środa, 26 listopada 2014

"Prawda Cię Wyzwoli" część 4

UWAGA!
W OPOWIADANIU MOGĄ POJAWIĆ SIĘ TREŚCI DLA DOROSŁYCH.
ALKOHOL, SEKS, NARKOTYKI, WULGARYZMY, PRZEMOC

Nadszedł dzień zarządu, Ula czekała już na lotnisku na lotnisku, była piękna i zła. Powodem jej irytacji był fakt, że nie zdąży na zarząd na czas. Samolot maił opóźnienie.


Marek czekał na nią, to wyczekiwanie doprowadzało do białej gorączki i obłędu. Ula z dużym opóźnieniem weszła do siedziby Febo & Dobrzański Fashion w Warszawie przy ulicy Lwowskiej. Wjechała na piąte piętro i podeszła do Doroty, która rozmawiała z Sebastianem przy recepcji. Olszański gdy ją zobaczył, nie poznał jej i nie mógł oderwać od niej wzroku. Była ubrana w buty na bardzo wysokim obcasie, obcisłe rurki i białą wizytową koszulę z ćwiekami.
- Cześć, Dorota idź do konferencyjnej i powiedz  że mój samolot z Berlina miał opóźnienie, wezmę zaraz dokumenty i pójdę do nich.
- Ula? To ty? – wydukała zdziwiona do granic możliwości, bo kto by pomyślał że brzydula może być piękna, tylko Marek widział w niej ślicznotkę.
- Tak to ja, Ula. Idź już, proszę, bo jestem grubo spóźniona.
- Dobrze już idę pani dyrektor.
Sebastian przyglądał się jej i nie mógł uwierzyć że ta firmowa Brzydula, największa pokraka, najohydniejszy pasztet, jest zjawiskowo piękna, pomyślał; Markowi szczęka opadnie.  
Gdy Cieplakówna była już gotowa, dziarskim krokiem weszła do sali konferencyjnej, gdzie odbywało się posiedzenie kwartalnego zarządu.
- Witam! Przepraszam za spóźnienie, ale samolot z Berlina miał opóźnienie – wszyscy patrzyli na nią jak sroka w granat. W końcu poirytowana Urszula rzuciła – Coś nie tak?
- Nie, nie, wszystko ok. - Wydukał Marek.
- Pięknie Pani wygląda, Pani Urszulo. - Pochwalił ją Febo.
- Dziękuję, ale chyba nie będziemy się tu rozwodzić nad moim wyglądem. To mogę zaczynać?
- Tak, bardzo proszę. - Opowiedział profesjonalnie Krzysztof.
Gdy Ula przedstawiła raport, Paulina Febo pocałowała Marka i powiedziała – No widzisz kochanie, a tak się denerwowałeś.
Ulę całkiem wytrąciło to z równowagi i zapytała zdenerwowana – Mogę już iść?
- Tak, bardzo dziękujemy.
Ula szybko podniosła się z zajmowanego miejsca i z impetem trzasnęła za sobą drzwiami, Marek dobrze wiedział o co jej chodzi,  chciał jak najszybciej skończyć posiedzenie. Będąc już w gabinecie prezesa, Paula chciała go pocałować, ale ten odsunął się.
- Marco, o co chodzi?
- Ślubu nie będzie, nie kocham Cię.
- Co?? Znowu jakąś lafiryndę znalazłeś? Jeśli ją zostawisz to możesz do mnie wrócić, ja będę tak dobra i wybaczę Ci. Tak będę lepiej, Marco.
- Nie, nie ma nas.
- Pożałujesz tego!
Wymierzyła mu siarczysty policzek i z nosem zadartym do nieba opuściła jego gabinet. Marek poszedł do recepcji, do Ani i kazał jej, żeby zadzwoniła do wszystkich gości i powiedziała że ślubu nie będzie. Gdy Prezes uporał się z odwołaniem tego banalnego ślub, poszedł do gabinetu Pani dyrektor ds. finansów. Wszedł bez pukania, siedziała tyłem do drzwi, przy oknie. Pogrążona we własnych myślach, nie usłyszała wejścia prezesa. W jej głowie trwała bitwa, nie to była wojna, powie czy nie powie, wykorzystał i zostawi czy może naprawdę mnie kocha, przecież mówił, może znów udawał i teraz weźmie ślub z Pauliną? Podszedł do niej, zasłonił dłońmi oczy, wiedziała że to on, doskonale pamięta te dłonie, które paliły jej ciało, w których rozpadała się na drobniutkie kawałki, kiedy byli w SPA.
- Jak zarząd?
- Dziękuję, dobrze, zerwałem z Paulą.
Nagle Ula wstała szybko z fotela i zaszczyciła go swym spojrzeniem, nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała, na co tak długo czekała.
- Co?
- Jestem już wolny i tylko dla Ciebie, kocham Cię Uluś.
- Też Cię kocham, ale utrzymajmy nasz związek jeszcze w tajemnicy, bo wtedy wszyscy domyślą się że mieliśmy romans albo pomyślą że poleciałeś na mój wygląd – zaśmiała się.
- Jak sobie życzysz kochanie. – Pocałował ją namiętnie.
- Marek zamieszkaj ze mną, wynajęłam mieszkanie w Warszawie na Siennej
- Jeśli chcesz, to bardzo chętnie – obdarował ją promiennym uśmiechem, który odwzajemniła – chodźmy na lunch.
- Właśnie miałam ci to zaproponować.
Poszli na lunch do Książęcej, Marek całował Ulę namiętnie, a ta nagle zamarła, zobaczyła przy jednym ze stolików Aleksa, który przyglądał się im.
- Co się dzieje? – zapytał zdezorientowany
- Aleks tu jest.
- Gdzie?
- Siedzi przy stoliku przy oknie
- Uluś, nie przejmuj się nim, teraz jesteśmy razem, a z Pauliną zerwałem, nie może mieć nam nic do zarzucenia.
Po chwili Aleks wyszedł z lokalu i wybrał numer do Pauliny. Odebrała szybko, Aleks opowiedział jej o tym co zobaczył. Paulina wpadła w furię i rzuciła telefon, który rozpadł się na drobne kawałeczki. Marek i Urszula, po powrocie do biurowca, swe kroki skierowali do gabinetu prezesa, dyrektor Cieplak chciała mu pomóc, aby ja najszybciej skończyli. Wybiła 1700. Chłopak wraz ukochaną poszli do windy. Otworzyły się jej drzwi , wyłoniła się z niej panna Febo ubrana na czarno i powiedziała swe słowa kierując do Marka.
- Zapłacicie mi za to, najpierw ty. – wyjęła z torby broń, rozległ się krzyk na korytarzu firmy, pociągnęła za spust, w ostatniej chwili pani dyrektor osłoniła własnym ciałem prezesa Febo & Dobrzański Fashion, jej bluzka stała się czerwona od jej krwi. Padła na podłogę, wypowiadając ostatnie słowa – Kocham Cię – po tych dwóch słowach zamknęła oczy. Marek padł na kolana obok niej i rozpłakał się jak dziecko.
- Uleńko, nie zostawiaj mnie, proszę, też Cię kocham, nie rób mi tego…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz