W piątkowy ranek jako pierwsza weszła na
piąte piętro. Od jakiegoś czasu była to już norma. Dawniej ciężko było zobaczyć
ją w firmie o dziesiątej, a na jej biurku zamiast dokumentów i otwartego
Excel’a w komputerze można było dostrzec
różowy lakier do paznokci. Teraz, kobieta sukcesu. Przede wszystkim pilna
sekretarka, która utrzymuje ład w dokumentach. Dawniej jej największym
problemem w życiu było to, czy błękitna apaszka będzie pasowała jej do
kopertówki. Dzisiaj to ona otrzymywała tytuł: „Pracownik roku”. Co ją zmieniło?
Przede wszystkim miłość jednego dyrektora do spraw personalnych. Sebastian też
na początku nie był dobrym pracownikiem. Szczerze mówiąc większość roboty
odwalała za niego Ala. Ale on także się zmienił. Pod wpływem metamorfozy Marka
i Violetty. Metamorfozy na lepsze. Jednak uściślając tak naprawdę te trzy osoby
zmieniły się dzięki Uli Cieplak. Ta
niepozorna dziewczyna ze wsi miała w sobie dar. Dar, dzięki któremu ludzie z
jej otoczenia nagle zaczynali dostrzegać swoje błędy i starali się ich unikać.
Weszła do sekretariatu wcześniej odbierając z
recepcji klucz do gabinetu Marka i korespondencję. W zwyczaju miała odbierać listy, sortować je
według priorytetów i zanosić na biurko prezesa. Kiedy już to zrobiła, ściągnęła
płaszcz i zawiesiła na wieszaku w rogu. Otworzyła drzwi do gabinetu Marka i od
razu buchnął na nią żar charakterystyczny dla
pomieszczeń niewietrzonych przez kilka dni. Rozejrzała się dookoła i
zobaczyła istnie pobojowisko. Ktoś tu
walczył? Porozrzucane papiery na podłodze, długopisy, korytka na dokumenty…Wszystko,
co powinno leżeć na biurku było na panelach. Idąc dalej wzrokiem zobaczyła
kilka butelek whisky i nagle zza sofy dostrzegła rękę. Przeraziła się
wymyślając różne, tragiczne historie. Podeszła bliżej i zorientowała się, że to
Marek. Leżał nieprzytomny z rozczochranymi włosami i pół rozpiętą koszulą. Na
początku ze strachu chciała zadzwonić na
pogotowie, ale po chwili, kiedy doszedł do niej zapach alkoholu uzmysłowiła
sobie, że Markowi nic nie jest, a jedynie się napił.
- Marek, wstawaj!- nawet nie ruszył palcem.
- Marek, do cholery!- krzyknęła głośniej i
zaczęła potrząsać jego ramionami.
- Ciii- nie było z nim prawie żadnego
kontaktu.
- Dziewiąta jest. Wszyscy już przychodzą do
pracy, a ty!? Spójrz na siebie.
- Ulaaa, Ulaa..- powtarzał jak w amoku.
- Viola, jak już. No wstawaj!- próbowała go
podnieść.
- Dobrze mi tu- w końcu otworzył oczy, ale od
razu z powrotem je zamknął. Jasność w gabinecie nie była dla niego korzystna.
Opadł ciężko na sofę, a głowę ułożył na kolanach blondynki.
- Marek, no! Wstawaj, nie będę powtarzała w
nieskończoność.
- Już, już- miał dość jej głosu, więc
postanowił odpuścić. Ospale podniósł się z kanapy i powolnym krokiem podszedł
do komody, z której wyciągnął błękitną koszulę. To ta, od Uli- w myślach rozczulił się. Przytulił nos do materiału
i zaciągał się zapachem żony. Mimo, że Ula dawno nie miała jej w rękach wciąż
jej zapach utrzymywał się. Sięgnął po
dezodorant i niezręcznie zaczął rozpinać kolejne guziki koszuli.
-Idę zrobić kawę.
Nie miał głowy do pracy. Ból rozsadzał go od
środka. Nie był w stanie pracować. Gorzka kawa tylko trochę pomogła.
