Minęły dwa dni odkąd Ula wyszła z
Febo&Dobrzański bez zamiaru powrotu.
W tym samym czasie Marek miotał się po mieszkaniu Seby.
Pił kolejnego drinka, lecz ból nie przemijał. Widział wciąż obraz jej oczu wypełnionych smutkiem i łzy.
To on był nim winien.
-Marek, przejdzie jej. Zobaczysz, jeszcze będziesz miał szansę się wytłumaczyć - pocieszał go Sebastian.
-Nie, ona mi nigdy nie wybaczy- jego głos przepełniony był bólem.
-Jestem cholernym idiotą Seba! Ona była moja, ufna, szczera a ja?! Zawiodłem ją , oszukałem!!!Miałem czas by jej wszystko wyjaśnić i co? Stchórzyłem -krzyczał jak szalony.
Nagle z rozmachem rzucił drinkiem o ścianę.
Szkło rozprysło się po pokoju. Seba podskoczył przerażony.
-Widzisz Seba, ta szklanka to moje życie. Nic już z niego nie zostało. Wszystko czego dotknę spieprzę! Zatoczył się na ścianę i zsunął na ziemię. Siedział tak przez chwilę patrząc w sufit.
Nagle złapał się za głowę i krzyknął – Moja Ula!
Marek był już bardzo pijany, a Seba nie wiedział co ma robić. Nie potrafił mu pomóc.
-Marek a może ja z nią porozmawiam? – zapytał wahając się.
-A może jedź do niej do domu - wpadł na pomysł Seba.
-Myślisz, że mnie wpuści-ożywił się Marek.
Ta myśl dodała mu sił. Jeśli go jeszcze kocha to go wysłucha.
Zerwał się z podłogi, pójdzie teraz, nie może czekać.
Zatrzymał go jednak Seba.
-Do niej, muszę, to czekanie mnie dobija!- krzyczał.
-Marek spójrz na siebie, jak ty wyglądasz!
-A jakie to ma znaczenie, jadę- postanowił.
Nic nie dało tłumaczenie. Marek wsiadł do samochodu i pojechał prosto do Rysiowa.
W oknach domu Uli paliły się światła. To dodało mu otuchy. Biegiem pokonał dystans między samochodem a schodami.
Nacisnął dzwonek, po chwili usłyszał głos Józefa.
-Kto tam?
-To ja, Marek Dobrzański.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem.
-Panie Marku, co pana sprowadza tak późno? O boże co się panu stało, jak pan wygląda?!
-Nic, naprawdę. Chciałbym porozmawiać z Ulą.
-Proszę niech pan wejdzie.
-Ula!!!! Pan Marek do ciebie!
Ulę jakby poraził grom. Nie chciała go widzieć! Bała się jednak, że o wszystkim dowie się ojciec. Ostrzegał ją przecież przed Markiem. Trudno, porozmawia z nim.
Zobaczył Ulę wychodzącą z pokoju. Na jej widok przeszył go ból.
Ona cierpiała przez niego, była tak potwornie smutna.
-Ula-wyszeptał.
-Marek? Co cię sprowadza o tej porze? -usłyszał obcy głos.
Jednak go nienawidziła.
-Chciałbym z tobą porozmawiać -powiedział cicho.
-Dobrze, chodź do mojego pokoju.
W Marku zrodziła się nadzieja, ale gdy tylko drzwi pokoju się zamknęły, zrozumiał jak bardzo się łudził. Ula tylko grała przed jej ojcem.
-Rozumiem, że przyszedłeś po swoje udziały -powiedziała oschle.
Zaprzeczył ruchem głowy, patrzył w jej oczy, lecz widział tylko obcą osobę.
-Ula, to wszystko nieporozumienie.
-Skoro nie przyszedłeś po udziały to nie mamy już sobie nic do powiedzenia.
-Ula…ja…kocham cię - powiedział załamanym głosem.
Ula zaśmiała się ironicznie.
-Chyba już wystarczająco powiedziałeś, a teraz wyjdź!
Próbował wziąć jej dłoń w swoją, ale zabrała ją z odrazą. Spuścił głowę z rezygnacją.
-Wybacz. Już wychodzę, nie musisz mnie odprowadzać. Trafię sam.
Gdy tylko zamknął drzwi, Ula upadła na kolana szlochając.
-Dlaczego mi to robisz?- łkała.
Marek wsiadł do samochodu. Oparł głowę o kierownicę.
Jej nienawiść i oschłość go dobiła. Nie czuł już działania alkoholu.
Czuł tylko tępy, przejmujący ból. Stracił nadzieję.
Przestała płakać, w jej głowie zaświtała myśl.
-Muszę stąd uciec, inaczej nie zapomnę.
Włączyła telefon, drżącą ręką wykasowała numer telefonu Marka.
-Zadzwonię do Ali- pomyślała.
Chwilę trwało zanim się z nią połączyła.
-Ala, ty często wyjeżdżałaś, więc może poleciłabyś mi jakieś miłe miejsce. Muszę stąd wyjechać…
Witaj ;) powiem tak: sytuacja niezbyt ciekawa. Marek niepotrzebnie zwlekał z tą ważną rozmową. W tamtych okolicznościach łatwiej było jej to wytłumaczyć, byli sami. Choć zdaję sobie sprawę, że nie była by to łatwa rozmowa, wydaje mi się, ze Ula doceniłaby szczerość Marka. A teraz w sumie jej się nie dziwię, dowiedziała się przypadkiem, i niestety nie słyszała całej rozmowy. Wtedy myślę, ze dotarłoby do niej uczucie Marka. Teraz pozostaje mi mieć nadzieję, że Marek nie da za wygraną i nie odpuści, aby móc być z Ulą, bo najnormalniej w świecie ją po prostu kocha. Oby ja przekonał ;) i tego się bedę trzymać ;)
OdpowiedzUsuńmusisz być cierpliwa :) nie wszystkie historie muszą kończyć się happy end'em ;) zapraszam na kolejną część, chociaż zainteresowanie jest tak niskie, że nie wiem, czy w ogóle jest sens pisać:(
UsuńPozdrawiam, Andziok
Bardzo ciekawa historia, co rozdział jest fajniej. Czyżby Marek wyjechał, a Ula nic nie wiedząc również wyjedzie i tam się spotykają? Czytałam już w czwartek, ale przez brak czasu nie mogłam dodać komentarza. Z niecierpliwością czekam na cd w ......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Angela
nic nie zdradzę :) chociaż wyjazd Uli i Marka osobno do tego samego miejsca byłoby dobrym rozwiązaniem ;) dziękuję za komentarz i zapraszam na kolejną część prawdopodobnie we środę
UsuńPozdrawiam Andziok :)
Super, mam jutro egzaminy i po ciężkim dniu chętnie coś przeczytam :)
UsuńPS. Mam tylko nadzieję, że to nie żart na prima aprilis ;)
Angela
nawet o tym nie pomyślałam :) postaram się dla Ciebie jutro dodać :)
UsuńSuper, coraz lepiej piszesz, fajne opowiadanie :) kiedy cd?
OdpowiedzUsuńcieszę się na pozytywne komentarze :) kolejna część prawdopodobnie jutro 1 kwietnia :) Pozdrawiam Andziok
Usuń