Sierpień to chyba ważny miesiąc dla tego bloga. W tym miesiącu stuknęło 100K wyświetleń, a 10 sierpnia minęło pół roku od mojej pierwszej publikacji :) Była to miniaturka "Jak niewiele potrzeba". Potem opowiadanie "Silna i delikatna", "Dwa serca, jedna miłość", a po drodze jeszcze kilka miniaturek.
UiM już dziękowała mi za pomoc w prowadzeniu bloga, za to ja jej dziękuję za szansę jaką mi wręczyła dając mi możliwość wstawania moich "arcydzieł inaczej" na jej blogu. UiM DZIĘKUJĘ <3
Dziękuję Wam, że jesteście, czytacie i komentujecie!!!
UiM już dziękowała mi za pomoc w prowadzeniu bloga, za to ja jej dziękuję za szansę jaką mi wręczyła dając mi możliwość wstawania moich "arcydzieł inaczej" na jej blogu. UiM DZIĘKUJĘ <3
Dziękuję Wam, że jesteście, czytacie i komentujecie!!!
- Jesteś lepszy od Bartka - zabolało. Jej słowa niczym sztylet wbijały się w jego serce. Chciał wziąć ją w ramiona i wyznać miłość. Jak zwykle nie odważył się, stchórzył. Pieprzony tchórz.
- Lepiej
będzie jak już sobie pójdziesz. – dodała.
- Ale będziesz
jutro w firmie?- głosem pewnym obaw zapytał. Chwytał się ostatniej deski
ratunku.
- Tak, ale
możesz już się bać. Przedstawię prawdziwy raport, jeśli o to chciałeś zapytać.- wysyczała. Otworzył usta, ale się zawahał. Skinął głową i ruszył w kierunku drzwi. Przekraczając
próg jej pokoju oznajmił- Odwołałem ślub- Nie czekał na jej reakcję. Bez słowa
pożegnania minął Józefa i skierował się do samochodu.
To nie jest moja Ula. To ja ją zepsułem, zniszczyłem jej dobroć.
Czy ja zawsze muszę wszystko schrzanić? – myślał oparty o fotel w swoim
samochodzie z zamkniętymi oczami.
Obudził się
następnego dnia kompletnie zdołowany. Nie mógł znieść myśli, że Ula nie chce go
znać. Teraz, gdy uświadomił sobie, że ją kocha. Tę niepozorną dziewczynę,
niezbyt urodziwą, z Rysiowa. Z małej miejscowości pod Warszawą. Czym właściwie
go urzekła? Była całkowitym przeciwieństwem tych, które spotykał na swojej
drodze przez całe życie. Może w tym tkwił szkopuł. Może to właśnie to przykuło
jego uwagę. To co jeszcze nieznane, tajemnicze. A może zwróciła jego uwagę
swoją dobrocią, tym, że w każdej sytuacji znajdowała jakieś wyjście.
Niepozorna, a jednak wielka. Na samym początku znajomości już czuł nić
porozumienia, ale szczelnie pozytywne myśli odgradzał od siebie. Powód: jej
uroda. Cały czas się bał, co powiedzą inni. Dopiero kiedy uratowała go
zrozumiał swój błędny tok rozumowania. Zaczął traktować ją jak przyjaciółkę,
której można się zwierzyć, a ona zawsze doradzi. Chociażby byłaby to wskazówka,
której nie uznaje, ona powiedziałaby prosto z mostu co w jej sercu siedzi i co
sądzi o danej sytuacji. Zastanawiał się jak ona mogła go kochać. Takiego idiotę
i durnia. Gdyby był w czasopismach plebiscyt na kretyna roku, on zajmowałby
pierwsze miejsce w tym rankingu. Jak ona mogła wytrzymywać jak on opowiadał jej
o problemach jego związku z Pauliną, skoro już wtedy go kochała? Ba! On nawet
całował Paulę w jej towarzystwie. Czuł się okropnie. Jak mógł tego nie
zauważyć? Zrozumiał za późno. Zdecydowanie za późno! Kiedy ją stracił. Przetarł
zaspane oczy i poszedł do łazienki. Nie mógł spojrzeć w lustro. Brzydził się
siebie. Nie potrafił spojrzeć prosto w te zakłamane, pełne fałszu oczy. Ona mi tego nigdy nie wybaczy. Nienawidzę
siebie. Zresztą ona też pewnie mnie nienawidzi. Jak już ktoś to powiedział. Od miłości
do nienawiści jest mały krok. I ja pewnie ten krok zrobiłem. Przekroczyłem już
tę granicę.
W bezruchu
stała w kuchni. Robiła śniadanie. Trzymała kromkę i smarowała masłem. Smarowała
to za dużo powiedziane. Ona tylko trzymała nóż w ręce. Jej wzrok utkwiony był
gdzieś w dali. Rozmyślała nad swoim życiem. Czy
moje życie w ogóle ma sens? Nie mam szczęścia w miłości. Ba! Nawet w kartach
nie mam. Co ze mną nie tak? Dobra, wiem, moja uroda zostawia wiele do życzenia,
ale poza wyglądem liczy się wnętrze. Zawsze dostaje w kość od życia. Najpierw
Bartek, a teraz on. Nawet nie jestem w stanie wypowiedzieć jego imienia.
Skrzywdził mnie, oszukał, wykorzystał, ale najgorsze jest to, ze ja go cały
czas kocham. Cały czas. Jej rozmyślania przerwał telefon. Ktoś próbował się
z nią skontaktować. W pierwszej chwili myślała, że to Marek, ale zauważyła inny
numer. Postanowiła odebrać.
- Czy to
Urszula Cieplak?- odezwał się męski głos.
- Tak, a z
kim mam przyjemność?- zapytała.
- Przepraszam,
nie przedstawiłem się- mężczyzna szybko się zreflektował - Krzysztof Dobrzański- słysząc nazwisko znieruchomiała- Pani Ulu, czy mogłaby pani przyjechać teraz do firmy. Okazało się, że muszę
zorganizować wcześniej spotkanie, bo później mam badanie, które nie da się
przełożyć.
- Ale teraz?- jęknęła- Ja nie mam o tej porze autobusu.
- Nic nie
szkodzi, może Marek mógłby po panią przyjechać?
- Nie, nie.-
przeraziła się. Tylko nie on!- krzyczała w myślach - Wezmę
taksówkę- zdecydowała.
- No skoro
tak, to niech tak będzie.
Trzydzieści
minut później stała pod firmą. Wiedziała, że będzie tam ostatni raz. Miała w
głowie ułożony plan. Iść najpierw do swojego gabinetu, pozbierać swoje rzeczy,
iść do konferencyjnej i wygłosić raport. Tylko który? Do tej pory miała mętlik
w głowie. Nie wiedziała co ma zrobić. Przedstawić prawdziwy czy sfałszowany? Po
cierpieniu, jakie przeżyje widząc Marka, pożegna się z koleżankami i odejdzie w
firmy raz na zawsze. Jeden pożytek-
przynajmniej Marek nie będzie mnie musiał więcej oglądać i dalej oszukiwać.
Tylko co ja powiem dziewczynom? Pewnie będą chciały znać powód mojego nagłego
odejścia. Powiem im, że dostałam rewelacyjną ofertę od konkurencji. Oby
uwierzyły. Niepewnym krokiem przekroczyła próg firmy. Od razu uśmiechem
przywitał ją pan Władek. Lekko odwzajemniła uśmiech i przeszła do wind.
Stała w
konferencyjnej i wygłaszała raport. Zdecydowała się jednak uratować firmę i
postawiła na fałsz. Jednak czy ona chciała uratować firmę czy Marka? Była
świadoma, że robi to dla prezesa, ale zakłamywała się, nie dopuszczała tej
myśli do siebie. Raport był napisany perfekcyjnie. Nikt nie mógł podejrzewać
jak daleki jest od rzeczywistości. Nikt nie mógł się przyczepić, wytykając
jakiś nawet najmniejszy błąd. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Zadziwiła
Marka. Siedział osłupiały słuchając, co mówi. Był pewien, że po tym jak ta cała
intryga wyszła na jaw, ona będzie chciała go pogrążyć. Dobrzański, idioto! Ona nie jest
mściwa. Jak mogłeś w nią zwątpić?- karcił się w myślach. Kiedy skończyła
odetchnęła z ulgą, co nie uszło uwadze Marka. Widział, ile ją to kłamstwo
kosztuje. Czuł się winien całej sytuacji. Nagle ich oczy spotkały się. Zobaczył
w nich tylko smutek i zawód. Nie zauważył nienawiści. To dobry znak. Jeszcze nie wszystko stracone- pomyślał. W tej
chwili głos zabrał Krzysztof.
- Dziękujemy
pani Ulu za świetnie przygotowany raport- zwrócił się do Cieplakówny,
obdarzając ją ciepłym spojrzeniem. Kiwnęła głową i lekko się uśmiechnęła- To
co, może od razu zagłosujmy o przyjęcie raportu- w tym momencie rozdzwonił się
telefon Uli. Spojrzała na wyświetlacz.
-
Przepraszam, ale to mój brat. Może coś się stało.
- Halo
Jasiek, mów szybko.
- Co? O
Boże!- krzyknęła. Marek zauważył, że zbladła. Krew całkowicie odpłynęła z
twarzy- dobra, zaraz będę.
- Czy coś
się stało?- zapytała zaniepokojona Helena.
- Mój tata
jest w szpitalu. - Mówiła, pakując się. - Miał zawał. - Dodała ciszej patrząc w
przestrzeń.
- Zabiorę cię - zdecydował Marek. Wszystko działo
się tak szybko, że nie zorientowała się, co z nią się dzieje.
Siedzieli na
szpitalnym korytarzu i czekali ja jakieś wieści o stanie Józefa. Zauważyła lekarza prowadzącego.
- Jest źle. - Odpowiedział jej na pytanie. - Jeśli pacjent nie przejdzie jak najszybciej
operacji może nie przeżyć. - Nie spodziewała się takiego obrotu spraw.
- To
dlaczego jej nie zrobicie?- zapytała niezbyt grzecznie. Miała wszystkiego dość.
Wszystko się jej waliło.
- Jest mały
problem. Operacja kosztuje 20 tysięcy złotych.
- Ile? -
osunęła się na krzesło i pochyliła głowę- Przecież ja nie mam tyle pieniędzy-
ukryła twarz w dłoniach.
- Spokojnie,
ja mam.- Marek usiadł koło niej i wziął jej ręce w swoje. - Dam ci je.
- Nie,
Marek, nie chce od ciebie żadnych pieniędzy.- odetchnął ciężko i zamknął oczy.
- Powiedzmy,
że to będzie zadośćuczynienie za to, co ci zrobiłem.
- Nie. -
szepnęła.
- A jeśli to
pożyczka?
- Na to mogę
się zgodzić. W końcu chodzi o mojego ojca. - Zdecydowała po chwili.
Przed salą
operacyjną siedzieli już od godziny. Marek dzielnie wspierał ją w tych trudnych
momentach. W końcu nie wytrzymała i zaczęła płakać. Nie zastanawiając się
przytulił ją. Zaczęła go odpychać i odtrącać, jednak był silniejszy. Szlochała
w jego ramionach, brudząc przy tym jego koszulę. Stwierdził, że teraz, albo
nigdy. Nie może przez całe życie być tchórzem. Nic nie ma do stracenia.
- Kocham
cię.- wiedziała, ze w takiej chwili nie może kłamać i lawirować. W końcu po co
by to robił. Spojrzała w jego oczy
zaskoczona. Zobaczyła w nich to, co od dawna chciała zobaczyć- bezgraniczną
miłość. Zaufała mu.
KONIEC!
Andziok,
OdpowiedzUsuńnie masz mi za co dziękować :) ja bardzo się cieszę, że publikujesz tu swoje notki :D dzięki tobie nasze czytelniczki mają więcej materiału do przeczytania, a ja nie czuję się taka osamotniona :D Prowadzenie bloga samemu jest nudne :/ A co do mini, to opinię przedstawiłam Ci w mailu :) Bardzo mi się podoba :D Marek w końcu przełamał się, żeby powiedzieć jej prawdę. Ale tak prawdę mówiąc z tym zadośćuczynieniem to pojechał :P Pozdrawiam, UiM
No niech Ci będzie :) Ale i tak wiem, że gdyby nie ty, to nigdy moje opowiadania nie wyszłyby na światło dzienne.
UsuńDzięki za komentarz i serdecznie pozdrawiam, cały czas czekając na... ty już dobrze wiesz na no ;)
Andziok
Bardzo fajne opowiadanie. Najlepsze zakończenie. Czekaj na kolejne miniaturki i opowiadania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper, ze Ci się podoba. Zapraszam za tydzień :)
UsuńPozdrawiam Andziok
Zwięźle i rzeczowo. Ja próbuje pisać krótsze, ale nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
taka już jestem :)
UsuńPozdrawiam Andziok
Spore skojarzenia miałam z serialem, ale to bardzo dobrze, bo wciąż z sentymentem go wspominam i cieszę się, kiedy natknę się na jakieś opowiadanie, czy mini, które do niego nawiązuje. Ty rozwinęłaś niektóre sceny i wzbogaciłaś je o przemyślenia, zresztą bardzo piękne i Uli i Marka. Oczywiście są też i sytuacje zmienione, ale bardzo zgrabnie wplecione w serialowe sceny. Już sam tytuł utrafił w sedno, bo gdyby Marek nie był aż tak wielkim tchórzem sytuacja z Pauliną rozwiązałaby się zdecydowanie wcześniej, podobnie jak wyjaśnienie Dobrzańskim, dlaczego nie chce brać ślubu z panną FE i to, że kocha Ulę. Jak na faceta, który w środowisku uważany był za bardzo pewnego siebie, w rzeczywistości był mięczakiem z duszą na ramieniu, jeśli miał podjąć jakąś konkretną decyzję. Przecież z wyznaniem miłości Uli czekał do ostatniego odcinka! Przynajmniej u Ciebie stało się to znacznie wcześniej. Ona chyba potrzebowała to usłyszeć. Zamartwiała się przebiegiem operacji i stanem zdrowia ojca i takie wsparcie było jej potrzebne, bo upewniło ją w tym, że nie jest sama, że obok jest ktoś, kto bardzo ją kocha i dzięki komu jej ojciec będzie żył.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta mini. Pozdrawiam. :)
Uwielbiam opowiadania i mini, które są powiązane z serialem. Szczerze mówiąc nie przepadam za czytaniem historii, które z serialem mają wspólne tylko jedno: Bohaterów.
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się że podobało Ci się :)
Pozdrawiam Andziok
Wśród moich opowiadań niewiele jest takich, które nawiązywałyby do serialu. Starałam się jednak zachować pewne stałe elementy takie jak: przemiana bohaterów, firma i kłopoty z nią związane, czy też zachowywałam charaktery bohaterów. Zawsze jednak było coś, co udawało mi się przemycić do treści opowiadania, a co mocno nawiązywało do filmu.
UsuńKiedyś swój blog nazwałam "Wariacje na temat Uli i Marka", bo chciałam sobie zostawić jakieś pole manewru i miejsce dla wyobraźni głównie w zakresie "co by było, gdyby..." Ale w większości moich opowiadań faktycznie niezbyt często odnosiłam się do scen serialowych.
Moze nie do samym scen serialowych, ale opowiadanie nie były wyssane z palca. Fabuła zgadzała się :)
UsuńBardzo piękna mini. :) Marek w końcu się przełamał, przestał być tchórzem i wyznał jej co czuje. Czekam na koleją część opowiadania.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz. Milo mi że Ci się podoba.
UsuńKolejna czesc opowiadania we środę. Pozdrawiam Andziok
super mini
OdpowiedzUsuńmoze dodasz cos wczesniej?
Dziękuję za komentarz :)
UsuńZastanowię się Andziok