Zamaszyście zamknął laptopa i położył się na sofie. Przeleżał tak piętnaście minut,
rozmyślając nad sensem swojego życia, albo raczej jego braku, gdy ktoś mu
przeszkodził. Usłyszał pukanie i dźwięk otwieranych drzwi.
- Viola, daj mi spokój!
- To nie Violetta- usłyszał damski głos.
- Przepraszam Justyna- podniósł się do
pozycji siedzącej- Viola cały czas mnie sprawdza, czy pracuję.
- Jak widać, niezbyt efektywnie- delikatnie
podniosła kąciki ust.
- Chciałaś coś konkretnego ode mnie?
- Nie, nie. Przyszłam porozmawiać- usiadła na
sofie obok niego.
- Zamieniam się w słuch.
- O niczym związanym z pracą. Chciałam tylko
zapytać co u ciebie słychać? Jak się czujesz?
- Zasadniczo kiepsko, wiesz dlaczego.
- Wiem, wiem. Może mogłabym ci jakoś pomóc?-
westchnęła i zaczęła powoli przysuwać się do niego. Była zbyt blisko. Milimetry
oddzielały ich wargi. Zmniejszyła ich odległość, przylegając do jego ust.
Musnęła je delikatnie i sprawdzała reakcję. Nie było żadnej. Spróbowała jeszcze
raz. Teraz doczekała się reakcji, ale nie takiej jaką chciała. Odsunął się od
niej.
- Wyjdź- skierował głowę w przeciwną stronę.
-Cześć Maciek- przywitała go od progu w
szlafroku, z pomiętymi włosami i totalnym nieładzie- Przepraszam cię, ale nie
mam ochoty na pogawędkę.
- I tak wejdę- niemal siłą przesunął ją z
przejścia i wepchnął się do mieszkania.
- Super- powiedziała pod nosem, zamykając
drzwi.
- Jadłaś coś?- otworzył lodówkę- Widzę, że
masz dużo rzeczy w lodówce. Proponuję zupę ze światła- spojrzał na nią z bólem-
Kiedy ostatnio coś jadłaś?- zamknęła oczy próbując sobie przypomnieć.
- Nie pamiętam- odparła zgodnie z prawdą.
- Ula, musisz jeść- skarcił ją.
- Wiem- poczuła się jak małe dziecko- Zrobię
sobie coś na obiad jak pójdziesz.
- Z czego?
- Oj no zrobię zakupy.
- Może ja je zrobię?
- Nie Maciuś, już wystarczająco dużo razy
pomagałeś mi w życiu. Poradzę sobie. W
końcu jestem dużą dziewczynką- wyszczerzyła zęby.
- Jak
chcesz- wyszedł przez drzwi, które przed momentem mu otworzyła.
- Pa- niemal niesłyszalnie odparła.
Połykając łzy wbiegła do łazienki.
Zatrzasnęła kabinę i zaczęła szlochać. Nie chodziło jej o odrzucenie przez
mężczyznę. Marek podobał się jej, ale jak większości kobiet. To nie była miłość,
a zwykłe zauroczenie. Dobrzański działał na nią jak na resztę innych. Był tylko
przystojnym facetem. Zrozumiała swój błąd. Nie kocha go. Cały czas słuchając
Krystiana pogrążała się jeszcze bardziej. Zniszczyła związek, udane małżeństwo
Uli i Marka. Uzmysławiając sobie to szlochała jeszcze bardziej. Jestem złym człowiekiem. Rujnuje to, co jest
dobre na świecie. Co dobre i piękne… Jeszcze mogę to naprawić.
Piękny rozdział choć strasznie krótki, mam nadzieję że kolejny będzie trochę dłuższy. Ulka załamana, Marek też i tylko Justyna może to zmienić. Mam nadzieję że zrobi to jak najszybciej zanim oni się wykończą
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agnieszka
Zawsze piszę na konkretną liczbę stron w Wordzie. Ten i jest dłuższy o jedną stronę. Wiem, że to może być mało dla Was, ale wolę wrzucać częściej, mimo że teraz non stop brakuje mi czasu.
UsuńNa całe szczęście, Justyna powoli zaczyna rozumieć swój błąd.
Pozdrawiam, Andziok :)
No czyżby szanowna pani Justyna poszła po rozum do głowy?
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że jeszcze uda się pogodzić Marka z Ulą.
Opowiadanie piękne lecz krótkie.
Pozdrawiam serdecznie
Na razie tylko zaczyna rozumieć, że źle postępuje, ale nic nie robi.
UsuńPozdrawiam, Andziok :)
Krótkie znów myślałam że po ostatnich komentarzach coś pani przemyślala..
OdpowiedzUsuńI tak jest dłuższe o jedną stronę w Wordzie niż zawsze. Proszę się zastanowić czy lepiej częściej i bardziej przemyślanie a krócej czy dłużej ale część zrobiona
Usuń"na odczepkę"
Pozdrawiam, Andziok :)
Świetny rozdział. Szkoda że znów krótki jak dla mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MM
Dziękuję za komentarz,pozdrawiam, Andziok :)
UsuńSzczęście w nieszczęściu, że Justyna nie kocha Marka i chce to naprawić. Ma nawet małego plusa u mnie. Teraz Marka jeśli Justyna powie mu prawdę to czeka ciężkie zadanie. łatwo udobruchać Uli nie będzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Myślę, że ten mały plus jest zbyt mały jak na minusy :P
UsuńPozdrawiam, Andziok :)
Dobrze ,że Justyna zrozumiała ,że postąpiła źle i w porę się opamiętała. Niestety wątpię by Ula dała się szybko przeprosić i wybaczyć Markowi. Chcąc ?nie chcąc udowodnił jej ,że nie ma do niej zaufanie. Nie zdobił się na szczerą rozmowę dopóki był czas ,a rzucił fałszywe oskarżenia. Musi naprawdę się postarać jeśli chcę uratować to małżeństwo ,które w jego mniemaniu dawno nie istnieje ,lecz może ta Justyna wpadnie na plan by ich jakoś pogodzić . Chociaż nie wiem ,czy powinna ...Dość namieszała w ich życiu. Z resztą nie tylko ona ... Myślę,że sami muszą odnaleźć drogę do swoich serc.Oboje bez siebie nie potrafią żyć i umierają od środka. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńUla jest tak zakochana w Marku, że myślę, że kiedy poszedłby ją przeprosić to nie odepchnęłaby go, aczkolwiek rana na jej sercu pozostałaby, że zamiast jej zaufał innej.
UsuńPozdrawiam, Andziok :)
No proszę, Justyna ma wyrzuty sumienia? To chyba dobrze, bo być może skłonią ją do powiedzenia Markowi prawdy. On za to się upija i nie wiadomo czy z rozpaczy, czy też wrócił do dawnych nawyków. Może dojdzie do wniosku, że rozwód nie jest dobrym pomysłem i należy jeszcze, zanim do niego dojdzie, trochę rzeczy wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńW tej części naprawdę podoba mi się Viola. Jest taka kategoryczna i ewidentnie ma na Marka wpływ, skoro przywraca go do pionu. Ula ciężko znosi to rozstanie i trochę się o nią martwię. Mam nadzieję, że w końcu dojdzie do spotkania i szczerej, spokojnej rozmowy.
Pozdrawiam. :)
Marek upija się z rozpaczy. Niby jest przekonany, że Justyna mówi prawdę, ale jakaś jego cząstka uważa inaczej. Sam juz nie wie co robić. Justyna zaczyna rozumieć, że postąpiła karygodnie i co, a raczej kto ją do tego popchnął.
UsuńPozdrawiam, Andziok :)
Justyna w końcu sobie uświadomiła że postępuje źle. :) Mam nadzieję że małżeństwo Uli i Marka da się jeszcze naprawić.. Bardzo jestem ciekawa co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Dziękuję za komentarz. Zdecydowanie masz rację, jeśli chodzi o Justynę.
UsuńPozdrawiam, Andziok :)