Poczuła coś dziwnego. Czyżby zazdrość?
Musiała przed sobą przyznać, że Marek podobał jej się, a zwłaszcza teraz gdy
zaczęli się dogadywać. Naprawdę go polubiła.
Jednak widok, który zastała zaraz po otwarciu drzwi zabolał. Poleciała
prosto do łazienki, by oprzeć się o umywalkę i ciężko oddychać. W takim stanie
zastał ją Dobrzański. Od razu gdy zauważył Ulę w drzwiach i usłyszał jej
krótkie: „przepraszam”, zorientował się jak to mogło wyglądać i szybko pobiegł
za nią. Widział zamykające się drzwi do łazienki, więc wiedział gdzie poszła.
- Ula to wszystko nie tak- zaczął żałośnie. W
pierwszej reakcji nie chciała go słuchać. Jednak po chwili zorientowała się, że
tak naprawdę nie ma prawa być na niego zła, ani być zazdrosna. Nie byli razem, jakby
nie patrzeć byli tylko znajomymi z pracy.
- Marek, ale wcale nie musisz mi się
tłumaczyć. Przepraszam, że tak zareagowałam. Po prostu byłam w szoku, że o tej
porze jesteś w biurze a co dopiero, że nie jesteś tu sam- Przecież
nie mogę mu się przyznać-pomyślała.
- Na pewno wszystko okej?- czyżby łyknął kłamstwo?- Żeby była jasność, mnie nic z Patrycją nie
łączy. Przyszła omówić sprawę przedłużenia umowy, a po chwili usiadła na moim
biurku. Jednak do niczego nie doszło.
- Mareeek- powiedziała przeciągle- Naprawdę
nie musisz nic mówić. Nawet jeśli miałbyś z nią romans to masz do tego prawo.
Jesteś dorosły, a w umowie modelek chyba nie ma żadnego zapisu o zakazie
miłości do prezesa- Aż sam się zdziwił, że po Uli królowej dram i damy wbijania
szpileczek ani śladu.
- Tak wiem. Jednak chciałbym, abyś wiedziała,
że nie mam nikogo, a w szczególności nie jestem z Patrycją.
- Rozumiem.- Po co mi to mówi?- Pójdę już, mam dużo pracy.
Od tego incydentu już o tym nie rozmawiali.
Ich stosunki można było uznać za poprawne, jednak czuć było dystans między
nimi. Ciągle przygotowywali się do podsumowania kwartalnego. W końcu nastał ten
dzień. Wszyscy były zestresowani. Mimo iż firma dobrze prosperowała, wśród
pracowników można było wyczuć niepokój. A to wszystko dlatego, że przez ostatni
czas wszyscy pracowali nad projektem
nowej kolekcji, której pomysł miał być przedstawiony na zebraniu.
Wszyscy zastanawiali się, czy ich praca pójdzie na marne czy będzie można
jednak świętować sukces.
Po dwóch godzinach siedzenia jak na szpilkach
prezes wyszedł z Sali konferencyjnej. Wszyscy pracownicy od razu do niego
podeszli. Ula akurat siedziała w sekretariacie. Widziała zamieszanie na korytarzu,
ale nie dochodziły do niej żadne słowa Marka. W końcu usłyszała wiwat
zgromadzonych. Zrozumiała, że się udało. Po chwili wszyscy się rozeszli i
dostrzegła wchodzącego do pomieszczenia szczęśliwego Dobrzańskiego.
Odwzajemniła uśmiech. Nic nie mówił, jednak z postawy mogła zauważyć iż był
bardzo zadowolony. Podszedł do drzwi gabinetu i gestem zaprosił Ulę do środka.
Weszła bez wahania. Kiedy zamknął drzwi poderwał ją z miejsca i mocno
przytulił. Wirowali kilka razy wokół własnej osi, aż w końcu postawił ją na
ziemię.
- Udało się, Ula, udało!- po chwili
zorientował się co zrobił. Bał się, że będzie na niego zła- Przepraszam, to ze szczęścia-
przyznał prawdziwie. Delikatnie skulił się w sobie, jakby w reakcji na złość
Cieplak, jednak nic takiego nie miało miejsca. Stała dalej w tym samym miejscu
i szczerze się uśmiechała.
- Bardzo się cieszę- w końcu powiedziała-
Naprawdę! Gratulacje!
- To wszystko dzięki tobie- z ogromnym
zadowoleniem obserwował powiększające się rumieńce na twarzy Uli.
- Nie przesadzaj- odrzekła nieśmiało.
- Zapraszam cię na dzisiejszą imprezę
zamkniętą w klubie. Będziemy świętować sukces. Wszystkim już powiedziałem na korytarzu,
ciebie chciałem zaprosić osobiście.
No chyba nastąpi jakiś przełom w stosunkach pomiędzy Ula i Markiem. Pozdrawiam cieplutko i proszę, proszę nie każ nam czekać zbyt długo na ciąg dalszy. Miłej niedzieli życzę.
OdpowiedzUsuńReakcje Uli bywają dość spontaniczne co zapewne daje do myślenia Markowi, bo trudno zinterpretować to inaczej jak tylko zazdrość ze strony Uli. Nawet jeśli sobie coś roiła wcześniej to widok modelki z Markiem uznała za dość jednoznaczny. Znowu jest powrót do poprawnych relacji służbowych podwładna - szef. To oznacza tez ostentacyjną obojętność przynajmniej ze strony Cieplakówny, bo Marek najwyraźniej odczuwa potrzebę bliskości i nawet próbuje ją przytulać. Taka sytuacja jest dość męcząca i chyba powinni dojrzeć oboje do poważnej, szczerej rozmowy. Ich relacje nie powinny budzić wątpliwości więc albo pragną być razem, albo chcą utrzymać stosunki na stopie wyłącznie służbowo-przyjacielskiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńŚwietne opowiadania! Czytam z zapartym tchem i mam nadzieję, że wkrótce pojawią się nowe wpisy! Tymczasem mam jeszcze sporo do przeczytania :D
OdpowiedzUsuń