Przepraszam Was za moją nieobecność L W ramach rekompensaty zapraszam na miniaturkę.
Miłego czytania!
„Wyślij
ją na jakieś wakacje czy coś…no wiesz, żeby nie zrobiła ci burdelu na ślubie…”
Usłyszała to pół godziny wcześniej a te słowa
cały czas siedziały jej w głowie.
Pakowała w pośpiechu swoje rzeczy a łzy w oczach zamazywały jej obraz.
Nie mogła powstrzymać szlochu. Jak on
mógł?! Zadręczała się tą myślą. Była załamana. Czy ja nie mogę zaznać szczęścia w życiu? Prawdziwej miłości? Jej myśli były niemal krzykiem o sprawiedliwość.
Co ja takiego zrobiłam komuś, że tak
dostaje w kość?!
Usłyszała ciche niewinne pukanie do drzwi.
Nawet nie zareagowała. Dalej w pośpiechu pakowała swoje drobiazgi. Jej
fioletowe pudło było już w połowie zapełnione notesami, długopisami i innymi
narzędziami biurowymi. Już miała pakować ramkę ze zdjęciem jej rodziny, kiedy
kątem oka spostrzegła otwierające się drzwi. Do pomieszczenia wsunęła się Ania.
- Hej Ula- zaczęła niepewnie- widziałam jakiś
szum po zebraniu zarządu, wszystko okej?- podeszła bliżej.
Cieplak pociągnęła nosem i starła łzy z
policzków. Popatrzyła na koleżankę i zobaczyła przerażoną minę Ani. Ula była
obrazem nędzy i rozpaczy.
- Tak, Aniu. Wszystko dobrze- odpowiedziała
zrezygnowanym głosem. Wcale nie brzmiała tak jak osoba, której powodzi się w
życiu.
-Ula…- zaczęła spokojnie- …widzę przecież, że
coś jest nie tak- dostrzegła fioletowe pudło na stole- Ula? Ty się pakujesz?
Odchodzisz?- była w szoku. Ula na moment przerwała swój proces pakowania się i
głośno wzięła głęboki oddech. Zamknęła oczy by nieco się uspokoić.
- Taaak- wypowiedziała na oddechu- Tak będzie
lepiej.
- Ula, dla kogo lepiej? Dla firmy,
pracowników, Marka, a może Alexa? Posłuchaj, przecież bez ciebie sobie nie
poradzimy- Cieplak na sam dźwięk imienia prezesa aż się wzdrygnęła.
- Dla wszystkich lepiej- odpowiedziała
zrezygnowanym głosem, a do oczy znowu napłynęły łzy.
- Co się stało na zebraniu?- w końcu zapytała
wprost. Ula znowu wbiła wzrok w rozmówczynię. Zastanawiała się czy powiedzieć
jej prawdę, czy zaufać Ani. Postanowiła zaryzykować.
- Przedstawiliśmy z Mar…- przerwała i po
chwili odchrząknęła- z prezesem sfałszowany raport- ostanie słowa wypowiedziała
szeptem pochylając nieco głowę. Mina Ani zdradzała jak w wielkim szoku była.
- Ale..dlaczego?- aż usiadła na krześle z wrażenia.
Ula miała cały czas ten sam wyraz twarzy. I ona w końcu usiadła.
- Firma jest w kiepskiej sytuacji finansowej…zaczęła
opowiadać omijając szczegóły romansu z Dobrzańskim.
W tym czasie kiedy ówczesna dyrektor
rozmawiała o sprawach finansowych z Anią, Marek również przeprowadzał trudną
rozmowę. W Sali konferencyjnej znajdował
się on, Paulina i senior Dobrzański.
- Oj Marek, Marek, co ci strzeliło do głowy?-
Dobrzański patrzył rozczarowanym wzrokiem na syna. Marek nie podniósł oczu
nawet na moment. Siedział rozgoryczony wbity w fotel. I znowu zawiodłem wszystkich…nawet Ulę.
- Tato, chciałem ratować firmę- odparł cicho.
- Oszukując nas!?- senior podniósł głos-
masz dwa dni na przedstawienie planu
naprawczego, inaczej przestaniesz być prezesem- nie czekając na reakcję syna,
wstał z krzesła podpierając się o laskę i wyszedł.
Po zatrzaśnięciu drzwi przez chwilę panowała
cisza. Marek dalej świdrował wzrokiem łączenie na podłodze a Paulina miała
utkwione oczy w narzeczonego. Ciszę przerwała panna Febo:
- Kolejny raz będziesz uważał, że to wina
Alexa?- zaczęła ostro. Marek zaprzeczył pod nosem.- Masz mi coś jeszcze do
powiedzenia?- siedział w bezruchu. Pomyślał o Uli. O jego kochanej Uli. Jego?
Już niekoniecznie. Bardzo ją skrzywdził i miał teraz sposobność to naprawić.
Wyobrażał sobie jak on i Ula idą przez park trzymając się za ręce. Szczęśliwi. Zakochani.
