O siedemnastej wyszła z łóżka i ubrała się w
luźne ubrania. Zdecydowała się na długą,
różową spódnicę, białą koszulę we wzorki i dżinsową kamizelkę. Rozczesała włosy
i podkreśliła mascarą rzęsy. Postanowiła
wyjść na spacer. Nigdy nie była w Katowicach, a zawsze chciała zobaczyć to
miasto. Stwierdziła, że to idealna okazja. Zabrała papierową mapę z recepcji
hotelu i wyszła z budynku.
Nie dziwił się Ulce. Jego wcześniejsze
zachowanie mogło ją zranić. Kiedy obserwował ją, chciał naprawić to co zepsuł,
ale z drugiej strony cały czas był zły na nią i Sebastiana. Otworzył hotelowy
barek i sięgnął po flaszkę whisky. Nalał do szklanki bursztynową ciecz i
wyszedł na balkon. Obserwował tętniące życie miasto. Nagle coś przykuło jego
uwagę. Na chodniku zobaczył kroczącą Ulkę. Zachłysnął się trunkiem. Wyglądała
tak cudownie, że aż się rozmarzył. Nie mógł odwrócić od niej wzroku, dopóki nie
zniknęła z pola widzenia.
Spacerowała po mieście dwie godziny, aż w
końcu zmęczenie wzięło górę. Wstąpiła do
kawiarenki i zamówiła kawę. Sięgnęła po
telefon i wybrała numer Sebastiana.
- Hej słoneczko-
od razu poprawił jej się humor.
- Hej Seba , co tam?
- U mnie wszystko w porządku- usłyszała
rozweselony głos kumpla- Pamiętasz tę blondynkę z klubu z piątku?
- Hmm.. Violę, z którą przetańczyłeś pół nocy?-
upewniła się.
- Tak tak. Ta krejzolka jak ją nazwałaś.
Właśnie szykuję się na randkę.
- No to gratuluję- pisnęła z radości- Kiedy
ślub?- zaśmiała się.
- Spokojnie Ulka, spokojnie. Będziesz świadkową. A co u ciebie?
- Nic- westchnęła.
- Ulka,
mnie nie oszukasz- zapanowała cisza.
- Kiepsko. Nie wiem jak się zachowywać. Marek
raz nie odzywa się do mnie, raz zaprasza na spacer.
- I jak było?- zaintrygowała go.
- Nijak. Nie poszłam- odruchowo wzruszyła
ramionami.
- Jak to?- niemal krzyknął ze zdziwienia-
Taka okazja, żeby się pogodzić, a ty nie poszłaś. Oszalałaś dziewczyno!
- Pewnie chciał znowu na mnie nawrzeszczeć
czy coś.
- No znam Marka dłużej i nie przypominam
sobie, żeby kiedykolwiek zapraszał dziewczynę na romantyczny spacer, żeby jej
naubliżać.
- To co, przesadzam?
- Wydaje mi się, że tak- spuściła głowę z
bezsilności. Nie wiedziała totalnie jak ma postąpić.
- Dobra- wypuściła głośno powietrze- koniec z
traktowaniem go jak powietrze. Ale to dopiero od jutra. Dzisiaj już późno a
jestem jeszcze na mieście.
- Odmówiłaś Markowi spacer, po to tylko, żeby
później iść sama? Zwariowałaś!
- Może i tak, ale niech poczuje się trochę
jak my.
- W taki sposób zaprowadzisz nas w kozi róg.
Wystarczy nam, że on zachowuje się jak dziecko.
- W sumie…- zamyśliła się- Masz rację,
Seba.
- Dobra, słonko. Skoro sobie to wyjaśniliśmy
to ja muszę uciekać. Moja diwa nie może czekać.
- Dzięki Seba za telefon. Pozdrów Violę-
uśmiechnęła się na samą myśl o blondynce. Olszański poprawił jej humor i doprowadził
do uporządkowania jej myśli. Chciała dać szansę Markowi.
Gwałtownym ruchem pchnął ją na łóżko. Zawisł
tuż nad nią i lubieżnym wzrokiem spojrzał na jej ciało. Chwycił pośladki i
zaczął ugniatać. Usta zaczęły wędrówkę
po jej plecach. Usłyszał jej jęknięcie.
Uwielbiała tę pieszczotę. Gorący oddech omiatał jej skórę i powodował dreszcze.
Była cała naga i tylko dla niego. Dłońmi
błądził po jej ciele. Pieścił każdy
zakamarek. Pożerał ją wzrokiem i po chwili złączyli swoje usta w namiętnym
pocałunku. Przegryzała i ssała jego dolną wargę. Schodził z pocałunkami niżej.
Sprawiał, że oddychała coraz ciężej. Słyszał jej szept, który łączył się w
kilka liter tworząc jego imię. To jeszcze bardziej go nakręcało. Chciał już zatopić się w jej wnętrzu, ale też bał się, że dla niej będzie to za wcześnie. Sięgnął dłonią do
jej kobiecości. Powoli stawała się wilgotna. Ucieszył go ten fakt. Odsunął się
na moment, by spojrzeć jej prosto w oczy.
Widziała ten lubieżny wzrok, ten szelmowski, łobuziarski uśmiech.
Pożądał jej. Oddychała ciężkim i krótkim
oddechem wprost w jego rozchylone wargi.
Obudził się zalany potem, z kołdrą na
podłodze. Otarł czoło z kropelek wody i spojrzał na zegar. Wskazówki pokazywały
trzecią w nocy. Zwlekł się z łóżka i poszedł do łazienki. Przemył twarz kilka
razy wodą i zakręcił korek. Popatrzył na swoje odbicie w lustrze. Ten sen był
zbyt realistyczny, żeby mógł znowu zasnąć. Niemal czuł dotyk Uli na ciele.
Potrząsnął głową i wyszedł na balkon nieco otrzeźwieć. Chłodne, nocne powietrze
pomogło dojść do siebie. Siedział na krześle i wpatrywał się w panoramę
Katowic, póki nie powrócił sen.