wtorek, 24 maja 2016

"Seks minionego lunch'u" część 3

UiM zaproponowała, abym dokończyła jej opowiadanie. Piszę to pod jej dyktando, to był jej pomysł, a ja go rozwijam, dodając swoje malutkie trzy grosze. Zapraszam, Andziok :)


Pracowała jeszcze godzinę. Chociaż pracowała to za dużo powiedziane. Siedziała za swoim biurkiem i beznamiętnie patrzyła się w wygaszony ekran monitora. Cały czas była podminowana. Nawet papieros nie uspokoił jej emocji. Była naprawdę wkurzona zachowaniem Marka. Zastanawiała się, czy ten facet kiedyś odpuści. Ona nie była nim zainteresowana, nie mógł tego zrozumieć?  Kochała Piotra i to z nim chciała spędzić resztę swojego życia. Nie chciała zaprzepaścić tej miłości jakimś jednorazowym wybrykiem. Nie mogła zgodzić się na romans. Miała swoje zasady, których się mocno trzymała. Oprócz tego kierowały nią inne pobudki. Chciała utrzeć nosa temu lowelasowi, który uważał, że wszystko mu się należy i wszystko może mieć. W swoim życiu spotkała wielu takich i miała naprawdę ich dosyć. Taki typ mężczyzn działał jej na nerwy. Jej rozmyślenia przerwał osoba, o której namolnie i mimowolnie myślała:
- Ula, wydrukuj mi proszę zestawienie sprzedaży za ostatni kwartał i przynieś mi do gabinetu- po tym zdaniu, w końcu wróciła do świata żywych. Szybko się ocknęła i przytaknęła głową. Kiedy za Markiem zatrzasnęły się drzwi, otrząsnęła się z zamyślenia i na pulpicie zaczęła szukać odpowiedniego pliku.

- Proszę, to są te dokumenty, o które prosiłeś- podała mu plik kartek.
- Dzięki wielkie- uśmiechnął się do niej szelmowsko i niby przypadkiem odbierając zestawienie musnął jej dłoń- Poczekaj chwilę- szybko dopowiedział, widząc że udaje się do wyjścia. Zatrzymała się w bezruchu, mimowolnie przewracając oczami.
- Chciałeś coś więcej ode mnie?- oprócz romansu, dodała w myślach.
- Tak, znaczy nie- gubił się- Chciałem cię tylko przeprosić za tę moją propozycję. To nie było na miejscu. Znamy się zaledwie dwa dni. Przepraszam.
- Nic się nie stało. Nie gniewam się- delikatnie się uśmiechnęła. Jednak to był sztuczny grymas.
- Mam nadzieję, że wszystko w porządku między nami- skinęła głową- Jeśli już sobie to wyjaśniliśmy to już nie ma potrzeby,  żebyś siedziała w pracy dłużej. Możesz wyjść dzisiaj wcześniej.
- Dzięki- szybko wyszła z gabinetu i głośno wciągnęła powietrze. Ale mnie ten Casanova irytuje.
Wracając do domu cały czas jej myśli były nakierowane na Dobrzańskiego juniora. Musiała przyznać, że jest przystojny. Ale nic poza tym.  No, może pozycję i pieniądze. Ale to mnie w ogóle nie kręci. Mężczyzna musi mieć  charakter, osobowość, coś mieć w głowie. Dlatego moim ideałem jest Piotr- na wspomnienie o narzeczonym rozmarzyła się.

-Kochanie, wróciłam!- krzyknęła w progu.
- Hej, wchodź szybko i umyj ręce, bo podaję kolację- wkroczyła do jadalni a jej oczom ukazał się Piotr w czerwonym fartuchu, stawiający pieczeń na stole.
- Smakowicie wygląda-przerwała i spojrzała na niego z zalotnym uśmiechem- i ty też w tym fartuchu- na jej komentarz roześmiał się.
- Smacznego- życzył- musimy obgadać wiele spraw- wina?- zapytał trzymając butelkę porto.
- Poproszę. A więc o jakich sprawach mówisz?- spojrzała na niego z niecierpliwością.
- Chodzi o nasz ślub. W końcu musimy się zabrać za te wszystkie obowiązki. Myślałem już o dacie. Co byś pomyślała o 22 maja?
- Brzmi fantastycznie, ale to też zależy czy ten termin będzie wolny w kościele i restauracji.
- Spokojnie kochanie. Nie proponowałbym tobie tej daty, gdybym nie był pewny, że 22 maja jest wolny w twoim kościele parafialnym i naszej ulubionej restauracji. Pamiętasz czemu ją lubimy?
- Byliśmy tam na naszej pierwszej randce- rozmarzyła się- To tam wszystko się zaczęło.
- Dokładnie- roześmiał się- Na wszelki wypadek zarezerwowałem ten termin, ale ostateczne zdanie należy do ciebie.
- Jeszcze się pytasz głupku. Oczywiście, że tak!- z wielką radością wskoczyła mu na kolana i wpiła się zachłannie w jego usta.

Po upojnej nocy powoli się przebudzał. Pamiętał jak poprzedniego wieczoru pracował jeszcze w biurze i wtedy weszła do niego Patrycja. Dawno się nie widzieli. Zaproponował jej drinka i usiadł obok niej. Atmosfera między nimi gęstniała. Ona zdecydowanie flirtowała z nim. On nie czuł nic oprócz pożądania. Zdecydował się na śmiały krok. Położył dłoń na jej kolanie i delikatnie przesuwał do przodu. Wtedy napięcie eksplodowało. W pośpiechu zrzucali z siebie zbędne ubrania. Zachowywali się jak zwierzęta. Chcieli jak najszybciej osiągnąć spełnienie.  Otworzył oczy, ale poraził go promień słońca. Chwilę mu zeszło zanim mógł otaksować pomieszczenie, w którym przebywał. Leżał na kanapie, a obok niego znajdowała się brunetka. Powoli dochodziły do niego wydarzenia poprzedniego dnia. Delikatnie wyswobodził  się z uścisku Patrycji i zaczął szukał swoich ubrań. Widząc, że jego garderoba porozrzucana jest po całym gabinecie stwierdził, że wczoraj musiało być naprawdę gorąco. Z prędkością światła nałożył bokserki, pomiętą koszulę i spodnie. Zerknął na telefon i wtedy się przeraził. Zegar wskazywał 9:30. Szybko zaczął budzić towarzyszkę, tłumacząc jej, że wszyscy są już w pracy. Patrycja nic sobie z tego nie robiła:
- Mareczku, przynajmniej już nie będziemy musieli  się kryć.
Dobrzańskiemu ta wizja się nie podobała. Kazał się jej ubrać i wtedy napotkał przeszkodę. Zorientował się, że w pracy już jest Violetta. Szybko wymyślił sposób, aby wygnać ją z sekretariatu. Sięgnął po telefon i wykręcił wewnętrzny numer:
- Viola, zrób mi proszę kawę i przynieś kilka pomidorów.
- O jeżuniu, Marek, ty jesteś w pracy? Pomidory? Stało się coś?- wyraźnie się przeraziła.
- Przyszedłem wcześniej niż ty, Viola i przez to się nie widzieliśmy- skłamał- Nic się nie dzieje.
- Dobra, już przynoszę- zasalutowała w powietrzu.
- Droga wolna, wychodzimy- zwrócił się do Patrycji. Chwycił ją za rękę i prowadził do  wyjścia. Otwierając drzwi skrzyżował wzrok z Ulą. Po chwili zobaczyła Patrycję. Otaksowała ich oboje i wiedziała co działo się w nocy. Pokiwała głową z politowaniem i wróciła do zestawienia. Panie Dobrzański, punkty w dół. Casanova nie potrafi utrzymać rączek przy sobie.