Pełni nadziei. A przede wszystkim nie kryjąc już uczucia. To go zmotywowało do
podjęcia kroku. Podniósł wzrok na Paulinę, zebrał się w sobie i powiedział:
- Ślubu nie będzie- na samą tą myśl aż uśmiechnął
się w środku. Na zewnątrz wciąż miał kamienną twarz.
- Co takiego?- spodziewał się wybuchu i nie
przeliczył się. – O czym ty mówisz? Żartujesz tak? Marco, ja wiem, że stres przed ślubem, że lęk, ale nie
wygłupiaj się. Każdy się stresuje przed przysięgą małżeńską, ale to tylko
strach, który szybko mija- wstała i podeszła do niego. Położyła swoją dłoń na
jego policzku i szepnęła- nie rób mi tego. Wiesz, że idealnie do siebie
pasujemy.
- Wcale nie, Paula- zaczął kręcić głową- Nie
rozumiesz, że nasz związek to tylko wymysł naszych rodziców, ich marzenie,
które spełniamy będąc nieszczęśliwi przy tym. To nie jest miłość- mówił nad
wyraz spokojnie. W pannie Febo aż się zagotowało. Ostentacyjnie wstała,
prychnęła i zaczęła hardo chodzić po pomieszczeniu.
- A co ty wiesz o miłości?- podniosła ręce do
góry by po chwili położyć je sobie na biodrach.
- Zakochałem się- odrzekł do chwili.
Obserwował reakcję swojej narzeczonej. Stanęła w lekkim rozkroku i wbiła w
niego zaskoczony wzrok.
- Tyyyyy?- nie kryła zdziwienia- A możesz mi
powiedzieć w kim? Jakaś modelka? Bo oprócz pustych lalek i szybkich samochodów
to nie wyobrażam sobie innego obiektu twoich zainteresowań.
- Pozwól, że to zostawię dla siebie. Nie chcę
narazić jej na twój gniew- znowu zaczęła chodzić po Sali konferencyjnej jak
zranione zwierzę. W jednej chwili znowu stanęła, popatrzyła na Dobrzańskiego i
podeszła w jego stronę.
- A więc ją znam, taaaak? Która to? Klaudia?
Lena? Ktoś z firmy? Ania? Może Violetka?- zaczęła wyliczać.
- Ula- odrzekł dumnie.
- Kto taki? Nie znam żadnej Ul…- przerwała
kiedy do niej doszło- Nie żartuj, Brzydula?
- Ula!- podniósł głos.
- Mam nadzieję, że wszystko się uda i szybko
znajdziesz nową pracę- skwitowała Ania- chociaż nie kryję tego, że nie jestem
zadowolona, że odchodzisz. Pamiętaj, zawsze możesz do nas wrócić.
- Nie wrócę- odrzekła hardo.
- Ula, trzymaj się- przytuliła Cieplak-
Będzie mi ciebie bardzo brakowało- i do oczu Ani napłynęły łzy. Po chwili ładna
brunetka opuściła pomieszczenie dyrektora a Ula kontynuowała pakowanie. Gdy była
prawie na finiszu usłyszała ponowne otwieranie drzwi. Nie podnosząc głosu
zawołała- Aniu, naprawdę wszystko dobrze, poradzę sobie.
- Ula- na dźwięk jego niskiego tembru głosu
znieruchomiała. Zszywacz który miała w dłoni spadł z impetem na biurko robiąc
ogromny hałas.
To co zobaczył łamało mu serce. Zgarbiona w
sobie, zapłakana…Potwornie cierpiała.
- Wynoś się stąd- usłyszał.
- Nie wyjdę- zrobił krok do przodu.
- W takim razie ja wychodzę- podniosła z
biurka wieczko pudełka, położyła w odpowiednim miejscu, wzięła pudło w ręce i
zaczęła kierować się do wyjścia. Jednak Marek szybko zatarasował jej przejście.
Stali naprzeciw siebie, on patrzył na jej zapłakaną twarz, ona miała wzrok
wbity w podłogę.
- Wysłuchaj mnie chociaż- zaczęła kręcić
głową. Marek poderwał się z miejsca, wrócił do drzwi, sięgnął po klucz i
zamknął je, by później schować klucz do wewnętrznej strony marynarki. Zdziwiona
tym zachowaniem Ula obserwowała Dobrzańskiego- Teraz nie masz wyjścia-
zrezygnowana wzięła głośny oddech i usiadła na fotelu. Po chwili dołączył do
niej Marek.- Pozwolisz, że zacznę od początku. Ja będę mówić, ale musisz mi
obiecać, że wysłuchasz do końca.
- Nie mam wyjścia- porozumiewawczo spojrzała
na drzwi.
- Na początku tylko się przyjaźniliśmy. Super
się dogadywaliśmy, tworzyliśmy świetny duet w biznesie. Później zaczęły się
problemy firmowe. Żeby ratować FD dałem ci te pieprzone weksle. Ufałem ci,
jednak pod durnymi szeptami Sebastiana zacząłem trochę zmieniać nastawienie. No
i wplątałem się…Ciebie również. Adorowanie ciebie, całowanie- w pierwszych
chwilach było to podyrygowane dobrem firmy- widział, że znowu jej oczy
wypełniają się łzami. Na ten widok serce się krajało- ale tylko na początku-
dodał butnie- Później zaczął czuć coś do ciebie, nie zmuszałem się. A pamiętna noc w SPA- na
te słowa zamknęła z bólu wewnętrznego oczu. Zauważył to- byłem tam tylko twój,
cały twój. Wtedy zrozumiałem, że cię kocham- tłumaczył jej kolejną godzinę, a
ona nie odezwała się ani jednym słowem. Kiedy skończył powiedział tylko:
- Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Przemyśl to co teraz ci powiedziałem- sięgnął do kieszeni marynarki, wyciągnął klucz
i podchodząc do drzwi otworzył je. Bez słowa podniosła się z fotela, wzięła do
rąk pudło i wyszła, zostawiając Marka samego.
Mijała północ a on dalej siedział w jednej
pozycji w swoim biurze. Rozmyślał. O ostatnim czasie. O tym jaki był głupi
wdając się w intrygę. O tym bardzo bardzo skrzywdził Cieplak. O tym, że Paula
na pewno poleciała już do Alexa i coś knują wspólnie. O popołudniowej rozmowie
z Ulą. O tym jak ratować firmę. Nawet
nie zauważył że przez ten cały intensywny i trudny dzień nic nie jadł. Spojrzał
niepomnie na zegarek i bardzo się zdziwił, która godzina. Nagle usłyszał szmer.
Wytężył słuch i zrozumiał, że ktoś chodzi po piętrze. Nie wystraszył się. Był
pewien, że to pan Władek robi obchód. Po chwili usłyszał jak ktoś chwyta za
klamkę i powoli, wręcz leniwie otwiera drzwi. Przed jego oczami ukazała się
Ula, która nieśmiało wsunęła się do pomieszczenia.
- Wybaczam ci- poinformowała bez pardonu.
Siedział przez chwilę nieruchomo trawiąc sens jej słów. Kiedy doszło do niego
co powiedziała uśmiechnął się szeroko, wystartował do niej i po kilku sekundach
trzymał ja w swoich ramionach. Szczęśliwy!
KONIEC!
Cudna mini. Dzięki i wszystkiego dobrego życzę
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem :)
UsuńŚwietna mini. Cieszę się że wróciłaś. Codziennie tu przychodziłam i sprawdzałam a tu taka niespodzianka. Pozdrawiam MM
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś jeszcze pamiętał o mnie :)
UsuńPozdrawiam
Świetna mini.Ula dała Markowi drugą szansę mam nadzieję ,że jej nie zmarnował. Fajnie ,że wróciłaś. To tak na stałe? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała na stałe, jednak niczego nie obiecuję...Studia i moja inna pasja- nagrywanie filmów- powoduje, że nie mam tyle czasu na bloga ile bym chciała :( Jednak usilnie będę się starała, że jeśli będę miała czas i wenę- będę pisać i wstawiać jak najczęściej.
UsuńPozdrawiam <3
W jeden dzień wszystko się zmieniło dla Uli. Rano była w rozpaczy a wieczorem szczęśliwa. W przeciwieństwie dla Pauliny. Rano obudziła się jako narzeczona a kładła się spać jako eks. To jest dowód na jak szybko można coś stracić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Ula ten dzień naprawdę zaczęła okropnie, ale po burzy wychodzi słońce ☀
UsuńPozdrawiam
Ciekawa wersja sceny z posiedzenia zarządu. Wiemy, że nie doszło na nim do przełomu w sprawie Marka i Uli, natomiast u Ciebie został postawiony milowy krok, bo Marek zerwał z Pauliną. Tylko dlaczego wyjaśniając Uli jak rodziło się w nim uczucie do niej ani słowem nie wspomniał, że ślubu nie będzie? Chyba, że czegoś nie doczytałam. Niezależnie od tego zakończenie bardzo szczęśliwe dla obojga, bo Ula okazała się wspaniałomyślna wybaczając ukochanemu tę niecną intrygę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
No patrz, faktycznie zapomniałam dodać wzmiankę o odwołaniu ślubu 🙈 jesteś bardzo czujna :)
UsuńPozdrawiam
Bo ula go kocha na amen i już
OdpowiedzUsuńOtóż to :)
UsuńFajnie się czytało ;)
OdpowiedzUsuńSuper :) Bardzo mi miło
UsuńBaccarat And Baccarat - Bet on the Money Right - Free Online
OdpowiedzUsuńBaccarat, also known as'sbo' or 'dice' is a variation of the popular American kadangpintar card game. It is a card game 인카지노 where you bet on which team 바카라사이트 will win the