Coś się kończy, a coś się zaczyna!- nowy etap w moim życiu.
Pozdrowienia ze słonecznego Krakowa :)
Samotna, piękna trzydziestolatka siedziała na
parapecie swojego apartamentu, chociaż swojego to mocne nadużycie. Wzięła
kredyt na mieszkanie i tak naprawdę ten lokal był własnością banku. Z
kieliszkiem czerwonego wina, patrząc na panoramę Krakowa analizowała swoje
dotychczasowe życie. Była jak to miasto- nigdy nie śpiące. Ona zawsze czuwała,
pracowała. Nigdy nie miała wolnego czasu. Potrafiła znaleźć sobie zajęcie w
każdej chwili. I co z tego miała? Stanowisko w jednej z najbardziej
renomowanych firm w Krakowie i…nic więcej. Nic-
to słowo przelatywało przez jej głowę wielokrotnie. Nigdy nie była w poważnym
związku. Dla niej najważniejsza była kariera. Jej CV było obszerne. Ukończone
zarządzanie zasobami ludzkimi na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, do tego
coaching na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wiele kursów, w tym także
zagranicznych. Praca była na pierwszym miejscu. W pogoni za karierą zatracała prywatne
życie. Tak naprawdę miała wielu partnerów, ale nigdy nic na serio. Bawiła się
nimi. Kilka upojnych nocy, kilka miłych słówek i nagle, bez słowa
wyjaśnienia porzucała. Twierdziła, że
nie nadaje się do małżeństwa. Interesował ją tylko seks. Aż w końcu to obróciło
się przeciwko niej. Poznała naprawdę interesującego chłopaka. Dla niej był
idealnym kandydatem na męża. Inteligentny, dobrze ułożony, kulturalny,
ustatkowany, a do tego nieziemsko przystojny. Już wyobrażała sobie jego i ją na
ślubnym kobiercu, potem ich dzieci. Zawsze chciała dziewczynkę Madzię i
chłopczyka Antosia. Jednak jej wyimaginowane obrazy nigdy nie doszły do skutku.
Po niespełna miesiącu oznajmił, że muszą się rozstać i podał jeden z
najbardziej absurdalnych powodów: Nie
pasujemy do siebie! Te słowa wyryły ogromną ranę na jej sercu, która cały
czas krwawiła. Wtedy, kiedy ona mocno się zaangażowała, kiedy zrozumiała, że
kocha, że spędzanie jednej nocy z przypadkowym facetem to już przeszłość. Los
jednak ją ukarał. Po związku z Olivierem została totalnie sama. Jeszcze bardziej skupiała się na pracy i
szybko jej zaangażowanie przyniosło efekty. Została dyrektorem HR’u. Wcześniej
to było jej największym marzeniem. Teraz chciała tylko ukochanego u boku i
założenia z nim rodziny. Po trzech miesiącach rana na sercu po Olivierze dalej
była, jednak już nie krwawiła. Postanowiła się wziąć w garść i poszukać
miłości. Jednak nie wiedziała jak się za to wziąć. Nigdy tego nie robiła i
totalnie nie wiedziała, gdzie szukać kandydata na męża. Takiego nie mogła
znaleźć jak wcześniejszych partnerów w klubach. Oni nie nadawali się do poważnego życia. Siedziała na parapecie i wpatrzona
w światła jej ukochanego miasta, Krakowa zastanawiała się nad swoim życiem.
W myślach przeszukała wszystkich chłopaków,
którzy przyszli jej do głowy. Było ich wiele, jednak żaden z nich nie nadawał
się do małżeństwa. Przeglądnęła listę mężczyzn pracujących w firmie. Nikt się
nie nadawał. To za starzy, to za ciamajdowaci, to już żonaci. Była w jednej
wielkiej kropce. Intensywne rozmyślania i wino spowodowały, że szatynka szybko
odpłynęła do krainy Morfeusza.
Rankiem wstała z ogromnym bólem głowy i
karku. Po chwili, kiedy dopuściła światło do oczu zorientowała się, że znajduje
się przy oknie w salonie, zamiast w wygodnym łóżku. Rozejrzała się po
pomieszczeniu i od razu zarejestrowała wzrokiem pustą butelkę po winie. To by wyjaśniało, dlaczego rozsadza mi
głowę. Podniosła się z podłogi i rozmasowując kark udała się do łazienki.
