UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
Jak
sparaliżowany wpatrywał się w
wypowiedzenie i list pożegnalny Uli. Doskonale zdawał sobie sprawę, że
to przez jego tchórzostwo, jego Uleńka odeszła z firmy. Kompletnie nie mógł się
skupić i opracować planu działania. Mimo wszystko wiedział jedno, nigdy nie
pozwoli Uli odejść. Ta niepozorna dziewczyna jest jego całym światem. Bał się reakcji Pauliny i jego matki na wiadomość o odwołanym ślubie, ale bardziej
przerażającą wizją było życie na smyczy panny Febo, bez jego Uli. Porady
postanowił zasięgnąć u swojego przyjaciela. Miał nadzieję, że podpowie mu, co
powinien zrobić. Szybkim krokiem ruszy w stronę gabinetu Olszańskiego, w ręku
dzierżył w dokument i korespondencję od Cieplakówny. Wszedł bez pukania i
zobaczył Sebastiana z Violettą. Nie byłoby nic w tym dziwnego i niestosownego,
gdyby nie obmacywali się na dyrektorskim biurku.
- Viola! –
Wrzasnął na tyle głośno, że wystraszona Violetta ugryzła dyrektora w wargę. –
Przepisałaś te umowy dla agencji modelek, o które cię prosiłem. – Patrzył na
nią gniewnym spojrzeniem i był niemal pewny, że nie wykonała tego zadania.
- No, ja,
właśnie, no, ten. – Plątała się i nie wiedziała co ma odpowiedzieć, aby jeszcze
bardziej nie rozwścieczyć prezesa.
- Tak czy
nie? – Zażądał konkretnej odpowiedzi.
- Nie –
powiedziała skruszona i szybko zaczęła się tłumaczyć. – Ale Mareczku, ten
komputer. – Nie dał jej dokończyć i wszedł jej w słowo. Chciał się jej jak
najszybciej pozbyć, aby on mógł swobodnie porozmawiać z Sebastianem.
- Nie
interesuje mnie to. Wezwij sobie informatyka . Jeśli nie dostanę tego za
godzinę to cię zwolnię!
- Ale
Mareczku.
- Viola! Idź
przepisz te cholerne umowy i mnie nie denerwuj. – Kubasińska bez słowa,
pośpiesznie opuściła pomieszczenie.
Odkąd Dobrzański wszedł do gabinetu, Sebastian przyglądał mu się uważnie. Widział, że coś u niego nie gra. Gdyby wszystko było w porządku nie naskoczyłby, tak na Violettę.
Odkąd Dobrzański wszedł do gabinetu, Sebastian przyglądał mu się uważnie. Widział, że coś u niego nie gra. Gdyby wszystko było w porządku nie naskoczyłby, tak na Violettę.
- Co ty taki
nabuzowany? – Zapytał w końcu.
- Sam
zobacz. – Podał mu to co znalazł dziś rano na swoim biurku. Olszański spojrzał
na niego badawczo i zaczął czytać to co mu podał, z każdą linijką przeczytanego
tekstu, mimika jego twarzy wyrażała
coraz większe zdumienie i niedowierzanie.
- To jest wypowiedzenie Uli?! – Dobrzański
pokiwał głową, potwierdzając. – Stary mówiłem ci, że musisz zerwać z Pauliną,
bo Ulka długo tak nie pociągnie. Za
kilka dni bierzesz ślub. Jak ona ma się czuć? Mówisz jej jedno, a robisz
drugie. Właściwie to nic nie robisz. Na co ty czekasz?
- Nie wiem,
boję się zerwać te zaręczyny. – Spojrzał ze smutkiem w oczach na przyjaciela.
- Głupi
jesteś. – Marek spojrzał zaskoczonym wzrokiem na kadrowca, nie spodziewał się
takich słów z jego ust. – Masz prawie trzydziestkę na karku i matki się boisz?
Ja rozumiem, że to kobieta z piekła rodem, no ale bez przesady. Kiedy w końcu
powiesz jej ‘stop’? – Junior przez chwilę milczał, jakby zbierał myśli. W końcu
wstał i powiedział zdecydowanym głosem.
