niedziela, 18 października 2020

"Jedna noc" miniaturka


Byli przyjaciółmi od lat. Poznali się na studiach, byli na tym samym kierunku aż w końcu się zaprzyjaźnili. W zasadzie w ich przyjaźni pomogła jego dziewczyna.  Była dziewczyna. Kiedy oni tylko się kolegowali jego partnerka zdradzała go. Kiedy się dowiedział, poważnie się załamał a z pomocą przyszła  właśnie Ula. Dużo rozmawiali, starała się dodawać mu otuchy, chciała aby jak najszybciej wyszedł z traumy po byłej, przez którą stracił zaufanie do kobiet. I tak właśnie stali się najbliższymi przyjaciółmi. Ale podobno przyjaźń damsko-męska nie istnieje, prawda?


 

Po roku od ukończenia studiów oboje znaleźli stabilną pracę. Co prawda w różnych firmach ale stale utrzymywali kontakt. Wciąż byli najlepszymi przyjaciółmi,  którzy wszystko sobie mówią i bardzo się wspierają. Ich wspólni znajomi podejrzewali, że są w związku lecz oni zawsze wyśmiewali ten pomysł. Uważali, że nigdy nie będą razem, że totalnie nie pasują do siebie.


 

Jak co wieczór pojawił się pod jej mieszkaniem. Otwierając drzwi nawet na niego nie spojrzała.

- Mam nadzieję, że masz butelkę wina ze sobą- skierowała swoje kroki do kuchni a Marek kroczył za nią- Miałam straszny dzień w pracy. Wszyscy się mnie czepiali.

- Butelki wina nie mam ale może coś innego ci pomoże- nastawiła wodę na herbatę i dopiero wtedy na niego spojrzała. Dostrzegła małą, białą i puchatą kuleczkę pod jego ramieniem- Poznajcie się. Ula, Borys, Borys Ula.

- Ojejku!- zapiszczała z zachwytu- Jaki słodziak- podbiegła do niego i wzięła szczeniaczka na ręce- Jaki on jest piękny. Kupiłeś psa? Jaka to rasa?- zasypywała pytaniami Dobrzańskiego.

- Tak, kupiłem- zaśmiał się z jej reakcji- To maltańczyk. Marzyłem o nim od dawna. Zresztą kiedyś ci wspominałem.

- Jest naprawdę  słodki. Masz rację, już nie potrzebuję wina. Borys, tak?- przytaknął głową- W takim razie Borys poprawił mi humor.

- No dobra a tak serio, co się działo w pracy? Opowiadaj- zasiadł przy aneksie kuchennym i wsłuchał się w jej monolog.

 


- Ula jest problem!- pojawił się kolejnego popołudnia w progu jej mieszkania.

- Co jest?- spojrzała na niego zdezorientowana, kiedy wchodził przez drzwi wejściowe. Przeszedł od razu do kuchni, wziął szklankę i nalał sobie wody- Nie krępuj się- zaśmiała się.

- O kurczę- zreflektował się- przepraszam. Strasznie się spieszyłem i jestem spragniony.

- Co to za sprawa?- zaciekawiła się.

- Słuchaj…Mam w pracy ważne, dosłownie arcyważne delegacje do Wrocławia.

- Delegacje?- była zaskoczona liczbą  mnogą tego rzeczownika.

- No niestety. I nie mam z kim zostawić Borysa- zasmucił się. Spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.

- Chyba Kulki- nawiązała do ich wcześniejszej kłótni o to jak pies Marka powinien się wabić. W zasadzie to nie była kłótnia a przekomarzanie się.

- Dla mnie Borysa, a dla ciebie Kulki, może być?- skitował.

- No przecież żartuję- sprzedała mu kuksańca- Chcesz zostawić u mnie Kulkę?- przytaknął głową.

- No dokładnie. Borys- zaakcentował słowo- cię toleruję, wręcz muszę powiedzieć, że nawet lubi- puścił oczko- Myślę, że wasza wspólna noc nie będzie zła.

- Noc? Ty chcesz zostawić mi Kulkę na noc?- spojrzała na niego z przerażeniem- Przecież ja nie wiem jak się nim zajmować. Co mam z nim robić?- znowu się zaśmiał.

- Dać mu zjeść a potem sam zaśnie.

- Nie bagatelizuj sprawy, Marek. Jaka karma, ile jej dać, o której?- zaczęła wyliczać jak najęta.

- Ula- dalej ciągnęła swój wywód- Ula- powtórzył. Dalej zero odzewu- Ula- po raz kolejny wypowiedział jej imię, tym razem głośniej. Zreflektowała się i zamilkła- Przygotuję odpowiednią karmę, powiem ci ile i o której dobrze?

- No dobra- zgodziła się bez większego przekonania- niech ci będzie.

 

W piątkowy wieczór zjawił się wraz ze swoim czworonożnym przyjacielem i wyprawką dla niego.

- Ja nie wiem, która normalna firma robi delegacje w weekend?- wciąż nie mogła w to uwierzyć.

- A czy ja kiedyś mówiłem, że w mojej robocie jest normalnie?- spojrzał na nią z ironicznym uśmiechem- zresztą na całe szczęście dzięki temu mam dwa dni wolnego w tygodniu, więc nie mam co narzekać. A ja ogólnie lubię Wrocław.

- Kogo ty oszukujesz Marek? Wieloletnią przyjaciółkę?- popatrzyła na niego pobłażliwie.

- Wiem, wiem…Przecież nienawidzę Wrocławia- przyznał- Dobra ja muszę uciekać, bo nie chcę zajechać po północy. Wszystko już ci powiedziałem, mam w razie wu powtórzyć?- zaprzeczyła.

- Leć już, bo serio jest późno- wypchnęła go za drzwi- A my zostajemy sami- zwróciła się do Borysa/Kulki.

 

Właśnie zostawiał psa już na czwartą delegację. Cieszył się z tego niezmiernie, ponieważ był to ostatni zaplanowany na ten okres wyjazd. Ula wbrew jej wcześniejszym przekonaniom świetnie radziła sobie z opieką nad szczeniakiem.

- Będę jutro około osiemnastej- tulił Ulę w przyjacielskim uścisku.

- Nie ma sprawy. Powiem ci szczerze, że zakochałam się w Kulce. Chyba sama sprawię sobie jakiegoś psiaka.

- No ogólnie taki zwierzak daje dużo szczęścia- przyznał patrząc się intensywnie na Borysa.

- Uważaj na siebie. Długa trasa przed tobą. A jutro wisisz mi wino za te wszystkie delegacje- wyszczerzyła zęby.

- Ula przecież wiesz, że ja wolę Jagermeister.

- Trudno- wzruszyła ramionami-będziesz musiał pić wino. Za te wszystkie noce z Kulką- puściła mu oczko- Kup moje ulubione.

 

- O Boże- padł zmęczony na kanapę- jestem totalnie wykończony.

- Aż tak się sfrustrował Wrocław?- podała mu kieliszek wina do ręki.

- A powiem ci, że nawet zacząłem się przekonywać do tego miasta. Ale ogólnie jestem za stary na takie wypady- zaśmiał się. Pochłonięci rozmową nie liczyli ani godzin ani kieliszków wina.

 

Położył ją na łóżku, kiedy pozbawili się ubrań. Ustami i językiem zaczął znaczyć tajemnicze ślady na jej ciele. Nieśmiało położyła dłonie na jego nagich plecach, zaczęła je gładzić. Ta pieszczota sprawiła mu wielką przyjemność. Delikatna jak muśnięcie motyla. Za oknem panował już zmrok.
Marek coraz natarczywiej całował Ulę a ich bielizna część po części lądowała obok łóżka. Całował jej ciało centymetr po centymetrze sunąc niżej i niżej. Słyszał jej przyspieszony oddech, to go jeszcze bardziej rozpalało.

Nagle wszystko straciło ostrość tylko on i ona gdzieś w nicości. Ich ciała tańczyły tajemniczy taniec . Czuł jej usta, jej drżące, płonące ciało. Chciał, by czuła to co on. Tę niebiańska rozkosz. W końcu nadeszła fala ekstazy. Zaraz po Uli i on poczuł spełnienie. Zastygli w bezruchu czerpiąc przyjemność ze zbliżenia. Po chwili opadł na łóżko obok niej. Zaczął gładzić twarz Uli. Jej oddech stał się spokojny. Podniósł się na łokciu i spojrzał na nią. Spała. Długie włosy spocone i rozrzucone na poduszce sprawiły ze wyglądała jak anioł.
Uśmiechnął się do siebie i przyciągnął ją bardzo blisko. Zamruczała, wtulając nos w jego szyję.

- Chyba za dużo wypiliśmy- usłyszał jej słowa kiedy rankiem przebudzała się.

- Nie Ula, nie wypiliśmy na tyle by nie pamiętać co robiliśmy, ale wystarczająco aby w końcu się odważyć. Żeby w końcu się przyznać, że się kochamy.

- Marek- zaczęła niepewnie- od kiedy?- obdarzył ją spojrzeniem pełnym niezrozumienia- od kiedy mnie kochasz?

- Jeszcze na studiach to zrozumiałem, ale bałem się, że jeśli się dowiesz to zerwiesz ze mną kontakt. A bądź co bądź nie zniósłbym końca naszej przyjaźni.

- W takim razie gratuluję- znowu spojrzał na nią zdezorientowanie- Jesteś naprawdę świetnym aktorem. Nigdy nie dałeś mi znaku, że ci się podobam. Naprawdę dobrze to ukrywałeś.

- Ale chyba już nie muszę ukrywać?- zapytał z nadzieją.

- Już nie-odpowiedziała stanowczo i na znak swoich słów zbliżyła wargi do ust bruneta.

KONIEC!

7 komentarzy:

  1. Fajny pomysł na mini ale szkoda, że nie opisałaś co było przed tym jak wylądowali w łóżku, jak do tego doszło, że nagle po tylu latach odważyli się na ten krok. Zabrakło mi też informacji od kiedy Ula kocha Marka.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam aby w mini było coś tajemniczego, taki sekret, którego trzeba się domyślać. Z racji tego że otwarte zakończenia są już przestarzałe, moment niewiedzy dla czytelnika wstawilam wcześniej 🙈
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie ❤️

      Usuń
  2. Krótka ta mini. Ja tez chciałbym wiedzieć od kiedy Ula się podkochiwała w Marku. Widząc ten tytuł i czytając początek myślałam ,że Marek znów prześpi się kimś z kim się przyjaźni i zepsuje przyjaźń.Ciekawe czy gdyby nie alkohol Ula poznałaby prawdę?chyba nie. Najbardziej podobał mi się jednak fragment z pieskiem. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula szczerze sama nie wie, kiedy to nastąpiło. Traktowała Marka inaczej, jednak nie mogła powiązać tego faktu, iż jest to miłość. Cieszę się, że wprowadzenie pieska Ci się podobało. 😀
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie ❤️

      Usuń
  3. Okazuje się, że wieloletnia przyjaźń potrafi zaskoczyć i jednocześnie potwierdza się powiedzenie, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną nie istnieje, bo wcześniej czy później jedno z nich się zaangażuje. Nie wiem tylko po co ten pies. Marek nie musiał mieć pretekstu, żeby odwiedzać Ulę nawet każdego dnia. W końcu byli przyjaciółmi i trzymali się razem. Pies to miły dodatek do takiej przyjaźni, ale tak naprawdę w niczym nie pomógł, by oni mogli się do siebie zbliżyć jeszcze bardziej. Raczej zadziałało wino i fakt, że w zasadzie oboje coś do siebie czuli i to od dawna. Zawsze można zacząć od przyjaźni bo to pozytywne preludium do głębszego związku.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieskiem chciałam wprowadzić element słodkości do opowiadania 😀
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie ❤️

      Usuń
  4. 47 yr old VP Accounting Isahella Cameli, hailing from Shediac enjoys watching movies like Destiny in Space and Singing. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a McLaren F1. uwielbiam to

    OdpowiedzUsuń