środa, 21 września 2016

"Zdradziłaś mnie" część 9

Przepraszam za mały poślizg.


Spacerował alejkami pobliskiego parku i rozmyślał. Nie dopuszczał do siebie myśli, że Ulka go zdradza. I to jeszcze z kim? Z znienawidzonym przez niego Sosnowskim. Nie wytrzymywał psychicznie. To było pewne, że Ulka go zdradza, inaczej wspomniałaby o spotkaniu Piotra. Kiedy on w ogóle wrócił z Bostonu?  A może w ogóle nie był tam i od samego początku to wszystko było blefem. Może całe małżeństwo Marka i Uli było jedną wielką mistyfikacją, aby tylko zadrwić z niego. Może przyjazd Sosnowskiego przed pokazem, chwilowe zniknięcie było uknute, a Ula dalej mu nie wybaczyła i drwiła cały czas z niego, dając mu złudne nadzieje. Może prowadziła podwójne życie. Kochała Piotra i z nim wymyśliła ten plan, żeby zemścić się na Marku za jego wcześniejsze intrygi. Może Ula nigdy mu nie wybaczyła. Im głębiej wchodził do parku, tych czarniejsze scenariusze wymyślał.  Czuł tylko złość. Na siebie, że był tak głupi i naiwny. Zaczerpnął głośno powietrze i rozejrzał się dookoła siebie. Zobaczył parę zakochanych siedzących na ławce. Na ich widok poczuł ucisk w brzuchu. Zamknął oczy z bólu, ale nie pomogło. Od razu przypomniał sobie zdjęcie, które pokazała mu Justyna. Mocno uderzył otwartą dłonią w drzewo, przy którym stał. Ból ręki nie zniweczył udręki duszy.  W końcu zdecydował się wrócić do mieszkania i rozmówić się z żoną.


Najciszej jak tylko potrafił otworzył dębowe drzwi do mieszkania i wychylił głowę. Starał się nadsłuchiwać, czy ktoś w nim jest, ale zastała go tylko cisza. Pewnie gdzieś gździ się z nim w jakimś hotelu- krzyknął w myślach zdenerwowany wizją, że Ula może w tym czasie spędzać upojne  chwile z byłym. Kierowany złością poszedł do kuchni i na jeden raz wypił całą szklankę zimnej wody. Nie pomogło! Dalej jego nerwy nie uspokoiły się. Jak w amoku rozglądnął się po mieszkaniu, nie wiedząc co dalej robić i nagle jego wzrok utkwił na drzwiach do garderoby. Po chwili namysłu szybkim krokiem udał się do pomieszczenia i równie szybko wyciągnął grafitową walizkę. Patrząc na nią przypomniały mu się najpiękniejsze chwile jego życia. Wspominał wszystkie wakacje, na których był z Ulą. To była jego walizka, to on zawsze wkładał swoje rzeczy do niej. Zawsze pakował się z wielkim uśmiechem, mając przed sobą wizję spędzenia kilku dni z żoną. Teraz ta walizka wcale nie miała do tego służyć. Teraz ta walizka nie symbolizowała szczęścia tej pary, ale teraz oznaczała rozstanie. Wcale nie było mu do śmiechu, on po prostu miał ochotę się rozpłakać. Z szybkością wyrzutu pocisków z pistoletu maszynowego, on wrzucał kolejne ubrania. W walizce piętrzyły się stosy koszul. Nie dbał o to, aby marynarki się nie pogniotły. Jego priorytetem było jak najszybsze spakowanie się i opuszczenie mieszkania jeszcze przed spotkaniem się z Ulą. Był zbyt rozgoryczony na rozmowę z nią. Jednak jego plan spalił na panewce, kiedy usłyszał szczęk otwieranych drzwi. Przeklął w myślach. Będziesz musiał stawić czoła prawdzie, Dobrzański! Słyszał jak Ula ściąga płaszcz. W tym czasie dokończył się pakować i z walizką wyszedł na korytarz. Jego twarz była bez wyrazu, w przeciwieństwie do miny Uli, która wyrażała zdezorientowanie i zaskoczenie.
- Wyjeżdżasz gdzieś?- zapytała pierwsza. Przez chwilę świdrował ją wzrokiem.
- Tak jakby- w końcu usłyszała tembr jego głosu.
- Delegacja?- dopytywała.
- Można to tak nazwać. Delegacja do końca życia. Odchodzę!- zbił ją z pantałyku.
- O czym ty mówisz? – w jej głosie można było usłyszeć przerażenie.
- Odchodzę! Mam ci to przeliterować!?- krzyknął, aż wzdrygnęła się.
- Czemu?- widział napływające do jej oczu łzy. On też miał ochotę wyć.
- Jeszcze się pytasz?
- Tak. Powiesz mi co się stało?- z pozoru rozmowa zmieniła się w ostrą kłótnię.
- Po czymś takim masz jeszcze czelność się pytać? Ty to naprawdę masz tupet- zabolało. Zabolały ją niesłuszne oskarżenia. Po jej policzkach leciały łzy, a ona nawet nie miała siły, żeby je zetrzeć.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Zdradziłaś mnie!- krzyknął tak głośno, że był niemal pewny, że cały blok słyszał.
- Co?- wybałuszyła oczy nie wierząc w to co słyszy. Nastała cisza, nikt nie miał ochoty się odzywać. W milczeniu ruszył do wyjścia, targając za sobą walizkę. Kiedy usłyszała trzask drzwi dotarło do niej, co Marek do niej mówił. Oskarżał ją o zdradę. Dotarło do niej, że została sama. Nie miała siły za nim biec. Cały czas słyszała stukot jego butów o marmur i dźwięk jadących kółek od walizki. Ten odgłos rozsadzał jej głowę. Z bezsilności runęła na podłogę i płakała. Tylko tyle jej pozostało.


niedziela, 4 września 2016

"Zdradziłaś mnie" część 8

-Seba, ja już nie wytrzymuje- żalił się przyjacielowi, kiedy usiłował trafić piłką do kosza.
- Co tym razem?- był wyraźnie zniechęcony. Przegrywał z Markiem ośmioma punktami.
- Ulka- odpowiedział krótko i westchnął.
- Że co?- zdziwił się. Był przyzwyczajony do porządku pomiędzy Dobrzańskimi. Z wrażenia aż stanął w miejscu.
- Oszukuje mnie. Najpierw mówi mi o spotkaniu biznesowym, które jak się okazuje w ogóle nie ma, a potem mówi mi, że spotkała się z koleżanką, której nie znam. Coś mi nie pasuje.
- A może się wypaliłeś w łóżku i szuka nowych atrakcji?- zaśmiał się. Dobrzański spiorunował go wzrokiem.- Dobra, dobra, żartowałem- podniósł ręce w geście kapitulacji.
- Bardzo śmieszne. W łóżku jest idealnie, jakbyś chciał wiedzieć. Tu chodzi o coś innego- zaczął intensywnie myśleć.
- To jak nie romans, to  co?
- Nie wiem Seba, nie wiem…- przerwał na chwilę- Ale się dowiem.

Dwa miesiące później:
Udane małżeństwo Uli i Marka było tylko pozorami. Tak naprawdę te niedomówienie niszczyły ich relacje. Marek coraz bardziej podejrzliwy bał się o najgorsze.  Jego wyobraźnia podkładała mu czarne scenariusze. Bał się, że Ula go zdradza. Jego podejrzenia zwiększały się po ostatniej sytuacji.
- Myślałam o jakiejś wspólnej kolacji, czy coś- podsłuchał strzępki rozmowy- No to jak nie możesz jutro, to może w sobotę? Co tam w ogóle u Darii?- kilka spotkań spowodowały, że kobiety zaprzyjaźniły się- Okej, to super. No ja też nie mogę rozmawiać za bardzo. Do zobaczenia- uśmiechnęła się przez telefon.
Na razie nie chciał robić afery. Postanowił poczekać na rozwój sytuacji. Zaczął ją bardziej kontrolować. Przyglądał się jej zachowaniu. Niby wszystko  było normalnie, ale coś mu nie grało.

Spacerowała wzdłuż alejki i podziwiała piękną, polską, złotą jesień. Schyliła się i podniosła pożółkły liść klonu. Urzekła się nim. Patrzyła uważnie na niego i naszła ją głęboka refleksja. W końcu zauważyła, że między nią a Markiem zaczyna się coś psuć. Nie mogła sobie wybaczyć, że oszukuje Marka, ale to zaszło za daleko. Bała się z tego wszystkiego wykręcić. Bała się powiedzieć prawdy. Bała się, że jak powie mu wszystko, on od niej odejdzie. Bała się, że nie będzie w stanie jej zrozumieć, że nie pojmie jej powodów, dla których tak lawirowała i po prostu nie powiedziała mu prawdy. Jeżeli teraz powie co i jak będzie musiała się tłumaczyć ze wcześniejszych kłamstw. Była wystraszona tą sytuacją. Długo nad tym myślała. W końcu doszła do wniosku, że Marek ją kocha i że wybaczy. Musi mu wszystko opowiedzieć. Podniosła wzrok i spojrzała na promienie słońca, które rozświetlały jej twarz. Dzisiaj mu wszystko powiem!- postanowiła. Skierowała oczy na wejście do parku i od razu zauważyła osobę, z którą się umówiła.
- Daria się załamała. Nie ma żadnych szans- prowadzili rozmowę od trzydziestu minut.
- Może to nic straconego- próbowała pocieszyć Piotra, który wyraźnie był zdołowany. Siedział na zielonej ławce w środku parku ze schowaną twarzą w dłoniach, a Ula głaskała jego plecy w geście pocieszenia.
- Ula, ja nie daję rady. Już nie wytrzymuję- popatrzył na nią zmęczonymi oczami.
- Wszystko się ułoży, rozumiesz!- próbowała mu wytłumaczyć, żeby się nie poddawał.
- Ja się załamałem. Daria nie chce się leczyć, a choroba pogarsza jeszcze jej stan- nakreślał sytuację.
- Będzie dobrze! Musisz być dla Darii silny, musisz ją wspierać. Wystarczy, że ona się załamała. Piotr, ona oczekuje oparcia w tobie. Weź się w garść!- w końcu jej słowa zaczęły dochodzić do niego. Jego kącik ust lekko się podniósł.
- Dzięki Ula, dobrze mieć taką przyjaciółkę- podziękował jej.
- Wiem doskonale o tym- wyszczerzyła się. Roześmiany pocałował ją w policzek i przytulił. Nie zauważyli, że kilka metrów przed nimi ktoś ich obserwuje z wyciągniętym telefonem i robi zdjęcia.


-Marek- zdyszana wbiegła do gabinetu Dobrzańskiego.
- Co się stało?- patrzył na swoją sekretarkę przerażonymi oczami. Nie mogła złapać oddechu. Wymachiwała ostentacyjnie rękami przed sobą- Justyna!- ponaglił ją. W odpowiedzi podała mu komórkę.  Oniemiał. Zobaczył swoją żonę w objęciach innego. Jeszcze bardziej przeraził się, gdy dostrzegł, że to Sosnowski.

- Jak szłam na pocztę przez park, koło firmy zobaczyłam ich. Na początku myślałam, że to tylko przyjacielskie spotkanie, ale nagle zaczęli się całować- podkolorowała trochę rzeczywistość. Rozbieganymi oczami spojrzał na nią, kiedy wypowiadała ostatnie słowa i z prędkością światła wybiegł z gabinetu.