czwartek, 26 marca 2015

"Silna i delikatna" część 4

Minęły dwa dni odkąd Ula wyszła z Febo&Dobrzański bez zamiaru powrotu.


Przeszła już chyba wszystkie etapy załamania, wściekłości. Płakała całymi dniami. Józef chciał wiedzieć co stało się jego córce. Powtarzała mu ze jeszcze nie czas na wyjaśnienia. Nie była mu w stanie cokolwiek tłumaczyć. Marek dzwonił i dzwonił. W końcu musiała wyłączyć telefon. Nie mogła z nim rozmawiać. -Jak mogła mu tak zaufać, dlaczego była tak ślepa?! Myślała, że ją pokochał, a on…oszukiwał ją, wykorzystywał. -Marek, jak mogłeś- szeptała płacząc.

W tym samym czasie Marek miotał się po mieszkaniu Seby.
Pił kolejnego drinka, lecz ból nie przemijał. Widział wciąż obraz jej oczu wypełnionych smutkiem i łzy.
To on był nim winien.
-Marek, przejdzie jej. Zobaczysz, jeszcze będziesz miał szansę się wytłumaczyć - pocieszał go Sebastian.
-Nie, ona mi nigdy nie wybaczy- jego głos przepełniony był bólem.
-Jestem cholernym idiotą Seba! Ona była moja, ufna, szczera a ja?! Zawiodłem ją , oszukałem!!!Miałem czas by jej wszystko wyjaśnić i co? Stchórzyłem -krzyczał jak szalony.
Nagle z rozmachem rzucił drinkiem o ścianę.
Szkło rozprysło się po pokoju. Seba podskoczył przerażony.
-Widzisz Seba, ta szklanka to moje życie. Nic już z niego nie zostało. Wszystko czego dotknę spieprzę! Zatoczył się na ścianę i zsunął na ziemię. Siedział tak przez chwilę patrząc w sufit.
Nagle złapał się za głowę i krzyknął – Moja Ula!
Marek był  już bardzo pijany, a Seba nie wiedział co ma robić. Nie potrafił mu pomóc.
-Marek a może ja z nią porozmawiam? – zapytał wahając się.
-A może jedź do niej do domu - wpadł na pomysł Seba.
-Myślisz, że mnie wpuści-ożywił się Marek.
Ta myśl dodała mu sił. Jeśli go jeszcze kocha to go wysłucha.
Zerwał się z podłogi, pójdzie teraz, nie może czekać.
Zatrzymał go jednak Seba.
-Do niej, muszę, to czekanie mnie dobija!- krzyczał.
-Marek spójrz na siebie, jak ty wyglądasz!
-A jakie to ma znaczenie, jadę- postanowił.








Nic nie dało tłumaczenie. Marek wsiadł do samochodu i pojechał prosto do Rysiowa.
W oknach domu Uli paliły się światła. To dodało mu otuchy. Biegiem pokonał dystans między samochodem a schodami.
Nacisnął dzwonek, po chwili usłyszał głos Józefa.
-Kto tam?
-To ja, Marek Dobrzański.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem.
-Panie Marku, co pana sprowadza tak późno? O boże co się panu stało, jak pan wygląda?!
-Nic, naprawdę. Chciałbym porozmawiać z Ulą.
-Proszę niech pan wejdzie.
-Ula!!!! Pan Marek do ciebie!
Ulę jakby poraził grom. Nie chciała go widzieć! Bała się jednak, że o wszystkim dowie się ojciec. Ostrzegał ją przecież przed Markiem. Trudno, porozmawia z nim.
Zobaczył Ulę wychodzącą z pokoju. Na jej widok przeszył go ból.
Ona cierpiała przez niego, była tak potwornie smutna.
-Ula-wyszeptał.
-Marek? Co cię sprowadza o tej porze? -usłyszał obcy głos.
Jednak go nienawidziła.
-Chciałbym z tobą porozmawiać -powiedział cicho.
-Dobrze, chodź do mojego pokoju.
W Marku zrodziła się nadzieja, ale gdy tylko drzwi pokoju się zamknęły, zrozumiał jak bardzo się łudził. Ula tylko grała przed jej ojcem.
-Rozumiem, że przyszedłeś po swoje udziały -powiedziała oschle.
Zaprzeczył ruchem głowy, patrzył w jej oczy, lecz widział tylko obcą osobę.
-Ula, to wszystko nieporozumienie.
-Skoro nie przyszedłeś po udziały to nie mamy już sobie nic do powiedzenia.
-Ula…ja…kocham cię - powiedział załamanym głosem.
Ula zaśmiała się ironicznie.
-Chyba już wystarczająco powiedziałeś, a teraz wyjdź!
Próbował wziąć jej dłoń w swoją, ale zabrała ją z odrazą. Spuścił głowę z rezygnacją.
-Wybacz. Już wychodzę, nie musisz mnie odprowadzać. Trafię sam.
Gdy tylko zamknął drzwi, Ula upadła na kolana szlochając.
-Dlaczego mi to robisz?- łkała.
Marek wsiadł do samochodu. Oparł głowę o kierownicę.
Jej nienawiść i oschłość go dobiła. Nie czuł już działania alkoholu.
Czuł tylko tępy, przejmujący ból. Stracił nadzieję.
Przestała płakać, w jej głowie zaświtała myśl.
-Muszę stąd uciec, inaczej nie zapomnę.
Włączyła telefon, drżącą ręką wykasowała numer telefonu Marka.
-Zadzwonię do Ali- pomyślała.
Chwilę trwało zanim się z nią połączyła.
-Ala, ty często wyjeżdżałaś, więc może poleciłabyś mi jakieś miłe miejsce. Muszę stąd wyjechać…


8 komentarzy:

  1. Witaj ;) powiem tak: sytuacja niezbyt ciekawa. Marek niepotrzebnie zwlekał z tą ważną rozmową. W tamtych okolicznościach łatwiej było jej to wytłumaczyć, byli sami. Choć zdaję sobie sprawę, że nie była by to łatwa rozmowa, wydaje mi się, ze Ula doceniłaby szczerość Marka. A teraz w sumie jej się nie dziwię, dowiedziała się przypadkiem, i niestety nie słyszała całej rozmowy. Wtedy myślę, ze dotarłoby do niej uczucie Marka. Teraz pozostaje mi mieć nadzieję, że Marek nie da za wygraną i nie odpuści, aby móc być z Ulą, bo najnormalniej w świecie ją po prostu kocha. Oby ja przekonał ;) i tego się bedę trzymać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musisz być cierpliwa :) nie wszystkie historie muszą kończyć się happy end'em ;) zapraszam na kolejną część, chociaż zainteresowanie jest tak niskie, że nie wiem, czy w ogóle jest sens pisać:(
      Pozdrawiam, Andziok

      Usuń
  2. Bardzo ciekawa historia, co rozdział jest fajniej. Czyżby Marek wyjechał, a Ula nic nie wiedząc również wyjedzie i tam się spotykają? Czytałam już w czwartek, ale przez brak czasu nie mogłam dodać komentarza. Z niecierpliwością czekam na cd w ......
    Pozdrawiam Angela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic nie zdradzę :) chociaż wyjazd Uli i Marka osobno do tego samego miejsca byłoby dobrym rozwiązaniem ;) dziękuję za komentarz i zapraszam na kolejną część prawdopodobnie we środę
      Pozdrawiam Andziok :)

      Usuń
    2. Super, mam jutro egzaminy i po ciężkim dniu chętnie coś przeczytam :)

      PS. Mam tylko nadzieję, że to nie żart na prima aprilis ;)
      Angela

      Usuń
    3. nawet o tym nie pomyślałam :) postaram się dla Ciebie jutro dodać :)

      Usuń
  3. Super, coraz lepiej piszesz, fajne opowiadanie :) kiedy cd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się na pozytywne komentarze :) kolejna część prawdopodobnie jutro 1 kwietnia :) Pozdrawiam Andziok

      Usuń