Prysznic trochę otrzeźwił ją. Przygotowała się do pracy i weszła do kuchni
zrobić śniadanie. Kiedy w końcu nie będę
jadła w samotności? Stawiając parującą jeszcze kawę otworzyła laptopa i
przeglądała pocztę elektroniczną. Jeden e-mail szczególnie przykuł jej uwagę. Była
to reklama szybkich randek. Postanowiła otworzyć plik.
Hasło zaciekawiło ją. Zagłębiła się w temat.
Dowiedziała się, że najbliższa randka odbywa się 2 października. Zerknęła do
kalendarza. To dziś! Sprawdziła
godzinę i miejsce spotkania. Czy to los
płata mi figla? Po pracy i obok firmy! To musi być znak.
Przez cały czas w pracy zastanawiała się czy
iść na speed dating. Zastanawiała się czy to dla niej i czy w ogóle można tam
kogoś fajnego spotkać. Zdecydowała zaryzykować.
Weszła do kawiarni w błękitnej koszuli i
czarnych rurkach, które założyła dopiero pierwszy raz. Nie chciała stroić się w
sukienki. Pragnęła, aby było i na luzie i elegancko. Do tego delikatne smokey
eyes i rozpuszczone kasztanowe włosy dodawały jej uroku i kobiecości. Przy
stolikach stało już kilka osób, jednak nikt nie przykuł jej uwagi. Nagle
spojrzała w bok i ujrzała wysokiego, nieziemsko przystojnego bruneta siedzącego
przy barze. Odwrócił się, a ich spojrzenia skrzyżowały się. Posłał jej
czarujący uśmiech. Na jego piersi dostrzegła plakietkę z napisem, ale nie mogła
odczytać imienia. Mimo to, była pewna, że jest on jednym z członków spotkania.
Podeszła do stanowiska organizatorów i wypełniła wszystkie formalności.
Zaproszono ją do jednego ze stolików i po chwili dostała plakietkę z napisem Ula. W pewnym momencie niska blondynka
wyszła na środek i zaprosiła wszystkich do stolików. To oznaczało rozpoczęcie
spotkania. Ula widziała jak brunet
dopija kawę, zostawia banknot i idzie w stronę innego stolika. Poczuła się
rozczarowana, tylko dlaczego? Przecież się jeszcze w ogóle nie znali. Mężczyźni,
którzy podchodzili do niej nie interesowali ją. Jeśli pytali się coś jej,
odpowiadała półsłówkami. To oni mówili najwięcej, by przedstawić
się w jak najlepszym świetle. Kiedy przyszedł czas na kolejną zmianę, czuła się
już znużona. Jednak ocknęła się, kiedy przed jej oczami stanął on. Podniosła
wzrok i od razu dostrzegła błękitne tęczówki. Nie mogła się na nie napatrzeć. W
głowie porównywała je do góry lodowej. Żebym
tylko nie była Titanicem. Po chwili dostrzegła imię na plakietce. Marek, Marek, Marek, Marek…- powtarzała jak
mantrę.
- Jestem
Marek- odezwał się pierwszy.
-Ula- podała
mu dłoń, a on szarmancko ją pocałował. Zarumieniła się. Ach…jaki dżentelmen.
- Co tu robisz? Taka piękna kobieta na
szybkich randkach?- zdziwił się.
- Szukam miłości- odpowiedziała krótko- A ty? Na pewno nie narzekasz na brak
powodzenia.
- Nie da się ukryć- zaśmiał się- Traktuję to
trochę jak zabawę.
- Zabawę?- nie tego się spodziewała- To chyba
tracisz czas.
- A ja myślę, że zyskam trochę na tej
znajomości.
- No nie wiem- zastanawiała się. Nie
wiedziała w ogóle co ma myśleć. Wkurzył ją. Kolejny,
który się bawi. Nie mogę trafić w końcu na normalnego? Muszę przez całe życie
odpokutować? Ale z drugiej strony jest w nim coś takiego, coś co mnie do niego
ciągnie. Coś magicznego.
Rozmawiali i nie mieli siebie dosyć. Świetnie
się rozumieli. Pięć minut było dla nich za mało. W porozumieniu postanowili opuścić to spotkanie
i spędzić czas we dwoje.
-
Opowiedz mi coś o sobie- poprosiła, gdy spacerowali wzdłuż Wisły. Był
już wieczór. Kraków o tej porze roku nie jest tak bardzo odwiedzanym miejscem,
tak jak w lecie, dlatego mogli poczuć trochę intymności.
- A co chcesz wiedzieć?- nonszalancko
spojrzał na nią i posłał czarujący uśmiech.
- Wszystko- rzekła zdecydowanie.
- Jestem prezesem firmy modowej, nie mam
żony, psa. Nikogo nie mam- posmutniał. To
tak jak ja!
- Dziewczyna?
- Miałem narzeczoną, ale nasz związek
zakończył się dwa miesiące temu. Od tej pory jestem sam.
- Nie chcę wyjść na ciekawską, ale nurtuje
mnie pytanie kto zerwał.
- Ja- westchnął i usiadł na pobliskiej ławce-
Zdradziła mnie- zamknął oczy, wciąż czując ból- wracając z delegacji
przyłapałem ją w łóżku z moim najlepszym kumplem. W zasadzie to byłym kumplem.
- Przepraszam- szepnęła.
- Za co?- gwałtowanie otworzył oczy i
spojrzał na nią.
- Za to, że zapytałam. Widzę, że to dla
ciebie bolesne- po chwili kontynuowała- Dlatego teraz bawisz się dziewczynami?-
zapytała ostrożnie. Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co jej chodzi- No
mówiłeś, że te szybkie randki to dla ciebie w swego rodzaju zabawa, gra-
wytłumaczyła.
- Szczerze mówiąc sam nie wiem. Bardziej to
mówię, by uniknąć zaangażowania, a potem kolejnego bólu. Tak naprawdę to szukam
prawdziwej miłości- przerwał na chwilę i popatrzył się na dziewczynę, która
spoglądała na Wisłę- Co robisz jutro po pracy?- Spojrzała na niego
rozkojarzona.
- Na razie nie mam żadnych planów- uśmiechnął
się lekko.
- To już masz.
Szła na spotkanie pełna ekscytacji. Pierwszy
raz jakiś mężczyzna tak na nią działał. Marek miał w sobie coś magicznego, co
ciągnęło ją do niego. Dostrzegła go z daleka. Stał oparty o ceglasty murek z
bukietem żółtych tulipanów w dłoni. Nerwowo spoglądał na zegarek i rozglądał
się. W końcu dostrzegł ją i niemal biegiem pokonywał odstęp pomiędzy nimi.
- Cześć. To dla ciebie- wręczył jej kwiaty i
musnął policzek. Oboje poczuli przyjemny dreszcz na plecach.
- Dziękuję bardzo- uśmiechnęła się zalotnie.
- To co robimy z tak cudownie rozpoczętym
wieczorem?
- Myślałam, że masz coś przygotowanego.
- No ja mam plan, ale zastanawiałem się, czy
masz coś w zanadrzu.
- Liczę na ciebie.
Podeszli pod wysoki, przeszklony budynek. Co to jest? W środku jest jakaś restauracja?
Szarmancko zaprosił ją do środka. Od progu przywitał ich dozorca. Marek
szepnął coś do ucha mężczyzny, a po chwili podano mu ogromny kosz. Zaprowadził
ją do przeszklonej windy.
- Tu jest naprawdę pięknie- uradowana
spoglądała na widok z dachu wieżowca. Kiedy podziwiała Kraków, Marek rozłożył
koc i zaczął wyciągać rzeczy z wiklinowego koszyka. Szampan, kieliszki,
truskawki. Z podziwem przyglądała się jego poczynaniom. Otworzył butelkę trunku
i rozlał do szkła.
- Za nas!- podnieśli do góry kieliszki.
Trzy miesiące później:
Tańczyli w takt spokojnej muzyki. Atmosfera
między nimi gęstniała. Oparł głowę o jej ramię i głęboko oddychał. Ona już
wiedziała, na co ma ochotę. Mimo, że nie znali się długo, rozumieli się bez słów. Odchyliła głowę i wpatrywała
się intensywnie w jego oczy. Jego wzrok
płonął, czuła, jakby ją rozbierał samym spojrzeniem. Łapczywie sięgnął do jej
ust. Zatracili się w namiętnym pocałunku. Po omacku dotarli do sypialni. W
duchu cieszyła się, że rano zmieniła pościel. Sięgnął do zamka na jej plecach i
błyskawicznie go rozpiął. Szmaragdowa sukienka opadła ze świstem na podłogę.
Przerwał na chwilę pocałunek, by z podziwem spojrzeć na jej zgrabne ciało.
Delikatnie ułożył ją na łóżku. Przyglądając się jej, rozluźnił krawat i po
chwili go ściągnął. Kiedy pozbywał się kolejnych części garderoby nie spuszczał
z niej wzroku. W końcu stanął przed nią
w samych bokserkach. Miał piękne, wysportowane ciało. Patrząc na niego rozmarzyła się, ale kiedy
zawisł nad nią powróciła do świata żywych. Pieścił każdy skrawek jej ciała. To
było mistyczne uczucie. Delikatnie dotykając jej skóry odpiął beżowy stanik. Po
chwili mógł raczyć się widokiem pięknych, jędrnych piersi. Słyszał jej donośny oddech. Pocałunkami schodził
coraz niżej, by następnie wrócić do zmysłowych warg. Włożyła palce w jego
czuprynę i masowała skórę głowy. Spodobało mu się. Był mocno pobudzony i nie
chciał dłużej czekać. Ściągnął bokserki, upewniając się wcześniej czy Ula jest
gotowa. Delikatnie w nią wszedł. Kochali
się subtelnie, maksymalnie wydłużając to
zbliżenie. Chciał jej dać jak najwięcej rozkoszy i udało mu się. Była bardzo
szczęśliwa. Wpatrywał się w jej błękitne oczy. Uwielbiał to robić.
- Mówiłem ci, że jesteśmy dla siebie
stworzeni- przerwał ciszę.
- Cieszę się, że jednak poszłam na ten speed
dating- roześmiała się perliście.
Świetna mini.,.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MM
Dziękuję z całego serca za komentarz :)
UsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok
Fajna miniaturka. ;) Ciekawie opisałaś ich spotkanie na tej randce. Mogłaby być jeszcze jedna część tej miniaturki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Mega cieszę się z Twojego komentarza.
UsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok :*
Szybka randka z udziałem Marka i Uli? Chyba jeszcze nikt nie wpadł na taki genialny pomysł, a przynajmniej ja o niczym takim nie czytałam. W dodatku przeniosłaś miejsce akcji do Krakowa, który potrafi zauroczyć.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie napisana mini i tylko szkoda, że nie poszłaś trochę dalej, bo chciałoby się czytać wciąż i wciąż, co z nimi. Czy rzeczywiście byli dla siebie stworzeni i tak idealnie dopasowani, że zostali już ze sobą na zawsze? Ja tak sobie właśnie wyobrażam dalszy ciąg.
Gratuluję, bo pomysł świetny. Pozdrawiam.
Kraków jest od niedawna moim miastem. Od zawsze byłam w nim zakochana i udało mi się :)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz.
Serdecznie Cię pozdrawiam, Andziok :*
Wow!. To jest genialne! Bardzo spodobała mi się ta mini i pochłonęłam ją niemal na bezdechu ;). Jak chcę jeszcze. Poza tym to przepiękne miasto- Kraków ,które naprawdę potrafi zauroczyć. Wierzę ,że Ulka i marek byli dla siebie stworzeni i żyli długo i szczęśliwie. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPs. Przypomniało mi się jak Maciek i Ula w którymś z odcinków siedzieli na dachu.( szkoda ,że nie z Markiem) Ale w tej mini owszem.:)
UsuńBardzo dziękuję za tak miłe słowa.
UsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń