UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC
- Czy ty mi właśnie
zaproponowałeś małżeństwo i macierzyństwo? - Wydukała zdumiona.
- Tak, błagam zgódź się. Jutro kupię ten brakujący rekwizyt.
– spojrzał na nią błagającą miną
- No więc, chyba jestem nie odpowiedzialna.-Zamilkła na chwilę, chcąc zbudować napięcie. - Zgadzam się. –
wybuchła śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? – Zapytał zdezorientowany jej nagłym
wybuchem śmiechu.
- Trochę się sobie dziwię. No bo, na pierwszej randce,
poszłam do łóżka z obcym facetem, po kilku spotkaniach zgodziłam
się urodzić mu dziecko i zostać jego
żoną.
- To miłość, kochanie. – pocałował ją namiętnie.
- Tak, bardzo Cię kocham. – westchnęła – Co ty ze mną
zrobiłeś? – zapytała z udawaną irytacją – Uzależniłam się od Ciebie. Gdybyś
mnie poprosił, żebym skoczyła z mostu, to chyba bym Ci nie odmówiła.
- Kotku, po co miałbym kazać ci skakać z mostu? Kogo bym
wtedy kochał? No i kto urodziłby nam dziecko? – uśmiechnął się do niej – Bardzo
cię kocham i obiecuję, że będę najlepszym mężem i ojcem. - Zapewnił gorliwie.
- Nie wątpię. Jesteś moim ideałem. A wracając do tego
rekwizytu. – Zaśmiała się – To nie musisz mi go dawać.
- Muszę Ci go dać. – Spojrzała na niego pytająco – Chcę, aby
każdy wiedział, że masz narzeczonego. Jesteś już tylko moja. Moja malutka, słodka dziewczynka.
- Mała słodka dziewczynka? To ty może pedofilem jesteś?
- Ulka! - Żachnął się - Lubię się o Ciebie troszczyć... - Westchnął.
- No dobrze skoro się tak upierasz. To może teraz popracujemy nad potomstwem? – Spojrzała na niego speszona. Uśmiechnął się do niej. W końcu w ich związku poczuła się pewnie. To zawsze on, inicjował zbliżenia, a teraz to ona przejęła pałeczkę. Tej nocy kochali się kilkukrotnie. Nie mieli dosyć swych ciał. Pragnęli siebie więcej i więcej. To były doznania nie tylko cielesne, ale również duchowe. W poniedziałek, Dobrzański włożył na palec ukochanej, pierścionek zaręczynowy. Po przymusowym urlopie, wróciła do pracy. Musiała nadrobić wszystkie zaległości, przez co wracała później do domu. Wpadła w wir pracy. Od kilku tygodni była ciągle w kieracie. A to musiała przygotować raport, a to jakaś opinię kredytową, później jakąś prognozę, śledziła cały czas notowania giełdowe, kury walut i tak w kółko. W jego głowie zrodziła się pewna myśl, postanowił na razie nie proponować tego Uli, bo wiedział, że będzie miała tysiąc wymówek. Gdy wchodziła do mieszkania, jej ukochany czekał na nią z obiadem. Po zaręczynach postanowili zamieszkać razem. Często była bardzo zmęczona i senna. Właśnie siedziała nad talerzem, grzebiąc w nim widelcem.
- Mała słodka dziewczynka? To ty może pedofilem jesteś?
- Ulka! - Żachnął się - Lubię się o Ciebie troszczyć... - Westchnął.
- No dobrze skoro się tak upierasz. To może teraz popracujemy nad potomstwem? – Spojrzała na niego speszona. Uśmiechnął się do niej. W końcu w ich związku poczuła się pewnie. To zawsze on, inicjował zbliżenia, a teraz to ona przejęła pałeczkę. Tej nocy kochali się kilkukrotnie. Nie mieli dosyć swych ciał. Pragnęli siebie więcej i więcej. To były doznania nie tylko cielesne, ale również duchowe. W poniedziałek, Dobrzański włożył na palec ukochanej, pierścionek zaręczynowy. Po przymusowym urlopie, wróciła do pracy. Musiała nadrobić wszystkie zaległości, przez co wracała później do domu. Wpadła w wir pracy. Od kilku tygodni była ciągle w kieracie. A to musiała przygotować raport, a to jakaś opinię kredytową, później jakąś prognozę, śledziła cały czas notowania giełdowe, kury walut i tak w kółko. W jego głowie zrodziła się pewna myśl, postanowił na razie nie proponować tego Uli, bo wiedział, że będzie miała tysiąc wymówek. Gdy wchodziła do mieszkania, jej ukochany czekał na nią z obiadem. Po zaręczynach postanowili zamieszkać razem. Często była bardzo zmęczona i senna. Właśnie siedziała nad talerzem, grzebiąc w nim widelcem.
- Kochanie, dlaczego nie jesz? – Zapytał Dobrzański – Nie
smakuje Ci?
- Bardzo smakuje, – szybko zaprzeczyła – ale jestem bardzo
zmęczona. Jak dobrze, że jutro mamy wolne. - Spojrzał na nią z troską.
- Moja mama zaprosiła nas na obiad, jutro. Masz ochotę
jechać?
- Oczywiście, teściowej się nie odmawia. – zaśmiała się.
- Może odwiedzimy w niedzielę twoją rodzinę. Chyba najwyższy
czas, aby twój tata dowiedział się o moim istnieniu.
- Mój tata wie o twoim istnieniu. – spojrzał na nią
zaskoczony – W ten weekend, w który miałam wypadek, powiedział mu że zakochałam
się w tobie. - Zamyśliła się i dodała po chwili. - Ciekawe jak zareaguje na wiadomość, że będzie miał zięcia.
- Mam nadzieję, że nie ugości mnie czarną polewką – zaśmiał
się. – Weźmiemy wspólną kąpiel i idziemy spać. Uwielbiali te chwile, gdy leżeli wtuleni w siebie, w ogromnej wannie, wypełnionej gorącą wodą i olejkami do kąpieli, o zapachu jeżyny i maliny. W tych chwilach mogli wyciszyć się i zrelaksować, wdychając aromatyczne zapachy i chłonąc ciepło i bliskość ukochanej osoby. Następnego dnia, obudzili się
dość późno. Ula przylgnęła całym ciałem do Marka. Musiała i chciała dotrzymać
danej mu obietnicy i dać mu dziecko, chociaż... On ubrany był tylko w bokserki, a ona w
satynową koszulę nocną. Pocałowała go w nagi tors, ręką gładziła jego
podbrzusze, patrząc mu prosto w oczy. Widziała jak jego źrenice się
rozszerzają. Wzbudziła w nim pożądanie.
- Chcesz się ze mną kochać? – Zapytał. Nic nie odpowiedziała.
Nadal patrząc sobie głęboko w oczy, włożyła rękę pod jego bieliznę i zaczęła
pieścić dłonią jego penisa. Czuła jak twardnieje jej w dłoniach. Doskonale wiedziała, że ogromną przyjemność sprawiało mu, gdy pieściła jego ciało, dlatego
rozpoczęła po nim wędrówkę ustami. Gdy dotarła wargami, do miejsca, które
uprzednio ‘torturowała’ dłonią, mogła usłyszeć jak mruczy z zadowolenia. Ten jęk zadowolenia, zdecydowanie dodał jej pewności siebie. Pieściła go z pasją.
Gdy już nie mógł wytrzymać, jej usta zajął swoimi. Posadził ją delikatnie na
nabrzmiałej męskości i delikatnie, powoli prowadził ich do spełnienia.
Uspokajali swe oddech, leżała wtulona w niego, jak ufny kociak, a on palcem, delikatnie gładził linię jej kręgosłupa.
- Powinniśmy rozpoczynać, tak każdy dzień. – zaśmiała się.
- Taki mały relaks przed pracą? - Zapytała
- Mhmm, przed pracą i
po pracy. – spojrzał na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić godzinę.
Niechętnie stwierdził że muszą już się szykować. – Kotku, musimy już wstawać.
- Która godzina? - Zapytała rozkosznie się przeciągając, miała nadzieję, że uda się im wykroić, chociaż kwadrans na poleniuchowanie w łóżku.
- Jedenasta, a na trzynastą jesteśmy zaproszeni na obiad. - Zauważył.
- Cholera! Nie zdążę! - Wyskoczyła z łóżka jak poparzona i pobiegła do łazienki.
- Która godzina? - Zapytała rozkosznie się przeciągając, miała nadzieję, że uda się im wykroić, chociaż kwadrans na poleniuchowanie w łóżku.
- Jedenasta, a na trzynastą jesteśmy zaproszeni na obiad. - Zauważył.
- Cholera! Nie zdążę! - Wyskoczyła z łóżka jak poparzona i pobiegła do łazienki.
