sobota, 21 lutego 2015

"Jak śmiesz?" część 1


UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

To dziś, jej ostatnia szansa, jej ostatnia rozmowa kwalifikacyjna. To właśnie od tej rozmowy zależy, czy zostanie w kraju, czy będzie musiała wyjechać.  Ona nie chciała wyjeżdżać, co prawda wiedziała że jej rodzina poradzi sobie bez niej, ale ona będzie bardzo tęsknić, podobnie jak jej bliscy. Całą noc nie zmrużyła oka, nawet siedem filiżanek niezawodnych ziółek na sen, zawiodły. Co za ironia losu. Nigdy nie mogła spać, przed jakimiś ważnymi wydarzenia. Przed maturą, przed sprawdzianem z historii, przed egzaminem na studia, przed egzaminem na studiach. Wtedy zawsze się udawało, to może i tym razem jej się uda? Nigdy nie była pięknością, była po prostu przeciętną dziewczyną z aparatem ortodontycznym ‘upiększającym’  jej uzębienie, z czerwonymi, dużymi, zasłaniającymi pół twarzy okularami, które zmieniały jej kolor oczu. Miała piękne, niebywale błękitne oczy, a pod okularami nawet nie było widać jaki ma ich kolor. Nie stać ją było na modne i ekskluzywne ubrania. Swoją garderobę starała się zapełniać rzeczami, które przydadzą się na kilka lat.


Stała właśnie przed wielkim biurowcem w Warszawie przy ulicy Lwowskiej przed siedzibą domu mody Febo & Dobrzański Fashion. Omiotła budynek od góry do dołu,  wzdłuż  i wszerz. No Cieplak, pokaż na co Cię stać. Pewnym krokiem wkroczyła do wnętrza, po uzyskaniu informacji od portiera – Władka, udała się na piąte piętro, gdzie znajdowała się recepcja.  Miła recepcjonistka pokierowała ją do odpowiedniego gabinetu. Podeszła do drzwi, wzięła głęboki oddech, zapukała i otworzyła drzwi. Jej oczom ukazał się widok, którego się nie spodziewała. Jakiś mężczyzna obściskiwał na biurku, pewną piękną blondynkę. Tak na marginesie bardzo przystojny mężczyzna, na jego widok, serce Cieplak zabiło szybciej, a nawet przyjęło zawrotne tempo.


Powiedziała szybko – przepraszam – i zamknęła drzwi do gabinetu. Wejście smoka, nie ma co. Popisałaś się Cieplak. Postanowiła poczekać w recepcji. Jednak zanim zdążyła wyjść z sekretariatu, zatrzymał ją pewien zmysłowy głos. – Pani Urszula Cieplak? -  odwróciła się i skinęła twierdząco głową – przepraszam panią i zapraszam do gabinetu – w tym samym czasie gdy zaprosił ją do gabinetu, z owego miejsca, wystrzeliła jak strzała kobieta, z którą wcześniej widziała swojego potencjalnego pracodawcę. Przechodząc obok Uli, trąciła ją barkiem, przez co prawie upadła. Z jej twarzy, na podłogę spadły czerwone bryle. To miała być  swego rodzaju zemsta za przerwanie miłych chwil w ramionach Dobrzańskiego. Klaudia! – syknął przez zaciśnięte zęby i szybo kucnął obok Uli, aby podnieść jej okulary. Ich spojrzenia spotkały się. Jego ciało przeszedł dreszcz. Boże, nigdy nie widziałem piękniejszych oczu -  pomyślał, przez głowę przemknęło mu również stwierdzenie, które gdzieś usłyszał – Oczy są odzwierciedleniem duszy.  Nieco skrępowana zarumieniła się i spuściła wzrok, co go otrzeźwiło. Urocze są te jej wypieki – pomyślał i podał jej okulary, a następnie przeszli do gabinetu. Zajęła miejsce, przez niego wskazane, na białej sofie, a on sam usiadł obok niej. Blisko niej. Za blisko. Odurzył ją, zapach zmysłowych i intymnych perfum. Jego perfum.
- Przepraszam za to co pani zastała, i mam prośbę…
- To zostanie między nami – weszła mu w słowo. – Spojrzał na nią zaskoczony i pomyślał – Może czyta mi w myślach?
- Tak, dziękuję. Pani aplikowała na stanowisko dyrektora działu marketingu – potwierdziła skinieniem głowy – mogę zobaczyć pani CV? – podała mu odpowiednie dokumenty. Analizował je bardzo dokładnie i bardzo się uciszył, że trafiła mu się taka perełka. Postanowił nie oceniać książki po okładce, ale w sumie, ta okładka miała najpiękniejsze oczy jakie w życiu dane mu było oglądać. Jakby jeszcze trochę o siebie zadbała to rwałaby spojrzenia wszystkich mężczyzn.- pomyślał.
- Ma pani bardzo duże kompetencje. Przyjąłbym panią na okres próbny, na trzy miesiące, ale mam jedną prośbę. - Przerzucił wzrok na petentkę. 
- Jaką prośbę? - Ożywiła się.
- Widzę, że skończyła pani ekonomię na SGH i odbyła pani staż w Narodowym Banku Polskim oraz w innych instytucjach, nawet za granicą, a ja nie znam się dobrze na finansach i ekonomii, wiec mógłbym konsultować z panią sprawy związane z finansami? – Spojrzała na niego zaskoczona. Czy tymi sprawami nie powinien zajmować się dyrektor ds. finansów?
- No dobrze, ale to nie leży w kompetencjach dyrektora finansowego?
- No niby tak, ale mamy ze sobą na pieńku. - westchnął - Tak mówiąc wprost to rzuca mi kłody pod nogi, aby udowodnić przed zarządem, że jestem najgorszym prezesem. – Westchnął.
- No dobrze, to nie będzie problem. – uśmiechnęła się do niego – gdyby nie ten aparat, to miałaby piękny uśmiech – kolejna myśl przeleciała przez jego głowę. Odwzajemnił uśmiech – Za ten uśmiech dałabym się pokroić -  pomyślała Cieplakówna.
- No to witamy na pokładzie. Przejdziemy teraz do dyrektora kadr, tam podpisze pani umowę. A później oprowadzę panią po firmie.

Przeszli do gabinetu dyrektora HR ‘u – Sebastiana Olszańskiego. Ten spojrzał na nią niechętnie. Niby nie aż tak bardzo brzydka, ale i tak odstrasza od siebie ludzi. 
- Proszę sprawdzić wszystkie dane i jeśli wszystko się zgadza, to poproszę o podpis na ostatniej stronie, na obu egzemplarzach. 
Zagłębiła się w lekturze dokumentów, gdy doszła do punktu mówiącego o wynagrodzeniu, zdziwiła się wysokością pensji. Złożyła podpis na zadrukowanej kartce, następnie uczynił to prezes i ruszyli na rekonesans po firmie. Pierwszym punktem tej ‘wycieczki’ był nowy gabinet przeznaczony dla dyrektora PR ‘u, nie był duży, ale bardzo przytulny. Następnie udali się do wodza i najważniejszej osoby w tej firmie. Pshemko. Prezes cicho zapukał do drzwi, aby nie burzyć harmonii i spokoju w Królestwie Mistrza.
- Witaj Pshemko, możemy wejść? – Zapytał Marek, wsuwając głowę za drzwi.
- Marco, oczywiście.
- To jest nasza nowa dyrektor reklamy, Urszula Cieplak. -  Wskazał dłonią na Ulę.
- Witam osobę, w końcu ktoś zajmie się promocją tych dzieł. – Westchnął na wspomnienie, swoich kreacji.
- Panie Przemysławie, te dzieła nie potrzebują reklamy, są jedyne i niepowtarzalne. – Mistrz łasy na pochlebstwa uśmiechnął się do niej dobrotliwie. – Mimo wszystko, zajmę się promowaniem twoich arcydzieł, aby każda kobieta biła się o nie.
- Urszulo, lejesz miód na moje serce. – Tym bezpośrednim zwrotem, wprowadził juniora w osłupienie.
-Porozmawiała chwilę z Pshemko i już wkupiła się w jego łaski. Szkoda, że Violetta nie ma takiego kontaktu z Wieńczysławem, miałbym dużo mniej pracy.- Pshemko, my nie będziemy ci już przeszkadzać. Muszę jeszcze Ulę oprowadzić po firmie.
Po wyjściu ze świątyni ciszy i skupienia, Marek pokazał Uli gdzie mieści się dział finansowy, gabinet Czarka oraz bufet. Poznała tam Elę - bufetową, Izę - prawą rękę pana Przemysława i zarazem główną krawcową, oraz Alicję – zastępcę Sebastiana. Wychodząc z bufetu natknęli się na piękną kobietę o alabastrowej twarzy i hebanowych włosach. Mimo jej urody, odstraszała swoim chłodem i wyniosłością.




 Z tego co usłyszała, miała na imię Paulina i była narzeczoną prezesa. Od razu naszła ją refleksja. Jeśli Paulina jest jego narzeczoną to kim była ta blondynka z jego gabinetu? Pewnie jego kochanka. Taki facet to ma powodzenie. Gdzie się rodzą tacy ludzie? Dlaczego on jest taki piękny, męski i pociągający a ja taka brzydka? To nie sprawiedliwe! Tylko kto mówił, że życie będzie sprawiedliwe? - Nikt. Gdy stali już przy windach zaproponował jej przejście na ‘ty’, bo jak uważa to ułatwia pracę, a poza tym to jest firma rodzinna, a w rodzinie wszyscy mówią sobie po imieniu. Następnego dnia, o godzinie dziewiątej miała się stawić w jego gabinecie. Do domu wracała z uśmiechem na ustach. W końcu się udało. Nie muszę wyjeżdżać do cioci do Niemiec. Jej ciotka jest bogatą Niemką i  jest dużo starsza. Spokojnie mogłaby być jej babcią. Często jeździła do niej, aby jej pomóc, odpocząć albo zwyczajnie dotrzymać towarzystwa starszej pani. Ta w zamian przysyłała im pięćset euro na życie, za co kupowali lekarstwa dla schorowanego Józefa, albo inwestowali w remont domu. Po raz kolejny jej myśli wracały do jej pracodawcy. Bardzo jej się spodobał, ale wiedziała, że nie dla psa kiełbasa. Dobrze wiedziała, że on nigdy nie spojrzy na nią jak na kobietę. Co bardzo ją dołowało. Wróciwszy do domu, stwierdziła, że jest sama i postanowiła przygotować odświętną kolację. Na pierwsze danie ugotowała zupę z brązowej soczewicy po bawarsku, a na drugie danie sznycle po holsztyńsku. Jej rodzina uwielbiała niemiecką kuchnię. Ustawiła wszystkie potrawy na stole, po chwili usłyszała jak do domu wraca jej rodzina.
- Umyjcie ręce i siadajcie do stołu. - Rozkazała gdy jej bliscy weszli do kuchni, bez szemrania poszli do łazienki.
- Córcia jak to wszystko pięknie przygotowałaś - pokraśniała słysząc komplement z ust ojca - jak rozmowa kwalifikacyjna?
- Dostałam tę pracę - odpowiedziała uśmiechając się radośnie.
- Gratuluję! - wszyscy pogratulowali Urszuli.
- Dziękuję. Zapomniałabym, mam dla was prezenty. - pobiegła do swojego pokoju po upominki, które kupiła rodzinie wracając z Warszawy w galerii handlowej.
- Ulacia, po co to wszystko. Niepotrzebnie się wykosztowałaś.
- Dziękuję Ulcia, jesteś najlepszą siostrą! - krzyknęła Beatka i przytuliła się do siostry.
Najstarsza córka Józefa, usnęła z uśmiechem na ustach. Może jej karta się wreszcie odwróciła? 




14 komentarzy:

  1. Póki co to pierwsza część i trudno jeszcze cokolwiek powiedzieć. W zasadzie wszystko to już znamy, chociaż oczywiście rozumiem, że jakiś wstęp do rozwoju akcji jest niezbędny. Sama też to praktykuję dość często w pierwszych częściach opowiadań. Są jednak małe wyjątki od utartego schematu. Pierwszy to to, że Ula nie stara się o posadę asystentki prezesa, ale mierzy znacznie wyżej. Drugi, niemal natychmiastowa zażyłość z Pshemko. Tym drobnym pochlebstwem zdobyła sobie jego serce i on nie zwraca nawet uwagi na jej wygląd.
    Na razie Marek jest typowym podrywaczem i rwie wszystko, co się rusza. Panna FE też typowa.
    Jestem ciekawa w jakim kierunku pójdzie to opowiadanie więc czekam na kolejną część.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz:) Teraz gdy wspomniałaś o tym, że Ula pracuje na innym stanowisku, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak napisałam? Może, żeby to opowiadanie, nie było takie same jak SML'u? Cieplakówna zyskała sympatię Pshemko, ale nie wiem czy on odegra jakąś ważną rolę w tej historii... Możliwe, że na sam koniec :) Akcja przyśpieszy już w następnej części. ("Ula pracowała już u niego od kilku miesięcy.") Panna Febo jeszcze gorzko zapłacze... ale o tym w następnych częściach. Z tego co się zorientowałam nie lubicie zbytniej sielanki, dlatego będzie tylko częściowo happy end. Pozdrawiam UiM

      PS: Do jutra :)

      Usuń
    2. Ja uwielbiam sielankę, ale wcześniej serwuję bohaterom nieco kłopotów, czasem traumy. Trochę smutku i łez. Taka łyżka dziegciu w beczce miodu. Jednak zawsze do sielanki doprowadzam, więc nie serwuj nam nic połowicznego. Please.

      Usuń
    3. Między Ulą, a Markiem będzie sielanka, ten połowiczny happy end będzie raczej spowodowany przez otoczenie...

      Usuń
  2. Hej, ciekawie się zaczyna. Początek podobny do serialu, ale jednak z paroma różnicami. Kiedy następna część?
    Pozdrawiam Angela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, dziękuję za komentarz :) Kolejna część prawdopodobnie 01.03 Serdecznie pozdrawiam, UiM

      Usuń
  3. Co racja to racja początek podobny do Brzyduli, ale w którymś momencie opowiadanie pójdzie własnym torem i to będzie kluczem do innowacji i finału. A po drodze pewnie czekają nas jakieś niespodzianki. Po tytule można sądzić,że tak łatwo z Ulą Markowi nie pójdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie zgrzyt między Markiem,a Ulą (w 7 części), ale tytuł dotyczy bardziej środowiska w którym żyją.. :) Pozdrawiam, UiM

      Usuń
  4. Może chcesz dodać kolejną część wcześniej? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna część (II) w niedzielę, ale następna (III) może w piątek? Bardzo mi zależy, aby druga część ukazała się w marcu, UiM

      Usuń
  5. zapowiada się ciekawie, zobaczymy jak to rozwiniesz dalej. Mam prośbę czy nie możesz publikować częściej, np dwa rozdziały tygodniowo, bo przyznam że raz w tygodniu to trochę mało, strasznie długo karzesz czekać ...., pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że musicie długo czekać, ale ja żyję w ciągłym kieracie i nie mam czasu, aby usiąść do komputera i napisać nowe opowiadanie. To opowiadanie nawet nie jest skończone i gdybym publikowała po dwie części tygodniowo, nagle urwałaby się akcja :( Do mojego braku czasu dochodzi także zmęczenie. Przepraszam :/ Pozdrawiam, UiM

      PS: Na waszą prośbę piszę dłuższe części :)

      Usuń
  6. hej, byłam, przeczytałam i czekam na dalszy rozwój sytuacji ;) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń