niedziela, 20 września 2020

"Walka samców" część 17

 

Hej! Parę ogłoszeń parafialnych!

Jak widzicie nie jestem systematyczna. Trochę się wypaliłam jeśli chodzi o kwestię pisania i wolę tworzyć coś innego i tej drugiej rzeczy poświęcam się w 100 procentach. Aby nie było znowu tak długich przerw między jedna a druga częścią postanawiam, że będę pisać same miniaturki, czyli opowieści, które składają się z maks 2 części, a jeśli natchnie mnie na dłuższe opowiadanie to najpierw napisze całe a potem sukcesywnie co kilka dni będę wstawiała Wam na bloga.

5 października będziemy mogli obejrzeć dalsze losy naszych bohaterów. Ostatnio miałam rozkminę, czy może scenarzyści inspirowali się naszymi blogami 😁😂Będziemy oglądać, no nie?!

 

Zawalona robotą stwierdziła, że zostanie dłużej w pracy i nie będzie specjalnie wracać do domu by się przebrać na imprezę. Wybitnie nie miała ochoty tam iść. Oczywiście cieszyła się z kolejnego sukcesu ekipy, ale była bardzo zmęczona. Stwierdziła, że napije się jednego drinka, wymiga się bólem głowy i wróci do ciepłego, miękkiego łóżka. Taki miała plan! Nie mogła doczekać się aż w końcu się położy, ale wcześniej musiała dokończyć sprawozdanie.  Wróciła myślami do rzeczywistości.

 

Był wniebowzięty. Wiedział,  że odwalili kawał dobrej roboty, jednak na zebraniu zarządu dopadł go delikatny stresik. Na szczęście wszystko przebiegło według ich myśli. Nie mógł doczekać się wieczornej imprezy. Uwielbiał takie klimaty. Zarezerwował cały klub dla pracowników. Było trudno znaleźć wolny lokal w takim błyskawicznym tempie, jednakże znał się z właścicielem jednego z warszawskich klubów. Warto mieć znajomości! Rozradowany, z ogromnym uśmiechem na twarzy chadzał po firmie, ale po chwili stwierdził, że i tak nie skupi się na pracy, więc postanowił wrócić do domu i przyszykować się na imprezę.

Punktualnie zebrali się  wszyscy zaproszeni. Uli poprawił się humor kiedy z Alicją zaczęły obgadywać nowego pracownika Pshemko. Dawniej szczerze nienawidziła plotek, teraz ją nawet śmieszyły. Wszyscy dobrze się bawili, byli szczęśliwi, że ich praca nie poszła na marne. Po chwili schodami zszedł Marek razem z Sebastianem.

 

Obudziła się i leniwie przeciągnęła. Powoli otwierała oczy by móc przyzwyczaić się do światła. Spojrzała na zegarek, który wskazywał dziewiątą trzydzieści. No no..dawno tak długo nie spałam. Odwróciła głowę  w drugą stronę i spojrzała na pogrążonego w śnie mężczyznę. Był taki przystojny. A najważniejsze kochał ją, a ona jego. Bardzo delikatnie- tak aby nie obudzić partnera- wyswobodziła się z kołdry i poczłapała do kuchni. Nastawiając wodę na kawę wróciła myślami do wydarzeń sprzed czterech miesięcy:

Ustaliła sama ze sobą, że wypije jednego drinka i tłumacząc się bólem głowy wróci do domu. Kiedy Marek i Sebastian weszli do klubu od razu ich dostrzegła. Niby widziała wielokrotnie Dobrzańskiego w garniturze, ale dzisiaj wyglądał inaczej. Zadowolony, pewny siebie, ale bez arogancji. Sukces bił od niego na kilometry. Złapała się na tym, że cicho westchnęła na jego widok. Cały imprezą spędzała z przyjaciółkami. Najpierw wysłuchała przemowy Krzysztofa, a następne głos zabrał Marek. Podziękował całej ekipie za wspólną pracę, która przyniosła efekty, ale jej podziękował z imienia i nazwiska. Chciał ją wyróżnić za kawał dobrej roboty. Wiedział, że praca na dwa etaty ją wykańczała i jeszcze bardziej był jej wdzięczny. Poprosił ją na scenę, aby podarować jej kwiaty. Była wyraźnie zmieszana, nie lubiła być na oczach tylu ludzi. Kiedy podawał jej bukiet róż i pochylił się by pocałować ją w policzek szepnął do ucha „porozmawiajmy za 20 minut na osobności”. Wyraźnie była zaintrygowana. Zupełnie zapomniała o swoim planie szybkiego wyjścia do domu. Zobaczyli się na korytarzu. Tam mogli na spokojnie porozmawiać. Nikt im nie przeszkadzał, muzyka również tu nie dochodziła.

- Ula- zaczął- chciałbym pogadać.

- To już wiem- uśmiechnęła się sztucznie. Trochę się zirytowała, bo szczerze potrzebowała szybko dowiedzieć się o co mu chodzi.

- Okej, już ci mówię to co chce powiedzieć- trochę się gubił bo chciał w prosty i szybki sposób przekazać to co leżało mu na sercu- Pogadajmy o nas. Nie ukryjemy, nasza znajomość jest dość dziwna. Trochę przyjaźni, trochę kłótni, trochę nieporozumień. Wydaje mi się, że to pewnie przez to, że od samego początku iskrzy między nami- słuchała go uważnie- Ula, muszę przyznać przed sobą i przed tobą, że odkąd zobaczyłem cię pierwszy raz bardzo mi się spodobałaś- delikatnie podniosła prawy kącik w formie uśmiechu. Schlebiało jej to.- Jednak oboje zachowywaliśmy się jakbyśmy mieli piętnaście lat. Sam nie wiem dlaczego.

- A ja wiem- przerwała mu- Też mi się spodobałeś od samego początku. I myślę, że wszystko przebiegałoby normalnie gdyby nie ta sytuacja u Sebastiana. Uwierz mi Marek, nie zachowałeś się tam dojrzale. I chyba to mnie tak nakręcało aby wbijać ci szpileczki. Muszę przyznać, że miałam jakąś dziką satysfakcję, kiedy zbijałam cię z pantałyku.

- A ja również nie pozostawałem ci dłużny. Faktycznie źle zareagowałem u Sebastiana, ale wtedy poczułem się podwójnie zdradzony. Po pierwsze przez ciebie bo już wyobrażałem sobie naszą wspólną przyszłość, a po drugie przez Sebę. Wtedy myślałem, że mój najlepszy kumpel zabrał mi cię sprzed nosa, mimo iż doskonale widział, że bardzo mi się podobasz- nastała totalna cisza. Nagle wybuchli głośnym śmiechem.

- Czyli w zasadzie nie łączyło nas kilka nieporozumień- nawiązała do jego wcześniejszej wypowiedzi- a jedno ogromne nieporozumienie- przytaknął jej.

- Pomyślałem Ula, że jeśli to sobie wyjaśnimy to może…

- To może spróbujemy się dogadać…- przerwała mu, ale nie dane było jej dokończyć.

- W związku- tym razem on dopowiedział.

- No dobra, niech ci będzie- powiedziała to takim tonem jakby on poinformował ją o tym, że zamiast spaghetti na obiad chce zrobić placki ziemniaczane. Ale oboje wiedzieli, że to kwestia żartu i znowu głośno ryknęli śmiechem. Po chwili spoważnieli, popatrzyli sobie głęboko w oczy i zbliżyli twarze. Ich usta zaczęły szaleńczy taniec.

 

Rozmyślając i wspominając ten dzień zdążyła zaparzyć kawę i zrobić jajecznicę. Gdy wykładała danie na talerze poczuła ręce oplatające jej tułów.

- Dzień dobry kochanie- Marek wymruczał jej prosto do ucha.

- Heeeej- przeciągle wyszeptała.

- O Boże Ula…skąd wiedziałaś, że mam taką straszną ochotę na jajka? Kocham cię za to.

- Tylko za to?- udała oburzenie.

- Kocham cię za wszystko to co mnie w tobie nie wkurza- uwielbiali się przekomarzać. Specjalnie spojrzała na niego przymkniętymi oczami- No dobra, za te wkurzające mnie rzeczy też cię kocham.

KONIEC!

 

8 komentarzy:

  1. Po tych wszystkich dużych i małych nieporozumieniach wreszcie udało się obojgu dogadać. Jak nie wiele potrzeba, tylko trochę szczerej rozmowy.Przyznam, że bawiło mnie trochę to wzajemne ich "naburmuszenie".
    Fajnie, że udało Ci się skończyć to opowiadanie, bo pomyślałam, że go sobie odpuścisz. Czekam na nowe jak sama piszesz miniaturki, rozumiejąc, że przecież każdy z nas ma wiele spraw, które musi ogarnąć.
    Pozdrawiam serdecznie, życząc więcej wolnych chwil, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skończyłam to opowiadanie, bo sama nienawidzę niedokończonych rzeczy, męczyłoby mnie to.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że dokończyłaś to opowiadanie bo bardzo nie lubię takich niedokończonych historii. To opowiadanie bardzo lubiłam i było w jakiś sposób wyjątkowe bo bardzo zapadało mi w pamięć i pomimo rzadkich publikacji pamiętam jego fabułę.
    Piszesz że teraz będziesz pisać tylko miniaturki i bardzo się cieszę bo lubię czytać miniaturki ale sama nie potrafię ich pisać. Zawsze jak coś wymyślę to wychodzi z tego materiał na krótkie opowiadanie.
    Życzę ci dużo pomysłów i sukcesów w tworzeniu tego czemu poświęcasz się w 100%.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie lubię niedokończonych opowiadań. Bardzo się cieszę, że podobała Ci się ta historia.
      Ja także uwielbiam pisać miniaturki :)
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za życzenia <3

      Usuń
  3. Super, że wróciłaś do tego opowiadania i udało się je zakończyć. Fajnie, że Ula z Markiem wszystko sobie wyjaśnili.
    Bardzo lubię te opowiadania lecz miniaturki są lepsze, bo zakończenie jest szybciej. Pozdrawiam serdecznie i życzę ttwórczej wen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że doceniasz 😁
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. No proszę. A wystarczyło tylko kilka minut szczerej rozmowy, która wyjaśniła wszystkie nieporozumienia i mamy kolejny szczęśliwy związek. Ludzie czasami dochodzą do porozumienia pokonując maraton a nie sprint.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę w relacji Uli i Marka brakowało szczerej rozmowy. Uczucie było ale grali w jakąś dziwna grę i przez to nie mogli się dogadać.
      Pozdrawiam serdecznie 😁

      Usuń