Punktualnie, podjechali pod dom rodziców Marka, Uli nowym
Range Rover’em. Nie wypadło spóźnić się na pierwsze spotkanie. Helena z okna przyglądała się jak z pomocą jej syna z samochodu
wysiada czerwono włosa kobieta. Jej jedynak podszedł do niej, jakby chcąc dodać jej otuchy mocno przytulił do siebie, łapiąc ją jedną ręką w pasie, a drugą wplatając w jej gęste włosy. Przywitali się z nimi i zasiedli do stołu. W pomieszczeniu dało się wyczuć napiętą atmosferę, nikt nie wiedział jak przerwać tą krępującą ciszę. Nigdy żaden z nich, nie był w takiej sytuacji, bo Marek oficjalnie był tylko z panną Febo, a że mieszkała u nich od dziecka, nie mieli kłopotów z nawiązaniem pogawędki. Co prawda sztucznej, ale jednak. Helena aby rozluźnić nieco
atmosferę spytała Marka.
- Synku zmieniłeś samochód?
- Nie mamo, to samochód Uli. – puścił oczko ukochanej, aby
dodać jej otuchy, co nie uszło uwadze jego rodzicom.
- To czym się pani zajmuje, Pani Urszulo? – wtrącił się
Krzysztof. Jest młoda i stać ją na taki
samochód? Musi mieć dobrą pracę, albo bogatych rodziców. – pomyślał.
- Pracuję w centrali Deutsche Bank Polska, na stanowisku
dyrektora do spraw kredytów korporacyjnych.
- To bardzo
lukratywne stanowisko i duże osiągnięcie w tak młodym wieku. – Rzekł z uznaniem
Krzysztof.
- Tak, ciężko pracowałam, ale w końcu się udało. - uśmiechnęła się uroczo - Pan też zbudował modowe imperium.
- Bez przesady, to średniej wielkości firma.
- Proszę się nie krygować, to największy dom mody w Polsce, wiele dobrego słyszałam o pana firmie na forach i galach biznesowych. - Ula zapunktowała u ojca Marka.
- Tak, ciężko pracowałam, ale w końcu się udało. - uśmiechnęła się uroczo - Pan też zbudował modowe imperium.
- Bez przesady, to średniej wielkości firma.
- Proszę się nie krygować, to największy dom mody w Polsce, wiele dobrego słyszałam o pana firmie na forach i galach biznesowych. - Ula zapunktowała u ojca Marka.
Miłą konwersację z przyszłymi teściami przerwał, znajdujący się w korytarzu, w
torebce Uli, dzwoniący telefon. Przeprosiła na chwilę gości i odebrała telefon.
Rozmawiała przez dziesięć minut, biegle po niemiecku. Znajomością języka,
zyskała kolejny plus u rodziców ukochanego. Gdy wróciła do stołu Marek zapytał:
- Coś się stało?
- Uśmiechnęła się do niego i odpowiedziała – Zaproponowali
mi awans, co wiąże się z przeprowadzką do Frankfurtu. - Powiedziała to takim tonem jakby informowała go o tym, że ziemniaki są w promocji.
- Kiedy wyjeżdżasz? – Powiedział beznamiętnym głosem,
wpatrując się w talerz. Kolejny raz, życie wali mi się na łeb. - Pomyślał.
- Odmówiłam – spojrzał zaskoczony w jej oczy, myślał, że przyjęła tę propozycję. Nadal patrzyli sobie prosto w oczy, a ona kontynuowała – bo Cię kocham.
- Ale Ula… - nie pozwoliła mu dokończyć, bo doskonale wiedziała, co chce jej powiedzieć. I wiedziała też, że to co by powiedział, powiedziałby wbrew sobie.
- Nic nie mów. Nie wyjadę tylko dlatego, że zaproponowali mi awans. Kocham Cię i nie chcę wyjeżdżać. – westchnęła cicho i kontynuowała swój monolog – A co z naszymi planami? Chcemy się pobrać. Chcemy mieć dziecko. Wolę mieć fajną rodzinę, niż być zgorzkniałą i samotną karierowiczką.
- Bardzo się cieszę, że zostajesz i mam nadzieję, że nasze plany szybko zrealizujemy – uśmiechnęła się do niego.
- Chyba nawet szybciej niż myślisz. – Rzuciła mimochodem. Spojrzał na nią pytająco. Zauważywszy jego spojrzenie wyjaśniła. – Okres mi się spóźnia, już dwa tygodnie. – jego mimika twarzy wyrażała niedowierzanie.
- To znaczy, że ty.. że – nie mógł się wysłowić.
- Mogę być w ciąży, ale w poniedziałek mam wizytę u lekarza i wtedy będę wiedziała na pewno.
- Jestem naprawdę szczęśliwy, dziękuję ci za to, że mnie kochasz, że dasz mi dziecko, że jesteś.
W milczeniu, ich rozmowie przysłuchiwali się Dobrzańscy. Nie wiedzieli nic o tym, że ich znajomość jest na takim, zaawansowanym etapie. Zaręczyny? Ciąża? Ślub? Helena wolałaby, żeby jej synową i matką jej wnuków była Paulinka, ale skoro jej syn wybrał Ulę, to musi zaakceptować jego wybór. Przez dwa lata nie udało jej się namówić syna, aby wrócił do Febo. Dobrzańska w sumie, to polubiła Ulę, wydawała jej się sympatyczna i mądra, a co najważniejsze jej syn był z nią szczęśliwy. Musiała coś mieć w sobie, że jej syn po dwóch latach celibatu, wybrał ją. Wielokrotnie mówił rodzicom, że nie zwiąże się z nikim bez miłości i że woli być z brzydką bezdomną, niż wyniosłą pięknością. Po lunchu u rodziców ukochanego, pojechali jeszcze do apteki, po test ciążowy. Marek bardzo nalegał, aby zrobiła i kupił jej kilka. Wynik wyszedł, ku ich uciesze, pozytywny. Następnie udali się do przyjaciół, a mianowicie, do Violetty Kubasińskiej oraz jej Cebulka, czyli Sebastiana Olszańskiego. Podczas posiłku, Marek nie omieszkał poinformować zgromadzonych o zaręczynach i o tym, że prawdopodobnie spodziewają się brzdąca. Ula widziała jak rozpiera go duma i radość. Bezapelacyjnie był szczęśliwy, unosił się nad ziemią. Tą informacją, wprowadził ich w stan osłupienia. Ci to mają tempo, znają się ledwo ponad trzy tygodnie, a tu dziecko i ślub – pomyślał Sebastian. Gdy Ula i Viola poszły do kuchni, aby znieść brudne naczynia, blondynka postanowiła wziąć ją w ogień pytań.
- Wpadliście? – zapytała bezceremonialnie.
- Nie, po tym wypadku, Marek poprosił mnie, żeby odstawiła środki antykoncepcyjne i żebym został jego żoną.
- Ulka? Wy wtedy znaliście się nie cały tydzień. - Nagle Kubasińska zrobiła się bardzo odpowiedzialna i przestała przekręcać przysłowia.
- No wiem, że jestem nie odpowiedzialna, ale kocham go. Wydawało mi się, że Bartka też kochałam, ale to okazało się tylko beznadzieje zauroczenie. – Wypuściła powietrze z płuc. – Najbardziej boję się reakcji taty, z Bartkiem byłam dziewięć lat i nawet z nim się nie kochałam, a z Markiem po trzech tygodniach będę mieć dziecko i zgodziłam się zostać jego żoną.
- To ja już wole nie pytać, kiedy z nim spałaś.
- Na pierwszym spotkaniu – powiedziała bez zastanowienia i niepewnie spojrzała na przyjaciółkę. Viola strzeliła sobie otwartą dłonią w czoło i pozostawiła to bez komentarza.
Następnego dnia, około godziny trzynastej przed domem numer osiem w Rysiowie, zaparkował luksusowy samochód, z którego wysiadł przystojny brunet, otworzył drzwi pasażera i pomógł wysiąść swojej ukochanej. Z duszą na ramieniu poszli do drzwi. Gdy tylko weszli do środka, przyszli się przywitać wszyscy, mieszkający w owej posiadłości.
- To jest Marek Dobrzański, mój narzeczony. – spojrzała niepewnie na ojca.
- Na.. Narzeczony? - Wyjąkał zdumiony ojciec.
- Tak tato, narzeczony. Wiem, że to bardzo szybko, ale planujemy się pobrać.- Stwierdziła, że na razie nie powie nic o ciąży. Józef obserwował ich uważnie, widział bijące od nich uczucie, którego nigdy nie widział między Ulą, a Bartkiem. Ta chwila gdy ojciec Urszuli przyglądał im się, wydawała się im wiecznością.
- No to życzę wam jak najlepiej. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. - Postanowił dać im szansę.
- Ja mogę panu obiecać, że zrobię wszystko, aby tak było. - Zapewnił swojego przyszłego teścia, Dobrzański.
- Bardzo się cieszę, że mnie rozumiesz, synu. – Gdy Marek usłyszał, że Józef nazwał go ‘synem’ zrobiło mu się cieplej na sercu, oznaczało to, że go akceptuje. Reszta dnia, którą spędzili w Rysiowie, minęła w bardzo przyjemnej atmosferze. Był tam rodzinny klimat, który ujął Juniora. Bardzo chciał wraz z Ulą stworzyć taki sam klimat we własnym domu. Po powrocie do domu, nie obyło się bez miłosnych uniesień. Ginekolog potwierdził błogosławiony stan panny Cieplak. Marek, który towarzyszył jej podczas badania, z gabinetu wyleciał jak na skrzydłach. Od tego czasu, bardzo troskliwie zajmował się Ulą. Nie pozwalał jej sprzątać, bo może się męczyć. Nie pozwalał jej nosić ciężkich rzeczy, bo w ciąży nie wolno dźwigać. Nie pozwalał jej prać ubrań, bo wdycha opary środków chemicznych do prania, nie pozwalał jej gotować, bo może polać sobie brzuch wrzątkiem. Na początku, Cieplak starała się z nim ‘walczyć’, jednak Dobrzański był nieugięty. Tłumaczył jej, że zwariował na punkcie tej ciąży i nie chce, aby stało się im coś złego. Nie potrafiła się na niego gniewać i z czasem przyzwyczaiła się do takie stanu rzeczy. Ku jej radości, zgodził się, aby pracowała. Pewnego dnia, cały w skowronkach wrócił do domu.
- Kochanie, co wprawiło Cię w taki dobry nastrój?
- Aleks wraca na stałe do Włoch i odsprzeda nam swoje udziały. Podobno zakochał się w jakieś włoszce. Szkoda tylko, że Paulina zostaje. – Po chwili, uśmiechnął się tajemniczo. – Dlatego mam dla Ciebie propozycję.
- Jaką? - Spytała z obawą. Wiedziała, że jej narzeczony jest bardzo spontaniczny i przy okazji nieprzewidywalny, a nawet zaryzykowałaby stwierdzenie, nieobliczalny.
- Stanowisko dyrektora finansowego w Dobrzański Fashion.
- Jaką? - Spytała z obawą. Wiedziała, że jej narzeczony jest bardzo spontaniczny i przy okazji nieprzewidywalny, a nawet zaryzykowałaby stwierdzenie, nieobliczalny.
- Stanowisko dyrektora finansowego w Dobrzański Fashion.
- Ale Marek, ja już mam pracę. - Jęknęła
- No wiesz kochanie, żona powinna słuchać męża.
- Jeszcze nie jesteśmy małżeństwem. - zauważyła. - Poza tym, ja nie mogę sobie, tak odejść z dnia na dzień i lubię swoją pracę. - Argumentowała.
- Ale już nie długo będziemy. Ja chcę mieć Ciebie blisko siebie. Ula no proszę zgódź się.
- No nie wiem. - zobaczywszy minę Dobrzańskiego roześmiała się. - No dobrze, zastanowię się.
- Dziękuję kochanie. - Pocałował ją w usta, a następnie w brzuszek.
- Przy tobie czuję się jak mała dziewczynka, - zaśmiała się - ale nie mam Ci tego za złe, bo wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej, martwisz się i troszczysz się o mnie. Kocham Cię
- Ja też Cię Kocham. No wiesz, jestem w końcu głową rodziny i to mój obowiązek.
- Jeszcze nie jesteśmy małżeństwem. - zauważyła. - Poza tym, ja nie mogę sobie, tak odejść z dnia na dzień i lubię swoją pracę. - Argumentowała.
- Ale już nie długo będziemy. Ja chcę mieć Ciebie blisko siebie. Ula no proszę zgódź się.
- No nie wiem. - zobaczywszy minę Dobrzańskiego roześmiała się. - No dobrze, zastanowię się.
- Dziękuję kochanie. - Pocałował ją w usta, a następnie w brzuszek.
- Przy tobie czuję się jak mała dziewczynka, - zaśmiała się - ale nie mam Ci tego za złe, bo wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej, martwisz się i troszczysz się o mnie. Kocham Cię
- Ja też Cię Kocham. No wiesz, jestem w końcu głową rodziny i to mój obowiązek.
- Ja muszę teraz wyjść. Bo idę do fryzjera. - uśmiechnęła się do mężczyzny - Znów będę szatynką.
- A farba nie zaszkodzi dziecku? - zapytał po przeanalizowaniu jej słów.
- Marek - wysyczała przez zaciśnięte zęby. - Zaraz ja Ci zaszkodzę.
- No dobrze, już nic nie mówię. - Podniósł ręce w poddańczym geście.
Kilka dni później wróciła z pracy nabuzowana. Trzasnęła drzwiami do mieszkania i z impetem rzuciła torbę na stół. Marek spojrzał na nią zdezorientowany.
- Stało się coś? - Zapytał
- Wysłali mnie na urlop.
- To źle? Odpoczniesz sobie i potem wrócisz do pracy. - wolał nie zaczynać rozmowy o pracy w Febo & Dobrzański, widział że nie ma na to nastroju.
- Urlop bez powrotu. - Spojrzała na niego znacząco. Podszedł do niej i przytulił.
- Dlaczego?
- Oficjalnym powodem była moja nie dyspozycyjność, a nieoficjalnym moja ciąża.
- To może jednak zgodzisz się pracować w FD?
- Westchnęła, długo nic nie odpowiadała, wiedział, że jej mózg pracuje na najwyższych obrotach i analizuje całą, zaistniałą sytuację, w której się znalazła, po chwili odpowiedziała - No dobrze. - Uśmiechnął się do niej.
- Będę miał Cię teraz blisko - wpił się w jej usta - bardzo blisko - ponownie zaatakował jej usta - najbliżej - podniósł ją za pośladki i zaniósł do sypialni. Leżała wtulona w ojca jej dziecka, pamięcią wróciła do wydarzeń z firmy.
Weszła do gabinetu, nie zdążyła się nawet rozpakować, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Po zaproszeniu, do środka, weszła jej asystentka i poinformowała ją, że prezes ją wzywa. Z duszą na ramieniu, poszła w kierunku gabinetu bosa. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie ma z prezesem dobrych kontaktów. Od zawsze, nie wiadomo dlaczego, starał się okazać jej swoją niechęć. Zapukała do drzwi.
- Proszę! - Weszła do środka i stanęła przed biurkiem zwierzchnika.
- Dzień dobry, panie prezesie.
- Czy dobry, to się jeszcze okaże. - Rzucił chłodno. - Proszę usiąść.
- W jakiej sprawie wzywał mnie pan?
- Sięgnął do szuflady biurka, wyjął z niej dokument, a następnie położył przed nią. - To jest pani wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym i odprawą.
- Słucham? - Powiedziała podniesionym tonem, była kompletnie zdezorientowana
- Proszę się uspokoić. Powodem pani wymówienia jest pani nie dyspozycyjność. - Znacząco spojrzał na jej brzuch.
- Jest pan bezczelny. - Rzuciła, bo wiedziała, że nie ma już nic do stracenia. Wstała z fotela i wyszła z gabinetu przełożonego, trzaskając drzwiami.
Myślała, że Marek śpi. Przyglądał się jej twarzy, po której spływały łzy. Była tak pogrążona w analizie tej sytuacji, że nawet nie zauważyła jak ją obserwuje.
- Kochanie, co się dzieje? - Spytał zaniepokojony, tym samym wyrywając ją z letargu.
- Nic, tak właśnie sobie myślę, że mój były szef to ostatnia świnia. Gdy tylko dowiedział się o mojej ciąży, wywalił mnie jak śmiecia. - Powiedziała gorzko.
- Uleńko, nie myśl o tym. Teraz masz nowego szefa.
- Mhmm i bardzo seksownego szefa. - Roześmiali się radośnie. - Kocham cię. - Wtuliła się w niego.
- Ja ciebie też.- Pocałował ją w czubek głowy i zasnęli w swych ramionach...
Weszła do gabinetu, nie zdążyła się nawet rozpakować, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Po zaproszeniu, do środka, weszła jej asystentka i poinformowała ją, że prezes ją wzywa. Z duszą na ramieniu, poszła w kierunku gabinetu bosa. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie ma z prezesem dobrych kontaktów. Od zawsze, nie wiadomo dlaczego, starał się okazać jej swoją niechęć. Zapukała do drzwi.
- Proszę! - Weszła do środka i stanęła przed biurkiem zwierzchnika.
- Dzień dobry, panie prezesie.
- Czy dobry, to się jeszcze okaże. - Rzucił chłodno. - Proszę usiąść.
- W jakiej sprawie wzywał mnie pan?
- Sięgnął do szuflady biurka, wyjął z niej dokument, a następnie położył przed nią. - To jest pani wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym i odprawą.
- Słucham? - Powiedziała podniesionym tonem, była kompletnie zdezorientowana
- Proszę się uspokoić. Powodem pani wymówienia jest pani nie dyspozycyjność. - Znacząco spojrzał na jej brzuch.
- Jest pan bezczelny. - Rzuciła, bo wiedziała, że nie ma już nic do stracenia. Wstała z fotela i wyszła z gabinetu przełożonego, trzaskając drzwiami.
Myślała, że Marek śpi. Przyglądał się jej twarzy, po której spływały łzy. Była tak pogrążona w analizie tej sytuacji, że nawet nie zauważyła jak ją obserwuje.
- Kochanie, co się dzieje? - Spytał zaniepokojony, tym samym wyrywając ją z letargu.
- Nic, tak właśnie sobie myślę, że mój były szef to ostatnia świnia. Gdy tylko dowiedział się o mojej ciąży, wywalił mnie jak śmiecia. - Powiedziała gorzko.
- Uleńko, nie myśl o tym. Teraz masz nowego szefa.
- Mhmm i bardzo seksownego szefa. - Roześmiali się radośnie. - Kocham cię. - Wtuliła się w niego.
- Ja ciebie też.- Pocałował ją w czubek głowy i zasnęli w swych ramionach...
Miłość,miłość i spełnienie marzeń obojga. Pięknie.Zaskoczenie totalne.
OdpowiedzUsuńNie odpuszczaj hipokrycie i zażądaj od prezesika odszkodowanie,za zwolnienie ciężarnej,która jest pod ochroną i nie można jej zwolnić.Zawojuj na korzyść Uli,dziewięć miesięcy na zwolnieniu? Uwielbiam karać bezczelnych samców i to z nawiązką.
No,kochana,nie pozwól mi czekać długo na cd. Pozdrawiam.
Witaj, dziękuję za komentarz. Nie będę się rozpisywać nad rozprawą po zwolnieniu Uli. Będzie o tym dosłownie trzy zdania w ósmej części. Pozdrawiam, UiM
UsuńNo to się rozkręca akcja. Podoba mi się. Ile jeszcze będzie odcinaków i kiedy kolejna notka? Pozdrawiam i życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńHej, cieszę się, że Ci się podoba i że dodałaś komentarz :D Następna notka 8 lutego, całe opowiadanie składa się z ośmiu części. Czyli jeszcze dwa tygodnia, dwie części. Ale już teraz serdecznie zapraszam Cię na 21 lutego (sobota), kiedy to odbędzie się premiera nowego opowiadania. Pozdrawiam UiM
UsuńOd razu lepiej się czyta jak jest długi rozdział i dzięki ,że moją propozycję wzięłaś pod uwagę. A ten szef Uli to jakiś ostatni cham. Teraz coraz częściej spotyka się szefów którzy nie robią żadnych problemów z powodu ciąży. Ale niestety nie wszyscy jeszcze tak myślą.
OdpowiedzUsuńProsiłaś, prosiłaś i wyprosiłaś :D Postanowiłam dodawać dłuższe opowiadania, już poprzednia część była długa :) Z dyskryminacją kobiet i matek możemy spotkać się jeszcze dzisiaj i trzeba z tym walczyć! Musi być równo uprawnianie. Nie na widzę też stwierdzenia, że to kobieta powinna dbać o antykoncepcję. Mężczyzna też powinien. Wtedy to ona musi nosić dziecko pod sercem, dobrze się odżywiać, zmagać z dolegliwościami ciążowymi i innymi trudnościami, a nieraz posądzona jest również, że złapała mężczyznę na dziecko! Mount Everest bezczelności! A co by było gdyby mężczyźni zachodzili w ciążę?
UsuńPozdrawiam UiM
Faktycznie tempo mają niesamowite. Krótka znajomość, szybka ciąża, propozycja pracy w F&D... Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Najważniejsze, że seniorzy i Cieplak akceptują ten związek i nie mają nic przeciwko młodym. A u nich miłość kwitnie, aż lepiej się czyta o takich pięknych rzeczach.
OdpowiedzUsuńCiągle mam wrażenie, że jednak zamącisz tę sielankę i nie będzie takiego miodu. Chciałabym się mylić w tej kwestii, więc może uspokój mnie trochę. Chcę przeczytać o pięknym ślubie i szczęśliwym rozwiązaniu ciąży, a także pięknym potomku obojętnie jakiej płci.
Zdziwiłam się tylko, że Ula została zwolniona z powodu ciąży. To jawna dyskryminacja i wiele kobiet będąc w jej sytuacji pewnie zakończyłoby sprawę w sądzie. Ula ma jednak alternatywę i nie jest postawiona pod ścianą.
Rozdział mimo, że długi połknęłam jednym tchem. Czekam więc na kolejny. Serdecznie pozdrawiam. :)
PS
Uwielbiam to zdjęcie. Julka wyszła tu naprawdę pięknie, a i Filipek niczego sobie.
Witaj Małgosiu, dziękuję za wizytę i komentarz. To jest ta nieodpowiedzialność i spontaniczność naszej Urszulki, o których wspominałam :D Co do sielanki, swoje pięć minut będzie miała panna Febo, ale u mnie czytając opowiadania masz ten komfort, że będzie happy end :D Ślub i poród będzie opisane w skrócie.... Podobnie jak w Prawda Cię Wyzwoli. Serdecznie Cię zapraszam na 8, 15 lutego - dwa ostatnie części opowiadania, oraz na 21 lutego na premierę nowego opowiadania. Mi też podoba się to opowiadanie. Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale Filip lepiej wyglądał gdy grał w Brzyduli niż teraz :) Ale i tak jest bardzo przystojny :P Pozdrawiam UiM
UsuńOd czasu kręcenia i emisji BrzydUli minęło już prawie 7 lat. Wszyscy się postarzeliśmy. Filip dojrzał i z chłopca przemienił się w mężczyznę. Już inaczej wyglądał w serialu "Prosto w serce". Tam był już bardziej dojrzały i jak dla mnie niesamowicie męski. Bardzo podobał mi się z brodą. Trzykrotnie jednak widziałam go na żywo w spektaklu "Kochanie na kredyt", gdzie gra bez brody a jedynie z dwudniowym zarostem i nic nie traci ze swojego uroku. A Julka jak wypiękniała? W Brzyduli była dziewczątkiem o dziecięcych rysach twarzy, a teraz to naprawdę piękna kobieta.
UsuńGeneralnie zmienili się wszyscy bohaterowie, ale i tak myślę, że dobór obsady do serialu był po prostu genialny.
Ja też uważam, że obsada była genialna. Julia bardzo wypiękniała :D A co do Filipa teraz jest bardziej męski i przystojny, ale przystojny też był w brzyduli - przed przemianą. Gdy grał Dobrzańskiego postrzegałam go jako otwartego, wesołego mężczyznę, a teraz wydaje się być taki niedostępny i ma trochę surowy wyraz twarzy. :) Niestety nie miałam okazji spotkać go na żywo, nad czym bardzo ubolewam :( Mam nadzieję, że szybko to się zmieni :D
UsuńAle tempo! Krótka znajomość a tu już ciąża , zaręczyny, praca w FD i wspólne mieszkanie. Nawet szalona Violetta się zdziwiła. Widać, że Ula przypodobala się Dobrzańskim. Nie wiem jak wytrzymam cały tydzień :(
OdpowiedzUsuńMoże udałoby Ci się dodać kolejną notke trochę wcześniej?
Pozdrawiam Angela :)
Witaj Angela! :) Pierwszy komentarz? Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się skomentować... Taak, Ula zawsze rozważna, to teraz będzie trochę szalona. Chyba nie uda mi się przyspieszyć, bo w ostatniej chwili zdecydowałam się dokonać dość poważnych korekt w następnym opowiadani i mam tylko dwie pierwsze części. Miała teraz trochę nadgonić, ale jak pech to pech. Choroba mnie dopadła i nie mam siły pisać, gdy próbuje usiąść , czuję jak rozsadza mi skronie. Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie i będę mogła wrócić do mojej twórczości :D Pozdrawiam, UiM
UsuńSzkoda, będę musiała jakoś wytrzymać ;) Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia :)
UsuńDasz radę, to już tylko sześć dni :D Dziękuję :P Pozdrawiam UiM
UsuńJej szef to kawał szui! Jaja bym urwała. Jak można zwolnic kobietę w ciąży?! Ciekawe czy swoją żonę też by zwolnił? Czekam na cd.
OdpowiedzUsuńHej, ale się uczepiliście Uli ex boss 'a :D Jak już wcześniej pisałam nie będzie o nim prawie nic. Do niedzieli, UiM
UsuńRozdział jak zawsze ze sporą dawką emocji zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych (szef Ulki) i dobrze sie go czyta. Lubię takie historie gdzie wszystko kończy sie happy endem: Ulka z Markiem są razem, tworzą rodzinę i są szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńA czy reszta twoich opowiadań, o których mowa w zakladce "Moje prace" również kończy się happy endem tzn. Marek i Ulka są razem i są szczęsliwi?
Cieszę się, że Ci się podoba :) Raczej nie przewiduję innych zakończeń moich opowiadań. Pozdrawiam, zachęcam do dalszej lektury i komentowania, UiM
Usuń