowani, że zostali już ze sobą na zawsze? Ja tak sobie właśnie wyobrażam dalszy ciąg.
    Gratuluję, bo pomysł świetny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraków jest od niedawna moim miastem. Od zawsze byłam w nim zakochana i udało mi się :)
      Bardzo dziękuję za komentarz.
      Serdecznie Cię pozdrawiam, Andziok :*

      Usuń
  4. Wow!. To jest genialne! Bardzo spodobała mi się ta mini i pochłonęłam ją niemal na bezdechu ;). Jak chcę jeszcze. Poza tym to przepiękne miasto- Kraków ,które naprawdę potrafi zauroczyć. Wierzę ,że Ulka i marek byli dla siebie stworzeni i żyli długo i szczęśliwie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Przypomniało mi się jak Maciek i Ula w którymś z odcinków siedzieli na dachu.( szkoda ,że nie z Markiem) Ale w tej mini owszem.:)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa.
      Pozdrawiam serdecznie, Andziok :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń