sobota, 14 lutego 2015

"Odnalazłem Cię" część 8



UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

- Sebulku! – Do gabinetu Olszańskiego wpadła Violetta. –  Ula poszła do kałamarnicy!
- Do kogo? – Spytał zdezorientowany Sebastian.
- No do tej włoskiej furii. Bo ona porozpowiadała te plotki, że Ulka cyk cyk bum bum z prezesem. Dasz wiarę?
Sebastian wybiegł z gabinetu, musiał szybko dogonić Ulę, zanim porozmawia z Pauliną. Dobrze znał Ulę i wiedział, że potrafi pokazać pazurki. Kobieta z temperamentem, szczególnie teraz, gdy była w ciąży i hormony w niej  buzowały. Gotowe byłyby się pobić. Zobaczył ją, już miała chwytać za klamkę. Podbiegł do niej i złapał ją za rękę.
- Ula, spokojnie. Chodź do mnie do gabinetu.
- Zaraz, najpierw ją rozniosę. – Rzekła walecznym tonem. Złapał ją za ramię.
- Ulka! Jesteś w ciąży i nie możesz się denerwować.
 Cieplak uległa namowom Sebastiana i poszła z nim do gabinetu. Gdy weszli do środka, odnotowała obecność swojego narzeczonego, któremu Violetta tłumaczyła całą sytuację. Dość chaotycznie. Spojrzał na nią i bez słowa przytulił ją. Doskonale wiedział, że Febo będzie chciała rozbić związek jego i Uli.
- Kochanie, nie denerwuj się. Ja się wszystkim zajmę. – Na jej skroni złożył delikatny pocałunek, a ona wtuliła się w niego mocniej. W jego ramionach czuła się bezpieczna. Uwielbiała czuć jego ciepło, zapach i słyszeć bicie jego serca.  Odprowadziwszy swoją ukochaną do gabinetu, wracał do swojego miejsca pracy. Przy recepcji zarejestrował obecność byłej narzeczonej, postanowił podejść i rozmówić się z nią.
- Zadowolona jesteś z siebie? – Wymierzył w nią palec wskazujący.
- Marco, nie wiem o czy mówisz.
- Jak tak kobieta z klasą, za którą się uważasz, może rozpuszczać takie plotki? – spiorunowała go wzrokiem, bo w recepcji było dużo ludzi i przysłuchiwali się ich rozmowie – Czy ty naprawdę nie masz chociaż krzty godności? Nie kocham cię i nigdy nie będziemy razem. A Ulę zostaw w spokoju, bo jest moją narzeczoną, a ja nie pozwolę, aby ją obrażano. Ona teraz potrzebuje spokoju, bo jest ze mną w ciąży. – Dał szczególny nacisk na ostatni wyraz. Jej twarz wyrażała zdumienie.
- Nie spodziewałam się, że jest, aż taka wyrachowana, żeby łapać cię na dziecko. – zaśmiała się kpiąco.
- Nie złapała mnie na dziecko, bo to ja ją poprosiłem o to, by mi je dała. – W Paulinie, aż się zagotowało. Nie mogła znieść takiego upokorzenia. Teraz cała firma będzie wytykać ją palcami.  Zacisnęła szczękę i wsiadła do windy.

Usłyszała pukanie do drzwi. Przez wizjer, zobaczyła, że za nimi stoi Violetta z nieodłączną torbą, pełną pomidorów. Otworzyła, zanim zdążyła się odezwać, Kubasińska wycałowała ją i usiadła na kanapie w salonie.
- Ulianko, przyniosłam pomidory, bo one mają dużo bromu, a ty teraz nie możesz się denerwować.
- Potasu. – Poprawiła przyjaciółkę.
- No, a co ja powiedziałam? Zresztą nie ważne, - machnęła ręką – słyszałam, że ustaliliście datę ślubu.
- Tak. Markowi bardzo się śpieszy – uśmiechnęła się na wspomnienie narzeczonego – i pobieramy się za miesiąc w Rysiowie. – Violetta zakrztusiła się pomidorem, gdy usłyszała datę.
- Co? On się w gorącej wodzie kąpie?
- Pytanie przyjaciółki puściła mimo uszu – Violuś zostaniesz moją świadkową?
- Oczywiście, jak ja mogłabym ci odmówić? Zorganizuję Ci wieczór kawalerski!
- Panieński! Marek będzie miał wieczór kawalerski.
- No, no! Ja na wieczorach panieńskich zęby zjadłam, wszystkie kuzynki wyprawiłam.
- Cieszę się, że się zgodziłaś. Viola, a kiedy ty zaciągniesz Cebulka przed ołtarz?
- Nie wiem, miota się jak dzika kuna w agreście. A ja nie będę za nim latać jak koń z pęcherzem.
- No Violka, ty kobieta z charakterem musisz mu to wyperswadować. Może razem chodziłybyśmy na zebrania do szkoły.
- Tak! Nasze córeczki siedziałby razem w ławce. Muszę go namówić. Kochanieńka, a co z twoim starym szefem? 
- Nic, a co ma być? - Zapytała nie rozumiejąc do czego zmierza panna Kubasińska
- No jak to co? Idziemy na wojnę! - Krzyknęła walecznie.
- Aaa, o to ci chodzi. W poniedziałek jestem umówiona z mecenasem Bryńskim.   
Niedziela, godzina trzynasta, Józef Cieplak właśnie wrócił  z kościoła, zdążył wstawić wodę na bursztynowy napój, gdy usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Po chwili przed nim ukazała się jego ‘ukochana’ sąsiadka. Spojrzała na niego ze wściekłością. Przyszła do niego pierwszy raz od ich ostatniej kłótni, gdy Ula rozstała się z Bartusiem i wywaliła go za drzwi.
- Jak ona może? Miesiąc temu wyrzuciła mojego Bartusia z mieszkania jak śmiecia, a teraz bierze ślub z innym!
- Pani Dąbrowska, Ula jest dorosła, a poza tym, kochają się z Markiem. – Odpowiedział spokojnie.
- Markiem, Markiem. Jakiś szczur miastowy, nie to, co mój Bartuś. Dorodny mężczyzna, może mieć każdą!  Co oni mogą wiedzieć o miłości? Tam chodzi o pieniądze, stanowiska i seks! – Józef chciał się odezwać – Nie przerywaj mi pan! Zawiodłam się na panu, panie Józku. Mogliśmy mieć jeszcze wspólne wnuki, a ona puszcza się nie wiadomo z kim?
- Pani Dąbrowska, trochę szacunku. Ula nie jest jakaś pierwsza lepsza!
- A kto ją tam wie!
- westchnął – I pani chciała taką pierwszą lepszą za synową? – zapytał przewrotnie.
- Pana żona się w grobie przewraca! Pewnie już wcześniej zdradzała mojego Bartusia. Jej mieszkanie to dom rozpust. Do widzenia – Po raz kolejny wprawiła w drgania drzwi.
- Co ja z nią mam? – Powiedział sam do siebie. Wyłączył palnik z wrzątkiem i zalał nim herbatę. Usiadł do stołu i po raz kolejny usłyszał  otwierające się drzwi. Czyżby znowu wróciła? – przemknęło mu przez głowę. Lecz po chwili odetchnął z ulgą, gdy w drzwiach zobaczył swoją najstarszą latorośl z przyszłym zięciem. Uśmiechnął się do nich i przywitał wylewnie. Po chwili postawił przed nimi parujący napój i usiadł vis a vis nich.
- Co was sprowadza dzieci?
- Przyjechaliśmy zaprosić Maćka. – Westchnęła – Pewnie się zdziwi, bo nawet nie wie, że mam narzeczonego. Nie rozmawialiśmy od miesiąca, bo nie miał czasu. 
- Szymczykowa mówiła, że poznał jakąś dziewczynę.
- Nareszcie! – Uśmiechnęła się i stwierdziła, że teraz albo nigdy. – Tato? Musimy ci jeszcze coś powiedzieć. – Marek ścisnął jej dłoń.
- Coś się stało? - Zaniepokoił się
- Będziesz dziadkiem. – Powiedziała cicho. Obawiała się reakcji ojca. Ku ich radości, nie potępił ich, ale bardzo się ucieszył. Spojrzał na nich z radością.
- Naprawdę? – przytaknęli głowami – Bardzo się cieszę, wszystkie moje marzenia się spełniają.
- A jakie się już spełniły? – Zapytała zaintrygowana.
- To, że będę miał zięcia, a teraz wnuczkę albo wnuczka. – Dobrzański uśmiechnął się.
- Dziękuję panu za akceptację. – Powiedział Dobrzański, bardzo się ucieszył, że ojciec jego ukochanej traktuje go jak członka rodziny. Bardzo się obawiał rekcji pana Cieplaka, ale jak się okazało, nie potrzebnie.
- Mów mi tato, w końcu nie długo będziemy rodziną. – Oczy Cieplakówny zaszkliły się.
- Z największą przyjemnością. – Odparł z uśmiechem.
- Marek chodźmy do Maćka, bo jeszcze pojedzie do swojej dziewczyny. – powiedziała z przekąsem – I znów go nie zaprosimy.

- Witaj Maciuś! – Uśmiechnęła się do szatyna.
- Ulka! Wieki Cię nie widziałem. – Przytulił przyjaciółkę, gdy się od siebie oderwali, zwrócił uwagę na bruneta.
- To jest Marek – mężczyźni uścisnęli sobie dłonie – Chcielibyśmy zaprosić Cię na nasz ślub. – Dobrzański podał mu kopertę.
- Jak to na wasz ślub? To ty nie jesteś z Bartkiem? – Zapytał zdumiony.
- Jak byś miał dla mnie trochę czasu to byś wiedział, że nie jestem z Bartkiem, wujku.
- No przepraszam, miałem trochę na głowie, gratuluję wam. – Uśmiechnął  się, a następnie spoważniał- zaraz, zaraz, jaki wujku? Ula czy ty..- nie zdążył dokończyć.
- Ula jest w ciąży. – dokończył Dobrzański i musnął ustami jej skroń, obejmując ją w talii.
- No to, ja jeszcze raz gratuluję.


Dni szybko mijały, do ślubu zostały już tylko dwa tygodnie. Po długiej nieobecności, bo od ich rozmowy w recepcji, swoją obecnością zaszczyciła prezesa. Spojrzał na nią z niechęcią. Położyła przed nim jakiś dokument, z każdą przeczytaną linijką uśmiech na jego twarzy poszerzał się. Febo przyniosła mu swoje wypowiedzenie. Po lekturze, bez wahania sięgnął po pióro i złożył na papierze zamaszysty podpis. Poinformowała go również, że zjawi się na następnym posiedzeniu zarządu, na którym odsprzeda mu swoje udziały. Gdy pomyślał sobie, że to już koniec rodzeństwa Febo w jego życiu, miał ochotę skakać z radości. Tego dnia wraz Ulą, udał się do kliniki ginekologicznej, na rutynowe badanie kontrolne. Gdy usłyszał bicie serca swojego potomka i zobaczył go na ekranie, oczy zaszkliły mu się od łez. Ujął ukochaną za rękę i złożył na jej dłoni delikatny pocałunek.  Również Ula była wzruszona. Czuła się bardzo szczęśliwa, jest z mężczyzną którego kocha, a w sobie nosi jego cząstkę. Dwa tygodnie później stanęli na ślubnym kobiercu. Marek dumnie prowadził ukochaną za rękę w stronę ołtarza. Bez wahania, ale z wielkim wzruszeniem złożyli przysięgę i zaobrączkowali się. Kilka tygodni później, odbyła się rozprawa sądowa o zwolnienie Urszuli Dobrzańskiej z pracy z powodu ciąży. Rozprawa zakończyła się wygraną Uli, a jako odszkodowanie dostała dwadzieścia tysięcy złoty. Osiem miesięcy później na świat  przyszedł ich syn. Tomasz był bardzo dużym i silnym chłopcem. Po ojcu odziedziczył kolor włosów i urocze dołeczki w policzkach, zaś po Uli piękne chabrowe oczy. Rok później Maciek ożenił się z zielonooką pięknością, Moniką. Również Violi udało się usidlić Sebastiana. Ula zaszła w kolejną ciążę, tym razem na świat wydała córkę. Angelika była przeciwieństwem swojego brata, po matce odziedziczyła kolor włosów, a po ojcu oczu…. Urszula i Marek Dobrzańscy wraz dziećmi tworzyli zgraną, kochającą się rodzinę. Dobrzański puchł z dumy, że w końcu ma to czego pragnął. Wspaniałą żonę i dzieci. Ula mimo, że dużo zaryzykowała kilka lat temu godząc się na ślub i dziecko, to nigdy nie żałowała tej decyzji. Teraz uważa nawet, że jest to najlepsza decyzja w jej życiu…



KONIEC!





Dobrnęliśmy do końca tej historii, do ostatniej części opowiadania - "Odnalazłem Cię".
 Już teraz serdecznie Was zapraszam na środę 18 'ego lutego na małą niespodziankę.
Już 21 'ego lutego premiera nowego opowiadania - "Jak śmiesz?"

Pozdrawiam, UiM




13 komentarzy:

  1. Bardzo romantyczne zakończenie wszyscy pożenieni. U mnie będzie podobnie i Małgosi będzie się podobać ona lubi takie słodkie zakończenia bez niemiłych niespodzianek. I do miłego zobaczenia na małej środowej niespodziance.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Czekam na kolejną część twojego opowiadania. Zapraszam w środę. UiM

      Usuń
  2. jakie to piękne <3 wszystko się udało, pokonali wszelkie przeciwieństwa losu :) było naprawdę super, sielanka bez żadnych komplikacji :) zaintrygowałaś mnie tą środową niespodzianką, a o czym będzie nowe opowiadanie? dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to byłam ja, Andziok :)
      ps. zapomniałam się podpisać :D

      Usuń
    2. Cieszę się, że Ci się podobało, dziękuję za komentarz. Następne opowiadanie?... O Uli i Marku :) A tak na poważnie, to nic nie powiem. Wiele można domyślać się z baneru promocyjnego. UiM

      Usuń
  3. Co za rozdział! Moje klimaty! RanczUla ma rację, bo takie zakończenia ich trudnej miłości najbardziej przypadają mi do gustu i cieszę się, że i u niej tak będzie.
    Bardzo pozytywnie nastroiło mnie to, że Marek utarł nosa Paulinie i że ona zrozumiała wreszcie, że dla niej nie ma miejsca w tej firmie. Wypowiedzenie to najlepsze, co mogła zrobić, no i oczywiście odsprzedanie udziałów.
    Ula i Marek stworzyli zgodną, kochającą się rodzinę, a pojawienie się dzieci tylko umocniło ten związek. Pozostali bohaterowie też nie zasypiali gruszek w popiele i znaleźli swoje połówki. Mam nadzieję, że kolejna historia będzie równie piękna i intrygująca. Za tę serdecznie dziękuję i cieplutko pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj bardzo krótko, po raz kolejny choroba położyła mnie do łóżka :( Dziękuję za komentarz :) Mam nadzieję, że nowe opowiadanie, przypadanie Ci do gustu... Nie mogę się doczekać publikacji opowiadania "Katusze", mam na nie bardzo 'przewrotowy' pomysł :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  4. Hej, świetne opowiadanie. Bardzo romantyczne i sielankowe. Dobrze, że Paulina zrozumiała, że nikt jej nie chce w firmie i odeszła. Czekam na niespodziankę i nowe opowiadanie.
    Pozdrawiam Angela.

    OdpowiedzUsuń
  5. hej, przeczytałam, fajne zakończenie, ślub, dzieci i zgrana, kochająca się rodzina ;) pozdrawiam i pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aga :) Jak widać czasami warto zaryzykować :D Do środy..
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  6. bardzo fajne opowiadanie, pisz następne opowiadania.... nie mogę się doczekac jutra i caly czas zastanawiam sie co dla nas przygotowałas? Może bedziesz publikowac dwa opowiadania na raz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :D Nie, to nie jest nowe opowiadanie :) Chcę aby mój blog był przejrzysty, dlatego publikuję tylko po jednym opowiadaniu na raz. :D UiM

      Usuń