UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
Szła do pracy z duszą na ramieniu. Nie wiedziała czego się
spodziewać po rozmowie z Markiem. Dzisiejszej nocy też nie mogła zasnąć, bo
całą noc, w jej głowie tłukła się myśl, o czym Marek chciał wczoraj z nią
porozmawiać. Chciała już wejść do budynku, gdy usłyszała wołanie. Dobrze znała
ten głos, poznałaby go nawet w piekle. Twarz właściciela tego głosu prześladuje
ją od momentu, gdy go po raz pierwszy spotkała. Wystarczy, że zamknie oczy albo
uśnie i pojawia się on. Odwróciła się za siebie i napotkała spojrzenie, tych
dwóch szaro-stalowych tęczówek.
- Cześć Marek! Stało się coś? – Zapytała radośnie.
- Mhmm, mieliśmy porozmawiać. – Nie czekając na jej
odpowiedz, zaproponował. – Chodźmy do parku. – Wypuściła powietrze z płuc i
posłusznie pomaszerowała za panem prezes do ‘ich’ parku. Bała się tej rozmowy.
Przeczuwała, że właśnie od tej konwersacji zależy ich przyszłość. Odkąd ruszyli
spod gmachu firmy nie odezwał się ani słowem, ba nawet nie zaszczycił jej
spojrzeniem. Tylko szedł i tempo wpatrywał się w Ziemię, gdy w końcu osiągnęli
cel ich wędrówki, stanął naprzeciw niej. Spojrzał jej w oczy. Widziała jak
zbiera się w sobie. Postanowił zaryzykować – Teraz albo nigdy, najwyżej zabije mnie śmiechem. Ze świstem opróżnił
powietrze z płuc. Jego towarzyszka, przyglądała mu się badawczo. Uśmiechnął się
niemiarowo.
- Ula, - westchnął – nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Najlepiej prosto z mostu. – Odpowiedziała
błyskotliwie.
-Pamiętasz jak cię pocałowałem? – Przytaknęła ruchem głowy.
- Powiedziałem wtedy, że nie wiem co do
ciebie czuję i jak już dojdę do jakiś wniosków to ci o tym powiem. No i już
wiem. – Zaczęła unikać kontaktu wzrokowego z nim, aby nie zobaczył gromadzących
się w jej oczach, łez.
- To koniec? – Zapytała patrząc się gdzieś w dal, za siebie.
Wolała już mieć to za sobą i tym samym, ułatwić mu wysłowienie się.
- Jaki koniec? – Zapytał ostro, łapiąc ją za ramiona i
potrząsając. – Ja cię kocham i nie pozwolę ci odejść. – Przyciągnął ją do siebie, tak, że wpadła w
jego silne ramiona. Na jej ustach złożył czuły pocałunek, wyrażający jak
wielkim uczuciem ją darzy. Gdy oderwali się od siebie, dłonią wytarł jej łzy,
które swe ujście znalazły na policzki dziewczyny.
- Ja też cię kocham Marek. Bardzo. – przyznała gdy
otrząsnęła się z pierwszego szoku. – Jesteś dla mnie wszystkim. - Po chwili zapytała. – Marek? Co teraz będzie?
- A co ma być? – Nie
wiedział do czego zmierza.
- No z nami. Ty niedługo bierzesz ślub. – Słusznie
zauważyła.
- Uleńko, rozstanę się z Pauliną. Obiecuję. Daj mi trochę
czasu. Muszę znaleźć odpowiedni moment.
W tym samym czasie, gdy Junior Dobrzański wyznawał miłość
swojej podwładnej, podobnego wyznania zamierzał dopuścić się jego przyjaciel w
stosunku do jego sekretarki. Siedział u siebie w gabinecie i był bardzo zajęty
grą komputerową. Usłyszał pukanie, po zaproszeniu, do pomieszczenia weszła
piękna blondynka. Jego katharsis, obiekt jego westchnień.
- Cześć Seba. Przyszłam po raport dla Marka o zatrudnieniu.
- Witaj Violetto. – Odpowiedział nonszalancko i podał
jej odpowiednie dokumenty, chciała
zabrać mu je z dłoni, ale wciąż je trzymał za przeciwny kraniec. – Co robisz
dzisiaj wieczorem?
- Nie mam żadnych planów? A dlaczego pytasz? – Zapytała
lekko zaskoczona Viola.
- Może miałabyś ochotę zjeść ze mną kolację w Baccaro? –
Odpowiedział pytaniem, z nadzieją wymalowaną na twarzy.
- W Baccaro? Tam mają najlepsze ostrógi! – Mówiła
podekscytowana. – Bardzo chętnie? To o której?
- No nie wiem, może po pracy? – Zaproponował.
- No dobrze, będę czekać przy windach. Do zobaczenia
Sebulku. – Uradowana wybiegła z jego gabinetu. Po chwili drzwi jego gabinetu
otworzyły się energicznie, a do środka ponownie weszła Kubasińska. Spojrzał na
nią zaskoczy, tą nagłą rewizytą. Z jego podświadomości wypełzła myśl, że
jednak, ona nie chce iść z nim na kolację. Na jego pytające spojrzenie, Viola
uśmiechnęła się i powiedziała – Zapomniałam dokumentów dla Marka. Widzisz jaka
ze mnie wróblica? Do zobaczenia.
Siedział właśnie w Baccaro i uważnie lustrował piękną twarz
swojej towarzyszki. Nie mógł zdobyć się na odwagę, aby wyznać jej, co do niej
czuje. Bał się jej odrzucenia. Nagle poczuł przypływ odwagi.
- Violuś? – podniosła wzrok znad talerza. Jego odwaga, pod
wpływem jej spojrzenia, gdzieś wyparowała. Jak szybko przyszła, tak szybko
poszła. – Albo już nic. – Spojrzała na niego podejrzliwie.
- Sebulku, powiedz o co chodzi. Cały wieczór siedzisz jak
otruty i czaisz się jak szpak na marmoladę. – Gdyby nie był tak zestresowany,
na pewno roześmiałby się z jej powiedzonka. Wydawała mu się taka…
- Jesteś rozkoszna. – Uśmiechnęła się pod wpływem…
komplementu. – Chciałbyś ze mną chodzić? – Spojrzał na nią niepewnie.
- Jak to chodzić, przecież siedzimy. Gdzie chcesz iść? –
Zapytała głupkowato, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- To może inaczej...
– Wstrzymał na chwilę oddech. Po chwili, z prędkością karabinu maszynowego,
wyrzucił z siebie. – Chciałbyś być moją dziewczyną? – Na reakcję nie musiał
długo czekać, na jego policzku, wylądowała dłoń Kubasińskiej, która następnie rzuciła się przez stół i
pocałował go namiętnie.
- Oczywiście Sebulku. – Uśmiechnęła się uroczo i
zatrzepotała rzęsami.
Zachłannie całował jej usta, rękoma gładził zewnętrzną
stronę jej ud. Podniósł ją do góry. Nogami oplotła go w pasie. Zaniósł ja do
sypialni i delikatnie położył ją na łóżku. Zdjął jej spódniczkę i bluzkę, po
chwili, też był w samej bieliźnie. Chciał rozpiąć jej stanik, ale odepchnęła go
od siebie. Spojrzał na nią zdziwiony, jej reakcją.
- Sebulku, tylko nie myśl sobie, że ja jestem jakaś pierwsza lepsza… i
ostatnia. – Dodała po chwili.
- Violuś jesteś wyjątkowa i niepowtarzalna. Ewenement w
skali świata. Jedyna w swoim rodzaju. – Ponownie przywarł do niej całym ciałem.
Gdy pozbyli się, już całkiem bielizny. Połączył ich gwałtownie. Poruszał się
powoli jak leniwiec, aby następnie przyśpieszyć. Po chwili, pędzili niczym TGV,
do utraty tchu.
Ten dzień, to chyba najgorszy dzień w jej całym życiu.
Kilka tygodni temu Marek wyznał jej miłość, ale dzisiaj bardzo boleśnie zderzyła się z
Ziemią. Grawitacja zadziałała ze dwojoną siłą. Przechodziła korytarzem w stronę
recepcji. Nie mogła się doczekać kuriera. Pewnie
znowu się zgubił. – Pomyślała, wyszła zza zakrętu i w głównym holu, obok
sekretariatu prezesa, zobaczyła Marka całującego się z Pauliną.
Miała ochotę tam podejść i przerwać to, ale przecież to jego narzeczona i ona nic nie może zrobić.
Szybko weszła do pomieszczenia socjalnego. Dłonią dotknęła policzków, były całe mokre od łez. Pośpiesznie wytarła je i nalała sobie kawy. Marek najwidoczniej zauważył ją, po chwilę później zmaterializował się przy niej.
Miała ochotę tam podejść i przerwać to, ale przecież to jego narzeczona i ona nic nie może zrobić.
Szybko weszła do pomieszczenia socjalnego. Dłonią dotknęła policzków, były całe mokre od łez. Pośpiesznie wytarła je i nalała sobie kawy. Marek najwidoczniej zauważył ją, po chwilę później zmaterializował się przy niej.
- Ula, przepraszam. – Spojrzał na nią żałośnie. Dłonią
pogładził ją po jej dłoni, która spoczywała na blacie. Zabrała ją gwałtownie.
- Nie masz za co, w końcu to twoja narzeczona. –
Odpowiedziała gorzko.
- Obiecuję ci, że zerwę zaręczyny. – Nie skomentowała tego.
- Muszę iść.
- Ula poczekaj. Możesz zostać ze mną po godzinach? – Pod wpływem
jej spojrzenia szybko wyjaśnił. – Może pomogłabyś mi z tymi rozliczeniami. –
Uśmiechnęła się blado.
- Dobrze wpadnę o siedemnastej do ciebie do gabinetu.
- To co Violuś, może zrobimy sobie dzisiaj włoskie klimaty? –
Zapytał Sebastian gdy robili zakupy.
- Nie, tylko nie włoszczyzna. – Spojrzał na nią zaskoczony
- No to może kuchnia grecka? – Rozdzwonił się telefon
Kubasińskiej.
- Może być. – Odebrawszy telefon powiedziała – Cześć Paulina
coś się stało?
- Gdzie jest Marek? Już dwudziesta, a nie ma go
w domu.
- No nie wiem, mówił, że musi dzisiaj dłużej popracować, bo
ma jakieś zaległości, czy coś.
- To jedz do firmy i sprawdź
to.
- Ale Paulina, ja teraz nie mogę. – Próbowała się wywinąć.
- Masz jechać do firmy
i to sprawdzić, bo jeśli tego nie zrobisz, jutro dostaniesz wypowiedzenie. –
Kubasińska głośno przełknęła ślinę.
- Dobrze już jadę. – Odpowiedziała zrezygnowana i spojrzała
przepraszająco na Sebastiana. – Sebulku, ja zapomniałam recepty z firmy. Ty
jedz do domu i ugotuj coś, a ja przyjadę do ciebie.
Pracowali nad rozliczeniami, Marek bardziej niż
pracą, zainteresowany był panią dyrektor. Siedział na kanapie blisko niej.
Bawił się jej kosmykiem włosów i przyglądał się jej twarzy, gdy ona coś usilnie mu
tłumaczyła. Swym nosem musnął skórę jej szyi. Jej ciało przeszedł dreszcz.
Odwróciła twarz w jego stronę, nim zdążyła zareagować do jej ust przyssał się
Dobrzański. Położył ją na kanapie i zaczął odpinać sweter. Niemal
niesłyszalnie, drzwi gabinetu otworzyły się, przez nie zajrzała Violetta.