18 komentarzy:

  1. Przed przeczytaniem części chcę zapytać co się dzieje z UiM, wróci jeszcze do nas? Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem, czy wrócę. Jeśli tak to na pewno nie w najbliższym czasie. Straciłam wenę i chęć prowadzenia bloga, mam nadzieję, że mi przejdzie :) Jak na razie zostawiam Was z opowiadaniami Andzioka, która też dokończy to opowiadanie :D
      Pozdrawiam, UiM

      Usuń
    2. Wróć, twoje opowiadania są świetne i jest już mało osób które piszą o Uli i Marku. Gosia ;)

      Usuń
    3. Postaram się, ale niczego nie obiecuję. Jeśli miałabym wrócić to pewnie dopiero w nowym roku.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Co do treści to nie mogę się doczekać aż zacznie się coś między nimi dziać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha. No, no Marek nie mógł się powstrzymać. Oczywiście Ula musiała ich razem zobaczyć. :D A więc część naprawdę fajna. ;) Czekam na ciąg dalszy. ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. To kiepskie wiadomości dla nas czytelniczek. Mam nadzieję, że inspiracje przyjdą szybko i równie szybko przelejesz je na klawiaturę. Ja bardzo na to liczę.

    A jeśli chodzi o tę część, to Marek rzeczywiście grabi sobie. Ula pewnie długo zdania o nim nie zmieni. Zresztą jemu chyba nie bardzo na tym zależy. Jest taki jak w serialu, nastawiony na hurtowe zaliczanie panienek. Natomiast zaskoczyłaś mnie Piotrem. Jakoś trudno mi jest go sobie wyobrazić szykującego pyszne kolacyjki. Nie na darmo nadano mu ksywkę "pan zmięte polo", bo wyglądał tak, jakby nie potrafił posługiwać się żelazkiem, więc gotowanie też chyba nie wchodziło w grę. Zresztą nieważne, bo istotna jest tutaj data ich ślubu i oboje podchodzą do niego entuzjastycznie. Ja sama jestem ciekawa, czy do niego dojdzie.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję, że szybko uda mi się odpocząć i zacząć pisać na nowo :) Jeszcze nie wiem kiedy wrócę do pisania i czy w ogóle wrócę, jak na razie, oddaje swoje pomysły ;)
      Pozdrawiam, UiM

      PS: Do dalszej części komentarza powinna się odnieść Andziok :) w końcu to teraz ona pisze to opowiadanie :D

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o Piotra, to postawiłam na nieco inny obraz niż taki jaki był w serialu. Tam nawet nie mógł się połapać jak dojść do konkretnego domku na Mazurach. Natomiast Marek jest identyczny jak w początkowych odcinkach "BrzydUli". Liczą się tylko przyjemności.
      Pozdrawiam, Andziok :)

      Usuń
  5. Może U i M zaczniesz pisać miniaturki. Jest to mniej zobowiązujące.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślę nad tym, ale na razie potrzebuję chwili przerwy ;)
      Mam nadzieję, ze to opowiadanie Wam się spodoba :D
      Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  6. UiM mam nadzieję ,że twój brak weny i chęci jest chwilowy i gdy odpoczniesz nabierzesz nowych sił i szybko wrócisz.Pozdrawiam cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zacznę od Piotra jak na razie ,,wydaje się'' tak jak Uli ideałem . Myślę jednak ,że nie jest tak do końca. Marek to pies na baby ,który myśli ,że może mieć ,każdą a nic poza tym dla niego się nie liczy.Zupełnie jak na początku w serialu. A u Uli zamiast zdobywać plusy zdobywa minusy. Ciekawa jestem jak to dalej się rozwinie. czy Ula faktycznie poślubi Piotra? Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc Piotr jest naprawdę ideałem. Przynajmniej narazie. Rzeczywiście Marek nie jest wzorem cnót. Daleko mu do takiego typu, dlatego Ula nie jest nim zainteresowana.
      Pozdrawiam, Andziok

      Usuń