- Masz
rację, muszę odwołać ten ślub. – Gdy był już przy drzwiach rzucił jeszcze. –
Jak najszybciej.
Nie czekając
na odpowiedz kadrowca, ruszył w stronę wyjścia z firmy. Wsiadł do samochodu i
odjechał z piskiem opon w stronę miejsca
zamieszkania. Wszedłszy do środka, zaczął szukać panny Febo. Gdy poszukiwania
zakończyły się fiaskiem pomyślał – pewnie
wpadła w wir przygotowań do ślubu. Może ma gorączkę ślubną? – Aby nie
marnować czasu, wszedł do garderoby i zaczął pakować wszystkie swoje rzeczy. Po
zapięciu ostatniej walizki, omiótł wzrokiem mieszkanie i wyniósł wszystkie
bagaże do samochodu. Wróciwszy do środka, zaparzył sobie gorącej i mocnej kawy,
usiadł w kuchni i czekał na powrót narzeczonej. Czas dłużył się niemiłosiernie.
Każde cyknięcie wskazówki, drażniło jego nerwy. Kilkakrotnie naszła go ochota,
aby uciec bez słowa. Szybko porzucał te myśli. Chciał się rozstać z Paulą, w
możliwie najlepszej atmosferze. Może i ona przyzna mu rację, że ten ślub to nie
jest dobry pomysł. Wraz z jej powrotem, wróciły wszystkie jego obawy. W myślach
powtarzał sobie – Jesteś facetem i musisz
pokazać, że masz jaja.
- Paula,
możemy spokojnie porozmawiać? – Spojrzała na niego zaskoczona.
-
Rozmawiajmy. – Powiedziała jak zwykle wyniosłym tonem.
- Paula,
myślę, że to nie ma sensu. Ja kocham Cię, ale jak siostrę, nie jak narzeczoną
czy żonę. Myślę, że ty też mnie nie kochasz. Rodzice nam wmówili, że jesteśmy
sobie pisani, ale to nie prawda. Przepraszam cię, ale chcę odwołać ślub. – Jej
twarz wyrażała szok. Wszystkiego się spodziewała, ale nie tego. To przekraczał
granice jej pojmowania.
- Słucham! –
Wrzasnęła. – Kilka dni przed ślubem zrywasz zaręczyny? Jak ty mnie traktujesz?
Jak dziwkę! Pobierzemy się, czy tego chcesz, czy nie! – Wrzeszczała jak
opętana.
- Paulina!
Proszę cię, uspokój się. – Chciał ją nieco uspokoić. Obrzuciła go złowrogim
spojrzeniem.
- To ty się
uspokój! Co ludzie powiedzą, gdy teraz odwołamy ślub? Zastanowiłeś się na jakie
pośmiewisko nas wystawiasz?
-No oczywiście,
dla ciebie najważniejsze jest to co ludzie powiedzą, a nie to, co do siebie
czujemy. Ślubu nie będzie.
- To nie ma
znaczenia! Ten ślub się odbędzie! – Nie potrafiła opanować emocji, chodziła po
kuchni w kółko.
- Po moim
trupie! Widzę, że ta rozmowa nie ma sensu, trzymaj się. – Rzucił na odchodne, a
za plecami usłyszał jeszcze…
- Jeszcze
dzisiaj porozmawiam z Heleną! Powiem jej jak mnie potraktowałeś.
Nie chciał się wdawać w te słowne
przepychanki, więc opuścił dom. Kolejnym punktem jego planu była Ula. Wsiadł do
lexusa i obrał kierunek na Rysiów. Po drodze wstąpił jeszcze do kwiaciarni i
kupił duży, ogromy bukiet, stu jeden czerwonych róż. Niecałą godzinę później
zaparkował pod posesją numer osiem i ruszył w kierunku domu. Zapukał do drzwi,
po chwili w nich, stanęła Ula. Nie była zbytnio zaskoczona obecnością
Dobrzańskiego. Spodziewała się jego przyjazdu, dlatego chciała wyjechać, ale
Maciek skutecznie jej to uniemożliwił. Bez słowa przepuściła go w drzwiach.
Ucieszyła się, że przyjechał w takim momencie, bo nikogo nie było w domu i będą
mogli spokojnie porozmawiać. Postawiła przed nim kubek z herbatą.
- Ula,
dlaczego odeszłaś z F&D? – Spojrzała na niego z politowaniem.
- Marek,
dobrze wiesz. Ja nie potrafią być tą drugą, nie potrafię się tobą dzielić. Nie
mogę się pogodzić z myślą, że robię coś drugiej kobiecie, czego sama nie
chciałabym doświadczyć. – W jej oczach
pojawiły się łzy.
- Zerwałem
zaręczyny i odwołałem ślub, teraz możemy być razem. – Powiedział z uśmiechem.
- Nie mogę
marnować ci życia. – Ledwo hamowała płacz.
- Ulka, ja
nic nie rozumiem, dlaczego nie chcesz mi życia marnować? – Westchnął.
- Nie będę
łapać cię na dziecko. – Rzuciła, zanim przemyślała . Gdy zorientowała się co
powiedziała, spojrzała niepewnie na Marka. Wpatrywał się w nią, jak szpak w
pięć groszy.
- Czy ty? –
Przytaknęła ruchem głowy. Nie wierzę. – Pokiwał głową z dezaprobatą. – Jak
mogłaś mi nie powiedzieć, że jesteś w ciąży? To chyba ja powinienem dowiedzieć
się pierwszy. W końcu będę ojcem, do cholery! – Walnął pięścią w stół i ruszył
do wyjścia, a drzwiach kuchennych minął się z Józefem, który słyszał słowa
Dobrzańskiego i tym samym dowiedział się o ciąży jego najstarszej córki. Ula ukryła twarz w dłoniach i zaczęła głośno
łkać. On miał rację, powinna mu powiedzieć. Nie powinna była decydować za
niego. Józef podszedł do córki i mocno ją przytulił.
- Wszystko spieprzyłam.
Jestem beznadziejna. On miał prawo wiedzieć. – Szlochała rozpaczliwie.
- Ulcia, nie
martw się, teraz był zdenerwowany. Trochę się uspokoi i porozmawiacie
spokojnie. – Po ojcowsku, ucałował ją w czoło.
Marek wsiadł
do samochodu i ruszył z piskiem opon. Nie
mógł zrozumieć, dlaczego Ula chciała pozbawić go kontaktu z własnym dzieckiem.
To on powinien dowiedzieć się pierwszy, ale ona wolała uciec. Przecież dziecko
potrzebuje ojca. Wyjechawszy za pierwsze zabudowania Rysiowa, usłyszał dzwonek
swojego telefonu. Wyjął z kieszeni smartfon ‘a i zaklną pod nosem. Dzwoniła
jego matka.
- Marek? Przyjedz jak najszybciej, musimy
porozmawiać. – Powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- O czym? –
Powiedział pretensjonalnym tonem.
- To nie jest rozmowa na telefon. – Im szybciej z nią porozmawiam, tym
szybciej da mi spokój.
- Będę za
kwadrans. – Nie czekał na jej odpowiedz i rozłączył się.
Punktualnie
zaparkował na podjeździe, wystawnego domu Dobrzańskich. Wysiadł z samochodu,
wziął kilka głębokich oddechów i wszedł do środka. Wszedłszy do salonu, od razu matka obrzuciła
go lodowatym spojrzeniem, aż przeszły mu ciarki po plecach.
- Możesz
powiedzieć mi, co ty wyprawiasz? – Powiedziała oschle, aż Marek skulił się w
sobie.
- Odwołałem
ślub. – Odpowiedział cicho.
- Dlaczego?
Kolejna kochanka? – Zadrwiła.
- Nie kocham
Pauli, a pyzatym nie kochanka, tylko kobieta, którą kocham.
- Dobre
sobie. – Drwiła dalej. – To którą ździrę, tak bardzo kochasz? Klaudię? Domi?
Może Pati, czy Mirabellę?
- Ona nie
jest ździrą! – Rzekł ostro, nie pozwoli, aby obrażano Ulę.
- To kim ona
jest?
- To Ula. –
Odpowiedział patrząc prosto w oczy
rodzicielce, w tym momencie w salonie pojawił się Krzysztof i w ciszy
przysłuchiwał się rozmowie.
- Brzydula?
Nie myl romansu z miłością! Jeszcze dzisiaj ją zwolnisz, a jutro lecimy do
Mediolanu. – Wydała rozkaz.
- Nie! Ślubu
nie będzie.
- Nie? –
Zadrwiła, a Marek przytknął. – To wydziedziczam cię, nie jesteś już moim synem!
Jesteś moją życiową porażką. – Marek i Krzysztof byli w szoku. Nie byli w
stanie wykrztusić ani słowa. Marek miał nadzieję, że jego ojciec coś powie, ale
on milczał.
- Jak śmiesz? - Powiedział cicho. - Jak śmiesz, tak mnie traktować? - Powiedział głośniej. - To ja, kurwa, jestem twoim synem! Traktujesz mnie jak parszywą owcę! - Teraz już krzyczał, ale to na Helenę nie działo.
- A jak mam cię traktować, skoro jesteś zakałą rodziny? Nieudacznikiem?
- Jak śmiesz? - Powiedział cicho. - Jak śmiesz, tak mnie traktować? - Powiedział głośniej. - To ja, kurwa, jestem twoim synem! Traktujesz mnie jak parszywą owcę! - Teraz już krzyczał, ale to na Helenę nie działo.
- A jak mam cię traktować, skoro jesteś zakałą rodziny? Nieudacznikiem?
- Jutro
dostaniecie moją dymisję i udziały. – Wyszedł z domu, a w jego oczach gromadziły się łzy.
-Oszalałaś? –
Wrzasnął Krzysztof. – jak mogłaś coś takiego zrobić?! – Pobiegł za synem, ale
gdy wyszedł na zewnątrz, samochodu już nie było, a komórka uparcie milczała…
Witaj,
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wyjeżdzasz. Będę tęsknić za twoimi opowiadaniami bo są naprawdę świetne. Mam jednak nadzieję, że znajdziesz troszkę czasu i będziesz pisać :) Przeczytałam już wszystkie notki. Marek nareszcie się zebrał i zerwał zaręczyny. Myślę, że niedługo pogodzi się z Ulą i w trójkę stworzą kochającą się rodzinę. Wcześniej napisałaś, że zamierzasz skończyć to opowiadanie. Kiedy możemy się spodziewać 8 części?
Serdecznie pozdrawiam Angela :)
Mam nadzieję, że niedługo uda mi się coś wstawić :) Jak na razie mam zakuwania do SAT'u... Może jak nauka będzie mi wychodziła bokami, to coś sklecę. Pozdrawiam, UiM
UsuńAleż jestem mile zaskoczona, tyle części !!! Uwielbiam jak piszesz, twoje opowiadania są świetne :D Mam nadzieję, że już niedługo Ulcia, Marek i maluszek będą razem, szczęśliwi. Baaardzo czekam na 8 część :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie wiem kiedy pojawi się kolejna część opowiadania :( Pozdrawiam, UiM
UsuńZachodziłam w głowę dlaczego wstawiłaś hurtowo aż tyle rozdziałów, chociaż z drugiej strony miałam wielką przyjemność z ich czytania. Dopiero jak zauważyłam ten komunikat - zrozumiałam. Mam nadzieję, że jednak znajdziesz jakieś wolne chwile na pisanie, bo było by bardzo szkoda, gdyby jeden z lepszych blogów miał pozostać w zawieszeniu. Liczę, że jednak ukażą się kolejne rozdziały tego opowiadania i następnych. A wracając do tej historii...
OdpowiedzUsuńNie głupi powiedział, że mózg jest najseksowniejszą częścią kobiety. W Twoim opowiadaniu to się sprawdza, bo Marek bez wątpienia był pod wielkim wrażeniem kompetencji Uli, ale też potrafił dostrzec to, czego inni nie zauważyli, a mianowicie jej urodę. Romans kwitł w najlepsze, ale jak wiadomo zawsze musi się coś spieprzyć. Z całą pewnością zabolało Dobrzańskiego, że Ula nie powiedziała mu o ciąży. Ja też jestem zdania, że nie powinna uciekać, ale powiedzieć mu jak sprawy stoją. W tej całej sytuacji najrozsądniejszy okazał się Maciek.
Bardzo podobało mi się, że dopingowany przez Sebastiana Marek w końcu zdobył się na odwagę i zerwał ten chory związek z Pauliną. Helena jest u Ciebie prawdziwą zołzą i nie odpuszcza. Posuwa się nawet do wydziedziczenia syna. Nie rozumiem tylko postawy Krzysztofa. Przecież mógł wszystkiemu zaradzić. Bardzo intrygująca końcówka i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam jednak nadzieję, że do wydziedziczenia nie dojdzie, a Ula i Marek znajdą wspólne szczęście, które ukoronuje pojawienie się dziecka. Dla mnie będzie to najlepszy finał opowieści.
W pełni usatysfakcjonowana treścią życzę Ci powodzenia na obczyźnie i serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Niestety musiałam wrócić do San Francisco. Ja nie wyjechałam na obczyznę :) Ja wróciłam do ojczyzny. Moja matka jest polką i jej firma oddelegowała ją rok temu do Łodzi, mieliśmy zostać tu kilka lat, dlatego też stworzyłam ten blog, aby popracować nad wypracowaniami. Niestety sytuacja rodzinna zmusiła nas do powrotu :(... Ula nie powiedziała Markowi o ciąży, bo była przekonana że on nie chce/ nie może zerwać tych zaręczyn, a gdyby mu powiedziała o ciąży z pewnością od razu zakończyłby ten związek... Nie chciała łapac go na dziecko... Krzysiu był w cięzkim szoku, słowa stawały mu w gardle... Do wydziedziczenia dojdzie. Helenka to kobieta władcza, a w tym opowiadaniu trzyma Krzysia pod pantoflem........Pozdrawiam, UiM
Usuńwitaj ;) troche mnie tu nie było, ale właśnie nadrobiłam zaległości....Opowiadanie niesamowicie wciąga, tak jak wszystkie Twoje opowiadania ;) Cieszy mnie to, że Marek wreszcie powiedział matce, co jest dla niego ważne, a właściwie kto :)
OdpowiedzUsuńrozumiem, że teraz masz pewnie mniej czasu, ale będę czekać na kolejne notki ;)
Niestety będę miała bardzo mało czasu :'( Mam nadzieję, że niedługo uda mi się coś wstawić... Jedynie mogę prosić Cię o cierpliwość :) UiM
UsuńOczywiście, postaram się być cierpliwa ;) z drugiej strony, po dłuższej przerwie w czytaniu, z jeszcze większą ciekawością się czyta i nadrabia zaległości ;) powodzenia!! ;)
UsuńNiedługo muszę usiąść, aby udało mi się napisać ósmą część... Chyba sobie w łeb strzelę :( Pozdrawiam, UiM
UsuńWitaj piękna. Wściekałam się,że urwałaś w najpiękniejszym momencie czwartą część, opowiadania, a teraz co mam powiedzieć...?
OdpowiedzUsuńWścieklizna mnie dopadła.. Co ja biedny żuczek bez Twoich opowiadań zrobię. Tylko pozostanie ocieranie łezek krokodylich....no i oczekiwanie,a nóż litość i dalej czytam... Liczę na to bardzo.
Helcia, ot wredna,zimna mameńka.... Dopasowały się jak cholerka....
Marek wreszcie działa.....trochę późno,ale lepiej....niż zapadłby po głupizny do głowy.
Ciekawe jak się sprawdzi w roli tatuśka...oj ciekawa jestem.
Na odpowiedź poczekam troszkę,ale będę czekać.
Jeśli chodzi o Ulę i Marka,to co,założysz im własny wielce dochodowy biznes...? Przydało by się utrzeć Helci i zimnokrwistej Włoszce.... kinolka,oj przydało by się z nawiązką.
Kochana,dzięki za tak miłą niespodziankę /aż 7 odc./ i jak pisałam,czekam z niecierpliwością na kolejne huczne wejście....
Trzymaj się ciepło. Pozdrawiam.
Nie zostawię was na pastwę losu. Będę coś publikować od czasu do czasu, ale raczej nie regularnie i nie często :( Nie tylko biznes, ale koncern :) Paulę jeszcze szlag jasny trafi :D Pozdrawiam, UiM
Usuńpiękne :) mimo tych 4 części dalej czuję niedosyt. Nie doczekam się kolejnej części :( mam nadzieję, że Marek nie będzie miał jakiegoś wypadku przez te emocje, które nim targają. Musi się uspokoić i porozmawiać z Ulą. Zupełnie nie rozumiem jego zachowania. Ula przecież mogła tak pomyśleć. Gdyby nie było jego narzeczonej, to mógłby się wścieć, za to, że mu nie powiedziała o ciąży, ale w tej sytuacji, kiedy była tą drugą? Mogła pomyśleć że jej i ich dziecka nie chce, więc chciała wyjechać, bez żadnego zdania. Marek jak ochłonie pewnie zobaczy swoje błędy. Mam nadzieję :) chcę notki jak najszybciej, żeby w takim momecie kończyć....to grzech :D pozdrawiam, a moje wyznanie pozostawiłam pod 3 notką. Andziok :)
OdpowiedzUsuńNie zobaczy swoich błędów... :D Pozdrawiam, UiM
UsuńPS: Postaram zaspokoić się twój niedosyt, a teraz lecę do III części... :P
zauważyłam, że na twoim blogu nie ma żadnych miniaturek i tak się zastanawiam, bo....napisałam 2 miniaturki, ale mam za mało czasu zeby pisać następne i stworzyć blog, może po prostu ty mi je sprawdzisz i udostępnisz?? Andziok :)
UsuńNapisałam jedną miniaturkę - Rozwód. Oczywiście jeśli chcesz to nie ma sprawy, mogę udostępnić twoje miniaturki :)
UsuńPozdrawiam, UiM
a no tak zapomniałam o niej, przeporaszam :) jak mogę ci je przesłać? podaj mi swój e-mail na priv na mojej stronie https://www.facebook.com/brzydulafilipbobek
UsuńAndziok :)
abc70863@gmail.com
UsuńNie mam facebook'a :/
UsuńPolecam: http://technowinki.onet.pl/internet-i-sieci/facebook-najbardziej-znienawidzonym-portalem-spolecznosciowym-w-usa/zgy5s
już wysłałam :)
UsuńCałe szczęście ,że USA , to początek świata a nie koniec. A co do wpisów to powiem tak. Jak dla mnie, to były dwie wiadomości dobra i złą. Ja zaczęłam od tej dobrej i czytałam kolejne części i dopiero później natknęłam się na tą złą czyli wpis ,że to koniec publikacji. Ale te opowiadanie dasz radę skończyć.
OdpowiedzUsuńNiestety :( To opowiadanie na pewno skończę, bo sama nienawidziłam gdy ktoś skończył w takim chujowym momencie :) Co do dalszych opowiadań - są pod wielkim znakiem zapytania :( Na razie usunęłam zapowiedzi, ale gdy jednak znajdę trochę czasu i ochoty napiszę je. Pozdrawiam :)
Usuńszkoda tyle musimy czekać na publikacje kolejnej części. no ale rozumiem - obowiązki. sama mam ich dużo. ale właśnie dużą odskocznią od codziennych spraw jest czytanie opowiadań między innymi twoich opowiadań które uważam są ciekawe i wciągają czytelnika ;-). tę dalsze częsci które wstawiłaś pochonęłam jak woda gąbkę ;-). Jeśli znajdziesz trochę czasu to pomyśl o czytelnikach którzy z niecierpliwością czekają na twoje nowe rozdziały i wstaw nową część. Serdecznie pozdrawiam A.J
OdpowiedzUsuńWoda gąbkę? haha - Widzę, że Violetta Kubasińska ma na Ciebie duży wpływ. :D Nie zapominam o was i postaram się od czasu do czasu publikować :) Może gdy już wszystko ogarnę wrócę do regularnej publikacji. Pozdrawiam, UiM
Usuńło matko. dopiero teraz zobaczyłam swój błąd... Sorki . to nie Violetta ma na mnie wpływ to już taka moja natura że często coś palnę a nie przemyślę :) następnym razem nie będe używać żadnego przysłowia. :) Pozdrawiam A.J
OdpowiedzUsuńDlaczego? To było bardzo fajne porównanie, gdy to przeczytałam nie mogłam się nie uśmiechnąć. Od razu poprawił mi się humor :D UiM
Usuń