Paulina przysłała ją, aby sprawdziła z którą kochanką tym razem Marek się
zabawia. Spodziewała się jakiejś modelki, ale Uli? Kto by pomyślał. Niby
zauważyła ich ciepłe spojrzenia i te fale przepływające miedzy nimi, ale nigdy
nie pomyślałaby, aby ta dwójka mogła mieć romans. Zamknęła równie cicho drzwi i
postanowiła wrócić do Sebastiana. Stwierdziła, że nie powie nic Paulinie. Ula
bardzo jej pomaga, a gdyby poinformowała o tym pannę Febo, Cieplak nie
chciałaby jej przygotowywać do egzaminów na studiach. W tym czasie Marek
rozebrał już Ulę do naga. Jej ciało omiótł wzrokiem wyrażającym zachwyt, pod
wpływem jego spojrzenia, Ula spuściła wzrok i zarumieniał się. Gdy zauważył jej
reakcję, stwierdził że uroczo się rumieni. Sam pozbawił się ubrania. Nagle Ula
chciała go odepchnąć. Spojrzał na nią zdezorientowany.
-
Marek, będziesz tego żałował.
- Nie
będę – zapewnił gorliwie.
- Ale
ja się nie zabezpieczam. – wpił się w jej wargi.
-
Ciiii – zamruczał jej do ucha i wszedł w nią powoli. Był bardzo delikatny, ale
zarazem stanowczy i pewny siebie. Jego pchnięcia były wolne, ale rytmiczne. Z
czasem zaczął przyspieszać. Pędzili ku utracie zmysłów. Poczuł jej pierwsze
skurcze i sam doszedł. Wlał w nią swoje ciepłe nasienie. Opadł na nią i
wyszeptał seksownym głosem.
-
Dziękuję kochanie, to było coś cudownego.
-
Kocham Cię – powiedziała cicho.
- Ja
Ciebie też.
Po stosunku,
ubrali się i odwiózł ją do domu, nie mogli się pożegnać. Stali kilka minut pod
domem Cieplaków. Tulił ją w swych ramionach gdy podjechała taksówka, z niej
wysiadł młody mężczyzna. Za swoimi plecami usłyszeli głos mężczyzny.
- Ula?
-
Maciuś! Co tu robisz? – wyplątała się z ramion Dobrzańskiego i podbiegła do
Maćka, tym razem utonęła w ramionach Szymczyka. Marek spojrzał na nich z
zazdrością.
-
Wróciłem na stałe do Polski. – powiedział z uśmiechem na ustach.
-
Naprawdę? – Potwierdził skinieniem głowy. – Opowiadaj co tam u Ciebie.
- Ulka
– jęknął – Jutro, zmęczony jestem po podróży.
-
Dobrze, do jutra, pa – pocałowała go w policzek.
- Do
jutra. – Uścisnął ją i poszedł do domu. Ula wróciła do Marka, ten przyglądał
jej się z zazdrością.
- Mam
konkurencję? – spytał po chwili, Cieplak spojrzała na niego pytająco, nie
bardzo wiedziała o co mu chodzi. – Maćka? – dodał po chwili.
-
Możesz być spokojny, jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przyjaźnimy się od dziecka.
- Na
pewno? – Wolał się upewnić.
- Na pewno.
Maciek jest bardzo spokojnym, ustępliwym i ugodowym facetem, a ja potrzebuję
samca alfa. Takiego władczego i silnego. – Pocałował go i pobiegła w stronę
domu, gdy była już przy furtce, krzyknęła – Kocham Cię!
- Też
Cię Kocham!
Wsiadł
do samochodu i ruszył w stronę stolicy. Na swoim ciele czuł jeszcze skutki
seksu z Ulą. Jego myśli również wracały do wydarzeń sprzed godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz