piątek, 28 listopada 2014

"Prawda Cię Wyzwoli" część 5

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

Ania zadzwoniła pod numer alarmowy i do ochrony, informując ich o tym co się stało. Niestety nie udało się ująć panny Febo, gdyż uciekła tylnym wyjściem. Na miejscu pojawiły się służby ratownicze, organy ścigania, telewizja i prasa. Lekarz i ratownicy medyczni badali Urszulę.

- Puls lekko wyczuwalny. Zabieramy ją. Zadzwońcie do banku krwi i zamówcie osiem jednostek, zamówcie też helikopter jej stan jest krytyczny, w Polsce nie mamy odpowiedniego sprzętu.

- Dobrze panie doktorze, ale nie daje jej dużo szans na przeżycie.

- Nie nam o tym decydować. - Upomniał ratownika medycznego. - Proszę się powstrzymać z wydawaniem takich opinii.

Gdy Marek usłyszał że jego Uleńka może nie przeżyć, że już nigdy nie poczuje jej zapachu, jej ciepła, nie usłyszy jej głosu i nigdy nie zatopi się w błękicie jej oczu, poczuł ukucie w sercu. Musi zrobić wszystko aby przeżyła. Ona jest sensem jego życia, to dla niej bije jego serce. Zabrano ją do kliniki w Bernie, wsiadł do samochodu i ruszył w kierunku stolicy Szwajcarii. Jechał bardzo szybko, nie zwracał uwagi na ograniczenia prędkości i znaki drogowe. Helena i Krzysztof siedzieli w salonie. Helena oglądała swój ulubiony program o sztuce gdy nagle przerwano jego transmisję. Na ekranie pojawiała się reporterka Polsat News. - Znajdujemy się pod gmachem największego domu mody Febo & Dobrzański, dziś około godziny 17:00 doszło do strzelaniny. Ofiarą miał być prezes firmy, lecz w ostatniej chwili własnym ciałem osłoniła go dyrektor ds. finansów, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Paulina F. jedna z udziałowców firmy chciała się zemścić za zerwanie zaręczyn, niestety nie udało nam się powodu zakończenia związku. Dziękuję za uwagę. Będziemy informować państwa na bieżąco, dla Polsat News...
- Jak to zerwał zaręczyny? Co tam się dzieje?
- Helenko, wydaje mi się że nasz syn się zakochał, to dla tej kobiety się zmienił, ja nie zamierzam go zmuszać do związku z Pauliną bo on jej nie kocha, i jestem z niego dumny że nie był tchórzem i zakończył to co nie miało racji bytu. Tylko szkoda że tak to się skończyło...
- Jak to się zakochał? W kim?
- Nie widziałaś ja patrzył na Ulę Cieplak?
- To na pewno jakieś zauroczenie, dzisiaj pojawiła się piękna i już się zakochał?
- Nie, już zauważyłem to jakiś czas temu. Nie psujmy tej miłości. Ona zaryzykowała swoje życie dla niego.
- Skoro tak mówisz, w sumie to sympatyczna z niej osoba. A poza tym nie mam zamiaru namawiać, ani zmuszać go to tego ślubu, ona chciała zabić moje dziecko.
- Musimy jechać do firmy..
Po kilku minutach dotarli na miejsce wszędzie było pełno policji, prasy oraz ludzi którzy przyglądali się całemu incydentowi. Udało im się wejść do firmy, lecz musieli iść schodami, gdyż w windzie pracowali policyjni technicy. Gdy weszli na piąte piętro zobaczyli kałużę krwi. Helenie poleciały łzy. Podeszli do Sebastiana który stał z Anią i Violettą przy sekretariacie prezesa.
- Co tu się stało – spytał zdenerwowany senior.
- Marek rozstał się z Pauliną bo zakochał się w Uli, a gdy wychodzili z firmy, przy windach spotkali Paulę, która chciała ich zabić, wymierzyła w Marka, ale w ostatniej chwili, Ula zasłoniła go swoim ciałem.
- Matko kochana, co z nią? - Zapytała Dobrzańska, zakrywając dłonią usta. 
- Uciekła tylnym wyjściem.
- Co z Ulą? Co mnie interesuje Paulina? - Zapytał poirytowany Krzysztof.
- Zabrało ją pogotowie, jej stan jest krytyczny, nie wiadomo czy przeżyje.
Matka Marka zaczęła szlochać i kazała dowiedzieć się mężowi, gdzie teraz znajduje się jej pierworodny i jego wybranka. Senior wykonał kilka telefonów i poinformował ją że Urszula znajduje się w klinice w Szwajcarii. Helena dowiedziawszy się gdzie ich szukać, poprosiła Annę aby zarezerwowała im biletu lotnicze do Bernu. Po kilku godzinach drogi Marek dotarł do celu, w recepcji dowiedział że jest na sali operacyjnej, siedział na korytarzu pod drzwiami, za którymi ważyły się losy jego ukochanej. Siedział już sześć godzin i nie miał jeszcze żadnych informacji. Sama operacja trwała już od jedenastu godzin, nie mógł się uspokoił, siedział i płakał. Nagle poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu, podniósł swoje zapłakane oczy i zobaczył że to jego ojciec, a obok niego stała jego matka, która usiadła obok niego i przytuliła go.
- Co wy tu robicie? Skąd wiedzieliście? Jeśli chcecie mnie zmusić do ślubu z Paulą to wyjdźcie stąd, bo nie ręczę za siebie.
- Żadnego ślubu z Pauliną nie będzie. - Uspokoiła go Helena.
- Dowiedzieliśmy się z telewizji i od Sebastiana. - Dodał jego ojciec. 
- Ona chciała nas zabić - Marek znów się rozpłakał, jego matka przytuliła go i też uroniła kilka łez.
- Nie martw się synu wszystko będzie dobrze. - pocieszał go ojciec. 
- Dlaczego ona to zrobiła, to ja powinienem tam leżeć. Ona może umrzeć, ja nie chcę bez niej żyć.
- Ćććii. Wszystko będzie dobrze. - Uspokajała go matka.
Po czternastu godzinach operacji z sali wyszło kilku lekarzy. Zaprosili Dobrzańskich do gabinetu lekarskiego.
- Stan panny Cieplak jest bardzo ciężki, operacja udała się, najbliższe doby będą decydujące, kula przeszła bardzo blisko kręgosłupa, jeśli pacjentka przeżyje to nie mamy pewności czy do końca życia nie będzie przykuta do wózka inwalidzkiego.
- Jakie są szanse, że będzie chodzić?
- Trudno ocenić, może tylko czasowo stracić władzę na kończynami dolnymi.
- Dziękujemy za informację.
- Dobranoc –  Wyszli z gabinetu lekarza i skierowali się pod salę, w której znajdowała się panna Cieplak, mogli zobaczyć ją jedynie przez szybę. Widok który zobaczyli nie napawał optymistycznie, podpięta pod tysiące kabli, kroplówki, respirator.
- Chodź synku pojedziemy do hotelu musisz się przespać, wrócimy jutro rano.
- Nigdzie nie jadę, mamo. Ona mnie potrzebuje, muszę być przy niej. Ona mi uratowała życie, a ja mam iść sobie tak po prostu spać? Kocham ją i nie wiem jakbym sobie poradził, gdyby jej zabrakło.
- Nie możesz nie spać, bo sam zaczniesz chorować.
- Helenko, Marek ma rację, zostaniemy z tobą.
- Nie, wy jedzcie, ja sobie poradzę
- Wrócimy jutro rano, wszystko będzie dobrze, trzymaj się.
Siedział na krześle prze sala już dwie godziny, odkąd wyszli jego rodzice, nagle usłyszał dźwięk który sygnalizował zatrzymanie funkcji życiowych – piiii – ten dźwięk drażnił każdą komórkę jego ciała. Do sali wpadł zespół lekarzy, szybko zaczęto resuscytację krążeniowo oddechową, jednak nie przynosiła ona skutku, Marek zalewał się łzami. Podszedł do niego lekarz.
- Przykro mi, Pani Urszula zmarła, wypisze akt zgonu.
Marek rozpłakał się już na dobre. Dlaczego ona? Czemu to wszystko spotyka właśnie ją?



2 komentarze:

  1. To był najciekawszy rozdział, bo dużo zaczęło się dziać. Zostawiłam Ci komentarz pod trzecim rozdziałem i dobrze by było, gdybyś zechciała go przeczytać. Dobrze dla tego opowiadania. Nadal odnoszę wrażenie, że wszystko dzieje się w expresowym tempie. W części 4 Ula proponuje Markowi wspólne zamieszkanie, on szybko się zgadza. Ona proponuje mu to tuż po jego wyznaniu, że rozstał się z Pauliną. A gdzie jakieś emocje? Zabrakło mi tu opisu ich odczuć.
    Jakim cudem w tak piorunującym tempie udało im się dotrzeć do Szwajcarii? O ile wiem istnieją chyba jakieś procedury i najpierw polski szpital i lekarze musieliby zadecydować, czy ona w ogóle może być przewieziona, bo przecież jej stan jest krytyczny i nie wiadomo jak zniesie trudy takiej podróży i czy w ogóle ma szansę ją przeżyć. Błyskawicznie pojawiają się też w Szwajcarii Dobrzańscy. Nie zrozum mnie źle, ale to wygląda tak jakby podróżowanie w różne zakątki świata było dla nas Polaków bezproblemowe, bo chociaż mamy sporo ułatwień to jednak nie wygląda to tak prosto przynajmniej pod względem czasowym. Nazwa miasta Berno nie odmienia się, dlatego nie można napisać "do Bernu". Sporo literówek. W pierwszym zdaniu czwartego rozdziału występuje dwa razy tuż po sobie "na lotnisko na lotnisko".
    W pierwszym komentarzu pod 3 częścią napisałam Ci, że popełniasz błąd w zapisie dialogów i to poważny, bo żaden pisarz w swojej książce nie zaczyna dialogu od inicjału imienia bohatera. Dialog należy zapisać tak, żeby czytelnik nie miał wątpliwości, kto z kim go prowadzi. Na Twoim miejscu spokojnie usunęłabym inicjały, a zamiast nich postawiła przed każdym zdaniem myślnik, tak jak to robi Amicus czy ja, bo wtedy jest poprawnie.
    Mam nadzieję, że każdy następny rozdział od tego momentu będzie ciekawy i intrygujący, bo ta część właśnie taka była. I zwolnij trochę z przebiegiem akcji. Rozszerz ją o przemyślenia i odczucia bohaterów, bo lubimy o nich czytać.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wezmę pod sobie do serca twoje uwagi, używałem skrótów imion bohaterów, gdyż nieraz czytałam dialogi i nie mogłam się domyślić kto wypowiada zdanie :D Może masz rację, że za szybko pojawił się wątek Szwajcarii, ale to miało na celu zaakcentowanie powagi sytuacji, stan Uli był na tyle poważny że w Polsce nie miała szans na przeżycie. Ula pojawiła się w klinice szybko, Marek po kilku godzinach, a jego rodzice po sześciu godzinach od przyjazdu marka do szpitala. Teraz w następnym rozdziale, pojawią się trudne chwile i postaram się bardzo rozwinąć opis uczuć bohaterów. Postawie na koniec pytanie: Czy Ula na pewno umarła :D Pozdrawiam, zapraszam do dalszego czytania, komentowania i postaram się ulepszyć moje opowiadania dla większej radości z lektury :D Chce też bardzo przeprosić za nieregularność w publikowaniu ale następną notkę przewiduję na niedzielę - wtorek. :D

    OdpowiedzUsuń